Kia cee'd SW - Eurokoreańczyk
Historia lubi się powtarzać. Dwadzieścia lat temu utalentowani menedżerowie z Japonii walczyli na rynku amerykańskim o zmianę wizerunku swoich marek, kojarzonych z tanimi autami z Dalekiego Wschodu. Udało im się - Amerykanie wyzbyli się uprzedzeń i zaczęli kupować niekoniecznie już tanie auta z Japonii, a bywało, że kupowali je nawet chętniej niż rodzime Fordy czy Chevrolety. Brzmi znajomo? Nie dziwne - podobna batalia, tym razem w wykonaniu Koreańczyków, odbywa się dziś na naszym europejskim podwórku. Czy Koreańczykom również się powiedzie? No cóż... historia lubi się powtarzać. W pierwszej dziesiątce najpopularniejszych modeli ostatniego roku znajduje się bohater naszego testu - Kia cee’d.
Ten model stał się dla Kia przepustką do serc europejskich kierowców. Ubrany w modny garnitur skrojony przez znanego miejscowego krawca (czyli Petera Schreyera, który wcześniej pracował m.in. dla Audi) cee’d pewnie spogląda na zaskoczoną konkurencję, która spodziewała się zobaczyć go w hanboku (to takie koreańskie kimono). Tymczasem w jego designie nie ma nic orientalnego - to poprawny europejski kompakt czerpiący udane rozwiązania z wielu popularnych europejskich modeli. Już sama nazwa zresztą oznacza ni mniej ni więcej jak European Design. Nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale i nie ma się czego wstydzić. Nowoczesne, ale spokojne i harmonijne wzornictwo, wyważone proporcje, dynamiczna i lekka linia - czy to nie idealny materiał do popularnego kompaktu?
Po 3 latach od rozpoczęcia produkcji (oczywiście w Europie a dokładnie w słowackiej Żylinie), mimo doskonałych wyników sprzedaży, Koreańczycy postanowili przyłożyć do opatrzonego już pyszczka cee’da wspólną dla marki Kia maskę, którą najłatwiej poznać po charakterystycznym kształcie grilla nazywanym przez producenta nosem tygrysa. Czy to dość europejski zwierzak? Miałbym parę propozycji bardziej europejskiego czworonoga, ale nie będę ryzykować - nie wiadomo czy w Korei to zwierzę nie będzie akurat święte. No ale dość żartów, chodźmy na parking przyjrzeć się wersji kombi z silnikiem 1,6
Pierwsze wrażenie, pomijając wzornictwo zewnętrzne o którym już wspomniałem, to względnie skromne rozmiary karoserii. Dzięki harmonijnym liniom i proporcjom auto wydaje się być mniejsze, niż jest w rzeczywistości. A rzeczywistość szybko weryfikuje pierwsze wrażenie - wystarczy zająć miejsce w środku. Dla 2 metrowego kierowcy to najmniejszy problem (jeśli masz więcej - współczuję). Za daleko odsuniętym fotelem kierowcy jest wciąż dość miejsca dla pasażera niewielkiej postury. W aucie podróżować wygodnie może 5 dorosłych osób, a dzięki obszernemu i praktycznemu bagażnikowi o pojemności od 534 do 1664 litrów zabiorą oni ze sobą wszystkie potrzebne bagaże. Co się nie zmieści w bagażniku, można przewieźć na dachu na seryjnych relingach. Warte odnotowania jest pomysłowe zawieszenie drzwi bagażnika, przesunięte o jakieś kilkanaście centymetrów do przodu auta. Daje to możliwość bezkolizyjnego podniesienia klapy nawet po wycofaniu tyłem bardzo blisko do ściany czy do innego auta. A dzięki opcjonalnej kamerze umieszczonej w klapie wycofać można naprawdę “na wcisk".
Oceniając zakres wewnętrznych zmian faceliftingu Kia cee’d, można dojść do wniosku, że wiele się nie zmieniło. Oko na szybko wychwytuje: nowa kierownica, zmieniona konsola centralna, no proszę... podwójna klimatyzacja niedostępna przed liftingiem. Czy znasz to uczucie gdy się wraca do pracy po 2 tygodniach urlopu i wszystko przez chwilę wydaje się być nowe, ale już po chwili doskonale wiesz którędy najszybciej do kuchni a jak ominąć gabinet bossa? Potem się okazuje, że cała zmiana to nowa bluzka Pani Kasi na recepcji. We wnętrzu auta nie licz na rewolucję - na ewolucję owszem. Niestety głównie optyczną, bowiem większość plastików jest tak samo twarda, aluminiowe detale są tak samo plastikowe a podparcie pod łokieć w drzwiach jest chyba właśnie aluminiowe, bo po godzinie jazdy łokieć prosi o przerwę. Spasowanie plastików jest dobre a miękka faktura plastików pod szybą udaje wreszcie dla odmiany tkaninę zamiast skóry. Wpływów innych marek nie trzeba długo szukać: widać tu jadowity czerwony kolor podświetlenia z Seata, przycisk do włączania wstecznego rodem z Opla a nawet kluczyk jest podobny do tych z VW, jak i kierunkowskazy, które muszą migać co najmniej 3 razy po lekkim popchnięciu dźwigni. Fotele są twarde i słabo wyprofilowane, choć zakres regulacji wystarcza do ich wygodnego ustawienia i wiecie co? Niezły miks. Powtórzę się! Niezły ten miks! W nocy konsola wybucha przedstawieniem z tysiącem czerwonych guzików i światełek z dużym prędkościomierzem w roli głównej. Na centralnej konsoli dominuje duży ekran nawigacji a wielkie tylne światła z powodzeniem udają diody - auto jakby chciało wykrzyczeć do kupującego w każdym detalu: “Mnie! Mnie wybierz!". Na szczęście auto pozostaje po właściwej stronie granicy dzielącej kicz od dobrego smaku. W całym tym królestwie guzików łatwo się połapać i poza nieszczęśliwie umieszczonym (na dolnym ramieniu kierownicy) przełączniku wskazań komputera pokładowego, ciężko znaleźć jakiś większy mankament. W środku Kia jest równie poprawna i europejska co na zewnątrz.
Dość wygibasów na fotelach (to nie to co myślicie... robiłem zdjęcia wnętrza dla was), wskakuję na fotel kierowcy i odpalam silnik. Wnętrze auta wypełnia się delikatnym mruczeniem zimnego diesla, na kierownicy pojawiają się lekkie wibracje. Zapinam pasy i ruszam. Jednak kilkaset metrów dalej zatrzymuje się i ponownie odczytuję dane z dowodu rejestracyjnego. Czy to na pewno pojemność 1,6? Czy na pewno tylko 115 koni mechanicznych? W myślach przelatuje tytuł relacji z tego testu: “Brave Heart". Skrót SW Kia rozszyfrowuje jako Sporty Wagon - tej nazwy broni aż 255 niutonometrów uzyskiwane z niewielkiej przecież pojemności. Silnik jest znakomity. Po chwili zagrzewa się i cichnie nieco, od 1800 obrotów chętnie reagując na gaz i zdając się nie zauważać ciężkiej karoserii kombi i niewiele lżejszego kierowcy. Zadziwia jednak rozrzutem spalania: w nerwowych warszawskich korkach spalił ponad 10 litrów, a niewiele łagodniej traktowany na trasie Warszawa-Kraków od niechcenia zszedł do 5,7 litrów ropy na 100km. Producent podaje wartości w trasie poniżej 5 litrów - moim zdaniem zupełnie realne. Zestawiony z 6-biegową manualną skrzynią biegów (to optymalne połączenie, bo 4-biegowe koreańskie automaty są powolne i wampiryczne) wymaga przy dynamicznej jeździe ciągłej zmiany biegów. Auto zresztą podpowiada optymalny moment na to i robi to bardzo często, nawet co 500 obr/min, a że skok lewarka oraz pedału sprzęgła jest dość duży, to kierowca ma pełne ręce (i nogi) roboty. A ręce by się przydały na kierownicy, ponieważ zbyt mocne wspomaganie (jak dla mnie) wymaga bardzo uważnego jej obracania na dynamicznie pokonywanych zakrętach. Tym bardziej, że moment obrotowy przyłożony w łuku potrafi szarpnąć kierownicą. Przy większych prędkościach siła wspomagania niestety nie słabnie. Odnoszę wrażenie, że układ kierowniczy został skopiowany z jakiegoś małego miejskiego autka gdzie priorytetem było łatwe kręcenie kierownicy jednym palcem. Na szczęście skopiowano również bardzo mały promień zawracania – 5,2m.
Wersja kombi ma rodzinne, komfortowe zawieszenie, które przy spokojnej jeździe pomaga „połykać" nierówności, ale na szybszych odcinkach nie nadąża za wskazaniami kierownicy nieprzyjemnie przechylając nadwozie. Opony przy tym nie piszczą, przyczepność nie jest zagrożona, jednak kierowca czułby się zdecydowanie pewniej, gdyby zawieszenie było odrobinę twardsze.
Kia oferuje cee’da SW w podstawowej wersji od 58 900 zł, co nie jest już dumpingiem cenowym tylko precyzyjnie skalkulowaną ceną. W standardzie z ważniejszych opcji wyposażenia otrzymujemy m. in. wspomaganie kierownicy, elektrycznie sterowane szyby przednie, centralny zamek, regulację kolumny kierownicy w dwóch płaszczyznach oraz komputer pokładowy. Nad certyfikowanym przez EuroNCAP pięciogwiazdkowym atestem bezpieczeństwa czuwać będą ABS z EBD, pełny zestaw poduszek powietrznych wraz z kurtynami oraz układ wspomagania hamowania. Na młodych pasażerów czeka system bezpiecznego mocowania fotelików ISOFIX. Nowością jest układ wspomagający ruszanie auta pod górę, który po zdjęciu nogi z hamulca utrzymuje auto nieruchomo na pochyleniu jeszcze około 3 sekund. Niestety za podstawową manualną klimatyzację przyjdzie dopłacić 3 500 zł. Testowane auto było wyposażone w 2-strefową klimatyzację, nawigację z kamerą ułatwiającą cofanie, system audio z Bluetooth i możliwością podłączenia np. iPoda czy zwykłej pamięci Flash oraz tempomat z ciekawą funkcją ograniczania prędkości maksymalnej. Mając 7 lat gwarancji a w planach związanie się z autem na dłużej, myślę że warto dopłacić do tych wygód. Dla oszczędnych przewidziana jest wersja EcoDynamics z układem Start/Stop i eko-oponami. Polecam jednak zsumować wysokość wszystkich dopłat, bo może się okazać, że taniej będzie kupić auto w wyższej wersji wyposażenia. Chcieliście europejski model? Macie europejską cenę! Kia nie walczy już ceną - uznała widocznie, że pokonała już uprzedzenia europejskich klientów tak jak to zrobili Japończycy w USA przed dwoma dziesięcioleciami. Wyniki sprzedaży wskazują na to, że Koreańczycy nie mijają się za bardzo z prawdą - pierwsze półrocze 2010 zamknęło się sprzedażą 3600 sztuk Kia cee’d, a bezpośrednim konkurentem oczko wyżej jest nikt inny jak sam król europejskich kompaktów - VW Golf. Po zakupie Kia oszczędza budżet właściciela nieprzyzwoicie długą gwarancją oraz rzadkimi przeglądami co 30.000 km, darując przegląd “zerowy" i wyceniając pierwszy przegląd na około 600 a drugi na 900 złotych.
Cee’d po kuracji odmładzającej jest ładniejszy od poprzednika, nie ma krytycznych wad, ale w pogoni za europejskim charakterem i przypodobaniu się jak najszerszej grupie klientów nie odnalazł jeszcze własnego stylu i wciąż brakuje mu charyzmy modeli, od których pożycza sprawdzone rozwiązania. Poczekajmy na drugą generację, może będzie się dało ją kupić sercem. Obecny model znajduje głównie nabywców z kalkulatorem w ręku. Zresztą... pewnie właśnie taki był plan utalentowanych menedżerów, tym razem z Korei Południowej.
Plusy
+ dopasowany do masy auta i oszczędny silnik
+ europejski design
+ funkcjonalny bagażnik
+ pojemne wnętrze
Minusy
- mocne wspomaganie kierownicy
- miękkie zawieszenie
- twarde i słabo wyprofilowane fotele