Mercedes CLA – ten najładniejszy
Mercedes szaleje z kompaktami. Mamy klasę A, B, A limuzynę, CLA i CLA Shooting Brake. O, jest też GLB i pewnie za moment pojawi się nowe GLA. W jaki sposób jeden z tych braci może się wyróżnić? Spójrzcie na CLA.
Już pierwsze CLA zostało nazwane „czterodrzwiowym coupe”. Technicznie to nadal sedan, ale ma o wiele płynniejsze i ładniejsze linie. W końcu wszyscy lubimy coupe, tylko niekoniecznie wtedy, kiedy potrzebujemy praktycznego samochodu na co dzień. Mercedes CLA miał dawać nam to wszystko w jednym.
W efekcie ci, którym pasował kompaktowy wymiar Klasy A, ale chcieli od niej trochę więcej stylu i trochę bardziej sportowych wrażeń z jazdy, udawali się do salonów po CLA – i było ich całkiem sporo. Na drogach widzimy dużo tych aut, a za kierownicą siedzą zazwyczaj dość młode osoby. Wiele z nich to kobiety.
Czy nowa generacja Mercedesa CLA przyciągnie podobnych klientów?
Jeśli kupują oczami, to tak, chociaż zmiany poszły dość daleko. Dla niektórych za daleko. Wydaje mi się, że przód nowego Mercedesa CLA spodoba się wszystkim. Jest dynamiczny, muskularny, wygląda jak taki miniaturowy CLS. Linia boczna została zachowana w tym samym duchu co linia poprzednika, ale tył został kompletnie zrewolucjonizowany.
A szkoda, bo z kolei w poprzednim Mercedesie CLA, według mnie, to właśnie tylna część była jego najmocniejszą stroną. Na żywo wygląda to lepiej niż na zdjęciach, ale nadal nie jestem przekonany. W CLS-ie podobne lampy prezentują się lepiej.
Patrząc jeszcze na bryłę nadwozia, nie możemy zapomnieć o jednym ważnym fakcie związanym z Mercedesem CLA. Kiedy wchodził na rynek w 2013 roku, ustanowił rekord aerodynamiki, a dokładniej współczynnika oporu powietrza. Te 6 lat temu wynik równy 0,23 był nie tylko najlepszą wartością w gamie Mercedesa, ale w ogóle w świecie samochodów seryjnych.
Czy udało się poprawić ten wynik? Nie, ale współczynnik pozostał na tym samym poziomie. Aerodynamika nadal była bardzo ważna w tym modelu. Pod kątem opływu powietrza zoptymalizowano takie elementy jak osłonę chłodnicy, wgłębienia wokół lamp przeciwmgłowych, tylny zderzak i dyfuzor. Dodano też spojlery przy nadkolach, za osłoną chłodnicy znajdują się żaluzje regulujące opływ powietrza i chłodzenie silnika, a pod spodem zabudowana jest praktycznie cała podłoga.
Chociaż w standardzie dostaniemy reflektory halogenowe ze światłami LED do jazdy dziennej, a w wersji 220 4MATIC LED High Performance, to jednak za nieco ponad 2 tys. zł możemy dokupić reflektory Multibeam LED z 18-ma diodami.
Wśród wszystkich kompaktów Mercedesa, to właśnie CLA ma być tym, który prowadzi się najlepiej. I zobaczcie, jakie zmiany zostały w tym celu tu wprowadzone. W porównaniu do poprzednika, nowy Mercedes CLA ma aż o 63 mm z przodu i aż o 55 mm z tyłu szerszy rozstaw kół. Do tego środek ciężkości został położony jeszcze niżej. Rozstaw osi również został wydłużony o 30 mm, do 2 m i 73 cm.
Bliźniaki Mercedesa
Mercedes stworzył nowe wnętrze dla kompaktów, skoncentrowane wokół systemu MBUX. Jest świetne – ładnie podświetlone w nocy, materiały są naprawdę dobrej jakości, a same możliwości systemu są bardzo duże. W dodatku cały czas się powiększają, więc po wypowiedzeniu słów „Hej, Mercedes”, możemy poprosić o dużo więcej.
Mercedes CLA dostał nową wersję systemu MBUX. Asystent głosowy odpowie teraz na bardziej skomplikowane pytania – np. o notowania na giełdzie, informacje ogólne, jak np. „Jak duża jest Polska?”, sport czy nawet zrobi obliczenia.
Ciekawie prezentuje się też funkcja rozpoznawania gestów. Ta funkcja rozpoznaje, czy gest wykonuje pasażer, czy kierowca. Zarówno osoba na lewym, jak i prawym fotelu może programować swoje gesty. W ten sposób na przykład pasażer może włączyć masaż w swoim fotelu, a nie w fotelu kierowcy.
Jest jeszcze lepiej – jeśli jest ciemno i wyciągniemy rękę do niezajętego fotela, automatycznie zapali się nad nim światło. Cofamy rękę, światło gaśnie. Chcąc włączyć lampkę do czytania, wystarczy machnąć ręką w kierunku lusterka. Zupełnie, jak w inteligentnych domach!
To robi wrażenie! Samo wnętrze też, ale też znacznie ułatwia naszą dziennikarską pracę. Bo niezależnie od tego, czy siedzimy w Klasie B czy A, czy właśnie w Mercedesie CLA, to wnętrze jest praktycznie takie samo – różnice to kwestia indywidualnej konfiguracji poszczególnych modeli.
W nowym Mercedesie CLA mamy jednak sportowe fotele ze zintegrowanymi zagłówkami i niższą linię dachu. I tutaj pojawia się kolejny, świetny pomysł Mercedesa. Każdy, kto choć raz jeździł sportowym samochodem, wie, że niski dach i mocno nachylona przednia szyba to też konieczność wychylania się do przodu, żeby zobaczyć, jakie światło na skrzyżowaniu aktualnie się świeci.
A w CLA po dojechaniu do skrzyżowania, na ekranie automatycznie pojawia się obraz z przedniej kamery, na którym od razu widzimy sygnalizator. Mała rzecz, ale znacznie podnosi komfort jazdy.
Fotele są wygodne, a do tego – z elektryczną regulacją – mogą realizować funkcje Energizing Comfort. To taki niby masaż, tylko realizowany przez delikatne ruchy fotela. Mnie osobiście nie przypadło to do gustu, bo zmienia skrupulatnie ustawianą pozycję za kierownicą.
W poprzednim Mercedesie CLA zakochało się wiele osób, ale często barierą były rozmiary wnętrza. To taka Klasa A, tyle że trochę ciaśniejsza w środku.
Teraz Mercedes zadbał o to, by prawie każdy wymiar wnętrza był większy. Z przodu mam nad głową dodatkowe 17 mm, ale z tyłu będę miał już tylko o 3 mm więcej miejsca. Szerokość na wysokości łokci jest o 35 mm z przodu i o 44 mm z tyłu większa. Ale najzabawniejszym wymiarem jest chyba przestrzeń na nogi. Osobom podróżującym z przodu Mercedes zabrał 1 mm, by oddać 1 mm tym z tyłu.
Bagażnik mieści 460 litrów, czyli o 10 litrów mniej niż w poprzedniku, ale tego nawet nie zauważymy.
Półautomat w Mercedesie CLA
Mercedesy stają się już coraz bardziej inteligentne i to nie tylko na najwyższej półce. Bez dopłaty dostaniemy na przykład Active Lane Keeping Assist, czyli system, który w razie niezamierzonego opuszczenia pasa ruchu „wciąga” nas z powrotem. Na linie ciągłe reaguje mocniej, a na przerywane tylko, jeśli występuje ryzyko kolizji czy to z przodu czy z tyłu. Szczerze mówiąc, czasem to irytuje, ale może też wielu kierowcom uratować życie lub pomoże zaoszczędzić kilka tysięcy złotych. Szczególnie tym, którzy lubią podczepiać się innym pod zderzak i wyprzedzać zaraz zza zderzaka.
W Mercedesie CLA jest też aktywny tempomat, który zwalnia przed rondami czy zakrętami, ale największe wrażenie robi na nas asystent zmiany pasa ruchu. Wystarczy włączyć kierunkowskaz, żeby samochód zmienił pas zupełnie bez naszego udziału. Działa to na tyle inteligentnie, że jeśli sami zmieniamy pas, ale asystent jest włączony, to jedynie lekko pomaga – ale jeśli w martwej strefie jest akurat inny samochód, to powstrzyma nas przed wjechaniem w niego. Tak samo, jeśli jakiś samochód będzie zbliżał się do nas zbyt szybko, a my źle ocenimy sytuację. To kolejna cegiełka przybliżająca nas do jazdy w pełni autonomicznej.
Ale w samochodzie o bardziej sportowym sposobie bycia nie chodzi przecież tylko o systemy. Testowaliśmy Mercedesa CLA w wersji 220 4MATIC, czyli z napędem na obie osie i dwulitrowym silnikiem benzynowym o mocy 190 KM. Standardowo zestawiony jest już z 7-biegową, dwusprzęgłową skrzynią automatyczną, co przekłada się na osiągi na poziomie 7 sekund do 100 km/h.
I teraz trochę o zmianach względem poprzednika. Nowe nadwozie jest dużo sztywniejsze. Mamy wspomniany wcześniej dużo większy rozstaw kół, co przekłada się na stabilność poprzeczną Mercedesa CLA. Napęd 4MATIC nie dołącza się już elektrohydraulicznie, a elektromechanicznie. Co to daje? Zamiast budować ciśnienie, moment przenoszony jest w ułamku sekundy – od 100% na przedniej osi do równego rozdziału 50-50. Jest po prostu dokładniejszy w swoich operacjach.
Skrzynia nadal działa podobnie, jak w poprzednim Mercedesie CLA i raczej nie ma tu na co narzekać. Działa płynnie, szybko, całkiem nieźle sprawdza się też, kiedy do zmiany biegów używamy łopatek. Jest też tryb sportowy, w którym skrzynia pracuje ostrzej, ale z głośników dochodzi do nas sztuczny dźwięk silnika. Swoją drogą, brzmi bardzo podobnie, jak wersje 35 AMG, tylko nie strzela z wydechu. Ale na zewnątrz brzmi całkiem nieźle.
Mercedes CLA cierpi jednak na to, co wiele innych nowych samochodów w tej klasie. Podwozie jest tu tak dopracowane, że zapewnia całe pokłady stabilności. Zanim zrobimy sobie krzywdę, poczujemy jeszcze delikatną podsterowność, która powinna ostudzić nasz zapał.
Dlaczego więc używam słowa „cierpi”, skoro Mercedes CLA jeździ tak dobrze? Bo jeździ aż za dobrze – jazda nim nie jest wybitnie emocjonująca. Nie dostajemy zbyt wielu sygnałów na kierownicy, nie czujemy usuwania się żadnej z osi. Można powiedzieć, że jest „idiotoodporny”, dopóki ktoś naprawdę nie przesadzi z prędkością.
Mercedes CLA jest jednak komfortowy i ogólnie prowadzi się naprawdę przyjemnie. Żeby silnik nadążał za „szybkim” nadwoziem, najlepiej kupić co najmniej wersję 200. 220 4MATIC za 160 tysięcy złotych daje już przyjemne wrażenia, ale jeśli pieniądze rzędu 215 tysięcy złotych nie są problemem, to najlepiej od razu wybrać wersję 35 z 306-konnym silnikiem.
Zużycie paliwa bardzo mocno zależy od stylu jazdy kierowcy. W trasie może to być 8 l/100 km, jak i 10-11 l/100 km. Z turbo dostajesz to, czego akurat potrzebujesz.
Kompakt, sedan, coupe, sportowiec… Mercedes CLA wiele ma twarzy
Mercedes CLA potrafi być praktycznym i poręcznym kompaktem, może też jeździć szybciej i zaskakuje stabilnością.
Do salonu wejdziesz ze względu na jego wygląd. Kupisz go, kiedy zobaczysz wnętrze i jego możliwości. A co z jazdą? Tak, jeździ trochę lepiej niż Klasa A, ale myślę, że mimo nadwozia w stylu coupe i niższego środka ciężkości, wrażenia z jazdy są podobne. Bardzo dobre, ale mało emocjonujące.
To nie jest zarzut do Mercedesa CLA, bo większość dzisiejszych kompaktów jeździ w ten sposób. W użytku codziennym będzie świetny – a od zabawy na torach są AMG 35 i 45.
Redaktor