Luxtorpeda - BMW 535d xDrive Gran Turismo
"Hej, hej na pierwszy rzut oka nie widać, że cię kocham" - tak po krótce, słowami piosenki, mógłbym zwrócić się do samochodu, który testowałem. Ale wydawać by się to mogło trochę dziwne, że człowiek rozmawia z autem i na dodatek wyznaje mu miłość. No cóż, to chyba skutek tego, że żadne wcześniej testowane auto nie wywoływało we mnie tak wielu uczuć.
Polskie Koleje Państwowe przed prawie osiemdziesięciu laty postanowiły zmodernizować i unowocześnić swój tabor. Po serii testów dokonały - od firmy Austro Daimler Puch - zakupu wagonu spalinowego o aerodynamicznych kształtach, stosowanego w szybkich połączeniach międzymiastowych oraz licencji na jego produkcję. W roku 1936 jeden z tych wagonów ustanowił (nie pobity do dzisiaj) rekord na trasie Kraków – Zakopane, przejeżdżając ten dystans w czasie 2 godzin i 18 minut. Luxtorpeda, bo o niej mowa, miała niespotykany kształt, luksusowe wykończenie wnętrza, a bilety na miejsca (wyłącznie pierwszej klasy) nie były w zasięgu każdego podróżnego.
W 2009 roku podczas targów motoryzacyjnych we Frankfurcie firma BMW pokazała światu Luxtorpedę naszych czasów – model 5 w wersji Gran Turismo. Wówczas większości obserwatorów zabrakło słów na określenie tego typu nadwozia, bo czymże ono właściwie jest? Według BMW jest to Progressive Activity Sedan, czyli co, pytamy dalej? No dobrze, jest to bezprecedensowe połączenie prestiżowego wnętrza salonu z bardzo uniwersalnym Sport Activity Vehicle i klasycznym Gran Turismo. Zaczyna mnie boleć głowa – tak zagmatwane jest to wszystko, ale zaczynam powoli widzieć sens zaprojektowania i wdrożenia do produkcji 5 GT. Mogę śmiało powiedzieć, że podoba mi się nadwozie X6, przestronność i komfort serii 7, a wszystko najlepiej połączył bym w jedno i kupił w cenie serii 5. Tak właśnie zrobiło BMW i stworzyło 5 GT.
Nadwozie
Komentarze: „Jak można kupić coś tak brzydkiego?” albo: „To auto jest boskie” słyszałem wiele razy podczas testu tego auta. Wnioskuję więc, że samochód wielu osobom niezmiernie się podoba, albo wręcz przeciwnie – nie mogą na niego patrzeć (choć w to trochę wątpię). 2 lata temu byłem trochę zdziwiony, że BMW „pokarało” świat takim dziwadłem. Teraz, po jazdach testowych, muszę odszczekać, to co wtedy mówiłem. Auto, mimo pozycjonowania go w serii 5, ma jednak więcej wspólnego z serią 7, a wszystko to za sprawą wspólnej płyty podłogowej. Spójrzmy dalej - przód auta, z charakterystycznymi, dużymi „nerkami” i podwójnymi reflektorami jest łudząco podobny do tego z serii 7, a i tył z charakterystycznymi światłami w kształcie litery „L” przypomina wyższą rangą „siódemkę”. Patrząc na auto z półprofilu można dopatrzeć się podobieństwa do X6. Profil z kolei stara się połączyć wydłużoną maskę, linię dachu coupe i przyciężki trochę bagażnik. Fenomenalnie wyglądające drzwi bez ramek na szybach, dodają uroku chyba każdemu automobilowi, a takie dodatki są szczególnie mile widziane w aucie mającym dwie magiczne litery GT z nazwie.
Czy jest to auto ładne czy też nie, to jak wcześniej wspomniałem, jest kwestią dyskusyjną. Bezdyskusyjnie natomiast można stwierdzić, że auto to jest duuże. I o ile dzięki temu zapewnia nam w środku ogromną ilość miejsca, to jednak zmierzyć się z zaparkowaniem tego monstrum na miejscach wymalowanych na parkingu nie jest łatwo. Nie wiem czy ludzie odpowiedzialni za wyznaczanie miejsc parkingowych pod supermarketem żyją w przeświadczeniu, że wszyscy jeździmy „maluchami”, ale na to wygląda, więc parkując 5 GT trzeba spokojnie zajmować dwa miejsca. Po zrobieniu niezbędnych zakupów stajemy przed samochodem i dylematem – czy otworzyć samą pokrywę bagażnika jak w sedanie, czy podnieść całą klapę jak w liftbacku? To wszystko uzależnione jest od tego, jak duże mamy pakunki i czy w środku mamy pasażera wymagającego szczególnej opieki, którego nie chcemy narazić na przeciągi, chłód lub gorąc albo nieprzyjemne zapachy. Jeśli więc wieziemy teściową i mamy większe pakunki, to naturalnie otwieramy całą klapę – a co tam, niech mamusia wie, że jest nam droga. Patent bliźniaczo podobny do tego ze Skody Superb i nawet nie chcę zastanawiać, kto u kogo to podpatrzył.
Wnętrze
Aż dziw bierze, że BMW nie sprzedaje modelu 5 GT razem z odźwiernym – do samochodu nie wsiada się a praktycznie wchodzi jak do wielkiego holu. Namiastką portiera jest tutaj system automatycznego domykania drzwi. Podwyższona pozycja siedzeń sprawia, że zajęcie miejsca w środku nie wymaga od nas ekwilibrystycznych zabiegów. Po usadowieniu się w fotelu - niezależnie czy jesteśmy pasażerem czy kierowcą - odczuwamy wszechobecny luksus i troskę o nasze umęczone marszem do auta ciało. Dobrze wyprofilowane boczne poduszki foteli sportowych kierowcy i przedniego pasażera zapewniają optymalne podparcie kręgosłupa. Regulowana wysokość siedziska, oparcia i kąta siedziska oraz podparcie ud kierowcy i pasażera z przodu stanowią doskonałą ochronę podczas bardziej dynamicznej jazdy. Późniejsze próby ustawienia foteli w innych autach w sposób zbliżony do tego w BMW, spełzały na niczym – jednak do dobrego człowiek szybko się przyzwyczaja. Wspaniały styl widoczny jest w precyzyjnym wykonaniu każdego z elementów wnętrza. Spasowanie i jakość nie pozostawia miejsca na niedomówienia – jest tak jak być powinno.
Elastycznie regulowane wnętrze pozwala kierowcy na zmianę zagospodarowania przestrzeni wewnątrz samochodu, dostosowując ją do jego indywidualnych potrzeb. Standardowe położenie tylnych siedzeń rozpieszcza pasażerów tą samą ilością miejsca na nogi jak w serii 7. Osoby o wzroście powyżej 190cm mogą czuć niedosyt w kwestii wysokości. Zniżająca się linia dachu powoduje, że szorują oni czuprynami po podsufitce. W tej konfiguracji pojemność przestrzeni bagażowej wynosi 440 litrów. Jeśli zaistniałaby taka potrzeba, to możemy powiększyć ją do 590 litrów, a wszystko to dzięki możliwości przesunięcia tylnych siedzeń o 10 cm do przodu. Zmniejszy to co prawda przestrzeń pasażerską drugiego rzędu, do wielkości porównywalnej z tą w serii 5, ale uwierzcie mi – da się to przeżyć :D. Po złożeniu oparć tylnych siedzeń uzyskujemy maksymalną pojemność 1700 litrów.
Jazda
Testowe BMW wyposażone było w sześciocylindrowy, rzędowy silnik diesla o pojemności 2993cm3 i mocy 299KM. Ogromny moment obrotowy wynoszący 600Nm dostępny był już od 1500 obr./min. Wszystko to plus napęd na 4 koła powoduje, że auto ważące ponad dwie tony osiąga 100km/h w czasie 6 sekund. W środku praktycznie nie czuć tego przyspieszenia i jedynie szybko poruszająca się wskazówka prędkościomierza daje nam obraz tego, jak faktycznie prędko jedziemy. Ośmiobiegowa automatyczna skrzynia biegów zmienia przełożenia niezauważalnie dla podróżujących. Wydawać by się mogło, że jazda tak dostojnym autem nie skłania do dynamicznej jazdy. Wręcz przeciwnie - brzmienie silnika, którego mogą BMW pozazdrościć inne auta sprawia, że jest ono najpiękniejszą muzyką dla uszu kierowcy i powoduje częste wciskanie pedału gazu mocniej, niż tego wymaga sytuacja na drodze. Dodatkową radość z jazdy w modelu testowym dawał system Dynamic Drive wzbogacony przez opcjonalny system Adaptive Drive, którego tryby pracy Comfort, Normal i Sport zmieniały charakterystykę pracy amortyzatorów, kierownicy czy czułości pedału gazu. Dodatkowy tryb Sport+ zmniejsza interwencję dynamicznego systemu kontroli stabilności DSC, więc hulaj dusza - piekła nie ma!
Przyjemność z jazdy często okupiona jest wysokim zużyciem paliwa - niestety, praw fizyki oszukać się nie da. Jednym z nielicznych wyjątków od tej reguły jest testowane BMW. Średnie spalanie podczas testu nie przekroczyło 10 litrów/100km, co musicie przyznać jest wynikiem więcej niż dobrym. Jedną z technologii pozwalających na ograniczenie spalania jest Efficient Dynamics. Do tej pory zdjęcie nogi z pedału gazu nie pozwalało na wykorzystywanie energii. Jednak obecnie jest to już możliwe dzięki funkcji odzyskiwania energii hamowania, tzw. Brake Energy Regeneration. Alternator zamienia energię kinetyczną pojazdu w prąd i wykorzystuje tę energię do ładowania akumulatora. W efekcie, akumulator jest mniej zależny od silnika, co przyczynia się do obniżenia poziomu zużycia paliwa.
Podsumowanie
Wyjściowa cena testowanego przez nas modelu to 299 000 zł. Doposażenie w „niezbędne” opcje szybko powiększa tę kwotę do prawie 420 000 zł. Czy to dużo czy mało? Jeśli spojrzymy na bazową cenę modelu 740d xDrive wynoszącą prawie 390 000 zł, to możemy zacząć dużo baczniej przyglądać się „piątce” w wersji GT.
Luksusowo, szybko i w oryginalny sposób – tak podróżowano Luxtorpedą w latach 30-tych ubiegłego wieku. W naszych czasach dzięki modelowi 5 GT mamy niepowtarzalną okazję poczuć się podobnie.
Serdeczne podziękowania dla Krzysztofa Machnackiego za nieocenioną pomoc przy realizacji materiału zdjęciowego.