Mazda 6 - szybsza, lepsza, piękniejsza.
Technologia SKYACTIV, filozofia Kodo, zoom-zoom - takimi hasłami Mazda reklamuje swój model kryjący się pod cyfrą 6. Czy takie zabiegi działu marketingu są naprawdę potrzebne, czy też może flagowy model japońskiego producenta obroni się sam? No i najważniejsze - czy jeździ tak samo dobrze jak wygląda?
Zdjęcia nie oddają całego uroku nowej generacji Mazdy 6. Stylistycznie oparta na zaprezentowanym w 2010 roku koncepcie pod nazwą Shinari, wygląda po prostu przepięknie. Nawet stojąc na podjeździe domu emanuje siłą i robi nieziemskie wrażenie. Jednak tak zdumiewający wygląd okupiony jest osłabieniem kilku aspektów użyteczności wnętrza, o czym później.
Nowa „szóstka” jest całkiem sporym autem. Sedan (zrezygnowano z liftbacka) ma 4864 milimetry długości. Co ciekawe – jest on dłuższy od wesji kombi aż o 6,5 centymetra! Skąd taka różnica? Otóż Mazda 6 jest autem sprzedawanym globalnie, a olbrzymi rynek Stanów Zjednoczonych potrzebuje dużych sedanów – większych niż sprzedawanych w Europie. Za to wersja kombi, która nie spotka się z ciepłym przyjęciem w USA z powodu ogromnego rynku SUVów, jest przygotowana dla klienta mieszkającego na starym kontynencie. Wysokość sedana to 1451 milimetrów, a szerokość wynosi 1840 milimetrów. Rozstaw osi to 2830 mm. Te wymiary sprawiają, że miejsca w środku nie brakuje.
Wysocy użytkownicy pierwszego rzędu siedzeń Mazdy w żadnym wypadku nie będą narzekać ani na brak miejsca, ani na fotele, które są bardzo komfortowe, a w dodatku świetnie trzymają ciało na zakrętach. Tylna kanapa bez problemu pomieści trzy dorosłe osoby. Jednak, jeśli mają one powyżej 190 centymetrów wzrostu, mogą narzekać na miejsce nad głową. Jest to spowodowane opadającą linią dachu i nie jest to jedyna wada stylizacji tajemniczo nazwanej „Kodo”. Kierowca może praktycznie zapomnieć o wstecznym lusterku, ponieważ przez niską szybę tylną kompletnie nic nie widać. Niskie są również szyby tylnych drzwi – mają tylko 27 centymetrów wysokości, przez co we wnętrzu jest bardzo ciemno, a dzieci nie zobaczą praktycznie nic z przewijającego się za oknem krajobrazu.
Bagażnik to kolejny element cierpiący przez stylistykę. Nie można narzekać na jego pojemność – 489 litrów to całkiem niezły wynik. Problemem jest jego kształt – jest niski (55 centymetrów w najniższym miejscu) oraz, jak nietrudno się domyśleć, długi (152 centymetry). W takim wypadku, jeśli nie zabezpieczymy codziennych zakupów siatką, przy ostrzejszym hamowaniu znikną one w czeluściach bagażnika, a żeby je wyciągnąć trzeba się całkiem sporo nagimnastykować. Księgowi marki również nie próżnowali - po uniesieniu klapy naszym oczom ukazują się "stylowe" zawiasy. Na szczęście nie zajmują one dużo miejsca i chowają się w bocznych obiciach bagażnika. Choć na tylnej kanapie jest podłokietnik, nie można przewieźć nart bez składania siedzeń. Odpowiednie dźwigienki znajdują się w bagażniku, co powoduje, że nie zrobimy tego z kabiny.
Powyższe wady odchodzą w niepamięć, gdy bliżej przyjrzymy się materiałom we wnętrzu. Plastiki wnętrza są najwyższej jakości, bardzo przyjemne w dotyku i trudne do zarysowania. Każdy element, niezależnie czy jest to pokrętło klimatyzacji czy też przycisk, stawia przyjemny, mechaniczny opór. Wyświetlacz klimatyzacji ukryty jest za dużym panelem szyby, który wygląda genialnie, jednak odciski palców i kurz są na nim bardzo widoczne. To samo tyczy się świetnie dobranej, plastikowej listwy na kokpicie. Dotykowy wyświetlacz o wielkości 5.8 cala jest czytelny nawet w przypadku odbijania promieni słonecznych, sam komputer jednak nie powala na kolana ilością funkcji. Może być on również sterowany za pomocą dżojstika bardzo podobnego do tego z systemu iDrive z BMW. Wymaga to jednak olbrzymiej cierpliwości, przynajmniej na początku. Pierwsze próby kończyły się wykonaniem zupełnie innej czynności niż pożądanej.
A co pod maską? Mazda może być wyposażona w jeden z dwóch silników benzynowych o pojemności 2 i 2.5 litra. Mniejsza jednostka dostępna jest w dwóch wariantach mocy - 145 i 165 koni mechanicznych. Większy silnik dostarcza ich aż 192 – w zupełności wystarczają do sprawnego przemieszczania się. Testowy egzemplarz wyposażony był natomiast w turbodoładowany silnik diesla o pojemności 2.2 litra i mocy 175 KM (ten sam silnik dostępny jest w wersji 150-konnej). Wszystkie jednostki napędowe dostępne są z sześciobiegowymi manualnymi lub automatycznymi skrzyniami biegów.
Jak sprawuje się największy diesel w Maździe 6? Naprawdę ciężko jest się do czegokolwiek przyczepić. 420 niutometrów dostępne jest już od 2000 obrotów na minutę i można to odczuć bez patrzenia na obrotomierz. Moc pojawia się znikąd i „szóstka” reaguje na nią dość gwałtownie, zachwycając kierowcę osiągami. Skok lewarka zmiany biegów jest krótki, a zmiana biegów to prawdziwa, mechaniczna przyjemność. Podobnie jest ze sprzęgłem – bardziej przywodzi na myśl małą MX-5, niż spokojnego, flagowego sedana.
Zawieszenie również nie zawodzi. Z przodu znajdziemy kolumny MacPhersona, z tyłu zawieszenie wielowahaczowe. Mazda dostarcza wygody pasażerom i tłumi wszelkie nierówności drogi,a podczas dynamicznej jazdy zapewnia całkowitą kontrolę. "Szóstkę" naprawdę trudno jest doprowadzić do jakiejkolwiek podsterowności czy „nurkowania” przy hamowaniu. Przemierzając jednak serpentyny warto pamiętać o przechyłach nadwozia – nie są duże (bo i sam samochód waży tylko 1350 kilogramów), ale Mazda najlepiej czuje się na prostych drogach. Wtedy płynie przez asfalt, a do kabiny dostaje się tylko szum niskoprofilowych opon o średnicy 19 cali.
Podczas testu byłem zaskoczony średnim spalaniem. Poruszając się autem ze 175 – konnym silnikiem, jadąc tak szybko jak pozwalały na to przepisy, udało mi się zejść do 5 litrów oleju napędowego na sto kilometrów poza miastem. Mazda podchodzi do kwestii spalania jeszcze bardziej optymistycznie, twierdząc w swoim katalogu, że można ograniczyć zużycie do 4.2 litra. Naprawdę trudno mi w to uwierzyć.
W ograniczeniu spalania pomaga nam świetny system i-eloop. Choć brzmi jak produkt firmy Apple, jest nowym rozwiązaniem Mazdy. Podczas hamowania silnikiem, odzyskana energia trafia do kondensatora, który ładuje się w przeciągu kilku-kilkunastu sekund. Podczas gwałtownego przyspieszenia lub stania w korku, kondensator rozładowuje się, przekazując energię radiu, klimatyzacji lub innej części układu elektrycznego. Dzięki takiemu rozwiązaniu oszczędzamy paliwo, które prędzej czy później musiałoby zostać przeznaczone na ładowanie akumulatora. Choć system nie jest jeszcze doskonały, jest ciekawym pomysłem i mam nadzieję, że ten projekt będzie kontynuowany i ulepszany.
Mazda 6 to naprawdę dobre auto. Jakość materiałów użytych we wnętrzu oraz spasowanie elementów nie pozostawiają wiele do życzenia. Świetny silnik i skrzynia biegów, które zapewniają sporo zabawy, bez rezygnacji z komfortu. Genialny wygląd (zwłaszcza w kolorze Soul Red!) sprawia, że można przymknąć oko na długi, niski bagażnik i małe okna dla pasażerów z tyłu. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że zalety Mazdy zauważą klienci i więcej tych aut będzie pojawiać się na polskich drogach.
Mazda 6 - 3 zalety i 3 wady
Wyświetlenia: 48 407W dzisiejszym odcinku prezentujemy jedno z najładniejszych aut, które wjadą do polskich salonów w 2013 roku. Mazda 6 2,2 SKYACTIV-D 175 KM i-ELOOP sedan. Zapraszamy do oglądania relacji ze znalezionych przez nas zalet i wad tego auta.
Zobacz test na AutoCentrum.pl - http://www.autocentrum.pl/testy/mazda-6-szybsza-lepsza-piekniejsza/