Małe auto w dużym mieście, czyli Citigo okiem kobiety
"Zawsze jest tak, że ktoś musi zacząć pierwszy..." i padło na mnie, jako pierwszego testującego Skodę Citigo w redakcji. W sumie ucieszyłam się, że będę miała możliwość ocenić, jak sprawuje się to małe auto w wielkim mieście. Właściwie nie jest to typowy raport z jazd - jest to czysto kobiece spojrzenie na kwestię użytkowania małego, miejskiego samochodu.
Codziennie muszę dostać się do pracy. Wyruszam z przedmieścia i jadę aż na drugi koniec miasta. Oczywiście najczęściej wychodzę z domu w ostatniej chwili i potem się śpieszę. Właśnie to było pierwszym wyzwaniem dla Citigo – moje punktualne dotarcie do pracy. Trochę nie wierzyłam w to auto, kiedy dowiedziałam się, że ma silnik o pojemności 1 litra i mocy 75 KM. Pierwsza myśl - muł. Druga - na bank się spóźnię! Jednak miło się zdziwiłam, ponieważ jadąc do pracy odkryłam, że Skoda przyspiesza całkiem sprawnie. Niestety, chcąc dynamicznie wyprzedzać, trzeba zredukować raczej nie o jeden, tylko o dwa biegi, co wiąże się z większym hałasem w kabinie, ale dzięki temu Citigo nigdy nie jest ostatnie na kolejnych światłach. Dodajmy do tego niezbyt duże wymiary, dające możliwość zmieszczenia się w niewielkich odstępach pomiędzy samochodami i już wiecie, że do pracy się nie spóźniam.
Citigo jest autem typowo miejskim, ale kilka razy zdarzyło mi się wybrać nim w trochę dłuższą trasę i zapewniam, że bez większego problemu można nim jechać po autostradzie z prędkością rzędu 130-140 km/h. Co ciekawe - auto, mimo małych rozmiarów, zachowuje się stabilnie na drodze i nieźle spisuje się na zakrętach, o ile nawierzchnia po której jedziemy jest w dobrym stanie. Citigo nie lubi poprzecznych nierówności, które powodują, że ten miejski maluch zaczyna trochę nerwowo skakać po drodze.
Dość istotnym aspektem użytkowania samochodu miejskiego jest jego apetyt na paliwo. Jak zwykle różni się on od danych podawanych przez producenta - w tym przypadku na szczęście nieznacznie. Nie ukrywam, że mam ciężką nogę i auta raczej nie oszczędzałam. Przy jeździe w cyklu mieszanym, bo tak należy traktować moje dojazdy do pracy, spalanie ustabilizowało się na poziomie 4,5l/100km. Co prawda komputer podpowiadał mi kiedy należy zmieniać biegi, żeby jeździć bardziej ekonomicznie, ale 50 km/h i piąty bieg to słabe połączenie, jeśli chcesz dynamicznie poruszać się Citigo.
Citigo urzekło mnie swoją kolorystyką. Ten piękny groszkowy kolor… Wiem, wiem - katalogowo to Zieleń Spring, ale brzmi to jakoś niezbyt kobieco. Dodatkowo wnętrze testowej wersji (Elegance) charakteryzuje się wykończeniem w kolorze kawy z mlekiem – połączenie tych dwóch barw cieszy oko. Krytykowane przez wielu wystające elementy blachy na drzwiach, jakoś niespecjalnie mi przeszkadzały. Obawiam się natomiast, że twarde plastiki poniżej mogą z biegiem czasu zacząć wydawać niepokojące dźwięki.
Kiedy dowiedziałam się, że Citigo jest niskobudżetowym autem i sporo jest w nim kontrowersyjnych rozwiązań, to miałam pewne obawy czy auto przypadnie mi do gustu. Citigo jest jak każdy inny samochód – plusy i minusy tworzą w naszych oczach jego ostateczny obraz. Pierwszy duży plus, to dobrze wyprofilowane i wygodne fotele ze zintegrowanym zagłówkiem. Mały minus – skokowa regulacja oparcia oraz brak podparcia odcinka lędźwiowego.
Kolejny plus – ilość miejsca z przodu. Jest go wystarczająco dużo, ale tylko wtedy, gdy nikt nie siedzi za nami. Jeśli zaprosimy kogoś na tylną kanapę lub zamontujemy tam fotelik dla dziecka, to niestety przestrzeń z przodu znacznie się nam uszczupli i długonogie osoby będą narzekać.
Deska rozdzielcza, ku mojemu zadowoleniu, jest bardzo prosta. Wszystko można łatwo znaleźć i nie potrzeba głowić się nad zastosowaniem nadprogramowych przycisków. Bardzo fajnym rozwiązaniem (niestety za dopłatą 1400 zł) jest nawigacja Move&Fun. Mała rzecz, a jaka przydatna – jest to urządzenie będące jednocześnie komputerem pokładowym, systemem nawigacji i zestawem głośnomówiącym. Ten ostatni - przy ciągłym braku czasu na pogawędki z przyjaciółkami na żywo - jest nieodzownym elementem wyposażenia, ale polecam go również ze względu na bezpieczeństwo podróżowania. Move&Fun daje nam także możliwość sterowania radiem i podobno przeglądaniem zdjęć umieszczonych na karcie micro SD, ale tego niestety nie miałam sposobności sprawdzić.
Rodzice docenią z pewnością jeszcze jeden (mający na celu zmniejszenie kosztów) patent Skody, czyli uchylne szyby w tylnych drzwiach. Przy takim rozwiązaniu nie musimy się obawiać o bezpieczeństwo naszych pociech, które to zwykle siedząc sobie z tyłu, wymyślają w milczeniu różne zaskakujące zabawy.
Teraz skupmy się na minusach. Pierwszy, to brak lusterka w osłonie przeciwsłonecznej kierowcy. Wiem - to może moja fanaberia, ale podczas malowania w korkach, jest ono całkiem pomocne. Drugi, to brak dobrze usytuowanego uchwytu na kubek. Niby są dwa, ale żaden nie jest pod ręką, dlatego ciężko jest w komfortowy sposób jednocześnie kierować i popijać poranną kawę. Trzeci, to brak przycisku sterującego szybą pasażera po stronie kierowcy, ale to przeszkadzać będzie tylko osobom z krótkimi rękami, które poskąpią na nawigację i będą pytać przechodniów o drogę.
Na co dzień jeżdżę autem z segmentu D i rozmiary zewnętrzne Citigo były dla mnie miłą niespodzianką. Miejsca parkingowe, o których normalnie nawet nie marzę, są wystarczająco duże dla Skody. Jak się okazuje, Citigo lepiej pasuje do rozmiarów namalowanych miejsc parkingowych w mieście czy w centrach handlowych, niż mój samochód.
No właśnie, centra handlowe - wybrałam się i tam. Zakupy nie były duże - dwie, trzy torby i zgrzewka mleka. Odruchowo chciałam je wrzucić na tylną kanapę, ale pomyślałam, że skoro jest to test, to bagażnik też należy sprawdzić. Podniosłam klapę. Bagażnik jest dość głęboki i dla mnie jest to plus, ponieważ można do niego włożyć wiele rzeczy luzem i nie ma ryzyka, że przy kolejnym podniesieniu klapy coś z niego wypadnie. Z drugiej strony, wyższy próg znacznie zmniejsza otwór załadunkowy. Jak się bowiem okazało kolejnym niskobudżetowym i zaskakującym rozwiązaniem Skody jest brak sznurków podnoszących półkę bagażnika. Trochę to utrudnia wkładanie bagażu czy zakupów, zwłaszcza kiedy obydwie ręce są zajęte. No i oczywiście jak się już podniesie półkę, to trzeba pamiętać o jej opuszczeniu, żeby później się nie zdziwić tak jak ja, że jakaś magiczna siła ograniczyła mi widoczność do tyłu podczas zakupów. Żeby zamknąć kwestię bagażnika, to brakowało mi również jego oświetlenia. Koniec końców wieczorne sprawunki lądują w nim na chybił trafił. Całe szczęście kilka praktycznych haczyków do zawieszenia zakupów ratuje trochę sytuację.
Główny bohater komedii „Miś” powiedział kiedyś: „Rozchodzi się jednak o to, żeby te plusy nie przesłoniły wam minusów.” Ja przyznaję, że w przypadku Citigo, to jednak plusy przesłoniły mi minusy, więc jeśli szukasz małego, sprytnego auta do przemieszczania się po mieście, to śmiało możesz pochylić się nad ofertą Skody. Po pierwsze, ze względu na cenę, którą uważam za rozsądną w stosunku do jakości. Po drugie, za oferowany komfort jazdy po miejskich i podmiejskich drogach. I po trzecie, za cudny groszkowy kolor, obok którego mało kto przechodzi obojętnie.