Lexus RX350 F-Sport - sportowy SUV?
RX350 to jedyny SUV z wielkim "L" na grillu oferowany na Starym Kontynencie. Nie dość, że został pomyślany głównie dla Amerykanów i nosi tego spore ślady, to jeszcze w ofercie są tylko dwie wersje silnikowe i nie ma wśród nich jednostki wysokoprężnej. Brak diesla w Europie? To brzmi jak przysłowiowy strzał w kolano. Lexus ma swoją tajną broń - hybrydy, które naprawdę pomagają oszczędzać paliwo. Ale co z wersją wyposażoną w silnik 3.5-litra V6 z pakietem F-Sport? Czy w tym SUV-ie jest choć odrobina dynamizmu czy to tylko chwyt marketingowy?
W 2012 roku Lexus odświeżył swojego SUV-a i nadał mu twarz podobną do innych modeli z gamy. Przeszczep wyszedł bardzo korzystnie. Japońska "chirurgia karoseryjna" ma się dobrze, tak jak stylizacja tego samochodu. Chociaż słyszałem różne zdania na temat wyglądu Lexusa to na pewno nie brak mu oryginalności. Owszem, nie jest to wybitne dzieło projektanta, który zaraz po stworzeniu tego samochodu stał się konkurencją dla Studia Bertone, ale Lexus RX wygląda naprawdę bojowo. Zwłaszcza w wersji F-Sport, którą mieliśmy okazję testować. Samochód w porównaniu z innymi wersjami ma kilka zmian, które ożywiają jego karoserię - zaczynając od wielkich i mało terenowych kół z oponami o niskim profilu, kończąc na innym grillu i zderzaku, które czynią przód tego samochodu jeszcze agresywniejszym. Taka prezencja przyda się na lewym pasie autostrady - w samochodach osobowych we wstecznym lusterku zobaczymy tylko przymrużone oczy i wielką paszczę RX-a. Będzie wiadomo, że to "coś" za nami jest duże, trochę przerażające i chyba dość szybkie, więc lepiej zmienić pas na prawy.
Przód to największy atut RX-a, choć reszta sylwetki też jest niczego sobie. Patrząc z boku widać, że Lexus jest masywny, ale dzięki mocno ściętej szybie bagażnika i przykryciu jej wielką niczym balkon lotką, zyskał nieco energii. Trochę inwencji twórczej zabrakło z tyłu. Producent mógł chociaż dorzucić jakiś podwójny wydech czy ozdobną końcówkę tłumika. Nie ma tu niestety nic co sugerowałoby, że to wersja F-Sport. Nie zmienia to faktu, że taki mariaż sportu i wyglądu SUV-a przynajmniej w przypadku prezencji zdaje egzamin na piątkę.
Postanowiłem, że również we wnętrzu poszukam dla was sportowych akcentów. Zaczyna się nieźle. Patrzę na kierownicę i widzę znajomy znaczek. Tak, to ten sam napis F-Sport, który widziałem na błotniku. Kierownica dobrze leży w dłoniach, jest mała i mogłaby posłużyć również w bardziej sportowym samochodzie. Punkt dla "Lexa". Zapunktowały u mnie również fotele, choć nie trzymają na boki jak kubełki, a skóra pokrywająca gąbki jest dość śliska. Ale siedzi się na nich naprawdę wygodnie. Sportowego charakteru Lexusowi dodają także ładnie zaprojektowane i ciekawie podświetlone zegary. Reszta środka to już typowa miejska terenówka. Przestrzeni jest pod dostatkiem z wyłączeniem tej nad głową na tylnej kanapie. To wina panoramicznego dachu z elektryczną roletą, który skutecznie odebrał mi miejsce na wyprostowanie pleców. Mam nieco ponad 190 centymetrów wzrostu i jadąc czułem się jak filar podtrzymujący sufit kabiny Lexusa.
Nie brakowało mi za to miejsca na nogi i na szerokość. Z przodu RX potrafi już rozpieścić przestrzenią, o nic się nie obijałem. Rozczarował mnie trochę bagażnik, pojemności 446 jest przeciętnym wynikiem jak na auto tej klasy. Jak konstruktorzy Lexusa wyobrażają sobie wyjazd tym samochodem na biwak? Pewnie pomyśleli, że właściciele RX-ów nie będą sypiać w namiotach. Być może coś w tym jest. W Lexusie jest kilka praktycznych rozwiązań - tylna kanapa jest regulowana i składana w bardzo łatwy sposób. Z przodu nie brakuje uchwytów na kubki, a kierowca ma do dyspozycji aż dwa- jeden umieszczony w tunelu środkowym, drugi po lewej stronie kierownicy. Coś dla wielbicieli picia prawdziwego espresso - kawa w jednym uchwycie, woda w drugim.
W tunelu środkowym tuż obok nogi kierowcy znajduje się dziwny otwór. Pewnego poranka zamiast porannej herbaty i krzyżówek wybrałem kawę w termosie oraz główkowanie wewnątrz Lexusa, by wymyślić, do czego może ta dziura służyć. Dopiero, gdy lepiej się jej przyjrzałem i wyposażyłem w półlitrową butelkę wody doszedłem do wniosku, że właśnie po to jest. Mieszczą się tu na leżąco aż trzy takie buteleczki. Owszem ciekawy bajer, ale schylanie się podczas jazdy jest raczej niemożliwe. Na duże słowo uznania zasługuje obszerny schowek w podłokietniku i ciekawe, odchylane kieszenie w przednich drzwiach. Często macie problem coś tam włożyć? Konstruktorzy Lexusa sprytnie rozwiązali ten problem.
Wnętrze RX-a w wersji F-Sport utrzymano w ciemnych barwach. Zastosowano nawet czarną podsufitkę, by jak twierdzi producent, kierowca mógł poczuć się jak w sportowym bolidzie. Deska również utrzymana jest w ciemnych kolorach, ale całość jest zaskakująco przyjemna. Nie czułem się tu przytłoczony jak to często bywa w tego typu wnętrzach, pewnie spora w tym zasługa panoramicznego dachu, który wpuszcza do środka sporą ilość światła. Plastiki w większości są miękkie i miłe w dotyku, tak jak gładka skóra na fotelach i boczkach drzwiowych. Spasowanie elementów stoi na bardzo dobrym poziomie i nie ma tu miejsca na stukanie, skrzypienie czy inne dźwiękonaśladowcze określenia. Jest jednak jedna rzecz we wnętrzu RX-a, która nie dawała mi spokoju. Mowa tu o konsoli środkowej przypominającej sprzęt AGD. Pierwsza myśl przywiodła mnie do mojej kuchenki mikrofalowej, która ma podobne guziki jak te od sterowania klimatyzacją i wyświetlacz przypominający zegarek z Lexusa. Z tym, że swoją "mikrofalę" kupiłem w celach wyłącznie użytkowych, a w takim aucie chciałbym mieć konsolę środkową wyglądającą lepiej od sprzętu montowanego w Chinach. Ergonomia w tym aucie jest niezła poza kilkoma szczegółami. Lewarek skrzyni biegów umieszczono wysoko w bardzo przyjaznym kierowcy miejscu. Nie tak jak niepraktyczne pokrętła do regulacji podgrzewania przednich siedzeń, które nie wiedzieć czemu znalazły się pod pokrywą podłokietnika. Aby ich użyć trzeba najpierw nieco odjechać wieczkiem i mocno wygiąć prawą rękę. Może to sposób na zrobienie dowcipu pasażerowi? Podgrzeję Ci fotel, a Ty sam sprawdź jak to wyłączyć. Dowcip może i dobry, ale zabawny tylko raz.
Ostatnio miałem przyjemność jeździć Lexusem GS, zatem obsługa systemu sterowania Remote Touch, nie miała już przede mną tajemnic. Choć praca z nim początkowo nie jest łatwa, po jakimś czasie da się go wyczuć. Manipulator działający jak mysz komputerowa pozwoli ogarnąć wszystko, co znajduje się na pokładzie RX-a. Menu okazuje się dość proste w obsłudze mimo swojego rozbudowania. Wyświetlacz jest odpowiednio duży, a na wspomnienie zasługuje bardzo dobrej jakości kamera cofania. Kiedy jest czysta pozwala spojrzeć tam, gdzie nasz wzrok nie sięga i pomaga uchronić karoserię przed potencjalnymi niebezpieczeństwami.
Jak wspomniałem na początku pod maską Lexusa RX znajduje się 3,5-litrowa benyznowa jednostka napędowa generująca pokaźne stadko 277 koni mechanicznych i 346 Nm. Wartości w sam raz do holowania przyczepy, ale jak to przekłada się na osiągi tego SUV-a? Biorąc pod uwagę prawie 2 tony wagi RX-a muszę obiektywnie stwierdzić, że jest szybki. Co prawda daleko mu do takich terenowych ekspresów jak Jeep Grand Cherokee SRT czy Porsche Cayenne GTS, jednak napęd mimo wszystko zasłużył na znaczek F-Sport, czyniąc tego Japończyka dynamiczniejszym od większość samochodów na drodze. A przecież gabaryty karoserii sygnalizują, że to nie takie oczywiste. Lexus RX pierwszą setkę osiąga po 8,1 sekundy i potrafi pojechać z prędkością 200 km/h. Chociaż rozpędzenie go od 180 km/h do maksymalnych możliwości może wam zająć całe popołudnie. Oczywiście przesadzam, ale mimo starań projektantów o poprawę aerodynamiki z oporem powietrza ciężko wygrać. Sportowe predyspozycje objawiają się również przy okazji automatycznej skrzyni, która ma tryb "sport" i łopatki do zmiany biegów przy kierownicy. Terenówka z takim rozwiązaniem to rzadki widok, ale muszę przyznać, że mimo początkowych obaw o jego sensowność bardzo go polubiłem. Z pomocą tego gadżetu można lepiej wykorzystać potencjał silnika, a nawet poczuć wgniatanie ciała w fotel.
Wersja F-Sport ma inne, nieco twardsze nastawy zawieszenia i czuć to w zakrętach, bo Lexus nie ma tendencji do nadmiernych przechyłów. Jest dość sztywno, ale nadal można liczyć na odrobinę komfortu. Na długich prostych RX czuję się jak ryba w wodzie. Silnik ostro ciągnie go do przodu, a auto jedzie jak po sznurku. Czyni to z niego niezłą zabawkę na autostrady. Gorzej kiedy się pojawią się zakręty - kiedy jest sucho nie ma problemu, jednak na mokrej nawierzchni lub na śniegu RX z ciężkim przodem i dużą masą lubi być podsterowny.
SUV powinien dawać nieco większe możliwości pokonywania terenu od samochodu osobowego. Oczywiście należy w takich sytuacjach zachowywać zimną krew i nie dać się ponieść ułańskiej fantazji, bo napęd na cztery koła nie jest gwarancją sukcesu poza asfaltem. Lexus nie będzie gwiazdą bezdroży. Napęd najlepiej wykorzystać w zimie, do pokonywania ośnieżonych miejskich dróg. Można go do prędkości 40 km/h zblokować, ale niewiele podnosi to jego skuteczność. Duża masa, szerokie opony i niezbyt duża sprawność układu napędowego sprawiły, że udało mi się RX-a dwa razy zakopać w 15 centymetrowej warstwie śniegu na lekkim wzniesieniu. Świat mi się nie załamał, ale rozczarowanie było spore.
SUV-em Lexusa jeździ sie bardzo przyjemnie po mieście. Samochód jak na gabaryty jest dość zwrotny, kierowca może patrzeć na innych użytkowników dróg z góry. RX skupia uwagę przechodniów. Ciekawa stylizacja karoserii, ciemny lakier, przydymione szyby i ogromne 19-calowe felgi przyciągają spojrzenia. Do tego pomruk sześciocylindrowego silnika i mamy pewność, że nie pozostaniemy w cieniu. Jednak jeżdżąc po mieście RX-em czułem się jak wróg ekologów i truciciel środowiska w jednym. Mocny "benzyniak" Lexusa spala spore ilości paliwa. Dynamiczna jazda po mieście bez problemu pochłonie 20 litrów paliwa na każde 100 kilometrów. W trasie jest nieco lepiej i można zejść do wyniku na poziomie 11 litrów. Jeśli macie "zielonych" przyjaciół i kupicie tego Lexusa możecie otrzymywać mniej zaproszeń na kawę. Spalanie daje delikatny sygnał, że to auto zostało skonstruowane głównie na rynek amerykański, gdzie mimo kryzysu nadal wiodą prym mocne i paliwożerne benzyniaki.
Lexus w tej wersji jest nieźle wyposażony. Na pokładzie znajduje się dwustrefowa klimatyzacja, wspominana "skóra" i panoramiczny dach, nawigacja, aktywny tempomat, który naprawdę się sprawdza. Jednak to wszystko nie do końca usprawiedliwia sporą cenę - wersja 3,5-litra V6 F-Sport to wydatek 323 900 zł.
Lexus RX350 F-Sport udowadnia, że nadanie SUV-owi sportowych akcentów ma sens.RX jeździ bardzo sprawnie, nie brakuje mu mocy, ale godząc się na dużego benzyniaka trzeba być wyrozumiałem dla jego oczywistej wady - spalania. Wersja F-Sport ma jedną wielką zaletę - wygląd. I choć design pozostaje kwestią gustu to naprawdę jeden z najlepiej prezentujących się SUV-ów na rynku. Lexus RX choć stworzony przez Japończyków dla Amerykanów może spodobać się Europejczykowi.