Kia Venga - mikrovan do miasta
Wszystko zaczęło się równo 10 lat temu, kiedy do stajni małych miejskich hatchbacków wdarło się świeże powietrze. Japończycy zawsze byli mistrzami miniaturyzacji, wymyślili więc, że coraz popularniejszą koncepcję minivanów można dodatkowo zgnieść, zmniejszyć i wyprodukować mikrovana - tak na rynek wjechała Honda Jazz. Jej śladami poszło wiele firm - mamy więc Muse od Lancii, klasę A od Mercedesa czy Note od Nissana, a dwa lata temu dołączył do nich także bohater dzisiejszego testu: Venga od Kii.
Obawiałem się, że z postępem nauki i techniki Koreańczycy pójdą o krok za daleko – skoro 10 lat temu ktoś wpadł na przerobienie minivana na mikrovana, to dlaczego dziś ktoś nie miałby przerobić mikrovana w nanovana? Można byłoby go parkować przy stojaku na rowery, a paliłby tak mało, że samo minięcie stacji paliw starczało by na kolejne 500 km – tyle tylko, że do środka ledwo zmieściłby się jego własny dowód rejestracyjny, a to by nie było dobrą wróżbą dla powodzenia tego modelu nawet gdyby był rozdawany za darmo.
Na szczęście tak się nie stało: Venga nie jest nanovanem, a po zajęciu miejsca w środku ze zdziwieniem zauważyłem, że gdybym miał nie 2 metry wzrostu tylko przykładowo 5 centymetrów więcej, to wciąż bym się mieścił i mógł nie tylko w miarę wygodnie podróżować, ale nawet prowadzić! Jak oni to zrobili?
Po pierwsze, i jak dla mnie to nie jest zbyt dobra wiadomość, pasażerów umieszczono pionowo. Klasyczny trik – aby nie zabrakło miejsca na nogi, niech wszyscy usiądą tak wysoko, że będą ledwo sięgać podłogi – nie będą wtedy wyciągać nóg do przodu narzekając na brak miejsca. To faktycznie działa, bo miejsca na nogi nie brakuje a podsufitka jest na tyle wysoko, abym siedząc wysoko nie szorował po niej czupryną. Zresztą po paru dniach jazdy przyzwyczaiłem się do siedzenia o metr za wysoko.
Po drugie, i to już jest dużo lepsza wiadomość, mimo bliskiego pokrewieństwa z Hyundai i20 czy Kia Soul, Venga ma spośród nich największy rozstaw osi – aż 2615 mm. To sporo – i posłużę się nietypowym przykładem - VW Passat ma zaledwie 97 mm przewagi, a jest przecież dwa oczka wyżej w samochodowej „rozmiarówce”. Z tych większych wymiarów korzystają przede wszystkim osoby siedzące na tylnej kanapie. Mało brakowało, a zmieściłbym się sam za sobą.
W aucie znajdziemy też kilka innych rozwiązań zwiększających funkcjonalność i dobre samopoczucie. Przednia szyba jest wysunięta do przodu, co daje efekt większej przestrzeni w kabinie, z przodu znalazłem dwa gniazdka 12V i wejścia dla iPoda i USB, a na kierownicy wylądowało kilka przydatnych przycisków. Tylną dzieloną kanapę można przesuwać o 13 centymetrów, powiększając w ten sposób pojemność bagażnika z 314 litrów (jak w Soulu) do aż 570 litrów. Dodatkowym plusem bagażnika jest podwójna podłoga i to, że oparcia tylnej kanapy składają się tworząc płaską powierzchnię. Drzwi otwierają się bardzo szeroko, pozwalając na wygodne zajęcie miejsca, a podłoga pod nogami pasażerów jest płaska. Widoczność z auta jest dobra, a przednie słupki z trójkątnymi szybkami dbają o bezpieczeństwo pod każdym kątem.
Tylko pod kątem designu i wykonania wnętrza, Venga nie wyróżnia się niczym specjalnym. Plastiki są twarde i wyglądają niezbyt okazale (być może ze względu na ich jakość coś przez cały tydzień świergotało pod kierownicą). Choć każdy centymetr sześcienny przyporządkowany jest funkcjonalności, to jednak brakuje tu natchnienia projektanta. Jedynie pokrętła sterowania temperaturą i siłą nawiewu można uznać za smaczek stylistyczny, choć przez swoją oryginalność wymagają one przyzwyczajenia. Przyzwyczajenia wymaga też brak podświetlenia niektórych przycisków na konsoli (na przykład przycisku do przełączania wskazań komputera pokładowego) oraz bardzo niewygodne zapinanie pasów bezpieczeństwa przy rozłożonym podłokietniku kierowcy.
W karoserię włożono znacznie więcej serca. Auto wygląda świeżo, nowocześnie i wcale nie tak bardzo azjatycko. To nie powinno dziwić, bo zostało ono zaprojektowane w Niemczech, przez niemieckiego projektanta, nadano mu hiszpańskie imie (Venga – jedźmy!), a wytwarzane jest na Słowacji. Dodatkową zaletą harmonijnych linii nadwozia jest dobra aerodynamika (współczynnik Cx=0,31), która sprawia, że auto jest w trasie ciche i zużywa mniej paliwa.
A paliwa zużywa niewiele – nawet w mieście, gdzie aerodynamika schodzi na drugi plan. Udostępnione nam do testów auto wyposażone było w 90-konny silnik Diesla o pojemności 1,4l, który co prawda gdy jest zimny obudzi swoim klekotem całe osiedle, ale nie ma problemu z przyśpieszeniami przy miejskich prędkościach, a nawet ostro poganiany nie spala więcej niż ok 7,5 litrów na 100 km. Komputer dba o jak najniższe spalanie sugerując optymalny bieg na wyświetlaczu za kierownicą. Dzięki jego wskazówkom, o ile wcześniej nie umrzesz z nudów, możesz zobaczyć spalanie oscylujące wokół 5-6 litrów/100 km. Tak więc auto nie puści cię z torbami ani podczas eksploatacji, ani przy zakupie najtańszej wersji – ceny zaczynają się już od 39.900 zł za podstawową wersję z benzynowym 90-konnym silnikiem 1,4l - testowana wersja z silnikiem Diesla w drugiej „od góry” wersji wyposażeniowej „L” kosztowała już więcej: 59.400 zł.
Mam odnotowane wartości zużycia paliwa na trasie, ale nie wiem czy warto je podawać, bo są atrakcyjne i mogą Cię zachęcić do wyjazdu autem z miasta. Obawiam się po prostu, że kiedy to uczynisz, to zechcesz jak najszybciej do niego wrócić. To co Kia uzyskuje z pojemności 1,4l i paru litrów oleju napędowego może i wystarcza do poruszania Vengi w zakresie prędkości 0-100 km/h, ale trochę wyższe szybkości to dla tego silnika spore wyzwanie. Wyprzedzanie musisz planować z rozwagą i choć po zredukowaniu o parę biegów sytuacja na chwilę się poprawi, to we wnętrzu zrobi się przy tym za głośno. Jeśli zamierzasz pokonać wzniesienie, to uważaj na bagaże, bo ja miałem odruch wyrzucania walizek przez okno, aby choć trochę pomóc Vendze w przyspieszeniu. Uważać należy też na ostre manewry kierownicą przy większej prędkości. Posadzenie pasażerów na wysokości 2 piętra spowodowało podwyższenie środka ciężkości, a to oznacza mniejszą stabilność na zakrętach.
W mieście Venga czuje się jak ryba w wodzie – zwrotna, łatwa do zaparkowania, z pojemnym i funkcjonalnym bagażnikiem. Do ścigania się od świateł do świateł raczej się nie nadaje (przynajmniej z tym silnikiem), ale nie do tego została stworzona. Klienci do których Kia kieruje Vengę nie zmartwią się, jeśli nie będą pierwsi na następnych światłach. Będą za to zadowoleni z tego, że dzieci na tylnej kanapie nie skopią tapicerki, bo mają dość miejsca na nogi, że zakupów nie trzeba zabierać do kabiny, bo bagażnik oferuje sporą pojemność, że 6-biegowa skrzynia biegów jest precyzyjna, a zawieszenie oszczędza pasażerów starannie „wybierając” nierówności.
Venga jest nowoczesnym mikrovanem, stworzonym z myślą o mieszczuchach z obowiązkami rodzinnymi, chcącymi otrzymać jak najwięcej vana za możliwie mikro kwotę. Jest to dobra oferta dla osób poszukujących funkcjonalności zawiniętej w ładne opakowanie i przypieczętowanej długą 7-letnią gwarancją producenta.