Mazda CX-30 – europejski szyk i dwa razy SkyActiv. Japoński crossover odkrywa karty
Zaprezentowany w Genewie nowy crossover Mazdy można będzie zamówić od lipca. Już dziś warto sprawdzić, czy nie powinien znaleźć się na naszej liście zakupów.
„Ma gwarantowany sukces już przez sam wygląd” – takie zdanie usłyszałem od jednego z dziennikarzy podczas statycznej prezentacji najnowszego crossovera Mazdy. Fakt, że japońska marka przywiązuje do stylistyki niebagatelną wagę, wręcz traktuje samochód jak dzieło sztuki. Oczywiście warto dodać, że sztuki użytkowej. W czasach, gdy coraz więcej samochodów wygląda „tak samo”, a pierwsze komentarze dotyczą tego, do jakiego innego samochodu dana nowość jest podobna, Mazda w dużej mierze unika tych niezbyt korzystnych przytyków. Nowej kompaktowej „trójce” trudno zarzucić podobieństwo do któregokolwiek konkurenta nawet, jeśli nie wszystkim stylistyka nadwozia Mazdy 3 hatchback przypadła do gustu. Czy tak samo jest z nowym crossoverem CX-30?
Mazda CX-30 – prawie luksusowa
Tu już nieco łatwiej odnaleźć podobieństwo do czegoś, co już kiedyś mogliśmy widzieć. Najlepiej jest z przodu, bowiem charakterystyczny grill Mazdy z zadziornym spojrzeniem to cecha rozpoznawalna z daleka. Niezorientowanym pomaga zawsze duży znaczek firmowy. Przechodząc do profilu, długa maska nadaje autu charakteru i odcina się od krótkich przodów konkurencji. Jednak sama linia boczna jest najmniej oryginalna i z pewnością znajdą się tacy, którym coś znanego przywodzi na myśl. Europejscy styliści (tak, Mazda CX-30 zaprojektowano na Starym Kontynencie) bardzo chcieli podkreślić odrębność tego modelu od niższej o 10 cm Mazdy 3, co jednak maskowane jest przez ogromne koła (na zdjęciach 18-calowe obręcze). Stąd pomysł dodania dodatkowego okna za tylnymi drzwiami. Cechy crossovera podkreślają potężne plastikowe nadkola, których zadaniem jest ochrona przed zarysowaniami. Niestety, mają poważną wadę w postaci niewystawania ponad błotniki. W efekcie, jeśli otrzemy się o jakąś wystarczająco wysoką przeszkodę, to jeśli dosięgnie ona plastikowych osłon, z dużym prawdopodobieństwem uszkodzi nam też lakier.
Oryginalności nie można odmówić tyłowi pojazdu. Patrząc na tylną klapę Mazdy CX-30, widzimy światło załamujące się w kształcie półkola, a może kto wie, nawet zachodzącego słońca... Poniżej umieszczono zderzak w całości wykonany z nielakierowanego plastiku. Według mnie to doskonałe rozwiązanie. Skoro już przy okazji wzrostu popularności crossoverów producenci doszli do wniosku, że „goły”, niepokryty lakierem plastik nie szpeci, a może wręcz zdobić, to czemu upierać się przy niepraktycznym lakierowaniu zderzaków w samochodach miejskich? Brawo Mazda, oby tak dalej.
Jaka jest definicja segmentu premium? Gdyby była nią wyłącznie jakość oferowanego produktu, Mazda nie musiałaby się krępować i śmiało mogłaby konkurować swoim CX-30 z Mercedesem GLA czy BMW X2. Jestem nawet w stanie postawić pieniądze przeciwko orzechom, że z wielu prawdziwie niezależnych porównań wyszłaby zwycięsko.
Wnętrze wciąż jeszcze przedprodukcyjnego egzemplarza broni się samo. Jest nie tylko atrakcyjnie skomponowane pod kierowcę, a wszelkie elementy, nie wyłączając ekranu systemu multimedialnego, są na swoim miejscu i nie sprawiają wrażenia dołożonych w ostatnim momencie. Jest też doskonale spasowane, co przekłada się na brak luzów, poskrzypywań czy pisków. Na kierownicy zaś mamy przyciski z prawdziwego metalu, a nie tanie psiknięte srebrną farbą plastiki.
Czy zatem Mazda należy do grona producentów premium? Moim zdaniem niestety nie, ale od masowo oferowanej konkurencji tzw. popularnych marek różni się na tyle, że powinna wylądować gdzieś pośrodku. W Europie nie ma dobrego określenia, Amerykanie zaś mówią na to „near-luxury” (prawie luksusowy). I tak też właśnie powinniśmy postrzegać nową Mazdę CX-30.
2 x SkyActiv – o silniku Mazdy CX-30
Za chwilę jeszcze wrócimy do nadwozia, teraz jednak kilka słów o stronie technicznej. Miłośnicy marki doskonale wiedzą, że Mazda jest jednym z liderów rozwoju silników spalinowych bez doładowania. Mówiąc inaczej, inżynierowie tej marki nie dali się przekonać do idei downsizingu i wciąż rozwijają technikę jednostek wolnossących. W nowym modelu CX-30 będzie można wybierać spośród dwóch generacji silników.
Dobrze znaną od lat serią jednostek benzynowych jest SkyActiv-G. Pod maskę Mazdy CX-30 trafiła odmiana o dwóch litrach pojemności i mocy 122 KM. Nie należy traktować tego silnika jako przestarzałego, oferuje bowiem system dezaktywacji cylindrów, dzielony system wtrysku paliwa czy technologię tzw. miękkiej hybrydy, która pomaga obniżyć zużycie paliwa, wykorzystując energię odzyskaną podczas hamowania oraz pomagając szybciej uruchomić silnik systemowi start-stop. Silnik ten może być łączony ze skrzynią ręczną lub automatyczną, obie mają sześć przełożeń. Dodatkowo obydwie powyższe konfiguracje można zamówić z napędem przednim lub 4x4.
Zupełną nowością jest jeszcze nowocześniejsza jednostka kryjąca się pod określeniem SkyActiv-X. To też silnik czterocylindrowy o dwóch litrach pojemności, jednak tu zastosowano niespotykaną dotąd technikę SPCCI (Spark Plug-Controlled Compression Ignition), czyli zapłon samoczynny sprężonej mieszanki, sterowany świecą. Mówiąc nieco jaśniej, jest to silnik benzynowy o bardzo wysokim stopniu sprężania (16,3:1), typowym raczej dla silników Diesla. Silnik wyposażono w specjalny kompresor, którego zadaniem nie jest tłoczenie jak największej ilości powietrza do cylindrów, a jedynie przygotowanie odpowiedniej mieszanki paliwowo-powietrznej. Kontrolowanie wysokowydajnego spalania mieszanki zaowocowało mocą maksymalną 180 KM dostępną przy 6000 obr./min. oraz momentem 224 Nm osiąganych przy 3000 obr./min. Podobnie jak w przypadku podstawowego silnika serii SkyActiv-G, tak samo i tu będzie on dostępny z dwoma skrzyniami biegów i dwoma rodzajami napędu do wyboru w dowolnej konfiguracji.
Duże wnętrze Mazdy CX-30
Wymiary Mazdy CX-30 to 4395 mm długości, 1795 mm szerokości i 1530 mm wysokości przy rozstawie osi wynoszącym 2655 mm. To sprawia, że nowa Mazda CX-30 jest krótsza i wyższa od Mazdy 3 (odpowiednio -61 mm i +100 mm). W stosunku do pozostałych modeli z oznaczeniem CX plasuje się pomiędzy kompaktową CX-3 (krótszą o 120 mm), a wciąż popularną CX-5 (dłuższą o 155 mm).
Przekłada się to na odpowiednio przestronne wnętrze, w którym nikt nie powinien narzekać na ciasnotę. Na tylnej kanapie jest sporo miejsca na nogi, wysoki dach okazuje się łaskawy dla osób o wzroście do około 185 cm. Bagażnik z podwójnym dnem ma pojemność 430 litrów i regularne kształty. Pod tym względem Mazda mieści się gdzieś powyżej średniej wśród bezpośredniej konkurencji w postaci Toyoty C-HR (375 l), Nissana Qashqaia (410 l) czy Volkswagena T-Roc (445 l).
Wraz z debiutem modelu CX-30 Mazda wprowadza nowe oznaczenie wersji wyposażeniowych. Podstawowa nosi nazwę Kai (właściwy kierunek), następnie mamy Kanjo (emocje), Hikari (światło) i Enso (dążenie do doskonałości). Już podstawowa zawstydza konkurencję, oferując m.in. adaptacyjny tempomat, automatyczne światła drogowe, kierownicę i gałkę skrzyni pokryte skórą, wyświetlacz przezierny, nawigację Mazda +, czy przednie i tylne światła LED. Do tego bogaty pakiet systemów bezpieczeństwa z systemem G-Vectoring, wspomaganiem hamowania, czytnikiem znaków drogowych czy monitorowaniem ruchu poprzecznego podczas cofania.
A wszystko już za 101900 zł. Dopłata do skrzyni automatycznej wynosi 8 tys. zł. Wersje z napędem obu osi są dostępne od wersji Kanjo (od 108900 zł) i wymagają dopłaty 10 tys. zł. Najdroższa możliwa specyfikacja, czyli Mazda CX-30 Kai SkyActiv-X AT 4x4 to koszt 159900 zł. Cennik może wydawać się przesadzony, ale odzwierciedla bogate wyposażenie seryjne. Konkurencja po doposażeniu do odpowiedniego poziomu okazuje się równie droga. Różnica polega więc na tym, że Mazda nie oferuje „golasów”.