Kryzysowy Mercedes - Mercedes C180 BlueEFFICIENCY
Gruntowny lifting Klasy C przeprowadzony w zeszłym roku, nie był ostatnim słowem Mercedesa. Najlepszym dowodem jest błękitne C180 Kombi model 2013 i pierwszy raport z jazdy wersją z silnikiem 1,6!
Z zewnątrz trudno odgadnąć, że mamy do czynienia z najnowszą wersją Klasy C. Tylko prawdziwi znawcy, na bieżąco śledzący nowości w gamie modelowej niemieckiej marki, zauważą nowy lakier o nazwie „Srebrny Diament”, który właśnie uzupełnił paletę kolorystyczną gamy C.
Kolejna nowość to osiemnastocalowe koła z dwubarwnymi obręczami AMG i czarna tapicerka Artico ze sztucznej skóry łączonej z alcantarą. Oba elementy wchodzą w skład pakietu Sport kosztującego ponad 15 000 złotych. To jednocześnie najdroższa opcja jaką posiadał prezentowany egzemplarz. Zostawmy na chwilę luksusowo urządzony i przestronny przedział pasażerski Mercedesa, wszak najważniejsza z wprowadzonych innowacji w Klasie C znajduje się pod maską.
To doładowany turbosprężarką malutki silnik o pojemności zaledwie 1,6 litra. Zupełnie nowa konstrukcja po raz pierwszy pojawiła się w nowej Klasie A. Od teraz dostępna jest również w limuzynie i kombi Klasy C, a z początkiem przyszłego roku trafi również pod maskę nowej Klasy E!
Dostosowanie silnika oznaczonego fabrycznym kodem M274 do „służby” w Klasie C wiązało się ze sporymi zmianami w stosunku do bliźniaczo konstrukcyjnie jednostki M270 z obecnej Klasy A i B. Najważniejszą było przystosowanie jej do wzdłużnej instalacji w autach z klasycznym dla Mercedesa napędem na tylną oś, jako że Klasa A i B to przednionapędowe modele z silnikami zamontowanymi poprzecznie.
Według zapewnień Mercedesa, silnik 1,6 litra z bezpośrednim wtryskiem paliwa zastępujący dotychczas montowaną czterocylindrową jednostkę 1,8 Turbo, cechuje oszczędność godna silników wysokoprężnych o porównywalnej mocy. Wyrażają to niezwykle niskie współczynniki dotyczące zarówno minimalnego, jak uśrednionego zużycia paliwa, wynoszące odpowiednio 5,9 oraz 6,4 l/100km.
Minimalna różnica między tymi wartościami jest niczym hymn na cześć coraz powszechniej stosowanego „downsizingu”. Jak widać eko-szał nie ominął aut segmentu Premium, do których niewątpliwie należy Mercedes Klasy C.
A jak ten niemiecki „hurra-optymizm” wygląda w praktyce?
Moc równa 156 KM to co prawda sześć koni więcej niż w poprzedniku, ale szczerze mówiąc niewielki zastrzyk mocy trudno wyczuć podczas codziennej jazdy w mieście, kiedy średnia prędkość rzadko kiedy przekracza 30 km/h. Znacznie bardziej istotnym parametrem, jest nie tyle 250 Nm maksymalnego momentu obrotowego, co imponująco niski zakres obrotów, przy których jest dostępny.
Co ważne, wykres przebiegu momentu obrotowego pozostaje płaski w zakresie 1250 - 4000 obr./min na co niewątpliwie duży wpływ ma obecność doładowania. Mała turbosprężarka zasilana spalinami pomaga jednostce nabrać sił niemal zaraz po ruszeniu z miejsca. Tym samym w najczęściej wykorzystywanych zakresach pracy silnika, kierowca tego Mercedesa ma wciąż sporą rezerwę mocy. Ta maksymalna uzyskiwana jest przy 5300 obr./min. Graniczna wartość prędkości obrotowych silnika wynosi 6500 obr./min.
Spokojny charakter tej jednostki linearnie rozwijającej moc maksymalnie uwypuklimy, jeśli zamiast standardowej 6-biegowej manualnej skrzyni biegów zdecydujemy się na opcjonalny 7-biegowy automat. Sprawnie i gładko działający mechanizm okazuje się odpowiednim do przeniesienie napędu i to bez wpływu na pogorszenie osiągów silnika o tak niewielkiej pojemności skokowej i mocy, co w aucie o masie dopuszczalnej przekraczającej dwie tony, robi duże wrażenie.
Przekładnię wyposażono w przełącznik trybów jej pracy. Poza tradycyjnym oznaczonym literą „A” posiada sportowy („S”) oraz manualny („M”), w którym biegi zmieniać można używając manetek przy kierownicy.
Wyposażeniem seryjnym Mercedesa C180 jest układ start/stop integralnie związany z pakietem BlueEFFICIENCY, celem którego jest jak największa efektywność jazdy przy jak najmniejszym zużyciu paliwa.
Teraz jeszcze łatwiej śledzić możemy efekty naszych poczynań w kwestii „ecodrivingu”, bowiem wszystkie modele Mercedesa Klasy C z rocznika 2013 wyposażone są w zupełnie nowy, bardziej przejrzysty układ telematyki. Ulepszoną szatę graficzną ma zarówno główny monitor na desce rozdzielczej współpracujący z opcjonalnym układem nawigacji Command, jak i centralny komputer pokładowy z kolorowym wyświetlaczem „wpisanym” w tarczę prędkościomierza.
Poza intuicyjnym menu obsługiwanym łatwo dostępnymi przyciskami umieszczonymi po lewej stronie koła kierownicy, statystyki podróży wzbogacono o układ trzech pasków wypełniających się zielonym kolorem w zależności od stylu jazdy. W czasie rzeczywistym analizowane są czasy i wartości przyśpieszeń oraz długość swobodnej jazdy z odłączonym dopływem paliwa, które po uśrednieniu podawane są w procentach. Maksymalna skuteczność jaką udało mi się uzyskać na krótkim dystansie wyniosła 88%.
Jednak mimo usilnych starań i aptekarskiej precyzji w dozowaniu porcji paliwa, najniższa średnia wyniosła 8,5 l/100km. Każdy mocniejszy nacisk na prawy pedał coraz bardziej oddalał mnie od uzyskania optymistycznych danych fabrycznych. Tylko raz sprawdziłem jak długo niebieskie kombi rozpędza się od prędkości 160 do maksymalnych 216 km/h i jak głucha na żądania potrafi być skrzynia w trybie „S”, kiedy zmiana przełożeń w górę następuje po głośnych błaganiach silnika, niepotrzebnie rozkręcanego do tak wysokich obrotów.
Wynikiem tych nieprzyjemnych doświadczeń był wzrost apetytu Mercedesa o kolejne dwa litry. Identyczne wyniki uzyskałem jeżdżąc C350 4Matic z 306-konnym benzynowym silnikiem V6! To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że Mercedes i „downsizing” to w mojej opinii, dwa wzajemnie wykluczające się pojęcia, a 156-konne C180 Kombi przekona każdego, że obecność pakietu AMG jeszcze żadnego Mercedesa nie uczyniło szybszym.
Nowa jednostka 1,6 Turbo z pewnością nie zawstydzi też silników wysokoprężnych Mercedesa, włączając w to model S250 CDI. To jeden z dwóch powodów, dla którego nowe C180 trudno nazwać „Kryzysowym Mercedesem”. Główny to cena prezentowanego egzemplarza, która po uwzględnieniu opcji doposażeniowych, auto o wartości 109 837 złotych zamieniła w auto za ponad 206 tysięcy. Łącznie z podatkiem VAT dało to suma-summarum 253 514 złotych!
Jeśli tak wyglądać ma sposób na kryzys, niechaj trwa wiecznie!
Z drugiej strony zaszufladkowanie najsłabszej benzynowej wersji Klasy C jako Mercedesa „bez sensu” jest sporym błędem. Wszak pamiętać należy, że nie każdy nabywca Mercedesa wymaga od swojego auta generowania nieludzkich przeciążeń i osiągania maksymalnych prędkości powyżej 300 km/h. Uwzględniając status aut tej marki, ten jaki zyskuje jego nabywca oraz rozmiary czy funkcjonalność modeli Klasy C, nowy Mercedes C180 za 128 600 złotych (z VAT) może być ofertą nie do pobicia. Bez względu na panujący kryzys.