Kiedy i dlaczego zawodzą systemy start-stop? - Volkswagen Polo
Przyczyny rzeczywistych niedomagań na przykładzie Volkswagena Polo 1.2 TDI BlueMotion.
W ekonomicznych modelach i wersjach samochodów coraz częściej montowane są systemy typu start-stop. Działanie tych urządzeń jest bardzo proste – w czasie postoju wyłączają silnik i załączają go po naciśnięciu sprzęgła. W ruchu miejskim daje to ok. 3-8% oszczędności paliwa, w skrajnych przypadkach kilkanaście. Czy muszą być spełnione jakieś dodatkowe warunki aby zadziałał wspomniany system? Teoretycznie tylko jeden – silnik musi najpierw „zagrzać się", czyli osiągnąć odpowiednią temperaturę pracy. W pewnych okolicznościach bywa jednak inaczej – zarówno z winy kierowcy, jak i osprzętu silnika.
Rozpoczynam jazdę Volkswagenem Polo 1.2 TDI w specjalnej wersji BlueMotion z dużym zaciekawieniem – czy nowy silnik Diesla okaże się równie oszczędny jak odmiana 1.6 TDI. Po kilku zatrzymaniach się przed skrzyżowaniami z sygnalizacją świetlną stwierdzam, że że system start-stop – nie wyłącza silnika w czasie postoju. Na początku wcale mnie to nie dziwi – motor musi przecież zagrzać się, a w przypadku małolitrażowej jednostki z turbodoładowaniem może to potrwać więcej niż kilka minut. Kiedy jednak po kwadransie jazdy nic się nie zmienia staje się jasne, że układ start-stop nie działa. Nie pomaga wyłączenie i włączenie. Towarzyszący mi przedstawiciel marki sumiennie sprawdza czy na postoju nie trzymam chociażby stopy na pedale sprzęgła. Dlaczego to bardzo ważne? Ponieważ wciśnięcie pedału sprzęgła uruchamia silnik, a stopa trzymana nad pedałem chwilami opada, np. przy przejeżdżaniu nierówności.
Mimo starań i prób system start-stop nie zadziałał ani razu. Wprawdzie w drugim aucie układ spisywał się za to bez zarzutu, ale sprawę należało w miarę możliwości wyjaśnić. Być może znowu odkryłem usterkę na miarę tej sprzed kilku lat w silnikach 1.9 TDI, kiedy na skutek zagrożeniem pożaru prawie 300 tys. samochodów marek Audi, Skoda, SEAT i Volkswagen pojechało do serwisu, z tego w Polsce bodajże 1300.
Z przedstawicielami Volkswagena umówiłem się na drugą jazdę tym samym egzemplarzem, która odbyła się ok. 2-3 godziny później. W czasie drugiej jazdy, wszystko działało już jak należy – start-stop wyłączał i załączał silnik, co przyczyniało się do mniejszego zużycia paliwa w mieście. Ponieważ auto było gotowe do jazdy wcześniej niż mogłem ją odbyć podejrzewałem jakąś trywialną usterkę typu wadliwy czujnik pedału sprzęgła – wystarczy że sygnalizowałby wciśnięty pedał, a system start-stop nie wyłączyłby silnika w czasie postoju. W opisywanym przypadku przyczyna miała być jeszcze inna. Jak mnie poinformowano, usterkę spowodował zbyt słabo naładowany akumulator. To prawdopodobne, ponieważ auto było praktycznie fabrycznie nowe (przebieg bodajże kilka czy kilkanaście km), a baterie czekając na montaż w magazynie z czasem tracą część swojego ładunku. To pasuje także do przejściowego „niewyłączania się" silnika w czasie postojów w Toyocie IQ i sygnałów jakie otrzymałem od dwóch kierowców pojazdów innych marek. System start-stop samoczynnie „naprawiał się" po przejechaniu dłuższej trasy, względnie po kilku dniach, co wystarcza do szybkiego doładowania akumulatora. Oczywiście lepiej (dla baterii) zrobić to za pomocą prostownika.
Zaistniała sytuacja, jaka miała miejsce w czasie oficjalnie zorganizowanych jazd próbnych, dobitnie pokazuje, że samochody i zastosowane w nich systemy są jedynie tak dobre, jak ich najsłabszy element, którym na ogół będzie akumulator. Przy okazji system start-stop w Volkswagenie Polo BlueMotion pokazał swoją dodatkową funkcję – nietypowego sygnalizowania słabej kondycji baterii. Dzięki temu łatwiej zapobiec ewentualnemu unieruchomieniu pojazdu na skutej jej rozładowania. Taki system przedłuży „żywotność" samochodowej akumulatora, a przynajmniej ostrzeże nas przed spodziewaną koniecznością wymiany. Jeśli rzeczywiście powodem usterki była bateria, to panów z Wolfsburga proszę przy okazji aktualizacji oprogramowania o wyświetlenie stosownego komunikatu typu rozładowany akumulator spowodował wyłączenie systemu start-stop. Przy okazji drogi Volkswagenie wypadałoby przetłumaczyć menu we wszystkich nowych autach na język polski. To niegodne światowego lidera motoryzacji, mającego wiele swoich zakładów w Polsce, aby przy niewykorzystanej pamięci na „napisy" nie wyświetlać informacji w naszym ojczystym języku. Chyba Volkswagen i jego inżynierowie są w stanie zrobić to co od lat potrafią Fiat, Ford, czy Opel?