Mazda CX-3 – odświeżony bestseller
Ponoć lepiej sprawić sobie lekki lifting, jeszcze zanim na twarzy pojawią się pierwsze zmarszczki, bo później trudniej jest uratować młodość. Tym tropem poszła też Mazda w przypadku modelu CX-3, choć na pierwszy rzut oka żadnych zmian nie widać. Czy odświeżony model faktycznie został odświeżony?
Na tle innych marek Mazda stosunkowo niedawno dorobiła się w naszym kraju oficjalnego przedstawicielstwa. Tymczasem zarówno w Polsce jak i na świecie jej wyniki sprzedażowe wręcz zwalają z nóg, zapewne również samych włodarzy marki, którzy co miesiąc strzelają szampanami, ciesząc się, że rozwijają skuteczną ideę. A sam kierunek jest całkiem ciekawy, bo w dobie tworzenia skomplikowanych komputerów na kołach, z którymi autoryzowane serwisy ledwo sobie radzą – Mazda, dosadnie mówiąc, ma to wszystko po prostu gdzieś. Postanowiła produkować ładnie skrojone auta, które po prostu działają, a obowiązujące normy ekologiczne spełnić po najmniejszej linii oporu sprawdzoną technologią. Efekt? Firma kolejny rok z rzędu notuje rekordowe wyniki sprzedaży. W 2017 Mazdę kupiło ponad 1,6 mln kierowców na świecie, a wzrost obecnie wynosi 7%. Jeszcze w tym roku do końca marca poprawił się o 1%. Mazda CX-3 to bardzo ważny model dla koncernu. Jest drugim, najlepiej sprzedającym się w Europie i stanowi około 24% całej gamy. Przez to wszelkie zmiany nie były zbyt bezpieczne, bo z jednej strony przydałoby się już coś odświeżyć, ponieważ konstrukcja pochodzi z 2015 roku, a z drugiej – szkoda byłoby stracić klientów.
Zmiany dla wprawnego oka
Stylistyka Mazdy jest przez wielu dobrze oceniana i ma nawet swoją nazwę – KODO, czyli dusza ruchu. Myśl przewodnia to brak zbędnych ozdób i „świecidełek” często popularnych u innych marek. Liczy się czysta forma. Co CX-3 zyskała po liftingu? Laicy pewnie powiedzą, że nic. Przedstawiciele podkreślali jednak zastosowanie nowej atrapy chłodnicy, innego materiału słupków dachowych czy odświeżonych lamp, ale te wszystkie zmiany są mniej więcej tak duże, jak odwrócenie doniczki w pokoju, by nadać wnętrzu nieco szaleństwa. Właściwie sam zastanawiam się, czy rozpoznałbym na ulicy Mazdę CX-3 przed zmianami i po zmianach, ale mimo kilkuletniego stażu to auto i tak wygląda lepiej od wielu rynkowych konkurentów.
Przyszli nabywcy mogą również liczyć na nowy wzór 18-calowych felg (całkiem ładny) oraz słynny, rubinowy lakier metaliczny Soul Red, który tym razem zyskał dodatkowy przydomek Crystal. Jest 3-warstwowy i charakteryzuje się większą głębią – to faktycznie jeden z najlepszych kolorów do tego auta.
Poprawione wnętrze
Na pierwszy rzut oka wnętrze również niewiele się zmieniło, ale cóż to – mała rewolucja, zniknął hamulec ręczny! Tak, Mazda postanowiła zrezygnować z mechanicznej wajchy na koszt przycisku. Przy okazji tunel centralny został nieco przestylizowany i teraz wygodniej jest sterować pokrętłem od systemu multimedialnego. Drugą rewolucją jest tylny podłokietnik z uchwytami na kubki – takiego udogodnienia wcześniej nie było. W materiałach prasowych często przemyca się słowo „Premium”, więc może kiedyś przyjdzie też czas np. na indukcyjną ładowarkę do smartfonów.
A skoro o telefonach mowa − nie można też zapomnieć o trzeciej rewolucji. Jakiej? Mazda odkryła, że nie sprzedają już Nokii 5110 i od 10 lat istnieją smartfony wykorzystujące system Android czy iOS. W związku z tym nareszcie uzbroiła swój system inforozrywki w obsługę Apple Car Play oraz Android Auto – wybór tej opcji zajmuje jedno z dwóch gniazd USB pod panelem klimatyzacji, ale warto się na nią skusić. Wykorzystanie możliwości smartfonów, to bardzo ważna zmiana, ponieważ pokładowy system MZD Connect, mimo że z przejrzystym menu głównym, na tle konkurencji jest kiepski i toporny. Niewiele potrafi, nieczytelna nawigacja momentami działa skokowo i łatwo wybrać złą drogę, a podczas testu komendy były wydawane po angielsku, mimo że język systemu został przestawiony na polski... Podpięcie do samochodu smartfonu otwiera dostęp do znacznie lepszych map z trasą korygowaną pod kątem korków, społecznościowych alertów drogowych Waze czy do ulubionej muzyki np. ze Spotify – dzięki temu system CX-3 staje się dużo przyjaźniejszy.
Użyte materiały? Te na kokpicie czy górnej części drzwi trochę rozczarowują, bo niestety są twarde. Z drugiej strony fragmenty, które mają stały kontakt z kolanami, dłońmi czy łokciami są zawsze miękkie i miłe w dotyku, więc trzeba przyznać, że wszystko jest zrobione z głową. Do spasowania też nie można się przyczepić. Plus za kontrastowy pasek przyjemnego, miękkiego materiału na kokpicie oraz niezłą jakość skórzanej tapicerki. Sam styl wnętrza pozostał czytelny i schludny. Miejsce pracy kierowcy otula i jest szyte na miarę, nie można mówić ani o nadmiarze przestrzeni, ani też o ciasnocie – jest naprawdę przyjemnie, a bordowe otoczki nawiewów czy błyszczące wstawki zachwycą estetów. Gorzej jest z tyłu, gdzie w przypadku wyższych osób nieco brakuje przestrzeni szczególnie na kolana. Bagażnik również nie należy do rekordzistów i oferuje 350-1260 litrów. Ciekawe również, że producent przy okazji liftingu nie zastosował elektronicznych zegarów z możliwością personalizowania, tak jak w Mazdzie 6. Tutaj dalej brakuje wskaźnika temperatury cieczy chłodzącej, mimo że niewykorzystanej powierzchni na oko jest sporo, a duży obrotomierz w centrum pozostał analogowy. Całość jest jednak czytelna i ładnie zaprojektowana, nawet mimo małego, cyfrowego prędkościomierza, który zszedł na dalszy plan. Informacje dotyczące jazdy mogą być też prezentowane poprzez hologram Headup Display – tutaj w popularnej wersji na płytce z plexi przed twarzą kierowcy, zamiast na szybie.
Prowadzanie nadal przyjemne
Trzeba podkreślić jedno – Mazda CX-3 dalej cieszy na drodze. To wcale nie jest takie oczywiste, bo naprawdę nie każde auto sprawia radość podczas pokonywania zakrętów czy codziennego poruszania się. A tutaj to czuć i to w zestawieniu z silnikami, które wcale nie powalają mocą rakiety Saturn V. Żeby było ciekawiej – jeśli chodzi o napęd, Mazda podąża własną ścieżką wbrew obowiązującej modzie. Podczas gdy praktycznie każdy konkurencyjny koncern montuje w podobnych autach małe jednostki benzynowe z turbodoładowaniem i obcina kolejne cylindry, w Mazdzie CX-3 motory dalej mają 4 „gary”, a zamiast małej pojemności, stosunkowo dużą, bo 2.0 l w wersji benzynowej. Co ciekawe – silniki benzynowe spełniają najnowszą normę emisji spalin Euro 6d-Temp bez problematycznych filtrów cząstek stałych, które pojawiły się już u innych marek. Widać było triumf na twarzy przedstawiciela marki na konferencji prasowej, gdy o tym wspominał – i słusznie, bo to mniej problemów podczas eksploatacji.
2-litrowa benzyna jest znana z przedliftowej wersji i występuje w dwóch wariantach mocy, 121 KM i 150 KM. Na drodze zachowują się podobnie, ponieważ ta mocniejsza posiada napęd na wszystkie koła i można odnieść wrażenie, że zadaniem dodatkowych koni nie jest ucięcie czasu w sprincie do „setki”, tylko nadrobienie straty mocy generowanej przed napęd dodatkowej osi. Mimo że CX-3 podczas przyspieszania nie powoduje pojawienia się gwiazd przed oczami, to w obu wersjach posiada wystarczającą werwę do całkiem żwawego poruszania się i łatwego wyprzedzania – około 9 sekund (skrzynia manualna) w sprincie 0-100 km/h to niezły wynik. Moc rozwijana jest subtelnie i płynnie, na ruchy prawej stopy motor reaguje chętnie oraz spontanicznie. W odróżnieniu od doładowanych silników, większej mocy należy jednak szukać na wysokich obrotach, a nie tych niższych. Wtedy w kabinie robi się niestety nieprzyjemnie głośno, i to mimo zastosowania systemów wyciszających Natural Sound Smoother i Natural Sound Frequency Control, którymi chwali się producent. Podczas spokojnego podróżowania motor jest z kolei praktycznie niesłyszalny, a średnie zużycie paliwa Mazda podaje na poziomie 6-7l/100km w zależności od konfiguracji napędu. Ze względu na górzystą trasę testową realnie nie mogę się do tego rzetelnie odnieść, ale użytkownicy wersji przedliftowej podają zbliżone wyniki w przypadku tego silnika – około 7-8l/100km.
Prócz silników benzynowych, jest też nowy diesel, którym niestety nie udało mi się przejechać. To nowa konstrukcja, teraz wbrew modzie ma większą pojemność zamiast mniejszej, czyli 1,8 l (115 KM) w miejscu poprzedniego i słabszego 1,5 l. W tym przypadku również można było zaobserwować triumf na twarzy przedstawiciela Mazdy, gdy oznajmił na konferencji, że diesel nie wykorzystuje technologii AdBlue, przez co nie trzeba dolewać do niego specjalnego płynu poza olejem napędowym. Faktycznie miał się czym chwalić, bo praktycznie wszystkie, nowe diesle mają dodatkowy korek przy wlewie paliwa i bez AdBlue nie pojadą. Średnie spalanie teoretycznie ma się zamknąć w przedziale 4,4-5,1l/100km.
Napęd na wszystkie koła występuje tylko w 150-konnej benzynie lub do wyboru w dieslu. Motory można połączyć z przekładnią manualną lub automatyczną. Ta pierwsza jest wyjątkowo precyzyjna i sprawia sporo frajdy na drodze, bo biegi wskakują praktycznie same i mają przyjemnie krótki skok. Z kolei klasyczny automat może i nie jest błyskawiczną skrzynią dwusprzęgłową i dodaje blisko 1 sekundę w sprincie do „setki”, ale to porządna konstrukcja, pracuje całkiem nieźle, dobrze dobiera biegi i jest delikatna.
Zawieszenie jest sztywne ale sprężyste, a wspomaganie układu kierowniczego stosunkowo mocne – wspólnie jednak świetnie się dogadują i pozwalają wyczuć auto. Nadwozie specjalnie nie wychyla się w slalomach, a podczas dynamicznej jazdy aż chce się sprawdzać gdzie jest ukryta ta magiczna granica przyczepności, bo auto jest wyjątkowo posłuszne. Oczywiście na pokład może też trafić wiele systemów wspomagających, choć na tle innych koncernów nie jest to nic egzotycznego – od czujników martwego pola i aktywnego tempomatu, poprzez systemy wykrywające zagrożenie, kończąc na Auto-Hold wspomagającym ruszanie pod górkę.
Mazda CX-3 może i nie jest szczytem motoryzacyjnego HiTech, choć to mądrze skonstruowane i ładnie narysowane auto, które ma to, co potrzeba. Po liftingu samochód wizualnie niezbyt się zmienił, ale zyskał kilka brakujących rozwiązań i trochę jak kot, dalej przechadza się własnymi ścieżkami, wbrew światu unikając małych silników z doładowaniem, problematycznych AdBlue czy filtrów cząstek stałych w motorach benzynowych. Zamiast tego rozwija własną ideę technologiczną, która jak pokazał już czas – jest ładnie opakowana, trwała i się sprawdza. Szczególnie rynek europejski to kupił, bo CX-3 sprzedaje się świetnie, a ten drobny lifting na pewno prędzej pomoże, niż zaszkodzi w utrzymaniu dobrych statystyk.