Infiniti Q60 S 3.0t – piękno to nie wszystko
Infiniti Q60 wygląda wprost obłędnie. Eleganckie linie coupe od razu przywodzą nam na myśl samochody Gran Turismo. Ten gatunek nie musi świetnie radzić sobie na torze, ale nie oznacza to też, że powinien być powolny. Czy Q60 wpisuje się w ten charakter?
Kiedy usłyszeliśmy, że Infiniti ma stworzyć nowe coupe, nie mogliśmy się doczekać, aż je zobaczymy. Kiedy już je ujrzeliśmy, czekaliśmy na pierwszą przejażdżkę. A kiedy przejechaliśmy się wersją z 2-litrowym silnikiem benzynowym… marzyliśmy o jeździe 405-konnym wariantem.
I doczekaliśmy się.
Czy można było zrobić to lepiej?
Infiniti ma naprawdę dobrych projektantów. Każdy z nowych modeli wygląda co najmniej dobrze. Coupe oczywiście musiało nawiązywać stylistyką do pozostałych modeli, więc już tylko to zapewniało nas, że możemy być o nie spokojni.
I faktycznie, wygląda świetnie. Dobrze, może niektórym kojarzy się z Mazdą, ale te dwie marki przyjęły podobną filozofię projektowania. Zresztą, Mazda też potrafi narysować ładny samochód.
Q60 jest po prostu piękne. Ale czy na tyle, byśmy nie byli w stanie go poprawić? Charakterystyczny dla Infiniti kształt bocznej szyby w tylnej części samochodu zaburza trochę proporcje boku. Kufer wygląda na bardzo długi i w jakiś niekorzystny sposób łączy się z linią dachu. Problem jednak nie istnieje, kiedy patrzysz na Q60 z innej strony. Nie ma tu już zbyt wielkiego pola do poprawy – tak jest dobrze.
No chyba, że widzieliście Q60 Project Black S…
Mniej Nissana, więcej Infiniti
Choć Infiniti Q60 bazuje na Q50, z którym dzieli prawie całą technologię, wnętrze Q60 delikatnie się wyróżnia. Głównie za sprawą kierownicy, która musiała już być zaprojektowana przez Infiniti, bo przyciski nie przypominają tych z Nissana.
Testowaliśmy wcześniej wersję z oknem dachowym, w której już 1,86 m wzrostu oznaczało dotykanie włosami podsufitki. W tej konfiguracji okna zabrakło i… problem z miejscem zniknął. To normalne w każdym samochodzie – instalacja szyberdachu zawsze zabiera trochę przestrzeni.
W Q60 nie trzeba się martwić o przestrzeń z przodu, ale jak na dwudrzwiowe coupe jest też całkiem nieźle z tyłu. Na pewno lepiej niż w Porsche 911, gdzie pasażerowie tylnej kanapy są zwyczajnie poddawani torturom. Tutaj mógłbym pokonać na kanapie nawet dłuższy dystans.
Jakość materiałów odpowiada segmentowi premium. Może nie jest to poziom najdroższych samochodów z Niemiec, ale jest podobnie jak w Lexusie – nawet nieco lepiej. W końcu to gran turismo. Mamy tu przyjemnie spędzać czas podczas dłuższych podróży – tak pod względem wrażeń z jazdy i wygody, jak wrażeń estetycznych.
Czy bagażnik wystarczy na takie podróżowanie? Powinien. 342 litry pojemności dwóm osobom wystarczy – tym bardziej, że na część bagażu czeka jeszcze tylna kanapa.
Cisza, spokój…
Charakter Infiniti Q60 z 3-litrowym silnikiem jest wbrew pozorom bardzo spokojny. W przeciwieństwie do Q50 z tym samym silnikiem, Q60 prowadzi się o wiele bardziej stabilnie. Żadna z osi nie uślizguje się w szybko pokonywanych zakrętach, ani też wtedy, gdy szybko ruszamy z miejsca.
Najbardziej zastanawia jednak fakt, że mimo potencjału jednostki napędowej, Infiniti nie sili się na bardzo sportowe emocje. Silnik jest dobrze wyciszony, z układu wydechowego nie dochodzi zbyt wiele dźwięków do kabiny. Nie słychać go też z zewnątrz.
A wystarczyło zrobić z silnikiem V6 to, co robi Nissan w 370Z. Nadać mu zadziorne brzmienie, które zdradzałoby możliwości samochodu. Przypomnijmy – 3-litrowe V6 generuje aż 405 KM. Maksymalny moment obrotowy, z pomocą dwóch turbosprężarek, wynosi 475 Nm w zakresie od 1600 do 5200 obr./min. To już bardzo poważne osiągi, godne samochodu sportowego.
I Infiniti Q60 jest samochodem sportowym. Bardzo szybkim zresztą, bo do 100 km/h rozpędza się w zaledwie 5 sekund. Stabilność pochodzi z płynnej pracy 7-biegowej skrzyni biegów i stałego napędu na cztery koła.
Dlaczego więc, w przeciwieństwie do BMW M3, Infiniti Q60 jest takie ciche? Prawdopodobnie chodziło o elegancję. Elegancja nigdy nie oznaczała przechwałek czy kolokwialnie mówiąc – szpanu. Bardzo pasuje to do projektu pięknego coupe, ale nie pasuje do tego, czego oczekuje osoba kupująca samochód sportowy. Przecież nie chodzi tylko o przyjemność z jazdy – wszyscy wokół powinni wiedzieć, że z tym samochodem się nie zadziera.
Q60 zostało jednak zaprojektowane dla kierowcy. Daje mnóstwo przyjemności z jazdy, przyspieszenie naprawdę wciska w fotel. To świetny samochód, ale jeśli oczekujecie od brzmienia V6 czegoś więcej – rozglądnijcie się za nieoryginalnym układem wydechowym.
Czy zużycie paliwa będzie tak mało sportowe jak brzmienie wydechu? W katalogu – oczywiście. Średnio 9,1 l/100 km, 13,1 l/100 km w mieście i 6,8 l/100 km w trasie. W rzeczywistości jest jednak trochę wyższe. Owszem, cała technologia, którą zaprojektowało Infiniti, pozwala w mieście zatrzymać się nawet na 11 l/100 km, ale moc zachęca do szybszej jazdy – a to skutkuje zużyciem w granicach 16-18 l/100 km w mieście.
Na uwagę zasługuje też praca zawieszenia. To dobry kompromis pomiędzy komfortem, a stabilnością. Nadwozie nie przechyla się zbyt w zakrętach, ani nie podskakuje na nierównościach. Układ kierowniczy skutecznie nas zresztą od tych nierówności izoluje – w końcu nie jest połączony z kołami bezpośrednio. O dziwo, jego reakcje są przez większość czasu bardzo naturalne – jeśli nie wiedziałbym, że to układ drive by wire, mógłbym to przeoczyć.
Obiekt pożądania?
Infiniti Q60 Sport wygląda obłędnie. Oglądają się za nim prawie wszyscy. Bardzo dobrze też jeździ, ale stara się nas jednocześnie izolować od otoczenia i zapewnić sportowe osiągi. W formie, w której wyjedziemy nim z salonu, jest jednym z niewielu samochodów sportowych, w którym codzienna jazda nie wiąże się z żadnymi wyrzeczeniami względem komfortu. Jedynie nadwozie coupe jest trochę niepraktyczne, ale chyba widać to gołym okiem.
Widzę tu jednak pełne pole do popisu dla tunerów, bo nie wszyscy klienci mogą oczekiwać tej bezwzględnej ciszy. Jednostka napędowa ma potencjał na świetne brzmienie – potrzebuje tylko bardziej sportowego układu wydechowego. To oczywiście kwestia gustu.
A cena? To okolice 300 tys. zł.
Jeśli szukacie pięknego i nietuzinkowego coupe do jazdy na codzień, to właśnie je znaleźliście.
Redaktor