Kupujecie Skodę Karoq? Tego będziecie żałować za rok
Skoda Karoq. Pół roku i 20 tys. km. Ten samochód przetestowaliśmy dość intensywnie, ale dzięki temu nie ma już przed nami tajemnic. Oto nasze podsumowanie testu.
Skoda Karoq 1.5 TSI DSG to kolejny samochód, który testowaliśmy w formule długodystansowej. W ciągu 6 miesięcy i prawie 20 tys. km poznaliśmy go całkiem dobrze i teraz możemy już w pełni podzielić się końcowymi wnioskami.
Zacznijmy jednak od przypomnienia konfiguracji. Karoq miał pod maską silnik 1.5 TSI generujący moc 150 KM, do tego napęd na przednią oś i 7-biegową automatyczną skrzynię biegów. Do dyspozycji mieliśmy 250 Nm momentu obrotowego w przedziale od 1300 do 3500 obr./min. Przyspieszenie do 100 km/h, według katalogu, to 8,6 sekundy.
Wyposażenie testowanego egzemplarza to, między innymi, 19-calowe felgi, fotele Varioflex i zestaw audio Canton. Mieliśmy do dyspozycji takie systemy jak: aktywny tempomat do 210 km/h, Lane Assist, Blind Spot Detect, Traffic Jam Assist i Emergency Assist. Wnętrze miało jasną tapicerkę wykonaną ze skóry naturalnej i skóry ekologicznej. Cena takiej konfiguracji to około 150 tys. zł.
We wnętrzu widać pokonany dystans
No dobrze, nie całkiem widać pokonany dystans, ale na pewno nie wszystko wygląda jak nowe. Spodziewaliśmy się tego – jasna tapicerka na fotelu kierowcy w niektórych miejscach pociemniała, ale można to pewnie wyczyścić.
Samochody w naszej redakcji z reguły sporo jeżdżą i wędrują ze zdjęć na nagranie, na pomiary przyspieszenia, zużycia paliwa i tym podobne. Możemy więc uznać, że w naszym użytkowaniu te ślady na jasnej tapicerce mogły pojawić się szybciej, ale…
Jeśli chcecie mieć tapicerkę, która dłużej zachowa wygląd „jak nowy”, to lepiej zdecydować się na czarną skórę.
W tym Skoda Karoq się sprawdza
Silnik Skody Karoq – 1.5 TSI – okazał się, wbrew pozorom, bardzo oszczędny. Wiadomo, że wszystko zależy od tego, jak jeździmy. Wpływ na spalanie ma też to, po jakich drogach się poruszamy. Realne wartości spalania – po typowych drogach w terenie niezabudowanym – wahają się w okolicach od 5 do 6 litrów na 100 km. Gdy poruszamy się po autostradzie, spalanie nieco się zwiększa i wynosi między 9 a 10 litrów na 100 km. Z kolei podczas jazdy w cyklu miejskim, możemy powiedzieć, że 8-9 l/100 km to realna wartość.
Tutaj znajdziecie pełny film z pomiaru zużycia paliwa.
Fotele Varioflex dają sporo możliwości konfiguracji – bardzo je lubiliśmy. Bagażnik z 521 litrami pojemności pozwala przewieźć sporo rzeczy, co było bardzo przydatne przy przewożeniu sprzętu. Skoda pomyślała też o siatce zabezpieczającej, która oddziela przestrzeń bagażową po złożeniu czy wyjęciu środkowego fotela.
Jak radził sobie system multimedialny? System Columbus z dużym ekranem działa sprawnie i nigdy – przez te pół roku – nie zawiesił się. Nawigacja nieraz pomogła nam w omijaniu korków. Oblicza całkiem dobrze trasy alternatywne, a przy tym oszczędza nasz czas, ponieważ nie musimy poświęcać go na stanie w korkach. Nawigacja bardzo dobrze radzi sobie szczególnie w pozostałych częściach Europy.
Android Auto i Apple CarPlay działają bez zarzutów. I to w Karoqu przekonaliśmy się, jak pomocne jest łączenie ze smartfonami przez właśnie te systemy. W zasadzie nie wymaga to żadnej konfiguracji, a na mapach mamy zawsze podgląd sytuacji drogowej na żywo – gdybyśmy nie wierzyli wskazaniom na żywo z nawigacji wbudowanej w system Skody.
Te rzeczy mogłyby być zrobione lepiej
Samochodu idealnego nie ma, więc i Karoq musiał mieć jakieś wady. Co więc nam się nie podobało w Skodzie Karoq?
Zacznijmy od silnika. Ma wystarczająco dużo mocy do dynamicznej jazdy, ale skrzynia DSG czasem nie umiała się odnaleźć. W głównej mierze było to odczuwalne podczas podróży do Chorwacji, dokąd trasa wiodła przez górskie drogi. Karoq, chcąc ograniczyć zużycie paliwa, wybierał wyższe przełożenia, a po chwili musiał je redukować. To było męczące.
Chcąc szybko ruszyć, załączanie biegu D też trochę zajmuje. Wciskamy więc gaz mocniej i… uderzamy potylicą w zagłówek, bo akurat wtedy moment trafił na koła. Nie zawsze łatwo jest ruszyć płynnie, nie szarpiąc zbyt mocnym przyspieszeniem.
Na autostradach jest trochę za głośno we wnętrzu, ale zapewne ciężko było tego uniknąć. To nadal SUV, który stawia większy opór dla powietrza. To właśnie głównie opór powietrza słyszymy – silnik pracuje cicho, nawet przy prędkościach autostradowych.
We wnętrzu kłopotliwe mogą być uchwyty na kubki. Być może to zbytnia przezorność, ale wydają się dość płytkie. Jeśli macie w zwyczaju wożenie odkręconej wody w uchwycie – w Karoqu dobrze byłoby porzucić ten zwyczaj.
W naszej konfiguracji 19-calowe felgi wyglądały bardzo dobrze, ale z fotela kierowcy czy pasażerów, już tak fajnie nie jest. Opony mają tu bardzo niski profil – 40% i przez to sporo tracimy na komforcie. Na nierównościach i progach zwalniających było zbyt twardo, jak na SUV-a. Zdecydowanie bardziej polecamy 18-tki.
Ostatnia uwaga dotyczy nie tyle tego, co można by zrobić lepiej, tylko… czego można by nie robić w ogóle. Kiedyś zaletą samochodów była lampka w drzwiach, która oświetlała przestrzeń pod nogami przy wysiadaniu. Teraz coraz częściej takie lampki zastępowane są wyświetlaniem obrazka na chodniku, w tym wypadku logo Skody. Do Karoqa jakoś nam to nie pasuje, ale może to tylko kwestia gustu.
Podsumowanie
Skodą Karoq pokonaliśmy 20 tys. km w 6 miesięcy, co – biorąc pod uwagę limity kilometrów w umowach leasingowych czy w abonamencie Skody – składa się na rok czy nawet dwa lata eksploatacji.
Większa intensywność tego testu pozwoliła nam jednak sprawdzić, czy po roku takiej eksploatacji, czyli tych 20 tys. km, nadal podobałaby nam się tak samo, jak w momencie zakupu. I musimy przyznać, że tak – to, co uznajemy za wady, raczej nie ma wpływu na ogólną ocenę.
Skoda Karoq to samochód komfortowy na krótsze i dłuższe podróże, bardzo ciekawa propozycja dla rodzin. Szczególnie z silnikiem 1.5 TSI. Zdecydowanie bez 19-calowych felg. To chyba jedyny element, którego moglibyście żałować po roku od zakupu.
Redaktor