Lexus RC F – nie trzeba mu już niczego wybaczać
Są takie samochody, którym można wiele wybaczyć. Lexusowi RC F można było wybaczyć wszystko. Każdą krytykę wystarczyło zbyć, mówiąc „ale ma wolnossące V8”. A wiecie, co się zmieniło po liftingu? Teraz nie trzeba mu już niczego wybaczać.
Lexusa RC F lubi chyba każdy, ale jak już chcemy kupić samochód, to chętnych nie ma tak wielu. W podobnej cenie klienci mają BMW M4 lub Mercedesa AMG C63.
Wnętrze to kwestia gustu, ale jeśli mówimy o właściwościach jezdnych, to Lexus RC F zostawał jednak w tyle. BMW M4 ma przednią oś tak wgryzioną w asfalt, że nie wiadomo, co by trzeba zrobić, żeby nie zmieściło się w ciasnym zakręcie. Mercedes AMG – mimo że ma już cięższy silnik – też jeździ niczym wyścigówka.
A Lexus RC F zawsze jeździł jak krążownik. Taki, który świetnie prowadzi się przy wysokich prędkościach – także w szybkih zakrętach, ale już niekoniecznie tak samo dobrze w tych wolniejszych.
Wszystko można jednak wybaczyć, wiedząc, że pod maską masz jedno z ostatnich wolnossących V8 na rynku, w dodatku takie, w którym zastosowano całkiem sporo zmyślnych technologii, by uczynić go jednocześnie szybszym i bardziej oszczędnym. I które brzmi, jak na prawdziwego potwora przystało. Bez efektów specjalnych. Sama moc.
Na szczęście Lexusowi to nie wystarczyło i przy okazji liftingu, znacząco zmienił prowadzenie.
A to w Lexusie RC F był jakiś facelifting?
Całkiem widoczny. Upodobnił się nieco do Lexusa LC. Mówimy tu przede wszystkim o kształcie przednich świateł z charakterystycznymi światłami LED do jazdy dziennej. Tylne też mają nowy kształt, ze światłem układającym się w kształt litery L – tak mają się identyfikować coupe od Lexusa.
Nowy przód wydaje się też wizualnie lżejszy. To za sprawą sporego otworu w dolnej części grilla i listwie, która ciągnie się przez całą szerokość zderzaka.
Zmiany we wnętrzu Lexusa RC F to już tylko kwestia innych dekorów. Nadal mamy więc genialny zestaw audio Mark Levinson i daleki od genialnego system multimedialny z ekranem o niezłej rozdzielczości, ale nie do końca intuicyjną obsługą za pomocą touchpada.
Nie można też przejść obojętnie obok kubełkowych foteli, które są bardzo wygodne na długich trasach, ale też świetnie trzymają na torze. Mają zintegrowane zagłówki, ale wyprofilowane są w taki sposób, że głowa sama na nich ląduje i nie chce się odrywać – a niewiele samochodowych foteli ma taką opcję.
Poprawiamy dinozaura, czyli jak zmienił się Lexus RC F
Niektórzy nazywali RC F-a dinozaurem z racji jego „archaicznego” silnika, ale też trzeba przyznać, że trochę prowadził się, jak taki dinozaur. Był dość podsterowny. I z tym inżynierowie Lexusa postanowili się rozprawić przy okazji faceliftingu.
Zaczęli więc od walki z masą. Półosie są teraz drążone zamiast litych, zmieniono też kolektor dolotowy, a klimatyzacja ma mniejszy kompresor, by obniżyć nieco masę na przedniej osi. Chociaż mówimy tu raczej o pojedynczych kilogramach, a nie o 50 kg oszczędności.
Inżynierowie chcieli też poprawić wyczucie samochodu, więc wymienili tuleje w tylnym zawieszeniu i układzie kierowniczym na sztywniejsze. Sztywniejsze są też poduszki silnika.
Do walki z podsterownością Lexus stanął ramię w ramię z Michelin, tworząc wersję opony Pilot Sport 4S dostosowaną specjalnie do tego samochodu. Ma specjalnie zaprojektowany kształt profilu, bieżnika i dobraną mieszankę.
A to nie wszystko, bo podłubano też w silniku. Dolot pracuje teraz trochę inaczej, obniżono też punkt, w którym włącza się drugi kanał – z 3600 do 2800 obr./min. Skrzynia biegów ma mniejsze przełożenie końcowe – 2,93 zamiast 3,13.
W standardzie nowej wersji Lexusa RC F jest też system Launch Control, który aktywuje się przyciskiem na konsoli. Później wystarczy położyć lewą nogę na hamulcu, a prawą na gazie i odjechać.
Czy to coś dało?
Oj, tak. Wróciliśmy na Motopark Kraków i nagle po wcześniejszym Lexusie RC F-ie prawie nie ma śladu. Nagle wąski, kręty tor nie jest miejscem, na którym męczysz się i walczysz z utrzymaniem jakiejkolwiek linii. Teraz zaczynasz się bawić, jeździć szybciej i o wiele precyzyjniej.
Chociaż moc Lexusa RC F spadła do 464 KM, moment to nadal solidne 520 Nm. Trzeba jednak pamiętać, że V8 mają bardzo mocny dolny zakres obrotów, a przy napędzie na tylną oś, każde warunki, które nie są idealne, sprawiają, że kontrola trakcji ma tu co robić. Na szczęście jest w tym bardzo profesjonalna, bo poza miganiem nie czujemy w zasadzie nic – moc nie jest ograniczana, tylko płynnie regulowana tak, by dało się ją przenieść na asfalt.
Na wilgotnej nawierzchni trzeba się jednak mieć na baczności i gazu używać jakby był bardzo, bardzo rozgrzany. Nigdy nie wciskamy go zero-jedynkowo.
Lexus RC F ma jednak dwie, zupełnie skrajne twarze. Budzi się do życia dopiero powyżej 3000 obr./min. Ale to oznacza, że w mieście albo będzie to na jedynce, która jest tak bezpośrednia, że po puszczeniu gazu wgryziecie się w kierownicę, albo trzeba to zrobić na dwójce, gdzie prędkość jest już znacznie bliżej 100 km/h niż 50 km/h.
Dopiero jednak od tych 3000 obr./min. reakcja na gaz, szybkość zmiany biegów, poziom przyspieszania, ryk silnika stają się tak emocjonujące, że pisząc o tym jakiś czas później, nadal to czuję. To jest cała magia silników wolnossących.
Tylko to, co nie jest w nich już tak magiczne to bardziej ospały charakter na niskich obrotach – i to jest ta druga twarz Lexusa RC F-a. Dopóki nie przebijemy wartości granicznej, to potulny, miło mruczący samochód, który wydaje się nawet trochę leniwy i wolny.
I to może być trochę zdradliwe. Wyłączysz kontrolę trakcji, on uśpi Twoją czujność, a potem rzuci się na Ciebie, rozszarpując Ci gardło. Trzeba uważać, ale Lexus RC F jest niebezpieczny tylko na wyraźne życzenie kierowcy.
Bo ze swoim dość komfortowym zawieszeniem i dobrym wyciszeniem świetnie sprawdza się też na co dzień – jeśli nie potrzebujesz więcej miejsca.
Jak to wygląda na papierze? 4,5 sekundy do 100 km/h i 270 km/h prędkości maksymalnej robią wrażenie. Realne zużycie paliwa, które zawsze jest zbyt blisko 20 l/100 km też.
Lexus RC F nie jest to pierwszy wybór, ale…
Myśląc o szybkim, średniej wielkości coupe, od razu myślimy o BMW M4 i Mercedesie AMG C63, później o Audi RS5 i dopiero na końcu o Lexusie RC F. Być może z powodu błędów poprzednika, na które przymrużaliśmy oko, ale mogły decydować o zakupie.
Pod względem wrażeń z jazdy jest teraz o wiele lepiej. Pod względem jakości wnętrza – tak samo dobrze. Ale pod względem multimediów… Tutaj konkurencja niestety wygrywa, a jak wiemy – dzisiaj premium to już bardziej technologia niż wykończenie.
Z drugiej jednak strony, kupując Lexusa RC F-a, za te 400 tysięcy złotych kupujemy samochód z jakąś pierwotną, „oldschoolową” nutą, która dodaje mu swego rodzaju wyjątkowości.
Ja jestem na tak.
Redaktor