Kia XCeed – przekracza wyobrażenia?
Kia pokonała długą drogę od producenta samochodów uważanych za budżetowe do momentu, gdy osiągnęła status poważnego gracza na rynku aut popularnych. A najlepszym tego dowodem jest najnowszy model Koreańczyków – XCeed. Jeździliśmy nim już w Chorwacji.
Zaczęło się od dość popularnego Cee’da – czyli klasycznego kompaktu. Z początku miał dość zachowawczą stylistykę, był poprawny. I tyle.
W 2012 roku na drogi zaczęły wyjeżdżać Cee’dy drugiej generacji. Były bardziej „jakieś”, dzięki ciekawszemu dizajnowi, wyposażeniu, jakości wykonania i jakości prowadzenia. Te Cee’dy znamy zresztą w Polsce dość dobrze, bo nadal jeździ nimi policja.
Już w tej generacji Kia zaczęła eksperymentować z wersjami nadwozia. Poza standardowymi hatchbackami i kombi, w ofercie pojawił się Procee’d, czyli hot hatch o trochę innej, bardziej zadziornej linii.
Odkąd z nazwy Cee’da zniknął apostrof, Kia czuje się naprawdę pewnie w segmencie C. Jest Ceed hatchback i kombi, jest Proceed, czyli shooting brake i jest…
XCeed. Co to za samochód?
Crossover Utility Vehicle? Kia XCeed
Do tej pory crossoverami nazywaliśmy wszystko, co uznawaliśmy za niegodne nazwy „SUV”, czyli na przykład większość podwyższonych samochodów segmentu B. Musimy zmienić podejście.
Coraz częściej różnica pomiędzy SUV-em, a CUV-em staje się widoczna. Spójrzcie na przykład na segment C. Golf to Golf. Tiguan to Golf wśród SUV-ów, czyli taki poręczny, praktyczny samochód. A teraz mamy jeszcze T-Roca, czyli coś pomiędzy SUV-em a samochodem segmentu C – czyli z CUV-em!
W myśl idei tego typu samochodu, prześwit ma być w nim wyższy, jak w SUV-ie, za tym ma płynąć lepsza widoczność i wyższa pozycja za kierownicą, ale z drugiej strony – środek ciężkości ma być nadal położony dość nisko, dzięki nadwoziu bliższemu hatchbackowi.
Chociaż Kia XCeed ma w nazwie „Ceed”, to jedynym elementem nadwozia, który pochodzi tu wprost z hatchbacka, są przednie drzwi. Reszta została zaprojektowana zupełnie od nowa. Zwróćcie na przykład uwagę na dość długą maskę, mocno pochylone słupki A i delikatnie opadającą klapę bagażnika. Wygląda to nawet sportowo.
Rozstaw osi Kii XCeed – wynoszący 2.650 mm – jest taki sam, jak w przypadku innych modeli z rodziny Ceeda, ale w stosunku do pięciodrzwiowego hatchbacka, większe są zwisy – przedni o 25 mm, a tylny o 60 mm. Nadwozie ma długość 4395 mm, czyli jest o 85 mm dłuższe od pięciodrzwiowego Ceeda i o 90 mm krótsze od Sportage.
Z drugiej strony, Kia XCeed to jednak crossover, więc ma wyższy prześwit – i to aż o 44 mm w porównaniu do hatchbacka. Na 16-calowych kołach prześwit wynosi 17,2 cm, a na 18-calowych 18,4 cm. Poza prześwitem, o tym bardziej „suvowym” charakterze przypominają nakładki na nadkolach i progach czy relingi.
Dłuższy tylny zwis pozwolił powiększyć bagażnik – XCeed mieści o 31 litrów więcej niż Ceed, czyli 426 litrów. Po złożeniu oparcia tylnej kanapy pojemność przedziału bagażowego wzrasta do 1378 litrów.
Kia XCeed – niby to Ceed, ale są nowości
Po zajęciu miejsca za kierownicą Kii XCeed, zaczynamy rozumieć, czemu to jest bardziej crossover niż SUV. Pozycja w fotelu jest dość niska, bardziej sportowa, ale lepszą widoczność zapewnia nam wyższy prześwit.
To wnętrze oczywiście znamy już z Ceeda, ale są tu pewne nowości. Jest panoramiczny ekran o przekątnej 10,25 cala. Jak czytałem w informacji prasowej, tutaj kryje się nowy system UVO Connect, który do Polski wejdzie już w przyszłym roku. UVO Connect będzie na stałe podłączony do Internetu, dzięki czemu będzie mógł się zdalnie aktualizować, sprawdzać ruch drogowy, wyszukiwać większą liczbę punktów POI i tak dalej.
Kia XCeed jest też pierwszym Ceedem, który dostanie wirtualne zegary z wyświetlaczem HD o przekątnej 12,3 cala. Grafika została zaprojektowana w stylu Kii, czyli przejrzyście, a miłym dodatkiem jest też duża ostrość obrazu.
Po stronie systemów zobaczymy oczywiście wszystko to, czego potrzebujemy – aktywny tempomat z funkcją stop & go, system monitorowania martwego pola w lusterkach, system autonomicznego hamowania z wykrywaniem pieszych i rowerzystów, asystenta jazdy w korku, pasa ruchu i parę innych.
Nie ma lipy!
Zapewnienia o tym, że Kia XCeed ma być ciekawym, dość dynamicznym samochodem, potwierdzają się na liście silników.
Najsłabszy to 1.0 o mocy 120 KM. Mamy też silnik 1.4 T-GDI o mocy 140 KM, który już powinien zapewnić przyzwoite osiągi, ale w ofercie jest też silnik z Proceeda GT, czyli 1.6 T-GDI o mocy 204 KM. W tej wersji, XCeed rozpędza się do 100 km/h w zaledwie 7,5 sekundy. Jest też diesel o mocy 136 KM.
Wybór skrzyni biegów jest prosty – w każdej wersji silnikowej, oprócz 1.0, możemy wybrać albo 6-biegową skrzynię manualną, albo 7-biegową dwusprzęgłówkę.
Niezależnie od wersji silnikowej, tylne zawieszenie jest wielowahaczowe. Przypomnijmy jeszcze o niskoprofilowych oponach i niższym niż w SUV-ach środku masy, a otrzymamy… naprawdę angażujące prowadzenie!
XCeed nie jest przesadnie twardy, ale w zakrętach prowadzi się wyjątkowo stabilnie. Nie przechyla się i w zasadzie możemy zapomnieć o tym podwyższonym prześwicie – dopóki nie będziemy musieli z niego skorzystać.
Prowadzenie jest naprawdę angażujące. Zdziwił nas tylko brak aktywnego tempomatu w modelach testowych. Podobno pojawi się w ofercie za moment.
Już teraz możemy jednak obserwować umiarkowane zużycie paliwa w granicach 8-9 l/100 km – na dokładniejsze pomiary przyjdzie jednak czas w testach redakcyjnych.
Kia wie, co robi
Tak, jak Kia Proceed miała być połączeniem praktycznego nadwozia kombi ze stylem i niezłymi osiągami, tak też jest z XCeedem – świetnie łączy praktyczne cechy SUV-a z hatchbackiem, ale też w otoczce ciekawego wyglądu i dobrych osiągów w większości wersji silnikowych.
W dodatku ceny zaczynają się 79 990 zł, a kończą w okolicach 125 tys. zł, więc to jest naprawdę ciekawy samochód z, jak mi się wydaję, dość dobrą ceną.
A więc coś jest w tej nazwie „XCeed”. Jest ona trochę grą słowną od słowa „exceed”, czyli przekraczać – wyobrażenia czy oczekiwania. W rzeczy samej – spodziewaliśmy się czegoś innego, ale Kia znów nie zawiodła!
Redaktor