Lexus NX 200t F-Sport - odpowiedź na modę
Lexus skutecznie podbija serca polskich klientów, notując co roku znacznie większy wzrost sprzedaży niż niemiecka konkurencja. Głównym motorem napędowym jest tu model NX. Czym zaskarbił sobie uznanie? Przekonujemy się podczas testu Lexusa NX 200t.
Nie jest żadną tajemnicą, że polski rynek premium stale rośnie. Osób, które są w stanie pozwolić sobie na drogie samochody wciąż przybywa. By nie być gołosłownym, mogę podać nawet liczby - sam rynek nowych samochodów urósł w 2015 roku o 8%, ale już rynek samochodów premium o całe 20%. Producenci samochodów luksusowych mogą więc cieszyć się ciągłym wzrostem sprzedaży, ale to Lexus ma największe powody do radości, bo w porównaniu do roku 2014 - w 2015 wzrost liczby rejestracji aut tej marki wyniósł 46% - o 20% więcej niż u konkurencji.
Konkurencja ta jednak nie musi wzrastać, bo jej faktyczne wyniki sprzedaży nadal są większe. Wśród drogich SUV-ów średniej wielkości NX zajmuje jednak zaszczytne 3. miejsce, za Audi Q5 i Volvo XC60, ale przed BMW X3 i X4. W 2015 roku zarejestrowano w Polsce ok. 2600 nowych Lexusów, z czego aż 1400 stanowił właśnie NX.
Skoro testujemy model, który ciągnie za sobą sprzedaż całej marki, warto byłoby odnaleźć przyczynę tego sukcesu. Poszukajmy w wersji F-Sport z silnikiem 200t.
Jak origami
Stylistyka Lexusa NX jest mocno japońska. Ostre kształty przywodzą na myśl sztukę origami. Być może stosując odpowiednie techniki bylibyśmy nawet w stanie zamienić kilka kartek papieru w mniejszy model. Bardziej doświadczeni origamiści na pewno by sobie z tym poradzili - Lexus im to znacząco ułatwił.
Wąskie lampy, duży grill, bardzo dynamiczna sylwetka. To się w dzisiejszych czasach podoba i na pewno ma niemały wpływ na sukces SUV-a. Mimo że nie jest to już jakoś szczególnie rzadki widok, nadal intryguje i cieszy oko.
Wysoki poziom
Wnętrze Lexusa NX jest - jak w każdym samochodzie tej marki - naprawdę dobrze wykonane. Gdzie konkurencja rezygnuje ze skór, Japończycy korzystają z nich gdzie tylko mogą. Skórą obito część deski rozdzielczej, kierownicę, fotele i panel drzwi. Nie jest to jakość, jaką zobaczylibyśmy w Bentleyu czy Mercedesie z pakietem Designo - i już po ponad 20 tysiącach przejechanych kilometrów boki foteli zaczynają się marszczyć, ale na pewno jest przyjemna dla oka i w dotyku. Tym bardziej, że możemy sobie zażyczyć oryginalne wnętrze z czerwonymi fotelami.
NX to dość kobiecy samochód i potwierdza to taki dodatek, jak lusterko ukryte w obudowie tunelu centralnego. Do czego miałoby zresztą być potrzebne facetowi? A tak, lusterko mieści się w dłoni i zawsze można przypudrować nos - oczywiście na postoju.
Nie przepadam za to - i wiele osób się ze mną zgodzi - za systemem nawigacji, jaki jest tu montowany. Głos kobiety, która nas prowadzi to takie połączenie nastolatki z nauczycielką starej daty. Mówi dziewczęcym głosem, ale stara się bardzo dokładnie wypowiadać wszystkie sylaby. Do czasu, aż postanowi przeczytać nazwę ulicy - wtedy do gry wkracza syntezator i zaczynają się dziać dziwne rzeczy - często możemy mieć problem ze zrozumieniem o jaką ulicę chodzi. Systemem sterujemy za pomocą płytki dotykowej, która wibruje, jeśli trafi na możliwą do wybrania opcję - do takich opcji przyciągany jest też automatycznie kursor. Do tego momentu jest w porządku, ale jeśli mielibyśmy wybrać miejsce na mapie, płytka okazuje się niezbyt dokładnym narzędziem. Pozostałe funkcje tego systemu nie nastręczają jednak problemów, a system audio potrafi koić zszargane nerwy.
W samym projekcie deski rozdzielczej opiniodawców dzieli jej centralna część. Została mocno wyprofilowana, co w jasny sposób nawiązuje do kształtów na zewnątrz, ale też tworzy - być może niepotrzebny - dość ostry kant. Rozwiązanie to specyficzne, ale widać wyraźnie, że to styl miał być tu najważniejszy.
Tylna kanapa jest wygodna, ale przede wszystkim dla osób średniego wzrostu. Dla osoby mierzącej więcej niż ok. 1,8 m zaczyna się tu robić ciasno, choć przynajmniej nie pod względem ilości miejsca nad głową. Na pewno trzeba pochwalić fotele przednie, które wchodzą w skład pakietu F-Sport, bo zapewniają niezłe trzymanie boczne i dobrze przy tym wyglądają.
W bagażniku nienajgorzej, bo mieści 475 litrów. Jak na SUV-a, który mierzy „zaledwie” 4,6 m - przyzwoicie. Przestrzeń ma bardzo regularny kształt i pozwala swobodnie ustawiać choćby kartonowe pudła.
Lexus NX 200t to wersja z jednostką benzynową o pojemności 2-litrów, z turbosprężarką, która rozwija przyzwoite 238 KM. Maksymalny moment obrotowy to 350 Nm w zakresie 1650-4000 obr/min, co w wersji z napędem obu osi i automatyczną skrzynią biegów pozwala rozpędzić się do 100 km/h w zaledwie 7 sekund - czyli w takim tempie, jak przeciętny hot-hatch. Potrafi być naprawdę dynamiczny, pozwala na sprawne wyprzedzanie i mimo że waży 1837 kg, nie czuć, żeby ta masa stawiała jakiś większy opór.
W modelu F-Sport w standardzie dostajemy sportowe zawieszenie z możliwością dokupienia systemu AVS, który zarządza sztywnością podwozia. Za pomocą pokrętła wybieramy więc tryb Normal, Eco, Sport i Sport+, który odpowiednio dostosuje pracę jednostki sterującej silnika, automatycznej skrzyni biegów i zawieszenia. W Sport+ możemy poruszać się po drogach naprawdę szybko, ale może się to wiązać z dość dużym zużyciem paliwa - więc przechodzimy na Eco. I w ten sposób przez znaczną większość czasu pomijamy tryb Normal - jeździmy albo ekologicznie, albo sportowo.
NX może przekazywać moment wyłącznie na oś przednią, ale testowy model dostał droższą opcję, czyli napędzanie obu osi. Silnik został umieszczony poprzecznie, więc tylna oś jest jedynie dołączana, ale mamy możliwość zablokowania układu przeniesienia napędu do ok. 50 km/h. Jechałem po bocznej, zaśnieżonej drodze w okolicach Czarnego Dunajca - pracę układu było czuć, ale charakterystyka prowadzenia jest raczej przednionapędowa. Zablokowanie napędu tylnej osi daje świetną stabilność, ale nie możemy się w ten sposób za bardzo rozpędzić - i dlatego, że nie jest to w większości sytuacji potrzebne i dlatego, że zbyt częste korzystanie z tej funkcji mocno obciąża układ napędowy. Mimo wszystko - warunki drogowe raczej nas tu nie zaskoczą.
Silnik Lexusa NX został zaprojektowany tak, by cieszyć dobrymi osiągami i niskim spalaniem. Dlatego też może pracować w cyklu Otta i Atkinsona. O cyklu Otta nie trzeba się rozpisywać - w ten sposób pracuje większość silników. Atkinson jednak stworzył kiedyś silnik, który był bardziej sprawny w zakresie średnich obrotów, przez co wymagał mniej paliwa do zasilania stacjonarnych maszyn. Pomysł ten jednak na jakiś czas umarł, bo korzystał z bardzo skomplikowanego wału korbowego - suw ssania miał być dwukrotnie krótszy od suwu pracy. Wraz z pojawieniem się technologii, które pozwalają zarządzać czasem otwarcia i wzniosem zaworów, udało się jednak sztucznie przywrócić do życia założenia pana Atkinsona. Po wykonaniu suwu ssania, zawór dolotowy pozostaje jeszcze przez chwilę otwarty. Przez taki zabieg, w cyklu Atkinsona nie działa z kolei turbosprężarka.
I brzmi to pięknie, to naprawdę kawał zaawansowanej inżynierii, choć ostatecznie zrealizowany w całkiem prosty sposób, ale… nie poprawia jakoś znacząco ekonomii jazdy. W mieście 10 l/100 km to konieczność, ale nie ma problemu z wyjściem powyżej tego poziomu, jeśli tylko zaczniemy mocniej wciskać pedał gazu. Przejazdy międzymiastowe również nie należą do najtańszych - 100 km jazdy pozamiejskiej wymaga przynajmniej 7-8 litrów benzyny. Nie bez winy jest tu napęd 4x4 i w wersji z napędem na oś przednią jest na pewno lepiej. Wierzę natomiast, że takie spalanie w jednostce o mocy bliskiej 240 KM może przynieść inne korzyści - przede wszystkim taki silnik może okazać się bardziej trwały.
Hybryda 300h wcale nie spala znacznie mniejszych ilości paliwa, ale na pewno będzie bardziej ekonomiczna w mieście.
Dobry ruch, Lexusie
Czego więc oczekuje klient marki premium? Chce być modny, więc dostaje SUV-a. Lubi dobrze wyglądać, więc dostaje ładnego SUV-a. Aktywnie spędza wolny czas, więc dostaje napęd 4x4. Lubi otaczać się luksusem, więc dostaje bogato wykończone wnętrze. Czasem mu się spieszy, więc ma odpowiedni zapas mocy pod maską. Raczej nie przymiera głodem, więc nieco wyższe spalanie go nie zraża. I to wszystko daje mu Lexus.
Lexus NX doskonale wpasowuje się w aktualne trendy i zachowuje w tym swój wyrazisty charakter. To, że spalanie nie jest tak niskie jak u niemieckiej konkurencji, w oczach klientów, jak widać, nie ma tak dużego znaczenia jak sportowe osiągi.
I nawet cena nie wydaje się klientom za wysoka. Choć regularne ceny rozpoczynają się od 175 100 zł, na obecnej wyprzedaży rocznika kupimy NX-a 200t w wersji Elite z pakietem Business za 159 900 zł. Napęd na oś przednią dostępny jest wyłącznie w dwóch niższych wersjach wyposażenia - Elite i Elegance. Model F-Sport to koszt przynajmniej 244 700 zł, ale ponad nim jest jeszcze Prestige za 258 900 zł. Ceny modelu hybrydowego 300h o mocy 197 KM są prawie identyczne na wszystkich poziomach wyposażenia. Oznacza to, że rodzaj napędu wybieramy wyłącznie ze względu na preferencje i własne potrzeby, a nie ze względu na cenę zakupu.
Redaktor
Lexus NX 200t 2.0 238 KM, 2016 - test AutoCentrum.pl
Wyświetlenia: 6 576Zapraszamy na krótki test Lexusa NX 200t z 2-litrowym silnikiem benzynowym o mocy 238 KM z automatyczną skrzynią biegów.