Leon 1.6 TDI vs Leon SC 1.4 TSI. Hiszpańskie auto w dwóch smakach
Jednostka napędowa decyduje o charakterze samochodu. Wpływa na osiągi, prowadzenie i komfort. Przebojem ostatniej dekady były turbodiesle. Aktualnie jesteśmy świadkami kontrofensywy silników benzynowych. Sprawdzamy, czy do Leona lepiej pasuje żwawe 1.4 TSI, czy też warto wybrać oszczędne 1.6 TDI.
Zainteresowany zakupem nowego Seata Leona ma duże pole manewru – 11 silników, które generują od 86 KM do 280 KM. Najsłabsze motory kłócą się ze sportowym wizerunkiem Leona. Flagowa wersja Cupra również nie stanie się liderem sprzedaży – jest droga, domaga się sporych ilości paliwa, a na nierównych drogach wstrząśnie pasażerami.
Klienci poszukują złotego środka. Nie chcą zostawić w salonie fortuny, nie szukają wgniatających w fotele osiągów, ale również nie zamierzają kompletnie rezygnować z dynamiki.
Do sportowego charakteru Leona dobrze pasuje 140-konny motor 1.4 TSI. Motor zapewnia niezłą dynamikę, a delikatne traktowanie premiuje niskim spalaniem. Na biegu jałowym turbodoładowana "benzyna" z bezpośrednim wtryskiem paliwa pracuje niemal bezszelestnie. Im wyżej zapędzimy wskazówkę obrotomierza, tym silnik będzie bardziej słyszalny. Natężenie i barwa dźwięku nie staną się jednak natarczywe.
Silnik 1.6 TDI dosyć wyraźnie sygnalizuje gotowość do pracy. Terkot narasta w miarę wkręcania motoru na obroty. Dźwięk do najprzyjemniejszych nie należy, więc silnik subiektywnie postrzegamy jako głośny. Urządzenia pomiarowe nie wykrywają jednak istotnych różnic między komfortem akustycznym w 1.4 TSI i 1.6 TDI. W obu Leonach nawet podczas szybkiej jazdy nie doświadczymy nieprzyjemnych zawirowań powietrza. Słychać natomiast szum opon, a na największych nierównościach można wychwycić stuki dobiegające z okolic belki tylnego zawieszenia - lepiej wybierający wyboje "wielowahacz" przewidziano dla Leonów z przynajmniej 180-konnymi silnikami.
Pod maską testowanego Leona kryła się mocniejsza odmiana silnika 1.6 TDI. Mocniejsza, nie znaczy mocna. 105 KM i 250 Nm zapewnia akceptowalne osiągi. Zmierzony czas sprintu do „setki” (11,9 s) nie pozwala jednak na pełne wykorzystanie rezerw tkwiących w dopracowanym układzie jezdnym, który zapewnia dobre prowadzenie przy zachowaniu rozsądnego komfortu. Duży zakres regulacji fotela i kierownicy ułatwia znalezienie optymalnej pozycji. Uporządkowany kokpit okazuje się łatwy w obsłudze, a w prostym menu komputera pokładowego znajdujemy sporą liczbę informacji - ze spalaniem od tankowania i uruchomienia silnika oraz temperaturą oleju silnikowego włącznie.
Standardowo 1.6 TDI jest parowany z 5-biegową, manualną skrzynią. Opcją za 9700 zł jest 7-stopniowa przekładnia DSG. Jej obecność docenimy zarówno w mieście, jak i na trasie. Wszystko przez ograniczony zakres obrotów użytecznych turbodiesla. Silnik zabiera się do pracy po przekroczeniu 2000 obr./min i kapituluje 2000 obr./min później.
Nawet w trybie sportowym i przy gazie dociśniętym do podłogi skrzynia DSG zmienia przełożenia na wyższe przy 4200-4500 obr./min. Szkoda, że na kierownicy zabrakło łopatek do ręcznego wybierania przełożeń. Przydałyby się podczas wyprzedzania czy hamowania silnikiem. 1.4 TSI ciągnie od 1800 do 6000 obr./min. Jeżeli sprawnie operujemy sprzęgłem i precyzyjnie działającym lewarkiem skrzyni biegów, „setka” pojawi się na prędkościomierzu po 8,9 sekundy od startu.
Diesel musi uznać wyższość silnika benzynowego także w próbach elastyczności. To nie pomyłka! Testowany Leon 1.4 TSI na czwartym biegu przyspieszał od 60 do 100 km/h w 6,6 sekundy. Turbodiesel na analogiczny sprint potrzebował 6,9 s. Jak to możliwe, skoro wszyscy jak mantrę powtarzają, że silniki Diesla są znacznie bardziej elastyczne od benzynowych?
Turbodiesel ma inaczej zestopniowaną skrzynię biegów, niższą moc oraz węższy zakres obrotów, w którym dostępne jest maksimum momentu obrotowego. Turbodiesel oddaje 250 Nm w przedziale 1500-2750 obr./min, w silniku benzynowym identyczna siła jest dostępna w zakresie 1500-3500 obr./min.
Wszelkie niedostatki Leona z silnikiem 1.6 TDI rekompensuje śladowe zużycie oleju napędowego. Na trasie samochód potrzebuje 4-5 l/100km, a w mieście domaga się 6-7 l/100km. Kto lubi jeździć dynamicznie, powinien dodać do powyższych wartości 1,5 l/100km. Oznacza to, że na jednym zbiorniku paliwa można pokonać nawet 1000 kilometrów. Rozrzut wyników w Leonie 1.4 TSI jest nieporównywalnie większy – w grę wchodzi 5,5 l/100km, jak również ponad 12 l/100km.
Leon z silnikiem 1.6 TDI oraz przekładnią DSG waży 1226 kilogramów. To bardzo przyzwoity wynik, który przekłada się na zwinność samochodu oraz sposób jego reakcji na polecenia wydawane kierownicą. Niestety lepsze jest wrogiem dobrego. 140-konne 1.4 TSI z manualną przekładnią waży aż 70 kilogramów mniej. Co ważne, ubytek masy dotyczy wyłącznie przedniej osi, co przekłada się na jeszcze lepsze prowadzenie i bardziej neutralną charakterystykę podczas jazdy na granicy przyczepności. Podsterowność pojawia się później, a skala płużenia przodem jest mniejsza.
Ceny Leona 1.6 TDI Reference o mocy 105 KM startują z poziomu 73 300 zł. Na 140-konne 1.4 TSI Style trzeba przygotować 77 400 zł. Jeżeli podejmiemy decyzję o zakupie 1.6 TDI w wersji Style, okaże się, że w salonie przyjdzie zostawić 78 200 zł. Rzeczywista różnica w cenie wersji benzynowej i turbodiesla jest więc symboliczna.
Która wersja zasługuje na rekomendację? Dopóki nie pokonujemy 20-30 tysięcy kilometrów rocznie, lepszym wyborem będzie Leon z benzynowym silnikiem. Za lepszą reakcję na gaz, szerszy zakres użytecznych obrotów, wyższą kulturę pracy, niższy poziom hałasu i lepsze prowadzenie warto „dopłacić” ok. 1,7 l/100km w cyklu mieszanym. Seaty nie należą do samochodów kupowanych z kalkulatorem w ręku. Chłodny bilans mankamentów i korzyści mógłby przechylić szalę na korzyść bliźniaczej pod względem technicznym Octavii.
Seat Leon ST FR 1.8 TSI 180 KM, 2014 - test AutoCentrum.pl
Wyświetlenia: 8 618Seat Leon był już w naszej redakcji kilka razy, ale tym razem postanowiliśmy sprawdzić, jak sprawuje się połączenie praktycznego nadwozia ze sportowymi aspiracjami i mocnym silnikiem. Sprawdźcie, co z tego wyszło!