Kia Sorento - siła spokoju
W segmencie SUVów Kia zdobyła serca klientów modelem Sportage. Jednak w ofercie południowokoreańskiego producenta znajdziemy jeszcze jedną, większą propozycję - Sorento. To ukłon w stronę osób, które cenią sobie anonimowość, ale nie chcą jednocześnie rezygnować z pewnej dozy elegancji i wygody.
Kia Sorento sprawia wrażenie auta projektowanego na rynek amerykański, więc jak nietrudno zgadnąć jest całkiem spore. Dokładne wymiary to 4785 mm długości, 1885 mm szerokości i 1735 mm wysokości. Rozstaw osi to równe 2700 mm. Lecz zostawmy dane techniczne. Niedawno przeprowadzono lifting, podczas którego zmieniono przednie i tylne reflektory. Ciemny grill ożywiają chromowane listwy. Stylistyka nadwozia jest stonowana, a jedyną ekstrawagancją są lampy przeciwmgielne ustawione pionowo. Ale pomimo tego Sorento może się podobać, zwłaszcza jeśli wyposażone jest w 19-calowe felgi. Warto wspomnieć o klamkach podświetlanych diodami LED, które bardzo nam się spodobały. Pierwsze odczucia są zatem pozytywne.
Tak duże nadwozie zapowiada całkiem sporą ilość przestrzeni wewnątrz. Mając 180 centymetrów wzrostu byłem zachwycony nie tylko miejscem w pierwszym, ale i w drugim rzędzie. Dodatkowe dwa siedziska schowane w podłodze bagażnika (jego pojemność to 564 litry) tradycyjnie należy uznać za ciekawostkę i rozwiązanie awaryjne. Jak się jednak okazało, bardzo wysokie osoby w egzemplarzach ze szklanym dachem mogą mieć drobne problemy polegające na dotykaniu głową podsufitki. Sytuację na tylnej kanapie odrobinę ratuje regulowane w ogromnym zakresie oparcie. To zagadnienie szerzej opisaliśmy w filmie, który znajdziecie niżej.
W kwestii ergonomii trudno się do czegokolwiek przyczepić. W podłokietniku wygospodarowano ogromną ilość miejsca. Uchwyty na kubki umieszczono tak, żeby napoje zawsze były pod ręką. Schowek przy panelu klimatyzacji wykończono gumą, tak aby leżący tam telefon nie przemieszczał się podczas pokonywania zakrętów. Wyświetlacz LCD (nazwany KiaSupervisionCluster) służący jako prędkościomierz i komputer pokładowy jest prosty i czytelny. Projektanci wnętrza Kii mogliby udzielać korepetycji swoim kolegom z innych, większych marek.
Jakość materiałów zastosowanych we wnętrzu daje do zrozumienia, że Sorento jeszcze odrobinę brakuje do klasy premium. Kokpit testowanego samochodu to przede wszystkim czarny, niezbyt efektowny plastik. Producent ma jednak w swojej ofercie jasną tapicerkę, która rozjaśni ponurą kabinę. Choć narzekam na tworzywa, ich spasowanie stoi na naprawdę wysokim poziomie. Nic nie trzeszczy ani nie skrzypi. Warto dodać, że auto miało przejechane ponad 35 tysięcy kilometrów w roli pojazdu prasowego. Biorąc pod uwagę brak jakichkolwiek rys czy uszkodzeń w środku, można bezpiecznie stwierdzić, że nie pojawią się one w autach z o wiele większym przebiegiem które będą używane przez „typowego Kowalskiego”.
Jest jednak jeden aspekt, który wymaga dopracowania. Drgania, które generuje największy diesel, na postoju przenoszą się na drążek zmiany biegów i kierownicę. Są one stosunkowo duże i nie przystają do klasy samochodu jaką reprezentuje Sorento.
Gama silników obejmuje trzy pozycje. Sorento może być napędzane jednostkami wysokoprężnymi 2.0 CRDi (150 KM) i 2.2 CRDi (197 KM) lub benzynowym motorem 2.4 GDI (192 KM). Pod maską naszego egzemplarza pracował najmocniejszy „ropniak”. 197 koni mechanicznych i 436 niutonometrów dostępnych od 1800 obrotów na minutę sprawiają, że to zdecydowanie najlepszy wybór do tego samochodu. Nie zapewnia on zdumiewających wyników w sprincie (około 10 sekund do „setki”), ale biorąc pod uwagę masę auta (od 1815 kilogramów) jak i jego gabaryty, radzi sobie całkiem nieźle.
Katalogowe zużycie paliwa w wysokości 5,5 litra na sto kilometrów w trasie trzeba uznać za wyjątkowo słaby żart ze strony producenta. Realne wartości wynoszą około 10 litrów w mieście oraz 8 litrów poza nim. Oczywiście jeśli nie będziemy zbytnio przesadzać z wyprzedzaniem. Nie należy również sugerować się wskazaniami komputera pokładowego, ponieważ ma on tendencję do zaniżania średniego spalania. Może przez chwilę kierowca ucieszy się z oszczędnej jazdy, ale takie kłamstewka szybko wyjdą na jaw po pierwszej wizycie przy dystrybutorze.
Automatyczna skrzynia biegów doskonale pasuje do bulwarowego charakteru samochodu. Ma 6 przełożeń i działa niezwykle gładko, bez irytujących szarpnięć. Można pokusić się o stwierdzenie, że płynnością pracy dorównuje nowoczesnej, ośmiobiegowej konkurencji. Oczywiście nie jest ona idealna - szybkość reakcji w czasie sportowej jazdy mogłaby być lepsza. Niektórym kierowcom z pewnością dokuczać będzie brak łopatek przy kierownicy. Biorąc pod uwagę docelową grupę klientów, układ napędowy dobrano całkiem dobrze.
Niezależnie od wybranej skrzyni biegów, samochody z silnikami 2.2 CRDi oraz 2.4 GDI mają napęd na cztery koła. Tylna oś jest dołączana za pomocą sprzęgła Haldex. Układ działa tak płynnie, że kierowca prawdopodobnie nie odczuje jego pracy. Właściwości terenowe są przyzwoite: 185 mm prześwitu, kąt natarcia wynoszący nieco ponad 19 stopni, a zejścia 22 stopnie. Może nie wystartujemy w Camel Trophy, ale na pewno wjedziemy dalej niż niejeden crossover poruszający się po naszych drogach.
Zawieszenie składające się z kolumn MacPhersona (z przodu) oraz układu wielowahaczowego (z tyłu) wymaga dłuższego komentarza. Miękką charakterystykę docenimy na autostradzie, ale podczas zmiany pasa kierowca na pewno wyczuje znaczne przechyły nadwozia. Sorento ma również tendencję do nurkowania w czasie hamowania. Może się wydawać, że w takim razie samochód powinien rehabilitować się wspaniałym tłumieniem nierówności. Niestety, robi to stosunkowo głośno i niezbyt dyskretnie. Inżynierom udało się połączyć wady skrajnych ustawień zawieszenia. A chyba nie o to chodziło.
Cennik Kii Sorento zaczyna się od 117 700 złotych. Egzemplarz w wersji XL i silnikiem 2.2 CRDi to już koszt 177 700 złotych. Nie otrzymamy jednak wtedy pakietów nazwanych „Exclusive” (obejmuje system monitorowania martwego pola i line assist) oraz „Komfortowy” (reflektory ksenonowe z dynamicznym doświetlaniem zakrętów, podgrzewanie kanapy 2-go rzędu oraz koła kierownicy, zawieszenie tylne z funkcją samopoziomowania). Te wymagają wyłożenia odpowiednio 4500 i 5000 złotych. Ale to nie koniec! Panoramiczny dach to kolejna dopłata w wysokości 4500 złotych. 19-calowe felgi? Jedyne 1500 złotych. Metalizowany lakier? 2500 złotych. Kilka takich dodatków, a cena samochodu będzie oscylowała w granicach 200 000 złotych.
Na polskich ulicach niezbyt często można zauważyć Kię Sorento. A szkoda. To wygodny, pojemny i zapewniający duży komfort samochód. W dodatku, co jest ważne dla wielu klientów, nie rzuca się w oczy. Niestety, przyglądając się konkurencji można dojść do wniosku, że popularność tej generacji auta nie będzie wzrastać.