Lancia Voyager - rodzina przede wszystkim
Ogromne zawirowania na rynku motoryzacyjnym w ostatnich czasach sprawiają, że mało co jest w stanie mnie zadziwić. Volvo produkują Chińczycy, Saab już nie istnieje... Gdyby jednak ktoś kilka lat temu powiedział mi, że już niedługo znaczek Lancii ujrzę na protoplaście vana, czyli modelu Voyager, to pomyślałbym, że biedulek uciekł z Tworek, nie wziął dzisiaj leków i lepiej szybko skończyć z nim rozmowę. A jednak stało się - oto przede mną stoi Lancia Voyager.
Na przestrzeni wielu lat model Voyager był już Plymouthem, Chryslerem, a teraz przyszła pora na to by był Lancią. A za co pokochały go miliony użytkowników? Za bezkompromisowość w dążeniu do zapewnienia podróżującym rodzinom przestrzeni, komfortu i wygody podróżowania. Włosi dostali piękny prezent w postaci legendy vanów, ale nie byliby sobą, gdyby nie okrasili tego amerykańskiego dania odrobiną włoskiej finezji. Zewnętrzne zmiany w stosunku do Chryslera Town & Country są minimalne i ograniczają się do przemodelowania zderzaków oraz tylnej klapy, a także nowego projektu grilla i tylnych świateł. Auto nie zmieniło wymiarów i trzeba przyznać, że na europejskich drogach wyróżnia się swoim ogromem. Długie na 5,22 m, szerokie na 2 m i wysokie na 1,75 m kanciaste pudło, wystaje z każdego wymalowanego miejsca parkingowego. Również manewrowanie tym mastodontem po wąskich uliczkach, jest jak stąpanie po cienkim lodzie – da się zrobić, ale wymaga to wyostrzenia wszystkich zmysłów. Całe szczęście kamera cofania, czujniki parkowania oraz mnóstwo przeszklonej przestrzeni, ułatwiają nieco tę miejską akrobatykę. Oczywiście nikt nie kupuje Voyagera do jazdy po mieście, ale gdyby komuś przyszedł do głowy taki pomysł, to z góry uprzedzam.
Regularne kształty nadwozia są ukłonem w stronę pierwszych modeli Voyagera. Czy wygląda on lepiej od poprzednika? To kwestia gustu. Jedno jest pewne – mniej krągłości nadwozia, to często lepsza możliwość zagospodarowania wnętrza. Baza w postaci 3,1 m rozstawu osi daje nadzieję na nieprzeciętne zasoby wolnej przestrzeni we wnętrzu auta. I tak też jest w istocie. Pasażerowie pierwszego i drugiego rzędu nie mogą narzekać na brak miejsca. Również trzeci rząd będzie zadowolony, jeśli tylko z 3 przewidzianych tam osób, jedną pozostawimy w domu. Żeby jeszcze bardziej uzmysłowić Wam, jak duży jest Voyager dodam, że wykorzystując wszystkie trzy rzędy siedzeń, mamy za plecami do dyspozycji bagażnik o pojemności 934 litrów. Złożenie zbędnych foteli powiększa nam go do 2394 litrów (bez 3-go rzędu), aż do niewiarygodnych 3912 litrów (bez 2-go i 3-go rzędu). Warto dodać w tym miejscu, że dzięki systemowi Stow’n’Go schowanie wszystkich siedzeń zajmuje około 2 minut. Nie musimy ich, jak to miało miejsce w poprzednim modelu, wyciągać z samochodu, ponieważ wszystkie po chwili lądują w podłodze, pozostawiając po sobie wspomnienie a nam płaską przestrzeń ładunkową. Chwała inżynierom – prościej się już chyba nie da. Patrząc na szereg udogodnień takich jak elektrycznie otwierane boczne i tylne drzwi, mnogość schowków, uchwytów i gniazd zasilania dochodzimy do wniosku, że wygoda pasażerów podczas długich podróży była priorytetem dla projektantów.
Wróćmy na chwilę do włoskiej ingerencji we wnętrze Voyagera. Tu designerzy mieli zdecydowanie więcej pracy, ponieważ zmianie uległo prawie wszystko począwszy od kierownicy, poprzez deskę rozdzielczą, a na boczkach drzwi skończywszy. Efekt ich starań jest więcej niż zadowalający. Smętny i zalatujący amerykańską, plastikową tandetą środek, zmienił się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jest elegancko i miło dla oka. Mam tylko jedną prośbę do Włochów – poprawcie jakość materiałów wykończeniowych, bo nie są one najwyższych lotów. Szczególnie twardy plastik deski rozdzielczej psuje cały urok.
Wszyscy rodzice pragną zająć czymś swoje pociechy podczas podróży, bo nic tak nie psuje wspólnego wyjazdu, jak kłótnie i krzyki znudzonych maluchów. Dzięki systemowi multimedialnej rozrywki wyposażonemu w dwa odtwarzacze DVD oraz dwa dziewięciocalowe ekrany LCD z możliwością podłączenia konsoli do gier jesteśmy pewni, że nasze dzieciaki nie zanudzą się na śmierć. Co prawda przyjemność ta kosztować nas będzie dodatkowe 12 000 zł, ale czego nie robi się dla dzieci i własnego zdrowia psychicznego.
Nie tylko pasażerowie mogą poczuć się dopieszczeni. Tyczy się to również kierowcy – w końcu to na nim spoczywa ciężar dowiezienia całej rodziny do celu podróży, więc jemu też się coś od życia należy. W zajęciu odpowiedniej pozycji za kierownicą pomaga elektrycznie regulowany fotel oraz kierownica ustawiana w dwóch płaszczyznach. Myślicie, że to wszystko? Otóż Voyager proponuje nam dodatkowo możliwość regulacji wysunięcia pedałów hamulca i gazu. Pomysłowo.
Lecz chyba tym, co najbardziej cieszy kierowcę Voyagera jest silnik. Pod maską testowanej wersji znalazła się widlasta szóstka o pojemności 3,6 l rozwijająca moc 283 KM. Pozwala on na rozpędzenie tego auta o gracji kiosku Ruchu do pierwszej „setki” w 8,5 sekundy, kręcąc przy tym silnik na każdym biegu do 6,5 tys. obrotów. Nie muszę chyba wspominać o zdziwionych minach kierowców pozostawionych z tyłu po starcie ze świateł. Voyager niezależnie od liczby pasażerów na pokładzie posłusznie i ochoczo reaguje na wciśniecie pedału gazu. 6-biegowa, automatyczna skrzynia biegów płynnie zmienia przełożenia w górę, a jedyne czego nie lubi, to szybka redukcja. W całym tym rozgardiaszu zmiany biegów na niższe, potrafi się pogubić, szarpiąc przy tym dość mocno i po kilku takich przepychankach ze skrzynią każdy kierowca już wie, że lepiej tego nie robić.
Poza tym Lancia Voyager nie jest autem, którym mielibyśmy ochotę ścigać się na każdym kroku. Zawieszenie ma za zadanie zapewnić niezmącony nierównościami asfaltu komfort podróżowania. Jest miękkie, ale na szczęście nie na tyle, żebyśmy wysiadając z auta skarżyli się na objawy choroby morskiej.
Średnie spalanie, jakie osiągnęliśmy podczas testu, nie odbiega od tego, które obiecuje producent. W cyklu mieszanym musimy spodziewać się zużycia paliwa na poziomie 13-13,5 l. Miasto potrafi zwiększyć apetyt do 17-18 l, natomiast w trasie spokojnie możemy osiągnąć wynik 10-11 l, co na auto tej mocy i tych gabarytach jest wartością w pełni akceptowalną.
Lancia ma duże szczęście, że może mieć w swojej ofercie samochód o tak bogatej tradycji - auto, którego poprzednicy sprzedali się w milionach egzemplarzy, przewożąc miliony rodzin i pokonując przy tym miliony kilometrów. Wszystko to bowiem procentuje bezcenną wiedzą o tym, jak zbudować samochód, którym przyjemnie i komfortowo można podróżować nawet na długich trasach. Włosi doprawiając Voyagera europejskością tylko wyostrzyli jego smak sprawiając, że będzie on łakomym kąskiem również na Starym Kontynencie.
Plusy:
Ogromna ilość miejsca w środku
Wygoda podróży
Przemyślane rozwiązania umilające i ułatwiające podróżowanie
Bardzo dobre osiągi jak na tej wielkości auto
Dynamiczny silnik
Bogate wyposażenie
Minusy:
6-biegowa automatyczna skrzynia biegów
Nienajlepsza jakość materiałów użytych do wykończenia wnętrza