Lamborghini Murcielago - pierwszy byk wytresowany przy współpracy z Niemcami
Lamborghini przez dziesięciolecia tworzyło szalone, surowe supersamochody, które szokowały nie tylko wyglądem i osiągami, ale również swoją narowistością. Szybka jazda Countachem czy Diablo, była nie lada wyczynem. Tylnonapędowe potwory były niezwykle wymagające jeśli chodzi o umiejętność poskramiania mocy i momentu obrotowego, bowiem kierowca nie był wspierany przez elektroniczne systemy kontroli trakcji, a nawet tak proste czynności jak zmiana biegów, były utrudnione m.in. przez ciężko działające sprzęgło. Ucywilizowanie włoskiej marki nastąpiło dopiero wraz z Murcielago.
Wielkie zmiany nastąpiły w 1998 roku, kiedy Lamborghini przeszło w niemieckie ręce. Marka trafiła do grupy Audi AG i rozpoczęto cywilizowanie marki. Ostanie modele Diablo zostały poddane liftingowi stylistycznemu i modyfikacji technicznej (m.in. dostały napęd na cztery koła). Rozpoczęto zmiany kadrowe na szczycie Lamborghini, by kilka lat później pokazać dwa nowe supersamochody.
Następcę modelu Diablo szykowano już od połowy lat dziewięćdziesiątych, a prototypem najbliższym wprowadzenia do produkcji był model Canto, który jednak został odrzucony przez nowe szefostwo marki. Audi zdecydowało się na wprowadzenie krzty rozsądku do włoskich fantazji. Nad bryłą Murcielago nie pracowali już Włosi, a Belg Luc Donckerwolke, który w swoim portfolio nie miał spektakularnych projektów samochodów tej klasy. Nie mniej w 1998 roku stał się szefem projektantów Lamborghini i brał udział w restylizacji Diablo VT 6.0 i projektowaniu bryły następcy – Murcielago (2001). W zgodnej opinii, agresywny styl marki został zachowany, a projekt, mimo ponad dziesięciu lat na karku, nadal wydaje się świeży.
Donckerwolke nie zdecydował się na gwałtowne zmiany stylistyczne – pozostał znak rozpoznawczy marki z Sant'Agata Bolognese – otwierane do góry drzwi. Agresywna, aerodynamiczna, bryła nadwozia może nieco przypominać karoserię nowszego Diablo, choć z pewnością jest bardziej odważna, jak przystało na nowy model.
Nazwa samochodu, tradycyjnie, została wzięta od nazwy byka, który w 1879 roku, podczas korridy w mieście Cordoba, pokazał się z niezwykle walecznej strony, wytrzymując szereg ciosów torreadora. Ze względu na niebywałe męstwo, życie Murcielago zostało darowane, a on stał się ojcem wielu byków biorących udział w korridzie.
Spore zmiany zaszły w kwestii napędu. Inżynierowie zdecydowali się na napęd na cztery koła. Centralnie umieszczony silnik należał do grona legendarnych dwunastek, z których od lat znane było Lamborghini. W przypadku Murcielago jednostka generowała 580 KM z 6,2 litra pojemności skokowej.
Ostatnie Diablo, które wyjechało z fabryki (VT 6.0) posiadało 6-litrową jednostkę o mocy 550 KM, co pozwalało na osiągnięcie 335 km/h i rozwinięcie 100 km/h w 3,95 sekundy. Murcielago, mimo nieco większego silnika i wyższej mocy, nie miało wyraźnie lepszych osiągów. Przyspieszenie było co prawda lepsze: nowy model rozpędzał się do 100 km/h w 3,8 sekundy, ale prędkość maksymalna okazała się mniejsza o 5 km/h.
Nieco wolniejszy był model Roadster (320 km/h, 3,8 s. do 100 km/h), którego produkcja ruszyła w 2004 roku. W porównaniu do wersji z zamkniętym dachem, widać jeszcze większą odwagę stylistyczną Belga, który w iście futurystyczny sposób przeprojektował tylną część nadwozia. Supersamochód posiada jedynie miękki, brezentowy dach, który trzeba ręcznie zakładać. Utrata dachu nie mogła wpłynąć na bezpieczeństwo, więc inżynierowie musieli utrzymać odpowiednią sztywność konstrukcji, co udało się bez wyraźnego wzrostu masy pojazdu – samochód utył zaledwie o 29,5 kg. Właściciele wersji roadster powinni pamiętać, że z założonym dachem nie powinni przekraczać 160 km/h.
W momencie premiery, Murcielago kosztowało 273 tys. dolarów, co czyniło go niezwykle drogim samochodem. Model Roadster był jednak jeszcze większym wydatkiem – w USA za tę wersję trzeba było wydać 319,250 dolarów, a w wersji ze skrzynią biegów przy kierownicy, nawet 328 tysięcy. Dla porównania warto podać, że Ferrari 550 Barchetta Pininfarina, które również osiągało 320 km/h (choć przyspieszenie było nieco gorsze), było wyceniane na 258 tys. dolarów, czyli 61 tys. dolarów taniej niż Murcielago Roadster. Z kolei, Porsche 911 GT2, mogące konkurować na prostej z zamkniętym Murcielago, było tańsze o 93 tys. zielonych.
Bez względu na wysokie ceny, topowe Lamborghini sprzedawało się znakomicie, a włoska firma przygotowała w 2006 roku jeszcze droższe i znacznie mocniejsze Murcielago LP 640, które posiadało 6,5-litrowy silnik produkujący 640 KM i pozwalający na pokonanie bariery 100 km/h w 3,4 sekundy. Przyspieszanie nowy model kończył dopiero po osiągnięciu 340 km/h. Nową wersje przygotowano zarówno w wersji otwartej, jak i zamkniętej. Coupe kosztowało niespełna 319 tys. dolarów, a roadster aż 345 tys. dolarów. Dziś najtańsze Murcielago to wydatek około 90 tys. euro (ok. 380 tys. zł) za podstawowy model z początku produkcji, a edycje limitowane (Versace) potrafią kosztować 400 tys. euro (1,7 miliona złotych).
Kuracja wzmacniająca Murcielago nie zakończyła się na 640-konnej wersji. W 2009 roku w Genewie zaprezentowano samochód oznaczony 670-4 SuperVeloce, który nie tylko został wzmocniony przez modyfikację zaworów oraz układu dolotowego, ale również odchudzony o sto kilogramów, co pozwala na rozpędzenie się do 100 km/h w 3,2 sekundy, a prędkość maksymalna wzrosła do 342 km/h. SuperVeloce było więc nawet szybsze niż kosztujący milion euro Reventón (2007), przygotowany na bazie Murcielago LP 640.
W czasie dziesięciu lat produkcji, Lamborghini wypuszczało w niewielkich ilościach modele limitowane: 40th Anniversary (2003 r., 50 sztuk), Versace (2006r., 20 sztuk), LP650-4 Roadster (2009 r., 50 sztuk), SuperVeloce China Edition (2010 r., 10 sztuk) oraz wersje wyczynowe, przeznaczone jedynie na tor – R-GT, RG-1 oraz R-SV.
Pod władaniem Audi, Lamborghini wyraźnie odżyło: przez całe lata dziewięćdziesiąte sprzedano maksymalnie kilkaset sztuk rocznie, a najczęściej nie było to więcej niż 150 – 200 pojazdów. Od czasów wprowadzenia do produkcji Murcielago, sprzedaż sukcesywnie wzrastała. Kilka la temu co roku z salonów wyjeżdżało nawet 2400 egzemplarzy, z czego 1700 – 1900 przypadało na mniejsze Gallardo. Murcielago pozostało flagowym modelem, który był wytwarzany w niewielkie liczbie egzemplarzy – na przestrzeni dziewięciu lat produkcji (2001 – 2010) zbudowano 4099 egzemplarzy, a ostatni, pomarańczowe LP 670-4 Superveloce, trafiło do krezusa z Szwajcarii.
Od 2011 roku, flagowym modelem Lamborghini jest Aventador 700-4, który przekonuje do siebie nie tylko futurystycznym i odważnym projektem nadwozia autorstwa Filippo Periniego, ale również osiągami: syn Murcielago jest w stanie wystrzelić do 100 km/h w 2,9 sekundy, a prędkość maksymalna to niecałe 350 km/h. Jako, że cykl życia Aventadora dopiero się rozpoczął, można być pewnym, że za kilka lat inżynierowie wykrzeszą z 6,5-litrowego V12 dodatkowe kilkadziesiąt koni mechanicznych i urwą jeszcze jakieś ułamki sekund. Wtedy następca będzie musiał rozwinąć 100 km/h w 2,5 sekundy. No, ale to dopiero w 2020 roku…
Fot. Lamborghini