Lexus LS - poprzeczka nigdy nie jest dość wysoko
Tik tak... Tik tak... Tik... Czas płynie nieubłagalnie, a wraz z nim zmieniają się upodobania, preferencje, priorytety i motywacje. Na początku rozglądamy się za autami sportowymi i skrajnie niepraktycznymi, by potem zamienić je na nieco bardziej użyteczne, choć nadal emocjonujące hatchbacki. Trochę później przychodzi czas na samochody rodzinne, zaś po jakimś czasie zaczynamy się interesować samochodami statecznymi i eleganckimi. Zakładamy przy tym, że zasób funduszy jest mówiąc delikatnie, zadowalający, bo do ostatniej grupy aut należy prezentowany dziś Lexus LS - kwintesencja elegancji i stylu z dużą, a nawet bardzo dużą domieszką technologii.
Lecąc na południe Francji, gdzie Japończycy postanowili zaprezentować dziennikarzom najnowszego LS, wczytywałem się w informacje o zmianach w nowej wersji flagowego Lexusa. Plik papierów miał pół centymetra grubości i gdybym za każdy znaleziony w nim superlatyw dostał po wylądowaniu złotówkę, to do Polski mógłbym tym samolotem wracać już jako własnym.
Nowy czy odświeżony?
Im bardziej wgłębiałem się w lekturę, tym bardziej nurtowało mniej jedno pytanie: czy to nowa generacja, czy facelifting? Wbrew pozorom to nie jest takie proste, bo czasem sami producenci nie mają pewności jak mają pozycjonować swoje nowe dzieło. Podczas prezentacji w Paryżu Lexus informował o Nowej Generacji Lexusa LS. Lista technologicznych nowinek, przez opis których przebijałem się dwa miesiące później 10.000 metrów nad ziemią, potwierdzała to bezdyskusyjnie. A jednocześnie ten sam opis już nie wymieniał nigdzie słów „nowa generacja”.
Na prezentacji było to więc moje pierwsze pytanie do Satoru Osaku, reprezentanta centrali Lexusa. Posłaniec z Japonii wyjaśnił mi, że patrząc na nowego LS wielu klientów odnosiło wrażenie, że jest to raczej facelifting. Japończycy schowali więc ambicje do kieszeni, zapomnieli o 15 nowych systemach, 3 innowacjach i 3000 zmienionych częściach i postanowili, że nie będą się upierać przy nowej generacji. A więc wraz z nimi uznajmy, że jest to wciąż generacja czwarta. Tyle, że po mocnym faceliftingu z wymianą organów włącznie.
Co zmieniono? Na pewno chcesz wiedzieć? To zamknij drzwi do swojego pokoju i powieś na klamce kartkę „Nie przeszkadzać”, bo będziesz potrzebować czasu.
Najpierw zmiany zewnętrzne
Nowa odsłona Lexus LS dostała przede wszystkim ostrzejszy wygląd zewnętrzny, dzięki czemu nie sprawia już wrażenia anonimowego auta dla prezesów banku. Najbardziej rzucającą się w oczy zmianą jest grill, który ostatnio staje się drugą twarzą Lexusa, wiele drobnych elementów aerodynamicznych, które obniżają współczynnik oporu powietrza Cx do wartości 0,26, a także zmian designerskich, jak przykładowo oświetlenie LED zarówno z przodu jak i z tyłu (wszędzie można dostrzec kształt litery L), czy niemal punktowe lampy przeciwmgłowe o średnicy zaledwie 30 mm.
Całość prezentuje się naprawdę dobrze i imponująco. Linia boczna auta została praktycznie nietknięta, zaś kolejne zmiany można zauważyć w tylnej części – lampy zostały nieco przyciemnione, zaś ich łącznikiem jest elegancka i subtelna chromowana listwa. Również klapa bagażnika i zderzak mają nieco zmieniony kształt. Mimo, że rozstaw osi pozostał bez zmian (2970 mm), to zmieniły się rozmiary zewnętrzne – auto urosło na długość o 30 mm i mierzy teraz 5090 mm. Najciekawsze jednak przed nami.
W ślad za zmianami zewnętrznymi poszły modyfikacje wnętrza. Twórcy auta skoncentrowali się na dalszym podniesieniu poziomu wykończenia i na elementach, które mają uprzyjemnić życie pasażerom. Wewnątrz znajdziemy więc nowe rodzaje skóry, piaskowanego drewna oraz całkowicie zmienione elementy wyposażenia.
Nie wiedzieć czemu Japończycy postanowili szczególnie zmaltretować koło kierownicy. Dostało ono nazwę Shimamoku, powstaje w 67 etapach wytwarzania, cały proces jego wytwarzania trwa 38 dni a w efekcie otrzymano… oczywiście koło kierownicy. Może nie dane mi było zrozumieć jego perfekcji, ale po przejechaniu paruset km Lexusem LS gotów jestem przysiąc, że kierownica tu jest tak samo okrągła, jak w każdym innym aucie.
Następnie zabrali się za naprawdę słabe ogniwo – pedał hamulca. Otóż badania 300 naukowców w Tokio niezbicie stwierdziły, że podczas jego naciskania w poprzednim modelu punkt styczności buta i pedału znajdował się 2 do nawet 3 milimetrów wyżej, niż sobie życzyli Japończycy. Taki fatalny stan rzeczy musiał ulec zmianie. Efektem wielu miesięcy prac powstał Nowy Pedał Hamulca o fantastycznym wielowahaczowym zawieszeniu, który przy naciśnięciu wreszcie układa się pod butem w optymalny sposób. Gdyby nie dzisiejsza prezentacja, to trwałbym dalej w przekonaniu, że punkt styczności buta z pedałem hamulca nie odgrywa w moim życiu najmniejszego znaczenia, ale co ja wiem o hamowaniu…
Zmieniono także system oświetlenia kabiny, który zaczyna migać diodami już kiedy jestem w windzie, a kiedy zbliżam się do auta, to diody migają jak zwariowane. Kiedy dotykam klamki zapala się jeden zestaw diod, kiedy zajmuję miejsce rozjaśniają się inne elementy auta, a jeszcze inne gasną. Kiedy dotykam przycisku Start Engine to dzieje się coś tam jeszcze. Podobna rewia czeka na nas przy wysiadaniu. Gdyby dało się homologować auto, które miało by ogon i mogło nim merdać przy zbliżeniu się pana, to mielibyśmy dziś o nim wykład.
Fotele przeprojektowano od podstaw. Czyżby ktoś się skarżył? Nowe fotele ustawia się w 16 płaszczyznach, więc nawet jeśli spadłeś ostatnio plecami na paletę falistej blachy, to i tak ustawisz fotele pod swoje nowe plecy. Nie chcecie wiedzieć jakie środki przedsięwzięto, aby wyciszyć ten samochód w środku – powiem tylko tyle: przy prędkości autostradowej usłyszysz burczenie w brzuchu telefonicznego rozmówcy Twojego pasażera.
Jeśli myślisz, że na temat klimatyzacji i ogrzewania producenci powiedzieli już wszystko, to spójrz na to: system Climate Concierge pozwala każdej z 4 osób ustawić indywidualne warunku podróżowania, przy czym realizuje obietnice mierząc temperaturę wszędzie gdzie się da. Każdy punkt kontaktu z ciałem jest na bieżąco monitorowany i odpowiednio klimatyzowany lub ogrzewany. Brzmi nieźle, ale jak się głębiej zastanowię, to mogliby sobie część pomiarów odpuścić…
Chcecie więcej? 19 głośników zestawu audio powinno wystarczyć, prawda? 80GB dysku twardego także. Odtwarzacz BlueRay dla pasażerów tylnej kanapy – pierwszy w branży. 12,3 calowy monitor dla kierowcy? Powtórzę się: Dwanaście i trzy dziesiąte cala. Laptop, na którym pisze ten tekst ma 13 i, jak twierdzą Japończycy, ma złe proporcje ekranu. Bo LS ma dobre!
Dokąd to zmierza? Do perfekcji oczywiście…
Bo prawdopodobnie właśnie na tym ona polega. W dążeniu do ciągłego podnoszenia poprzeczki żadne koło nie jest zbyt okrągłe, aby nie zaokrąglić go jeszcze bardziej i dlatego, ziarnko do ziarnka, auto stwarza taki wyjątkowy klimat wewnątrz kabiny, który naprawdę doceniłem dopiero wysiadając z niej do tego kanciastego, hałaśliwego, niedoświetlonego i nieoptymalnie dogrzanego świata, który przywitał mnie pod pięciogwiazdkowym hotelem lokajem z parasolką i słowami „bonjour monsieur”, a jednak to nie było to samo. Pozostawiałem za sobą świat bez niedogodności i już po paru krokach tęskniłem za powrotem do środka Lexusa LS. Do auta, w którym czuje się jak sferyczny koń mechaniczny w próżni – czyli idealny i sterylny obiekt w nieskażonym i niezakłóconym doświadczeniu japońskich inżynierów.
Trochę o technice
Na rok modelowy 2013 Lexus przygotował dość ciekawą i bogatą linię LS-ów. W jej skład wchodzą takie modele jak LS 460, LS 460L (wersja przedłużona z tym silnikiem nie będzie dostępna w Polsce), LS 600h (hybryda) i LS 600hL (przedłużona hybryda) oraz po raz pierwszy w ofercie możliwość zamówienia tych aut z pakietem F Sport, o którym wspomnę nieco później. LS 460 dostępny jest zarówno z napędem na tylną oś, jak i na wszystkie koła. Wersja hybrydowa zawsze ma stały napęd na obie osie.
Pod maską nowego Lexusa LS mamy do wyboru dwie jednostki napędowe. W modelu LS 460 pojawi się 4.6-litrowy silnik V8, który w wersji z napędem na tylną oś generuje 386 KM oraz moment obrotowy na poziomie 497 Nm. W modelu z napędem na obie osie, jednostka jest nieco słabsza i generuje 360 KM oraz 470 Nm momentu obrotowego. Takie posunięcie Lexusa odrobinę zastanawia, a jeśli już są różnice w mocy, mocniejszy silnik powinien zagościć w modelu z napędem na obie osie, nie odwrotnie. Tak czy inaczej, napęd przekazywany jest na koła za pomocą 8-biegowej skrzyni automatycznej. A jak prezentują się osiągi?
Tak samo, jak kobietę nie pyta się o wiek, tak samo stateczny samochód powinien być dynamiczny wtedy, kiedy trzeba, dlatego też pytanie o osiągi wydaje się być po prostu nietaktowne. Ale konwenanse włóżmy do kieszeni – Lexus LS 460 przyspiesza od 0 do 100 km/h w czasie około 5,5 sekundy w wersji z napędem na tylną oś, zaś w wariancie AWD czas ten wydłuża się do około 6 sekund.
Model LS 600hL ma takie same parametry jak poprzednia wersja. Pod maską gości silnik V8 o pojemności 5.0-litra, który współpracuje z parą elektrycznych jednostek. Całość dostarcza równowartość około 438 KM. W tym przypadku przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje nieco ponad 5,5 sekundy. Taką wersją miałem okazję przejechać się z Cannes do Monaco i St Tropez i z pewnością zasługuje ona na miano topowej – auto mknie bezszumnie, izolując pasażerów zarówno od dźwięków, jak również niestety od emocji z jazdy. Po prostu zawsze jedzie tyle, ile chcę, a cały wysiłek techniki, który za tym stoi, nie obchodzi mnie kompletnie. Dla podniesienia poziomu adrenaliny można przestawić zawieszenie w tryb Sport+, który utwardzi amortyzatory, przeprogramuje skrzynię CVT i silnik, a jeśli tego wciąż mało – można podkręcić trochę emocję, włączając symulację wydechu V8. Zabawne, prawda? Kazać klientowi kupić V8, po czym kazać mu zapłacić za jego kompletne wyciszenie, po czym kazać mu kupić system symulujący jego dźwięk. Świat super limuzyn ma swoje prawa…
A jak prezentuje się nowość w ofercie, czyli pakiet LS F Sport?
No cóż – sportowo! Niektórym może wydawać się, że sportowe akcenty w aucie tej klasy mogą drastycznie obniżyć prestiż tego auta, ale na przykładzie np. Mercedesa S 63 AMG widać, że nie jest to zły pomysł. Być może Lexus LS 460 F Sport nie wygląda tak imponująco i atletycznie, ale i tak dodatki wydają się wychodzić autu na dobre. Lexus postanowił zastosować nowe, 19-calowe obręcze, pod którymi kryje się zestaw hamulcowy Brembo. Nie zabrakło również licznych plakietek z napisem „F Sport” na zewnątrz i we wnętrzu auta. W środku znajdziemy również aluminiowe pedały, łopatki do zmiany biegów przy kierownicy oraz sportowe fotele i liczne zmiany w tapicerce. To, czego nie widać to między innymi dyferencjał o ograniczonym poślizgu w wariancie tylnonapędowym oraz sportowe, pneumatyczne zawieszenie.
Jeśli czekasz w tym miejscu na informacje o zmianach pod maską, to muszę Cię rozczarować. Pod maską jest dokładnie to samo, co w zwykłej wersji, więc F Sport jest tylko małym krokiem w kierunku wspomnianego AMG i swoistym haczykiem na klientów – jednak do poziomu naprawdę usportowionej konkurencji jest mu jeszcze daleko.
Jakieś wady?
Piosenka musi posiadać sens, a auto musi posiadać wady. Nawet jeśli ich nie ma, to i tak musi, bo nikt nie uwierzy, że ich nie ma. Zawiesiłem się na chwilę i coś tam wymyśliłem. Oceńcie sami: można by było się przyczepić do małego bagażnika w wersji hybrydowej, ale z wynikiem 370 l jest usprawiedliwiona, bo gdzieś musi być miejsce na baterie. Nie zaszkodziłby silnik Diesla, albo przynajmniej benzynowe V6 pod maską – dwa silniki to w tej klasie trochę mało. Przypominam, że pod maską Mercedesa S-klasy wylądował już 4-cylindrowy diesel. Nie pochwalam tego oczywiście, ale podaję jako przykład, że w tym segmencie warto się rozglądać, a może nawet rozpychać, testując różnego rodzaju oferty. W tak nafaszerowanym elektroniką samochodzie dziwi też brak „head-up diplay”, czyli rozwiązania, wyświetlającego najważniejsze parametry jazdy na szybie. Poza tymi uwagami nie wpadłem na nic ciekawego - prócz oczywiście ceny.
Cena Lexus 460 zaczyna się od 449.200 zł. Za pakiet F Sport trzeba dopłacić ponad 20.000 zł. Tę kwotę można też wydać na AWD. Lexus LS 600h startuje od 539.900 zł, a 12 dodatkowych centymetrów wersji long kosztują około 88.000 zł – czyli 7.300 zł za 1 centymetr. Drogo, ale czy to wada? Toyota właśnie po to stworzyła Lexusa, aby móc drogo sprzedawać swoje auta i 730.000 sprzedanych dotychczas Lexusów LS dowodzą, że pomysł chwycił.
Jeśli szukacie w dziale „wady” informacji o spalaniu, to Lexus LS nie da Wam takiej przyjemności. Wersją 600hL w trasie bez wysiłku można utrzymywać spalanie na poziomie 10 litrów/100 km, natomiast średnie spalanie z trasy i miasta to około 14-15 litrów. Jak na te osiągi – wręcz oszczędnie.
Podsumowanie
Lexus LS 2013 to samochód niezwykle dojrzały i gotowy spełnić niemal każdą zachciankę swojego właściciela. Jest perfekcyjnie dopracowany, luksusowy i prestiżowy. Nie jest pozbawiony wad, ale kolejne zastępy japońskich naukowców już zapewne kończą ich usuwanie. I jeśli ta wersja jest wciąż czwartą generacją, to ja naprawdę chcę wiedzieć, jaka będzie ta piąta. Pewnie z jeszcze bardziej zaokrąglonymi kołami…