Mały byczek nie chce dorosnąć?
Ostatnie dni w Polsce nas nie rozpieszczały. Plucha, porywisty wiatr i temperatury nie zachęcające do wystawienia choćby czubka nosa spod ciepłego koca. Taka pogoda nie sprzyja testowaniu szybkich i zwinnych aut. Inaczej sprawa wygląda w przypadku wyjątkowo słonecznej, jak na tą porę roku Hiszpanii. Przyjemne 24 stopnie, bezchmurne niebo i nowa Ibiza Cupra. Czy może być lepiej?
Trudno wyobrazić sobie lepsze miejsce do przetestowania możliwości nowej Cupry niż właśnie Hiszpania. Rodzimy kraj Seata to nie tylko wspaniała kuchnia i sympatyczni ludzie, ale również tysiące kilometrów pięknych i malowniczych dróg. Od autostrad łagodnie wijących się pośród wzniesień, aż po ekstremalnie wąskie i kręte górskie drogi. Taka właśnie trasa pod Barceloną została zamknięta i zabezpieczona na potrzeby „wyciśnięcia” z nowej Ibizy Cupry wszystkiego, co się da. Ta gonitwa przypominała nieco grę na konsoli. Ścinanie zakrętów, ostre redukcje i absolutnie nieekonomiczny styl jazdy, to coś, co wielu kierowców lubi najbardziej. I mimo, że Cupra bardziej kojarzy się z przebojowym mieszczuchem, niż pogromcą bezdroży, ona również spisała się świetnie.
Na pierwszy rzut oka amatorzy stylistycznych nowinek mogą poczuć się zawiedzeni – nowa Ibiza Cupra niemal niczym nie różni się od swojej poprzedniczki. Katalogową nowością są 17-calowe czarne aluminiowe felgi, które do tej pory były dostępne jedynie jako opcja. Poza tym oraz LED-owymi światłami nie znajdziemy żadnego powiewu świeżości. Jednak to, co się kryje pod maską, naprawdę robi wrażenie.
W tego typu autach najważniejszy jest silnik. Ma być lekki, elastyczny i generować możliwie, jak najwięcej koni mechanicznych. Seat poszedł pod prąd obecnej modzie na downsizing, co zapewne ucieszy wszystkich pasjonatów motoryzacji, którzy na dźwięk tego słowa nie kryją obrzydzenia. Miejsce dotychczasowego 1.4 TSI zajęła jednostka napędowa o objętości skokowej 1.8 litra. Efektem jest dodatkowy tuzin koni mechanicznych i aż o 70 Nm większy moment obrotowy. Jak te obiecujące parametry nowej Cupry (192 KM oraz 320 Nm dostępnych od 1450 do 4200 obr/min) przekładają się na frajdę z jazdy? Do 100 kilometrów na godzinę przyspieszamy o 0,2 sekundy szybciej (obecnie 6,7 s), a autko przytyło niewiele, bo zaledwie kilogram. Świetnie wpływa to na dynamikę jazdy – żywiołem Cupry nadal są krótkie proste i ostre wiraże. Nowy model miał być znacznie bardziej komfortowy od poprzednika i rzeczywiście taki jest. Jednak nie obyło się przy tym bez minimalnych strat. Mimo że teoretycznie wszystkiego mamy więcej, auto sprawia wrażenie ciut ugłaskanego. Jakoś brakuje w nim narowistości, wrażenia że chce nam się wyrwać z rąk. Może winę za to ponosi właśnie ta ogromna poprawa komfortu jazdy i wykonania wnętrza. W końcu mimo wszystko do hot-hatchy bardziej pasuje surowy wizerunek typowej zabawki, a nie wygoda i świetne materiały rodem z segmentu premium. Można powiedzieć, że w pogoni za luksusem, gdzieś po drodze zagubiła się nieokrzesana drapieżność małego byczka, która do tej pory stanowiła kwintesencję małej Cupry.
Kontrowersje zapewne wzbudzi też skrzynia biegów. Nowa Ibiza Cupra będzie dostępna wyłacznie z 6-biegową przekładnią manualną. Z pewnością znajdzie to rzesze zwolenników, którzy w tego typu autach akceptują jedynie tradycyjne „manuale”. Zwłaszcza, że skrzynia wydaje się skrojona na miarę. Długość przełożeń jest idealna do miejskich wyścigów, a skok drążka – jak na auto sportowe przystało – nie przypomina wskazywania na mapie kolejno Gdańska i Zakopanego. Jednak hot-hatche stworzone są do dynamicznej miejskiej jazdy, a w takich warunkach świetnie sprawdzają się łopatki przy kierownicy. Czas pokaże, czy kierowcy zatęsknią za poprzednią przekładnią DSG.
Choć pod względem silnikowym Seat stawił czoła obowiązującym trendom, wnętrze na szczęście idzie z duchem czasu. Ibiza Cupra wreszcie doczekała się swojego centrum multimedialnego. Nie jest to może najważniejszy element wyposażenia auta, jednak archaiczne radio poprzedniczki budziło pewien niedosyt. Tradycyjny system operacyjny Seata został wzbogacony o funkcję Mirror Link. Po zsynchronizowaniu smartfona z samochodem, możemy dyktować mu maile i smsy.
Kolejną niezwykle trafioną nowością, są tryby jazdy. Do tej pory można było o tym aucie powiedzieć „jaka Cupra jest, każdy widzi”. Teraz możemy nieco zmieniać jej charakter za pomocą przycisku. Nie jest to tak rozbudowany system, jak na przykład w Leonie Cupra, gdzie do wyboru dostajemy aż pięć wariantów. Tu mamy możliwość przełączania się tylko z trybu normalnego w sportowy. Zmiana ta nie dotyczy silnika, a jedynie ustawień zawieszenia i układu kierowniczego. Po przełączeniu w tryb sport auto faktycznie staje się nieco sztywniejsze, jednak różnica w reakcji kierownicy jest prawie niezauważalna. Pasjonaci motoryzacji z pewnością pokochają Ibizę Cuprę za… szczerość. W porządku – odgłos, który dociera do naszych uszu w czasie jazdy nie przypomina dzikiej rajdówki, ale ma tę zaletę, że pochodzi prosto z silnika i układu wydechowego, a nie jest sztucznym dźwiękiem z głośników.
W nowej Ibizie Cuprze Seat postawił na dwie rzeczy – komfort i technologię. Nadwozie jest dużo lepiej wyciszone. Dzięki temu mimo zadziornego charakteru, to filigranowe autko może lepiej sprawdzać się w trasie. Technologii też w niej nie zabraknie, choć o przesycie nie może być mowy. Wsiadając do nowej Cupry, wreszcie widzimy to, co powinno się tam znaleźć już dawno – podstawowy wyświetlacz i możliwość zmiany trybów jazdy. Za te wszystkie unowocześnienia przyjdzie nam jednak zapłacić. Nowa wersja podrożała o 2 tysiące złotych w stosunku do poprzedniczki. Jeżeli chcemy, aby taki malec zamieszkał w naszym garażu, musimy być przygotowani na wydatek co najmniej 78 100 zł.
Na koniec nasuwa się pewne porównanie – Leon Cupra to prawdziwy sportowiec. Szybkie i zadziorne auto z charakterem, które mimo znienawidzonego przez wielu amatorów motoryzacji napędu na przednią oś, z daleka zdaje się mówić „nie zadzieraj ze mną”. Do tej pory Ibiza Cupra była jego młodszą siostrą. Równie zadziorną, choć mniejszą i za wszelką cenę starającą się dorównać starszemu bratu. Byk i byczek. Była pomniejszoną i ugłaskaną wersją najmocniejszego Leona. Jej nowa odsłona, mimo lepszych parametrów, sprawia wrażenie jeszcze łagodniejszej, pomimo drzemiącego w niej temperamentu. W pogodni za technologią Ibiza Cupra chyba staje się bardziej hatch niż hot.