Mazda CX-30, czyli japońska lekcja alchemii
W przepisie na sukces Mazdy znajdują się trzy składniki: Skyactiv, Kodo i Jinba Ittai. Japończycy chcą z tego uwarzyć eliksir klasy premium, ale czy wkrótce nie będą płakać nad rozlanym wywarem? Na przykładzie nowego SUV-a o nazwie CX-30 objaśniamy współczesną filozofię Mazdy.
Granica między premium, a zwykłym produktem jest dziś mętna i niejasna. Pozostawia duże pole do interpretacji, co wykorzystują producenci samochodów. Niektórych komunikatów prasowych nie da się czytać, bo są tak naszpikowane marketingowym bełkotem opisującym wspaniałość kolejnego zwykłego samochodu. Wszystko byłoby w porządku, gdyby faktycznie te samochody wyróżniały się czymś więcej niż tylko ambicjami dyrektorów finansowych zarządzających daną marką. Wykorzystują oni bezczelnie jeden prosty fakt – auta kupuje się dzisiaj głównie ze względu na ich cenę i wygląd, a przeciętny klient nie bardzo chce się zagłębiać w techniczne szczegóły. Uplasowanie marki w segmencie premium pozwala zatem dyktować znacznie większe ceny i marże.
Premium to efekt tradycji
Prawda jest taka, że poczucie premium – w przypadku samochodów – to efekt wypracowany na przestrzeni dziesięcioleci. Marki premium bardzo często powstawały jako wizja jednego człowieka, którego od samego początku nie satysfakcjonowało bycie zaledwie dobrym. Ludzie ci chcieli być najlepsi w swojej branży i najczęściej używali trzech sposobów: innowacji, przywiązania do detali i sukcesów sportowych.
W przypadku marek popularnych wejście do świata premium jest jak dla przeciętnego człowieka wejście do parlamentu. Można przekroczyć drzwi Sejmu RP i być w nim fizycznie, ale tak naprawdę dostać się do niego jako uczestnik jest piekielnie trudno. To hermetyczne towarzystwo, oporne na zmiany, co jednak nie oznacza, że wejście tam jest niemożliwe. W przypadku samochodów to klienci i szeroko pojęta społeczność danej marki musi zagłosować w tych wyborach swoimi portfelami.
Jak będą wyglądały ceny nowej Mazdy CX-30? Tego jeszcze nie wiemy, ale pewną wskazówką może być cennik kompaktowej Mazdy 3, na której oparto omawianego crossovera. Na polskim rynku bazowa Mazda 3 będzie kosztowała od 94 900 zł. To dużo, nawet jak na bogate wyposażenie standardowe. Można więc przypuszczać, że ceny CX-30 będą zaczynać się od 100-105 tys. zł. Na pewno nie będzie to na papierze najbardziej atrakcyjna oferta na rynku, ale Mazda ma swoje argumenty.
Technologia SkyActiv filarem atrakcyjności Mazdy
Mazda wydaje się być świadoma istniejącej trudności na rynku premium. Ostatnie lata pokazują, że japońska marka ma plan i konsekwentnie się go trzyma. Filarem całej filozofii jest wciąż rozwijana technologia silników Skyactiv. Zwłaszcza benzynowce wybijają się tutaj ponad przeciętność, bo bez doładowania potrafią więcej niż uturbione konstrukcje konkurencji. Mazda jako jedyna na rynku świadomie i konsekwentnie trzyma się większych pojemności skokowych, a wzrost skuteczności silników uzyskuje dzięki innowacjom.
Kluczowe było tutaj zwiększenie stopnia sprężania tradycyjnych silników wolnossących. Taki zabieg wymaga jednak zaprojektowania silnika niemal od zera, uwzględniając problematyczny wzrost ciśnienia, odprowadzanie ciepła i inne trudne zagadnienia fizykochemiczne. Mimo wszystko japoński producent nie spoczął, a teraz twierdzi, że technologia pozwoli jeszcze jakiś czas utrzymać na rynku wolnossące silniki, pomimo coraz ostrzejszych norm emisji. Może to być spory plus wśród klientów, którzy nie wierzą w wytrzymałość małych, doładowanych jednostek.
Nabywcy Mazdy CX-30 będą mogli wybierać między benzynowymi silnikami o pojemności 2.0 z rodziny SkyActiv-G. Słabszy dysponuje mocą 122 KM i jest to silnik już znany z poprzednich modeli. Ofertę uzupełni zupełnie nowa jednostka SkyActiv-X o mocy 181 KM. Zwłaszcza ten drugi jest ciekawy, bo wedle szumnych zapowiedzi łączy on żywiołowość rasowej benzyny z ogromnym momentem obrotowym, dostępnym od najniższych obrotów jak w silniku Diesla.
Kodo
To japońskie słowo oznacza duszę ruchu. Już wyjaśniam, że chodzi po prostu o aktualny język designu Mazdy, w którym prym wiedzie płynność linii. Karoserie mają wyglądać tak, jakby ich linie były rzeźbione przez wiatr lub wodę.
Na przykładzie Mazdy 6 widać, że to zdecydowanie przemawia do klientów. Ten sedan klasy średniej jest na rynku od 7 lat i nie zestarzał się wcale. Przypuszczam, że z nową Mazdą CX-30 będzie podobnie, bo to po prostu ładny projekt. Złośliwi zapytają pewnie o cynkowanie blachy, ale o solidności zabezpieczeń zdecydowanie za wcześnie cokolwiek mówić.
Jinba Ittai, czyli jedność człowieka z samochodem
Kolejne ważne wyrażenie w słowniku Mazdy to Jinba Ittai. Inspirowane tradycją japońską samochody mają się całkowicie podporządkować kierowcy i stworzyć z nim zgrany duet. W przypadku SUV-ów i crossoverów to może być nieco na wyrost. Fizyki nie da się oszukać, wyższe auto nigdy nie będzie prowadzić się jak rasowy sportowiec.
Mimo wszystko na co dzień twarde jak deska zawieszenia nie są potrzebne. Mazda CX-30 to auto rodzinne średniej wielkości, ale w pewnych warunkach ma się prowadzić posłusznie i lekko. Częścią Jinba Ittai jest ascetyczny kokpit skierowany ku kierowcy.
Od strony technologii podstawą jest napęd na wszystkie koła i-Activ z systemem G-Vectoring (GVC). Odpowiada on za rozdział momentu obrotowego pomiędzy osiami dla zapewnienia bezpieczeństwa w każdej sytuacji na drodze. Do tego każda jednostka napędowa będzie połączona ze wspomagającym silnikiem elektrycznym, tworzącym miękką hybrydę.
Przyziemne aspekty Mazdy CX-30 też są istotne
W tym miejscu czas wrócić na ziemię i przyjrzeć się twardym danym. Mazda CX-30 ma długość nadwozia 4395 mm i rozstaw osi 2655 mm, więc jest nawet mniejsza niż kompaktowa „trójka”. Takie wymiary stawiają ją w jednej lidze z Nissanem Qashqai, Kią Niro, Hondą HR-V oraz Jeepem Compass. Ze swoją pojemnością bagażnika (430 litrów) Mazda CX-30 plasuje się w środku tej stawki.
Pod kątem bezpieczeństwa nowa Mazda CX-30 ma do zaoferowania zbiór systemów pod nazwą i-Activesense. Nowością w nim jest zaawansowany system monitorowania zmęczenia kierowcy. Przy pomocy kamer samochód obserwuje zachowanie oczu kierowcy, w tym jak szeroko są otwarte i jak szerokie jest pole widzenia. W przypadku wykrycia nieprawidłowości generowany jest alarm, a auto już szykuje ciśnienie w zaciskach hamulcowych, by jak najszybciej zareagować na ewentualne zagrożenie.
Innym ciekawym systemem jest Front Assist z nową funkcją Front Cross Traffic Alert. Przy zbliżaniu się do ronda lub skrzyżowania system ten monitoruje przy pomocy przedniego radaru czy ktoś lub coś nie zbliża się do auta dokładnie w martwym polu za słupkiem A.
Czy nowej Maździe CX-30 czegoś zabraknie do miana premium?
Wracając do początkowych rozważań, uważam, że japoński producent jest na dobrej drodze do segmentu premium, ale to jeszcze nie jest ten moment. Punktem odniesienia są tutaj marki niemieckie i japońskie takie jak Audi, BMW, Mercedes czy Lexus. Wszystkie one mają nad aspirującą do premium Mazdą jedną ogromną przewagę. Oferują bogactwo personalizacji i dostosowania samochodu dokładnie pod gust klienta.
Osobiście uważam, że tego w nowej Maździe CX-30 zabraknie, podobnie jak zabrakło w innych modelach tego japońskiego producenta. Jakość materiałów ocenimy w swoim czasie, ale w Maździe będą do wyboru zaledwie dwa schematy kolorystyczne wnętrza – Dark Brown i Dark Blue z możliwością dobrania tapicerki foteli: białej lub czarnej.
Wypada to blado w porównaniu do tradycyjnych marek premium, gdzie jest kilka linii stylistycznych, a w każdej z nich zbiór opcji. Dobiera się nie tylko tapicerki, ale też typ foteli, przeszycia, listewki ozdobne, nakładki na progi i wiele innych rzeczy.
Nowa Mazda CX-30 – szansa na sukces
W dziedzinie przywiązania do detali i opcji personalizacji jest jeszcze pole do poprawy, ale Mazda ma w rękawie kilka asów. Do rynkowego sukcesu mogą ją poprowadzić innowacje, takie jak silniki Skyactiv-X z technologią hybrydową, napęd na wszystkie koła z wektorowaniem momentu obrotowego oraz aktywne systemy bezpieczeństwa.
Jak zwykle wiele zależy od cenników. Rynkowi rywale w większości mają ceny rozpoczynające się od około 90 tys. zł. Mazda na pewno będzie droższa, bo na przykładzie nowej Mazdy 3 widać, że z oferty wycinane są wersje bazowe, które nie mają na pokładzie niczego ciekawego. Biorąc to pod uwagę, ceny Mazdy CX-30 powinny startować od około 100 tys. zł. Zobaczymy, czy ten japoński eliksir sukcesu będzie dla klientów przekonywujący.
PS. Dlaczego Mazda CX-30, a nie Mazda CX-4?
Pewnie wielu z Was zastanawia się, jak to jest, że w gamie są CX-3 i CX-5, a środkowy model otrzymał nazwę CX-30. Powód jest prosty – w Chinach już jest sprzedawana Mazda CX-4, która z kolei jest autem typu CUV, większym od CX-5… To skomplikowane, ale chodziło o uniknięcie dublowania tej samej nazwy w ujęciu globalnym.