Lotus Elise - wyrośnięty gokart
Pomysł jaki przyświecał projektantom Lotusa Elise był banalnie prosty, a zarazem trudny do zrealizowania - zbudować jak najlżejsze podwozie, połączyć je z lekkim jak piórko kompozytowym nadwoziem i "przyozdobić" niewielkim silnikiem. Do tego porządne, twarde sportowe zawieszenie i skrzynia biegów, która przenosi moc na tylną oś.
Samochód po raz pierwszy zaprezentowano na Frankfurt Motor Show w 1995 roku, a produkcja ruszyła rok później. Pierwsze modele, jakie zostały przygotowane przez Lotusa ważyły mniej niż 700 kg. Finalna konstrukcja nieco już przytyła, jednak nadal charakteryzowała się niesamowicie niską wagą – ok. 740 kg. Samochód powracał zatem do korzeni lekkich pojazdów sportowych, z których słynął od lat Lotus.
Podstawowy Elise z pierwszej serii produkcyjnej jest blisko spokrewniony MGF – zarówno silnik o pojemności 1,8-litra jak i skrzynia biegów pochodzą z tego zgrabnego roadstera. Jednostka Rovera produkująca 120 KM nie wydawała się odpowiednim silnikiem dla sportowego Lotusa, jednak dzięki niskiej wadze samochód był w stanie przyspieszyć do 100 km/h w granicach 6 sekund, czyli 2,5 sekundy szybciej niż ważący tonę, MGF.
Projektem zadziornego, młodzieżowego nadwozia zajął się Julian Thomson. Efekt prac był bez wątpienia ciekawy i bezkompromisowy. Karoseria wygląda jak nadwozie kit-cara lub przerośniętego gokarta i idealnie współgra z precyzyjnym układem kierowniczym i zawieszeniem zestrojonym tak by dawać maksimum wrażeń z jazdy.
Z czasem pojawiały się mocniejsze odmiany Elise – 135-konny Sport 135 zadebiutował na przełomie 1998 i 1999 roku. Nieco później pojawił się odświeżony Elise nazwany 111S, który dysponował 145-konnym silnikiem. By poprawić przyspieszenie bardziej usportowionego Elise, zastosowano krótsze przełożenia skrzyni biegów. Pod względem stylistycznym zaszły kosmetyczne zmiany polegające m.in. na podmianie zderzaków. Kolejne lata to premiery coraz mocniejszych wersji - Sport 160 oraz 190.
W 2002 roku miejsce miał face lifting, który obejmował zarówno nową karoserię, jak i rozszerzenie gamy silników. Nadwozie zostało poddane gruntownemu przestylizowaniu, dzięki czemu znacznie zyskało na wyglądzie, a jednocześnie cały samochód przytył do 860 kg w najlżejszej wersji. Lotus, podobnie jak inni producenci, niemal w każdym roku modelowym wprowadzał drobne zmiany w swojej konstrukcji. Z czasem Elise dostał modne światła LED oraz możliwość dokupienia dodatkowego wyposażenia poprawiającego komfort podróżowania.
Z powodu upadku firmy Rover, Lotus musiał poszukać nowego dostawcy jednostek napędowych i znalazł go w Japonii. Toyota zaopatruje Brytyjczyków w jednostki napędowe 1,6 oraz 1,8-litra znane m.in. z modeli Corolla i Celica.
Podstawowy poliftingowy model napędzany był niezbyt mocnym 135-konnym silnikiem Do 2005 roku produkowany był również model 111S z silnikiem o mocy 160 KM. Fani mocniejszych wrażeń mogli zdecydować się na przyspieszającego w granicach 5 sekund Elise 111R, który napędzany był jednostką 1,8-litra o mocy 189 KM.
Aktualnie Elise sprzedawany jest w czterech wersjach: podstawowej 1.6, CR, R oraz SC. Do napędu bazowej wersji wykorzystywany jest silnik Toyoty o pojemności 1,6-litra (1ZR-FAE) i mocy 136 KM, który znany jest z wielu samochodów tego producenta. Mimo niewielkiej mocy, ważący 876 kg samochód rozpędzi się do 204 km/h, a pierwszą setkę osiągnie już po upływie 6,5 sekundy. W modelu Elise R odnajdziemy jednostkę Toyoty o pojemności 1,8-litra (2ZZ-GE), która generuje 190 KM i pozwala na bardzo szybką jazdę – 5,4 s do 100 km/h; v-max: 222 km/h. Topowa wersja jest w stanie osiągnąć 100 km/h w przeciągu 4,6 sekundy, a prędkościomierz zatrzyma się dopiero po osiągnięciu 233 km/h. Wszystko to za sprawą 220-konnego motoru z turbosprężarką, który swoją pełną sprawność osiąga dopiero przy 8000 obr/min. Wszystkie silniki sprzęgnięto z sześciostopniową skrzynią o krótkich przełożeniach. Dzięki sprawdzonej konstrukcji silników, niewielkiej pojemności oraz niskiej wadze spalanie Elise jest wyjątkowo niskie – w cyklu mieszanym przy oszczędnej jeździe można zejść nawet w 6,5 litra (wersja 1.6). Silniki bardziej wysilone zadowolą się benzyny w ilości 8,5 litra na 100 km. Te dane należy jednak traktować w kategoriach ciekawostki. Kto bowiem kupuje Lotusa Elise i pilnuje żeby wskazówka obrotomierza nie przekroczyła 3 tys. obrotów?
Lotus Elise okazał się doskonałą platformą do tworzenia nowych samochodów. Docenili to zarówno Amerykanie, decydując się na stworzenie Opla Speedstera, który produkowany był na tej samej linii produkcyjnej, co Elise. Sam Lotus w 2000 roku rozpoczął tworzenie mocniejszych wersji Elise, które zostały nazwane Exige. Najmocniejszy z aktualnie produkowanych model Exige ma 260 KM i pierwsze 100 km/h osiąga w czasie 4,1 sekundy! Na podstawie Elise powstaje również elektryczna Tesla Roadster, a sam Lotus niezwykle często wypuszcza limitowane edycje specjalne różniące się od wersji standardowych malowaniem, niższą wagą lub wyposażeniem.
Nie są to jednak najmocniejsze Lotusy Elise, jakie jeżdżą po Ziemi. Poza wersjami przeznaczonymi do sportów motorowych, stworzono również przedziwne konstrukcje pokroju Hennessey Venom GT. Jeśli zastanawialiście się co stałoby się gdyby do tak lekkiego i opływowego nadwozia, jakim charakteryzuje się Elise doczepić potężny silnik, a nie małe czterocylindrowe motory, to bez wątpienia Hennessey Venom GT jest pojazdem, który chcielibyście zobaczyć na drodze. Amerykanie zdecydowali się na włożenie 1200-konnego silnika V8, który jest w stanie rozpędzić przerobionego bolid do 100 km/h w granicach 2,5 sekundy. Prędkość maksymalna to astronomiczne 429 km/h, a przyspieszenie do 200 mil/h (322 km/h) trwa jedynie 15,6 sekundy, czyli 8,6 sekundy krócej niż za kierownicą Bugatti Veyron. Nic więc dziwnego, że za tak bezkompromisową konstrukcję zapłacić trzeba milion dolarów.
Fabryczny Elise na szczęście nie kosztuje miliona dolarów, ale jest to samochód (jak na polskie warunki) dla ludzi majętnych – za podstawowy model zapłacić trzeba co najmniej 35 tysięcy euro. Za przyjemność trzeba jednak płacić, a ten mały, gokartowy Lotus z pewnością dostarczy jej wiele!
Fot. Lotus