Mercedes C 220d 4MATIC. Tu był jakiś facelifting?
Mercedes Klasy C przeszedł ostatnio facelifting. Tylko, żeby go zauważyć, trzeba postawić poprzednią wersję obok. Co się więc zmieniło?
Łatwo jest oceniać książkę po okładce. Wiele osób tak przecież robi. Oceniając w ten sposób facelifting Mercedesa Klasy C, moglibyśmy odnieść wrażenie, że nie zmieniło się kompletnie nic. To błąd. Zmiany są, ale tam, gdzie ich nie widać.
Jak mówi producent, aż 80% elektroniki jest kompletnie nowa. Aż 6500 komponentów zostało zastąpionych lub zmodyfikowanych. To gdzie te komponenty?
Z zewnątrz – byle nie popsuć
Zmiany są tak subtelne, że trzeba spojrzeć na zdjęcia sprzed liftingu, by stwierdzić, że zmieniło się cokolwiek. To nowe reflektory i delikatnie przeprojektowany przedni zderzak. Tylny zderzak ma też nieco inny kształt w dolnej części, zarówno w sedanie, jak i w kombi.
Reflektory zmieniły się przede wszystkim technicznie. Do C Klasy można teraz zamówić matrycowe reflektory ze światłami drogowymi Ultra Range. 84 diody pozwalają na precyzyjne kierowanie strumieniem światła. Sterownik stale analizuje sytuację z kamer i radaru i dostosowuje snop światła do warunków, by nie oślepiać innych kierowców, ale poprawiać widoczność. Zasięg tych świateł – bliski dopuszczalnej granicy – wynosi 650 metrów.
Ale to tyle. Zajrzyjmy więc do środka.
Nowocześnie i przytulnie, czyli wnętrze Mercedesa Klasy C
We wnętrzu zobaczymy elementy i detale wykonane z innych materiałów. W standardzie otrzymamy klasyczne, analogowe zegary z 5,5-calowym ekranem pomiędzy. Po raz pierwszy możemy jednak zamówić w pełni cyfrowy zestaw wskaźników z 12,3-calowym ekranem.
Ekran multimediów nad konsolą środkową ma dwie wielkości – z przekątną 7-calową i 10,5- calową. Mniejszy to element systemu Audio 20. Druga opcja jest w standardzie z systemem Command Online.
W C-Klasie Mercedes jeszcze nie zdecydował się połączyć dwóch ekranów, tak jak w Klasie S czy E – tutaj nadal mamy dwa oddzielne ekrany. Bez dopłaty otrzymamy teraz system bezkluczykowy, nowy kształt przycisku startera oraz nowy kluczyk.
Ciekawą opcją w C Klasie jest tryb częściowo autonomicznej jazdy. Mercedes korzysta z licznych czujników i kamer – swoją drogą bardzo unowocześnionych – ale też z map nawigacji.
Kierownica ma teraz panel dotykowy – reagujący na ruchy opuszkami palców. Tempomatem sterujemy z poziomu kierownicy. Fotele mają teraz regulację bocznych poduszek i podparcia lędźwiowego za pomocą elektrycznej pompy pneumatycznej. Wprowadzono także funkcję masażu.
Podróż będzie uprzyjemniał nowy system audio, składający się z dziewięciu głośników o łącznej mocy 225 watów. Ten system sytuowany jest pomiędzy podstawowym a topowym nagłośnieniem Burmester.
Pod maską C-Klasy bez zmian
Facelifting C Klasy nie zmienił – nie wprowadził i nie usunął - żadnego silnika. Do wyboru mamy nadal 9 rodzajów silników benzynowych i 6 silników Diesla.
Silniki benzynowe zaczynają się od 129 KM w C160, a kończą na 510 KM w AMG C63 S. Pomiędzy są C180 – 156 KM, C200 – 184 KM, C200 4MATIC – 184 KM, C300 – 258 KM, C400 4MATIC – 333 KM oraz AMG C43 4MATIC o mocy 390 KM i AMG C63 z 476 KM. Ceny zaczynają się od 124 300 zł, a kończą na kwocie 446 000 zł – plus dodatki.
W silnikach Diesla nadal mamy spory wybór. Najsłabszą jednostkę możemy kupić za 134 800 zł. To C 180d o mocy 122 KM. C 200d to 160 KM, C 220d 194 KM, C 300d daje 254 KM, a najdroższa wersja wysokoprężna to 300d 4MATIC z 245 KM i napędem na cztery koła.
Testujemy wersję 220d 4MATIC, która daje 194 KM. To 4-cylindrowy silnik połączony z automatyczną skrzynią biegów 9G-TRONIC. Ceny tej wersji zaczynają się od ponad 170 000 zł.
Klasa C uraczy nas przede wszystkim komfortem. Wyciszenie kabiny jest bardzo dobre, a zawieszenie pozwala zapomnieć o większości nierówności. Do takiej też jazdy nastraja ten Mercedes. Do relaksu, a nie wdawania się w wyścigi. Jeżdzimy swoim tempem.
Ale spokojnie, nowe Mercedesy to już nie te, które uważane były za samochody dla starszych klientów. Klasa C potrafi pokazać pazur i świetnie się prowadzi, kiedy masz ochotę na szybszą jazdę. Napęd na cztery koła daje pewność, ale przekazuje więcej momentu na tylną oś. To kolejny zabieg, który sprawia, że Klasa C jest naprawdę zwinna – mimo że testujemy wersję z dieslem i napędem na cztery koła, czyli jedną z najcięższych w ofercie.
Dane techniczne Mercedesa sugerują, że zużycie paliwa waha się od 4,9 do 5,5 l/100 km. Możemy to potwierdzić. 9-biegowy automat sprawia, że mimo napędu na cztery koła, Klasa C zadowala się szczątkowymi ilościami paliwa. Duży plus!
Jak wygląda nowy cennik Mercedesa?
W standardzie do tej testowanej przez nas wersji silnikowej dostaniemy pakiet schowków i półek, obejmujący dodatkowe siatki bagażowe oraz podwójne uchwyty na kubki na konsoli środkowej oraz pakiet ochrony przed kradzieżą. Bez dopłaty we wnętrzu zobaczymy czarną tapicerkę materiałową Aberdeen. Komfort jazdy zapewni zawieszenie z selektywnym systemem tłumienia drgań – AGILITY CONTROL. Pakiet wyposażenia standardowego obejmuje także kamerę cofania, klimatyzację automatyczną THERMATIC, pakiet oświetlenia wnętrza, zbiornik paliwa o zwiększonej pojemności – 66 l, zestaw naprawczy, wybór trybu jazdy DYNAMIC SELECT, 17-calowe felgi i welurowe dywaniki.
Jest wiele pakietów, za które trzeba dopłacić, a ich ceny mogą być bardzo różne – od 1 047 zł do 36 915 zł. Najdroższy jest pakiet wyposażenia Premium Plus, w którym dostaniemy panoramiczny dach, elektroniczny wyświetlacz IC, COMAND Online, MULTIBEAM LED czy system dźwiękowy Burmester Surround.
Testowany egzemplarz ma dodatki za blisko 80 000 zł – a więc kosztuje w sumie około 250 tys. zł. To też dlatego, że w standardzie nie wygląda tak dobrze, jak byśmy tego oczekiwali od samochodu klasy premium.
Zmian niedużo, ale...
Mercedes Klasy C konkuruje z Audi A4 czy BMW Serii 3, ale jak dotąd tę konkurencję wygrywał, przynajmniej w Polsce. To najlepiej sprzedający się samochód tej klasy. Tego, co dobre się nie zmienia, ale można delikatnie poprawić – i to zrobił Mercedes przy okazji tego faceliftingu.
C Klasa to samochód, z którym można wygodnie żyć. Jest komfortowy, bezpieczny, ma dużo przydatnej elektroniki i świetnie się prowadzi. Teraz jest jeszcze trochę lepszy – ale czy to wystarczy, by konkurować z nową Serią 3? Przekonamy się już niedługo.
Redaktor