Mercedes CLA - luksus i prestiż z głową na karku
W miastach jest coraz więcej samochodów, miejsca na parkingach coraz mniej, zaś ceny paliw coraz wyższe. W takich okolicznościach kupowanie luksusowego i przede wszystkim dużego gabarytowo auta wydaje się po prostu nierozsądne. Ale co zrobić, gdy chcemy jeździć komfortowo, wygodnie i z rozmachem, ale nie chcemy lub nie możemy kupić auta z segmentu D lub E? Czyżby najnowszy Mercedes CLA był receptą na całe zło?
Obecnie kupno samochodu nowego z salonu to nie lada wyczyn. Nawet, jeśli dysponujemy sporą gotówką musimy pójść na pewien kompromis. Możemy na przykład kupić duże i wygodne auto z biednym wyposażeniem, lub nieco mniejszy, mniej prestiżowy, ale świetnie wyposażony model, który nie wzbudzi zazdrości u szwagra, ale sprawdzi się w mieście i nie sprawi problemów na parkingu. Nie zawsze możemy znaleźć coś pomiędzy – taki złoty środek. Mercedes szukał, szukał, aż wreszcie znalazł pewną niszę, w którą świetnie wpasowuje się najnowszy model CLA.
Nowy Mercedes-Benz CLA oferuje prestiżową i bardzo ciekawą stylistykę, dobre wyposażenie i wysoki komfort, a wszystko to w skurczonej, kompaktowej wersji. Wiele osób mówi, że to model CLS po kuracji odchudzającej. Zgadza się, linia auta bardzo mocno nawiązuje do swojego starszego brata CLS, ale ogólne gabaryty oraz co oczywiste cena są o wiele mniejsze. Auto pozycjonowane jest mniej więcej w połowie drogi między niewielką Klasą B, a dość komfortową i prestiżową Klasą C, której ceny startują już od poziomu około 130 tysięcy złotych. Jeśli chcemy dobrze wyposażoną Klasę C, na przykład wariant C350 BlueEFFICIENCY z napędem na cztery koła 4MATIC, trzeba przygotować kwotę nawet 230 tysięcy złotych, a to już niemałe pieniądze.
Mercedes CLA również nie należy do tanich aut. Podstawowa wersja startuje od ceny 118 900 złotych, zaś pod maską znajdziemy turbodoładowany silnik o pojemności 1,6-litra i mocy 122 KM z momentem obrotowym na poziomie 200 Nm. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje mu 9,3 sekundy, zaś prędkość maksymalna to 210 km/h. Średnie zużycie paliwa w tym wariancie to 5,5 l/100km. Nieco wyżej plasuje się model CLA 200, który pod maską ma mocniejszy turbodoładowany silnik 1,6 o mocy 156 KM z momentem obrotowym na poziomie 250 Nm. Ten wariant przyspiesza od 0 do 100 km/h w czasie 8,6 sekundy i osiąga prędkość maksymalną 230 km/h. Zużycie paliwa to około 5,6 l /100km. Niestety w tym przypadku cena podskakuje do wartości 126 900 złotych, a ciągle mówimy o modelu bez dodatków.
Jeśli marzy się nam niewielki, ale mocny i elegancki samochód, powinniśmy zwrócić uwagę na model Mercedes CLA 250 wyposażony w 2,0-litrowy turbodoładowany czterocylindrowy silnik o mocy 211 KM i momentem obrotowym 350 Nm. Taka moc pozwala na rozpędzenie od 0 do 100 km/h w czasie 6,7 sekundy oraz osiągnięcie prędkości maksymalnej 240 km/h. W tym wariancie napęd przenoszony jest na koła za pośrednictwem 7-biegowej skrzyni automatycznej DCT. Niestety cena 154 900 złotych mimowolnie każe nam zerknąć na ofertę większego modelu.
Dla miłośników jednostek wysokoprężnych przygotowano model CLA 220 CDI, który napędzany jest silnikiem o pojemności 2,2-litra i mocy 170 KM z momentem obrotowym 350 Nm. Sprint od 0 do 100 km/h zajmuje w tym modelu 8,2 sekundy, zaś prędkość maksymalna to 230 km/h. Oczywiście to najbardziej oszczędna jednostka, który zużywa średnio 4,2-4,5 l/100km. Cena? Tu już kończą się żarty – 172 900 złotych.
Ceny nie są niskie, ale trzeba pamiętać, że to auto segmentu premium i zawsze to mniej niż za dobrze wyposażoną Klasę C. I tu zaczyna się dylemat. Czy Mercedes CLA jest alternatywą dla Klasy C, czy może dla CLS ze względu na zbliżoną stylistykę? Tak czy inaczej, model CLA do tanich nie należy.
Oczywiście można zdecydować się na podstawowy model, lecz czy auto, oczywiście piękne i imponujące, ale ze 122-konnym silnikiem jest warte niemal 120 tysięcy złotych? Zapewne ile osób, tyle opinii. Mercedes CLA z pewnością jest małą rewolucją na rynku i oferuje coś nowego, świeżego i ciekawego. Jego widok na ulicy zapewne zachwyci przechodniów i innych kierowców i już nie możemy się doczekać, kiedy zobaczymy pierwsze egzemplarze na drogach.