Kia Carens - zmiany na lepsze
Koreański koncern jest ważnym graczem w wielu segmentach rynku. Nie miał jednak szczęścia do minivanów. Teraz sytuacja uległa zmianie. W ofercie Kia pojawił się nowy Carens, który w niczym nie ustępuje konkurencji, a pod pewnymi względami nawet ją przewyższa.
Kia Carens pierwszej generacji ujrzała światło dzienne w 1999 roku. W kolejnych latach Kia zaprezentowała kolejne dwie odsłony rodzinnego vana. Cechą wspólną wszystkich były... poważne problemy z osobowością. Carens nie wyróżniał się absolutnie niczym – zarówno pod względem technicznym, jak i wizualnym pozostawał krok za konkurencją. Efektem była umiarkowana sprzedaż. W Europie przez lata Carens został zamówiony tylko przez 300 tysięcy klientów, co po zgrubnym przeliczeniu daje 25 tysięcy egzemplarzy rocznie. Rynek jest dużo bardziej chłonny. Najpopularniejsze minivany docierają do ponad stu tysięcy klientów rocznie.
Kia wyciągnęła wnioski, jak również rozłożyła na części pierwsze wyroby konkurencyjnych marek. Diagnoza? Na rynku przydałby się jeszcze jeden minivan, który będzie wyróżniał się designem, funkcjonalnym i dobrze wyposażonym wnętrzem oraz rozsądną ceną.
Rozpoczęto prace nad nowym Carensem. Za wygląd samochodu odpowiadał Peter Schreyer. Designer sięgnął po sprawdzone kształty – w minivanie bez trudu doszukamy się nawiązań do nowego cee'da. Krótkie zwisy nadwozia, duże koła oraz relatywnie mała powierzchnia szyb bocznych dodają dynamiki. Silnikowo Carensowi najbliżej do modeli Optima i Sportage. Z kolei we wnętrzu znajdziemy miks elementów stosowanych w innych autach koncernu Hyundai-Kia. Przy pierwszym kontakcie wzrok jest przyciągany przez efektowną kierownicę. Później odkryjemy dużą ilość tworzyw wysokiej jakości, które zostały solidnie zmontowane. Droższe wersje L i XL posiadają ozdobniki w modnym kolorze lakieru fortepianowego. Testowany egzemplarz otrzymał też opcjonalną nawigację z dotykowym ekranem, którego wysoka rozdzielczość przywodziła na myśl samochody z wyższej półki.
Oczywiście po uważniejszym przyjrzeniu się wypatrzymy elementy wykonane z gorszych tworzyw, czy różnice w standardzie wykończenia boczków drzwiowych – przednie są tapicerowane i posiadają ozdobne wstawki, z tyłu czerń plastiku przełamuje tylko chromowana klamka. Nie zmienia to faktu, że Kia Carens przestała ustępować europejskim konkurentom. Także pod względem wyposażenia.
Koreański koncern położył duży nacisk na elektroniczne gadżety. Carens może otrzymać m.in. KiaFlexSteer (układ kierowniczy z trzema trybami pracy), KiaLaneAssist (system ostrzegający o niezamierzonym opuszczaniu pasa ruchu), KiaSmartKey (inteligentny kluczyk) oraz KiaAutoParkAssist (asystent parkowania). Zupełną nowością w segmencie jest wentylacja przednich foteli. Przydatny podczas upalnego lata dodatek jest oferowany wyłącznie w kombinacji ze skórzaną tapicerką oraz elektryczną regulacją foteli – zestaw kosztuje 6500 zł. Bez dopłat można wybierać między czarną a szaro-beżową kolorystyką wnętrza. Na pochwałę zasługuje fakt, że selekcji będą mogły dokonać nawet osoby zamawiające Carensa w podstawowej wersji S.
Pod maską znajdziemy silniki znane z innych modeli Kia. Benzynowe jednostki - 1.6 GDI (135 KM i 165 Nm) oraz 2.0 GDI (166 KM i 210 Nm) - posiadają bezpośredni wtrysk paliwa. Obie zapewniają wystarczająco dobre osiągi, jednak nie każdego przekona ich wysokoobrotowa charakterystyka. Alternatywę stanowią turbodiesle 1.7 CRDi (115 KM i 260 Nm lub 136 KM i 330 Nm). Pod maską testowanego Carensa pracował mocniejszy diesel. Wydaje się on optymalnym rozwiązaniem dla samochodu rodzinnego. Jest elastyczny oraz oszczędny - spalanie w cyklu mieszanym nie przekracza 7 l/100km.
Przy niskich obrotach silniki nie emitują nadmiernych ilości hałasu. Jeżeli kierowcy przyjdzie skorzystać z wyższych obrotów – co po obciążeniu samochodu pasażerami oraz bagażem może być niezbędne np. podczas pokonywania wzniesień – w kabinie zaczyna robić się głośno. Nawet podczas szybszej jazdy we znaki nie dają się natomiast szumy powietrza opływającego karoserię.
Standardem są ręcznie sterowane, precyzyjne skrzynie z sześcioma biegami. Za dodatkowe 4500 zł samochody z silnikiem 2.0 GDI oraz mocniejszym 1.7 CRDi mogą otrzymać 6-stopniową, automatyczną przekładnię z łopatkami przy kierownicy do wybierania biegów. "Automat" z klasycznym przetwornikiem momentu obrotowego podnosi komfort, jednak ogranicza osiągi - czasy sprintów od 0 do 100 km/h wydłużają się o ponad sekundę.
Mocną stroną nowej Kii Carens jest dobrze zestrojone zawieszenie. Nie gwarantuje fenomenalnego czucia samochodu, jednak należycie „trzyma” na zakrętach, nie dopuszcza do większych ruchów nadwozia, a także skutecznie wybiera większość nierówności. Inżynierowie Kia udowodnili, że podwozie z tylną belką skrętną może spisywać się naprawdę dobrze. Układ kierowniczy jest bezpośredni (2,7 obrotu między skrajnymi położeniami kierownicy) i posiada trzy poziomy siły wspomagania. Brzmi naprawdę ciekawie. Niestety dobre wrażenie psuje ograniczona komunikatywność układu kierowniczego – nawet w trybie Sport ze znacznie zredukowaną siłą wspomagania.
Inżynierowie Kia udowodnili, że potrafią dobrze gospodarować przestrzenią. Nadwozie nowego Carensa jest nieco mniejsze od karoserii dotychczas produkowanego modelu. Wydłużając rozstaw osi (2750 mm, jeden z najlepszych wyników w klasie) uzyskano jednak większą ilość miejsca dla pasażerów. Pięć osób będzie podróżowało w bardzo komfortowych warunkach. Kto czuje potrzebę, może zdecydować się na 7-osobową odmianę Carensa. Podobnie jak w przypadku konkurentów, maksymalna liczba miejsc jest umowna. Z tyłu uda się posadzić dorosłych, jednak osoby szybko zaczną narzekać na dyskomfort – ilość miejsca na nogi jest ograniczona. Sporo zależy od wyrozumiałości podróżujących w drugim rzędzie. Przesunięcie tych foteli do przodu poprawia sytuację z tyłu.
Największym, 536-litrowym bagażnikiem może poszczycić się 5-osobowy Carens. W przypadku wersji 7-miejscowej do dyspozycji jest 492 l. Po rozłożeniu dodatkowych foteli ilość miejsca na bagaż spada do śladowych 103 litrów. Jak przystało na minivana, konstrukcja foteli ułatwia aranżację wnętrza. Składane oparcie przedniego fotela pozwala na transport ponad dwumetrowych przedmiotów. Siedzenia w środkowym rzędzie można przesuwać, składać, jak również zmieniać kąt nachylenia ich oparcia. Jeżeli ostatni rząd foteli nie jest używany, można go w prosty i szybki sposób złożyć. Powstanie pozbawiona uskoków podłoga bagażnika. Rozkładanie wymaga pociągnięcia za jeden pasek. Trudno o bardziej intuicyjny sposób obsługi.
Idealny samochód dla rodziny musi być funkcjonalny. Na wagę złota są wszelkie schowki i skrytki. Pod tym względem Carens nie zawodzi – do dyspozycji są nawet dwie skrytki pod nogami pasażerów. We wszystkich rzędach siedzeń znalazły się wgłębienia na kubki. Nie zabrakło też gniazdek 12V, schowka na roletę przestrzeni bagażowej oraz lampki kufra, która po wyjęciu z mocowania zamienia się w latarkę.
Kia Carens nie straszy wygórowanymi cenami. Podstawowa wersja S z benzynowym silnikiem 1.6 GDI kosztuje 65 990 złotych. Na najtańszego diesla trzeba przygotować 75 490 zł. W standardzie otrzymamy naprawdę dużo - m.in. klimatyzację, system audio z przyciskami sterującymi na kierownicy i złączami AUX, USB oraz iPod, tempomat, komputer pokładowy, wspomaganie układu kierowniczego ze zmiennymi trybami pracy, lampy doświetlające zakręty, diodowe światła do jazdy dziennej, jak również podwójną podłogę bagażnika ze schowkami. Brawa za rozsądne ceny najbardziej przydatnych opcji. Za pakiet zimowy, czyli podgrzewanie przednich i tylnych foteli, wycieraczek oraz kierownicy (!) trzeba zapłacić tysiąc złotych, dwustrefową automatyczną "klimę" z funkcją chłodzenia schowka wyceniono na 1500 zł, a trzeci rząd siedzeń kosztuje 2500 zł.
Aspektem, który wyróżnia Kię Carens ze stawki minivanów są warunki gwarancyjne. Producent ręczy za trwałość całego samochodu przez siedem lat lub 150 tysięcy kilometrów. Odsprzedaż pojazdu nie przerywa gwarancji, co zdaniem Kia będzie miało pozytywny wpływ na wartości rezydualne Carensa po kilku latach.
Nowy Carens jest znacznie bardziej wyrazistym samochodem od poprzednika. Kia usunęła wszystkie bolączki i zaproponowała atrakcyjnego minivana za wciąż rozsądną cenę. Aż dziw bierze, że pod uwagę nie wzięto możliwości zmiany nazwy – w końcu mamy do czynienia z zupełnie nową jakością, co można było dobitnie zaakcentować.