Jaguar F-Pace - duży kot w wielkim świecie
Po głośnej premierze nowego modelu brytyjskiego koncernu, przyszedł czas na długo wyczekiwaną prezentację i jazdy testowe. Marka podjęła już decyzję w kwestii wyboru przyszłości dla tego samochodu – ma on podwoić sprzedaż Jaguara w Polsce. Czy się to uda – dowiemy się zapewne pod koniec roku. Tymczasem mieliśmy możliwość przekonania się, co potrafi model F-Pace.
Faktem mocno podkreślanym przez markę Jaguar jest to, że F-Pace nie jest SUV’em, tylko crossoverem. Mimo że rozmiarami dorównuje większym samochodom, swoim sposobem prowadzenia ma możliwie jak najbardziej przypominać typowe auto osobowe. Brytyjska marka ma też odwagę powiedzieć, że F-Pace nie da sobie rady w bardziej wymagającym terenie. Jest to auto przeznaczone do jazdy głównie po utwardzonych drogach, które w razie potrzeby poradzi sobie z szutrem czy odrobiną piachu. Ale nikt nie mydli nikomu oczu, że ten kocur będzie chciał ubrudzić sobie łapy w każdych warunkach.
Podstawowym atutem technicznym nowego F-Pace jest jego konstrukcja. Nadwozie w całości wykonano z aluminium, a poszczególne elementy są ze sobą klejone. Znacznie zwiększa to jego sztywność przy siłach skrętnych. Zmniejsza za to emisję hałasu wynikającą z drgań nadwozia. Dodatkowo stosunkowo duży rozstaw osi (2874 mm) ma wpływ na położenie środka ciężkości, który znajduje się niemalże pośrodku (auto ma 1667 mm wysokości).
Kolejną zaletą wynikającą z samej budowy nadwozia są krótkie zwisy. Przedni ma bowiem jedynie 834 mm i jest najkrótszy wśród konkurentów, takich jak: Porsche Macan, Audi Q5, BMW X3 oraz X4. O ile długość zwisów nie jest zbyt odczuwalna podczas jazdy, tak położenie środka ciężkości i bardzo dobre wyważenie auta da się wyczuć już po pierwszych kilku ostrzejszych zakrętach. Choć zawieszenie jest dość miękko zestrojone, nie ma się wrażenia jazdy wysiedzianą wersalką, co zdarza się czasem w autach o takich gabarytach i większym prześwicie (który w tym modelu wynosi 213 mm). Dodatkowo jako opcję możemy doposażyć F-Pace’a w amortyzatory o zmiennej charakterystyce tłumienia z czterostopniową regulacją. Mogą się przydać, szczególnie, jeżeli wybralibyśmy największe z dostępnych felg o średnicy – bagatela – 22 cali. Jako ciekawostkę można dodać, że do tych obręczy specjalnie zaprojektowano opony z dodatkowym rantem ochronnym. Cóż, w sytuacji kiedy w kole mamy niemal więcej gumy niż powietrza, takie zabezpieczenie jest konieczne, jeżeli nie chcemy płakać nad każdym krawężnikiem.
Ogromne znaczenie w kwestii samego prowadzenia auta ma zawieszenie. W największym „dziecku” Jaguara jego elementy, podobnie jak karoseria, wykonane są z aluminium. Z przodu znajdziemy warianty dwuwahaczowe, jakie często możemy spotkać w autach sportowych. Brytyjczycy ponownie chwalą swojego podopiecznego porównując go z konkurencją – sztywność boczna elementów zawieszenia w modelu F-Pace w teorii jest o 50% większa niż w Porsche Macan. Przyjęło się, że Porsche to klasa sama w sobie i trudno doścignąć ich technologię. Tymczasem Jaguar niemal bezczelnie obnaża wady kultowej sportowej marki mówiąc „patrzcie na mnie! Jestem lepszy!”. Jakie jest przełożenie tych wszystkich danych, milimetrów i procentów na faktyczne odczucia z jazdy? Samochód jest całkowicie neutralny – nie wykazuje żadnych skłonności do pod- ani nadsterowności. Prowadzi się pewnie, aczkolwiek porównanie do sportowego auta jest nieco przesadzone. Nadal czuć, że jedziemy dużym samochodem pokroju SUV’a.
W gamie silnikowej aktualnie znajdziemy trzy jednostki napędowe – dwa diesle i jeden wariant o zapłonie iskrowym. Największe emocje z pewnością budzi 3.0 Supercharged z groźną V-szóstką pod maską. Silnik ten może pochwalić się mocą aż 380 koni mechanicznych, co pozwala mu osiągnąć pierwszą setkę na liczniku w zaledwie 5,5 sekundy. Pochwały za to należą się przede wszystkim dwóm sprężarkom Rootsa, dzięki którym nie występuje znienawidzone przez niemal wszystkich zjawisko „turbodziury”. Drugą równie emocjonującą propozycją na zapełnienie przestrzeni pod maską, jest także trzylitrowy silnik w układzie V6, ale o zapłonie samoczynnym. Ma on nieco mniej mocy, bo „tylko” okrągłe 300 koni mechanicznych, ale za to nadrabia maksymalnym momentem obrotowym. Do dyspozycji kierowcy jest aż 700 Nm! Takie parametry czynią go tylko odrobinę wolniejszym od benzynowego brata. Na sprint od zera do setki wystarczy mu 6,2 sekundy. Ostatnia pozycja wypada dość blado na tle poprzedników. Mowa o jednostce 2.0 z rodziny Ingenium. Ten nieduży czterocylindrowy dieselek dysponuje mocą 180 koni mechanicznych i 430 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Nie są to absolutnie złe parametry, jednak w porównaniu z poprzednimi V-szóstkami nie powalają na kolana. Podczas prezentacji mieliśmy okazję sprawdzić, jak sprawuje się ta „czarna owca” w rodzinie nowych F-Pace’ów.
Z aspektów technicznych, jednostka Ingenium może pochwalić się podwójnym zaworem recyrkulacji spalin EGR, układem wtryskowym common rail czwartej generacji oraz turbosprężarką chłodzoną cieczą. Nienajlepsze osiągi (8,9 s do setki w przypadku wariantu RWD) wynagrodzi natomiast niskie zużycie paliwa, ponieważ – według danych katalogowych – F-Pace z tym silnikiem i napędem jedynie na tylną oś powinien zadowolić się 4,9 l oleju napędowego na 100 kilometrów. Jak na auto o masie 1665 kilogramów i tych gabarytach, jest to wręcz abstrakcyjny wynik i jeżeli uda się do niego zbliżyć podczas normalnej jazdy i eksploatacji, to Jaguar naprawdę się popisał. Nasuwa się jednak pytanie – czy auto tego pokroju musi być ekonomiczne? Oczywiście jeśli zużyciem paliwa dorównuje poczciwej Pandzie, to jest to ogromny plus, pod warunkiem, że nadal dostarcza odpowiednich emocji. Choć silnik ten trudno nazwać złym, nieco kłóci się z drapieżnym wizerunkiem marki. Pozostali dwaj bracia mają szansę rolować asfalt pod kołami przy każdym starcie spod świateł, podczas gdy to „wcale-nie-brzydkie kaczątko” miewa problemy przy wyprzedzaniu tirów w trasie. Jest to jednak idealna propozycja dla osób, które chcą mieć Jaguara ze względu na jego jakość i prestiż, ale nie czują potrzeby bycia najszybszym w mieście.
Za przeniesienie momentu napędowego z silnika na koła odpowiedzialny jest inteligentny układ napędowy, zbudowany na podstawie Land Rovera i Range Rovera. Decydując się na zakup Jaguara F-Pace możemy wybrać model jedynie z napędem na tylną oś lub wariant AWD – z dynamicznie dołączaną przednią osią. Nie jest to jednak stały napęd na cztery koła. Aż 18 czujników stale monitoruje zachowanie pojazdu i na jego podstawie następuje dołączenie przedniej osi w mniej niż 165 ms oraz odpowiedni rozdział momentu (do 50-50). Co ciekawe, różnica w wadze układu napędowego pomiędzy standardowym wariantem RWD a AWD wynosi jedynie 8 kg. Konfigurując wymarzonego Jaguara F-Pace mamy do dyspozycji także dwie skrzynie biegów – tradycyjną manualną oraz automatyczną o ośmiu przełożeniach.
Wnętrze nowego Jaguara jest dokładnie takie, jak moglibyśmy się spodziewać po brytyjskiej marce – luksusowe. Nie sposób jednak nie zauważyć licznych podobieństw, choćby do Discovery Sport. Deska rozdzielcza oraz interfejs centrum multimedialnego ewidentnie nawiązują do wspomnianego modelu. W bogatszej wersji wyposażenia centralny wyświetlacz zastępuje jednak ponad 10-calowy dotykowy ekran, który zajmuje niemal całą dostępną przestrzeń. Choć skórzana tapicerka jest naprawdę perfekcyjnie wykonana, obicia drzwi są nieprzyjemnie plastikowe. Może daleko im do jakości Dacii Duster, ale jednak w aucie pokroju Jaguara klient ma prawo wymagać najlepszych jakościowo materiałów we wszystkich zakamarkach pojazdu. W końcu płaci za to niemałe pieniądze.
Jaguar F-Pace jest autem dość dużym, dzięki czemu spokojnie zmieści na swoim pokładzie pięć osób. Zaskoczeniem może być jednak przestrzeń bagażowa. Jeżeli właściciel zdecyduje się na pełne koło zapasowe, w bagażniku pojawi się bowiem nieestetyczna nadbudówka. W przypadku wyboru koła dojazdowego lub zestawu naprawczego, podłoga bagażnika pozostaje płaska, a on zaoferuje nam pełne 650 litrów objętości.
Na koniec – jako ciekawostkę warto wspomnieć, czego dokonał szalony Terry Grant za kierownicą niemal seryjnego F-Pace’a. Mowa o przejechaniu rekordowej pętli o wysokości ponad 19 metrów. Prędkość najazdu wynosiła 85 kilometrów na godzinę, a Terry pobił tym samym swój kolejny rekord Guinnessa. Zmiany, jakie zaszły w tym egzemplarzu Jaguara, to dobudowana klatka bezpieczeństwa, wzmocnione elementy zawieszenia oraz opony napompowane do ciśnienia ponad 5 barów. Poza tym był to zupełnie seryjny pojazd. Na auto działało przeciążenie na poziomie aż 6,5 g, a cała akcja trwała raptem 3 sekundy. Kto by pomyślał, że szef PR’u marki Jaguar – Richard Agnew, wpadnie na ten szalony pomysł bawiąc się z synem pętlą Hot Wheels.
Niezależnie od osobistych preferencji każdego pasjonata motoryzacji, SUV-y i Crossover’y z roku na rok coraz bardziej dominują na rynku. Zgodnie z dewizą, że „potrzeba matką wynalazków”, coraz więcej marek wprowadza do swoich gam modelowych tego typu pojazdy. W przypadku Jaguara jest to pierwszy krok w stronę obowiązujących trendów. Czy udany, przekonamy się za kilka miesięcy, kiedy pojawią się pierwsze raporty sprzedaży. Z pewnością F-Pace’owi nie sposób odmówić luksusowego wykonania i ciekawego wyglądu zewnętrznego. Marka jednak słono się ceni, ponieważ ceny tego modelu rozpoczynają się od 199 900 złotych za dwulitrowego diesla z napędem jedynie na tylną oś i manualną skrzynią biegów, a kończą w okolicach pół miliona złotych za najmocniejsze i najbardziej „wybajerzone” wersje.