Kia Optima - piwo do bagażnika, czyli "bij mistrza"
Producenci uwielbiają wkładać sens w nazwy modeli. Czasem robią to ostrożnie - jak Probe w Fordzie, czasem odważnie - jak Allroad w Audi, a czasem obiecująco - jak nowa limuzyna klasy średniej - Kia Optima. Jej prezentacja właśnie odbyła się w gorącej, jak na grudzień, Nicei, gdzie na tle palm mogliśmy w blasku słońca na chwilę zapomnieć o naszym chłodnym klimacie i wczuć się w klimat samochodu, który obiecuje, że będzie optymalny a nawet lepszy.
Na początek – nie wierzcie zdjęciom. Kiedy oglądałem na nich Optimę, to wydawała mi się kolejnym niezłym modelem Kii. Kiedy jednak na lotnisku wypatrywałem aut na parkingu, to szukałem czegoś innego. Ta Optima ze zdjęć jest ładna i ma rysy konsekwentnie podobne do innych nowych modeli - jak przykładowo forma grilla, czyli słynny tygrysi nos, wymyślony przez głównego designera Kia – Petera Shreyera. Tymczasem na parkingu na żywo zobaczyłem fenomenalnie wyglądającą limuzynę, która swoim wyglądem mówi mi „Zapomnij o Magentisie – to zamknięty rozdział”.
Elektryzujący projekt pomnożony razy 4845 mm długości tej limuzyny daje efekt, którego nie oddają zdjęcia – efekt dużego auta, które mimo swojego rodzinnego charakteru, nie ma w sobie nic z konserwatywnego wyglądu. Długa maska, chromowane detale i krótki bagażnik nadają autu wygląd coupe. Do tego śmiało zachodzące na błotniki reflektory, LEDy z przodu i z tyłu czy rzucające się w oczy felgi - to wszystko jest zaprzeczeniem nudnych, tatusiowatych wozów.
Oczywiście każdy może odbierać tę limuzynę po swojemu, podziwiając ją za odmienność albo znajdując w jej proporcjach czy rysach wpływy innych znanych mu modeli. Co i od kogo zostało pożyczone to temat na osobną dyskusję, która zapewne nic nie da, bo każdy pozostanie przy swoim. Jedno jest jasne – w segmencie „D” aż roi się od samochodów, które zabiegają o względy wielbicieli kapeluszy czy miłośników siedzenia w kapciach przed telewizorem. Optima nie jest jednym z nich – jest inna.
Pokonać Passata … piwem?
Optima do tego stopnia nie chce mieć nic wspólnego ze swoim poprzednim „magentisowym” wcieleniem, że nawet wymiary nowego auta podano na prezentacji nie jak to zwykle bywa w stosunku do poprzednika, tylko w stosunku do auta, któremu Koreańczycy najwyraźniej chcą „podebrać” część klientów – do lidera segmentu „D” Volkswagena Passata. A więc Optima jest od niego dłuższa, szersza i niższa – ciężko temu zaprzeczyć, bo takie są dane techniczne.
Optima ma jednak o 60 litrów mniejszy bagażnik od Passata, o czym na prezentacji już nie wspomniano, a żeby nikt nie wpadł na to, aby to porównać, to w ramach manewru odwracającego uwagę podano, że do bagażnika Optimy (a jest to wciąż porządne 505 litrów pojemności, nie ma się czego wstydzić) wejdzie aż 1500 puszek piwa. Zakładam, że będą to małe piwa 0,33l wlane prosto do bagażnika, bo prosta kalkulacja pokazuje, że inaczej się po prostu nie da.
Tak na przyszłość… myślę, że to porównanie z piwem, to była jednak pułapka. Bo o 60 litrów mniejszy bagażnik od Passata mnie szczerze powiedziawszy nie wzrusza. A już świadomość, że mogę przewieźć w bagażniku 180 piw mniej, działa przygnębiająco…
Wrażenia z jazdy
Dynamiczny wygląd to nie wszystko. Aby być konsekwentnym, auto powinno także dynamicznie poruszać się po ulicy. Testowych aut widzę na parkingu lotniskowym kilkadziesiąt, lecz wszystkie one mają ten sam silnik Diesla 1,7l o mocy 136 KM. Biorę więc egzemplarz z automatyczną skrzynią biegów i zajmuję miejsce na fotelu kierowcy. Od razu podpowiedź dla wysokich kierowców: powyżej 180 cm wzrostu lepiej nie zamawiać panoramicznego dachu, ponieważ obniża on podsufitkę o kilka cennych centymetrów, kładąc ją tym samym na głowie rosłego kierowcy.
Pomijając miejsce nad głową, auto jest przestronne, a twardy, skórzany fotel daje się łatwo dopasować do moich oczekiwań. Za mną pozostaje wciąż sporo miejsca nawet dla osoby średniego wzrostu. Konsola jest delikatnie obrócona w stronę kierowcy, dając wszystkim do zrozumienia, kto tu jest najważniejszy. To samo sugerują fotele – tylko fotel kierowcy może być wentylowany.
Po uruchomieniu auta na kierownicy czuć lekkie wibracje, które znikają po rozgrzaniu silnika. Auto prowadzi się lekko, ale nie czuć w nim ani zrywności, ani chęci do coraz szybszej jazdy. Skrzynia biegów zmienia przełożenia w łagodny sposób - wyczuwalnie, jednak bez szarpnięć. W ręcznym trybie biegi zmieniają się z pewnym opóźnieniem, lecz nie na tyle dużym, aby uznać to za wadę.
Wyciszenie kabiny jest całkiem niezłe - silnik co prawda słychać podczas przyśpieszeń, ale nie jest to męczące. Męczące stają się natomiast długie podjazdy na autostradzie biegnącej od Nicei do Monako – wówczas autu ewidentnie zaczyna brakować pary do sprawnego wyprzedzania. Mocne wciśnięcie pedału przyśpieszenia powoduje co prawda natychmiastową redukcję i wkręcanie się silnika na wysokie obroty, lecz samochód przez to nie zaczyna znacznie szybciej jechać – przyśpiesza sobie bardzo łagodnie, choć z większym hałasem w środku. Taka testowa jazda skończyła się spalaniem rzędu 9 litrów/100 km.
Na krytykę zasługuje układ kierowniczy. Ktoś musiał bardzo skupić się na tym, że za kierownicą zasiądzie Pan Prezes z pulchnymi i słabymi rączętami i zrobił tak mocne wspomaganie kierownicy, że można ją chyba obracać samym spojrzeniem. Efekt jest jednak taki, że kierowca nie ma dość informacji o tym, co się dzieje z przednimi kołami i pokonuje zakręty używając raczej własnej intuicji, a nie informacji zwrotnych płynących z kierownicy.
10% w dół
Założeniem polskiej centrali Kia była wycena Optimy 10% niżej od porównywalnych modeli w segmencie, do którego należą (a jakby inaczej) VW Passat, Ford Mondeo, Opel Insignia, Mazda 6, Renault Laguna czy Skoda Superb. W efekcie cena podstawowej wersji z 2-litrowym 170-konnym benzynowym silnikiem to zaledwie 82.900,- zł. Co prawda silnik ten będzie dostępny dopiero od czerwca 2012. Od stycznia 2012 kupić możesz tylko wersję z silnikiem Diesla o pojemności 1,7 litra i mocy 136 koni mechanicznych. Dopłata za silnik Diesla, to równe 5.000 zł – tyle samo co za automatyczną 6-biegową skrzynię biegów.
Auta dostępne będą w trzech „odzieżowych” wersjach wyposażeniowych: M, L oraz najbogatszej XL. Różnica cenowa pomiędzy M i L to 11.000 zł, a pomiędzy L i XL kolejne 14.000 zł. Dla klientów, którzy nie będą chcieli dopłacać za wyższy standard, przewidziane są atrakcyjne cenowo pakiety wyposażenia dodatkowego, które pozwolą zamówić tańszą wersję i cieszyć się ponadstandardowym wyposażeniem za mniejszą dopłatą.
W trzecim kwartale przyszłego roku na rynku pojawić się powinna także wersja hybrydowa, która będzie skrywała pod maską dwulitrowy silnik benzynowy (150 KM) oraz elektryczny (40 KM). Jej cena na razie nie jest jednak znana – zresztą przedstawiciele Kia otwarcie mówią, że nie liczą na sprzedaż tego modelu w Polsce – przynajmniej do czasu zmian legislacyjnych, które by miały zachęcić nabywców do wybrania właśnie takiego proekologicznego napędu.
Flota mile widziana
Aż 40% obrotu Kia w Polsce to sprzedaż do flot firmowych, a więc jednym z akcentów prezentacji było przedstawienie zalet Kia Optima dla firm. Tu kluczowymi elementami będą: niska cena zakupu, oszczędne silniki oraz (dzięki 7-letniej gwarancji) dobra cena i łatwość odsprzedaży po kilku latach użytkowania.
Naturalnie na konferencji padło pytanie o wersję kombi, która z pewnością zostałaby dobrze przyjęta - szczególnie przez firmy. Miłośnicy wożenia kratek, mebli czy wózków dziecięcych będą jednak rozczarowani – plany owszem są, lecz Optima Kombi pada chwilowo ofiarą sukcesu Optimy Limuzyny, której triumf sprzedażowy na świecie (a dotychczas zebrano ponad 200.000 zamówień) kompletnie wyczerpał możliwości produkcyjne fabryk w Korei, Chinach oraz w USA. Koreańczycy nie chcą powtarzać błędu Japończyków i nie chcą w obecnych czasach budować nowych fabryk, inwestując miliardy dolarów w niepewną przyszłość. Tak więc nikt nie mówi, że kombi nie będzie, ale upłynie zapewne sporo wody, zanim miejsce dla Optimy kombi na taśmach produkcyjnych się zwolni.
Podsumowanie
W trudnej walce o europejskiego klienta na auta klasy średniej Optima ma kilka swoich mocnych i słabych stron. Jej plusy to niewątpliwie atrakcyjny wygląd, bogate wyposażenie, dobra cena, wysokiej jakości materiały wykończeniowe i dbałość o szczegóły przy wykończeniu wnętrza. Minus jest moim zdaniem jeden – brak sportowych emocji podczas jazdy. Nikt by ich nie oczekiwał od nudnego poprzednika Optimy (nie wymieniajmy już go z nazwy), ale od tak dynamicznie wyglądającej limuzyny trudno nie oczekiwać więcej, niż tylko beznamiętnego przejazdu z punktu A do punktu B.
Zobaczymy, czy będzie stanowiło to istotną przeszkodę w realizacji planów sprzedażowych, które postawiła przed sobą Kia Motors Polska. W przyszłym roku nabywców znaleźć ma 800 egzemplarzy Optimy, a rok później z salonów wyjechać ma już 1200 limuzyn. Ponad połowa (55%) nabywców ma wybrać właśnie testowany dziś silnik Diesla.
Czy Optima jest najlepsza? To taki aforyzm, przecież „najlepsze auto” nie istnieje. Istnieją za to auta najlepsze na określone potrzeby. A jak liczna będzie grupa klientów, potrzebujących tego, co Optima ma najlepszego do zaoferowania i ignorujących niezbyt emocjonującą dynamikę jazdy? Wydaje się, że przy obecnej sytuacji na rynku będzie ich niemało. Takich klientów, dla których estetyka wyglądu, koszty zakupu, eksploatacji i późniejsza odsprzedaż będą ważniejsze, niż wyprzedzanie po trzy TIRy na raz. Nie zdziwię się więc, jeśli wersji kombi nie będzie na rynku jeszcze przez jakiś czas, bo aby zaspokoić popyt na limuzynę taśmy produkcyjne, będą jeszcze długo musiały pracować pełną parą.