Kia Optima – SW, GT i PHEV, czyli wysyp nowości
Podczas gdy wielu producentów zastanawia się nad rezygnacją z walki w segmencie D, Kia sukcesywnie prze do przodu poszerzając gamę Optimy o kolejne warianty. Właśnie zaprezentowano rodzinne kombi, wersję usportowioną i hybrydę typu plug-in.
Kia Optima zadebiutowała w 2000 roku, ale dopiero trzecia generacja z 2010 okazała się przełomem stylistycznym i jakościowym. Jej podstawowym atrybutem od samego początku był atrakcyjny wygląd zaproponowany przez Petera Schreyera, choć na tle konkurencji auto nie potrafiło niczym innym zabłysnąć. Czwarta generacja pojawiła się na rynku pod koniec 2015 roku, najpierw trafiając do salonów sprzedaży w Stanach Zjednoczonych. Nie jest tajemnicą, że USA to główny i jednocześnie najbardziej lukratywny rynek dla Optimy, ale klienci w Europie nie mogą czuć się niedopieszczeni. Powodem jest przygotowane dla nas atrakcyjnie stylizowane kombi nazywane przez Kię Sportswagon.
Kia Optima Sportswagon
Zapowiedzią wejścia przez Kię na rynek dużych rodzinnych kombi był koncepcyjny Sportspace pokazany w Genewie w 2015 roku. Dziś już wiemy, że zwiastował właśnie Optimę Sportswagon. Tym razem za projekt także odpowiedzialny był Schreyer. Nie jest to powód do narzekań, bo ostateczny efekt jest więcej niż zadowalający. Linie nowego kombi są przemyślane, tył jest zgrabny pomimo uciekającej ku górze dolnej linii okien, a smukłe tylne lampy dopełniają dzieła. Zresztą stylistyka przedniej części nadwozia też jest wyjątkowo udana. Żadna linia nie jest przypadkowa, a całość składa się w logiczną całość.
Rozpoczynając prace nad wariantem kombi postawiono na dynamiczny wygląd. Świadczy o tym choćby opadająca w tylnej części auta linia dachu. To może rodzić obawy o miejsce nad głowami pasażerów okupujących tylną kanapę, ale jak się okazuje te są zupełnie nieuzasadnione. Niezależnie od tego, czy auto wyposażono w panoramiczny szyberdach, czy też nie, nad głowami przestrzeni nie brakuje nawet dryblasom. Być może udało się to uzyskać odchylając nieco oparcie kanapy do tyłu. Z miejscem na nogi problemów też nie ma, jest go w bród. Dokładniej mówiąc tyle samo, co w sedanie, bowiem Sportswagon dzieli z nim niemal wszystkie wymiary zewnętrzne z rozstawem osi włącznie. Wyjątkiem jest wysokość, za jej wzrost o 5 mm odpowiadają relingi dachowe.
Bagażnik to jasna strona mocy. Co prawda na papierze wygląda przeciętnie mieszcząc oficjalnie 552 litry, co w tej klasie nie uczyni go liderem, ale jest głęboki, wysoki i bardzo foremny. Pod podłogą zmieszczono dodatkowe miejsce na drobiazgi. Standardem jest oparcie kanapy dzielone w proporcjach 40:20:40, co ułatwia zagospodarowanie przestrzeni, której przy dwójce pasażerów mamy do dyspozycji 1686 litrów. W przedniej części kabina nie różni się od sedana, jakość materiałów jest zadowalająca w wersji podstawowej i dobra w najwyższych. Irytujące są jedynie sztuczne przeszycia na desce rozdzielczej. Montaż to najwyższa półka, wszystko jest zamontowane tak solidnie, jak w Passacie – szarpałem, sprawdzałem i biorę za tą opinię pełną odpowiedzialność.
Tak, jak w przypadku sedana podstawowym silnikiem w kombi jest dobrze znane benzynowe wolnossące 2.0 GDI o mocy 163 KM współpracujące z ręczną lub automatyczną skrzynią, obie mają po sześć biegów. Alternatywą jest znacznie unowocześniony silnik wysokoprężny 1.7 CRDi osiągający teraz 141 KM mocy i 340 Nm momentu obrotowego. Jego dynamika, podobnie jak w przypadku poprzedniej generacji Diesla 1.7, nie jest powalająca, ale za to średnie spalanie podawane przez producenta wynosi całkiem przyzwoite 4,2-4,4 l/100 km. Do wyboru jest skrzynia ręczna sześciobiegowa lub siedmiobiegowa dwusprzęgłówka DCT.
Kia Optima GT
W Optimie brakowało dotąd mocnego silnika będącego wabikiem na kierowców poszukujących nieco większych wrażeń, niż był im w stanie dostarczyć wolnossący dwulitrowy silnik benzynowy. Tym razem nie ma już powodów do narzekań, bowiem do gamy dołącza mocny silnik z turbodoładowaniem. Bazą jest jednostka 2.0 GDI z bezpośrednim wtryskiem paliwa, która w najmocniejszej postaci nosi oznaczenie T-GDI. Moc maksymalna to 245 KM przy 6000 obr./min., maksymalny moment zaś wynosi 350 Nm i jest dostępny w zakresie 1350-4000 obr./min. Moc na przednie koła przenosi automatyczna skrzynia o sześciu przełożeniach. To dynamiczne auto, setkę potrafi osiągnąć w 7,4 sekundy.
Silnik napędzający model GT nie jest nowością, był już stosowany w poprzedniej generacji na rynku amerykańskim. Dlaczego do Europy dotarł tak późno? Kia chciała dostosować usportowiony model do preferencji kierowców ze Starego Kontynentu, a to wymagało nie tylko przeszczepienia mocnego serca, ale i zajęcia się podwoziem, by nadążało za osiągami nie tylko na prostej. Zadanie to powierzono inżynierom z centrum rozwojowego Kii w Russelsheim w Niemczech.
Zza 18-calowych obręczy obutych w opony Michelin Pilot Sport 3 wyglądają powiększone o 30 mm tarcze hamulcowe z czerwonymi zaciskami. Obniżono prześwit o 10 mm w stosunku do innych wersji Optimy, zastosowano sztywniejszy stabilizator poprzeczny, a tłumienie ma zmienną siłę dzięki standardowym w GT amortyzatorom ECS. Można nim sterować za pomocą wyboru jednego z trzech trybów jazdy: Eco, Normal i Sport, które wpływają też na siłę wspomagania kierownicy oraz czułość pedału przyspieszenia. Ciekawym rozwiązaniem jest system aktywnego dźwięku, czyli specjalny zawór aktywowany w trybie Sport, by uwypuklić dźwięk silnika. W sumie Optima GT nie jest autem sportowym, ale mocnym Grand Tourerem o pewnym i całkiem przyjemnym prowadzeniu. Szkoda że cena nie jest przyjemna i wynosi 145 900 zł.
Kia Optima GT-Line
Kia trzyma rękę na pulsie i podobnie jak większa część konkurencji oferuje zwykłe samochody w atrakcyjnej postaci stylizowanej na sportowo. Dzięki GT-Line klient może zamówić oszczędnego Diesla, ale cieszyć się wyglądem charakterystycznym dla najmocniejszej odmiany GT. Z zewnątrz trudno odróżnić GT od GT-Line. Dla większości będzie to sporą zaletą, choć nie otrzymamy tu czerwonych zacisków, ani sportowego zawieszenia.
To najciekawsza nowość w gamie Optimy, choć na razie będzie dostępna wyłącznie jako sedan. Skrót PHEV rozwija się jako Plug-in Hybrid Electric Vehicle, czyli samochód elektryczny o wydłużonym zasięgu. Dla niezorientowanych to coś pośredniego pomiędzy typowymi hybrydami w postaci Toyoty Prius, a samochodami w pełni elektrycznymi. Z w pełni naładowanymi akumulatorami ekologiczna Optima potrafi pokonać w trybie elektrycznym dystans do 54 kilometrów, co jest wynikiem niemal wystarczającym do codziennego poruszania się. Kiedy prąd się skończy, do pracy przystępuje silnik spalinowy działający jako generator, a w razie potrzeby wspomagające silniki elektryczne podczas szybkiej jazdy, lub gwałtownego przyspieszenia.
Silnik elektryczny ma moc 67 KM. Choć wydaje się że to mało, to wystarcza do zupełnie sprawnego przyspieszania w ruchu miejskim, a na drodze szybkiego ruchu umożliwia osiągnięcie prędkości 120 km/h. W realnych warunkach podczas jazd testowych w okolicach Monachium udało mi się nawet tę prędkość nieco przekroczyć, a silnik spalinowy wciąż milczał. Inżynierowie zadbali o niskie opory powietrza, w trybie elektrycznym wlot powietrza do komory silnika jest hamowany przez specjalne klapki, co w połączeniu z innymi zabiegami aerodynamicznymi umożliwiło obniżenie współczynnika oporu powietrza Cd z 0,27 do 0,25.
Gdy prąd elektryczny skończy się do gry wkracza silnik spalinowy. To dwulitrowa jednostka benzynowa o mocy 156 KM. Jej parametry są mniej istotne, niż całego układu. A ten kooperując może osiągnąć 205 KM mocy i 375 Nm momentu obrotowego. To wystarcza, by w razie potrzeby ruszyć dynamicznie i osiągnąć prędkość 100 km/h w 9,4 sekundy.
Poważną wadą Optimy PHEV jest mały bagażnik, jego pojemność to zaledwie 307 litrów, czyli 203 l mniej od Optimy sedan z jednym silnikiem. Platforma na której powstał samochód nie przewidywała zastosowania akumulatorów, więc inżynierowie byli zmuszeni umieścić je nad tylną osią i we wnęce na koło zapasowe. Litowo-polimerowe baterie mają pojemność 9,8 kWh a ich pełne naładowanie z domowej sieci o napięciu 230V zajmuje ok. 5 godzin.
Ceny Optimy zaczynają się od 89 900 zł za sedana 2.0 GDI w specyfikacji M. Jeśli ktoś uważa że to dużo, to powinien przestudiować listę wyposażenia, bo Kia jest hojna. Samochód stoi na 16-calowych alufelgach, ma automatycznie składane lusterka boczne, wycieraczki z czujnikiem deszczu i funkcją antyoblodzeniową, tempomat, automatyczną klimatyzację dwustrefową oraz nawigację satelitarną z kamerą cofania i 7-calowym kolorowym ekranem dotykowym. Fakt, że do kolejnej specyfikacji L trzeba dopłacić 11 tys. zł, ale w zamian znów zostajemy szczodrze obdarowani, m.in. reflektorami ksenonowymi, tapicerką półskórzaną, czy systemami bezpieczeństwa które konkurencja sprzedaje wyłącznie w opcji.
Lista opcji i wyposażenia topowych wersji także robi wrażenie. Optima nie ma się czego wstydzić w technologicznym wyścigu zbrojeń. Auto może mieć system kamer dających widok 360 st., ładowarkę bezprzewodową smartfona, automatyczny system ratunkowy, czy zestaw audio firmy Harman Kardon z 10 głośnikami.
(Nie)pełna gama
Dostępny niemal od roku sedan z dwoma silnikami do wyboru nie mógł stanowić silnej konkurencji dla europejskich wyjadaczy, ale teraz szanse Optimy przedstawiają się znacznie lepiej. Co prawda nadal brakuje w ofercie mocniejszego Diesla, a przedstawiciele marki nic o nim nie wspominają, ale cała reszta już jest. Kombi to atrakcyjne i pojemne auto, dla wybrednych przewidziano wersje GT-Line i GT, ekolodzy z Norwegii, czy Holandii będą zaś zachwyceni niewycenioną jeszcze w Polsce hybrydą typu PHEV. Optima ma drobne niedociągnięcia, ale nie są one znaczące, konkurencji zdarzają się poważniejsze wpadki. Tylko czy znaczek Kii jest wystarczająco atrakcyjny, by klienci wydali na auto 100-120 tys. zł.?