Infiniti Q60 2.0t - Gran Turismo żyją
Można mówić, że Infiniti to taki droższy Nissan, ale jednego nie da się mu odmówić - projektantów ma świetnych. Q60 wygląda pięknie, ale czy za ładną buźką kryje się coś więcej? Sprawdziliśmy to.
Rynek samochodów przez ostatnie dwie dekady mocno się zawęził. Z jednej strony mamy samochody praktyczne, dla każdego - SUV-y, hatchbacki, sedany i kombi. Z drugiej bardzo drogie samochody sportowe z najwyższej półki - Porsche, Ferrari, Lamborghini i tak dalej.
Ale co z coupe, które kosztują trochę mniej? Gdzie jest dla nich miejsce? Czy ich popularność spadła ze względu na klientów czy nieopłacalność inwestycji w obliczu, siłą rzeczy, niższej sprzedaży?
Na szczęście coś się w tym temacie od paru lat dzieje. Toyota pokazała GT86, niemiecka luksusowa trójca Serię 4, klasę C, E i S coupe oraz A5-tkę. Lexus ma RC. A co z resztą? Ostatnio do stawki dołączyło Infiniti z modelem, którego design nadaje się wyłącznie na plakaty - mianowicie Q60. Ale co kryje się pod powłoką? Jak jeździ? Sprawdziliśmy to.
Muskulatura pływaka
Patrząc na mężczyzn, którzy dużo ćwiczą, możemy zauważyć, jak różnie rodzaj treningów i dieta wpływają na ich budowę ciała. Kulturyści i strongmani będą przypominali Hulka, kiedy sprinterzy czy pływacy pochwalą się perfekcyjną rzeźbą. Budowa Infiniti Q60 odpowiada raczej tej drugiej grupie.
Powierzchnia samochodu jest mocno pofalowana. Przypomina napięte mięśnie, ale nie przesadnie rozbudowane. To wystarczy, by ciężko było od niego odwrócić wzrok. Jest piękny.
Sama linia nadwozia jest bardzo smukła, linia dachu niska i jedyne, co może nie wyszło tak dobrze jak reszta, jest nieco za mocno wyciągnięty do tyłu kuper. Są kąty, z których wygląda to bardzo dobrze, ale są też i takie, jak na przykład, patrząc z boku, z których wygląda to niekorzystnie.
Patrząc też na sam tył, możemy odnieść wrażenie, że Infiniti jest zawieszone jakoś tak… wysoko. To tylko złudzenie, bo zawieszenie jest sportowo niskie, niemniej odczucia są, jakie są. W tylnej części znajdziemy jednak ciekawostkę. Otóż na klapie bagażnika nigdzie nie można znaleźć przycisku, który by ją otworzył. Pozornie, bo chromowany przycisk wtopiono w lewą lampę.
Mówiąc o chromie. Jest go tu całkiem dużo, co z pewnością nadaje Q60 bardzo eleganckiego wyglądu. Na tyle eleganckiego, by określić go mianem Gran Turismo. Coupe Infiniti wygląda też na dużo droższy samochód, niż jest wrzeczywistości. Do cen wrócimy jednak później.
Dzień dobry, Q50!
Wewnątrz pozbędziemy się złudzeń. Wcześniej mogło się wydawać, że model ten nie ma nic wspólnego z pozostałymi tej marki. W środku jest w zasadzie identyczny jak Q50.
Na konsoli rozmieszczono dwa ekrany. Jeden służy do wyświetlania informacji, drugi jest dotykowy i odpowiada za wyświetlanie czegoś w rodzaju menu. Rozdzielczość całkiem wysoka, czytelność bardzo dobra.
Samym zegarom może brakuje nieco szlachetności, ale nie ma co się czepiać na siłę. Są całkiem ładne. Kierownica bardzo dobrze leży w dłoniach, przyciski na konsoli są blisko, uchwyty na kubki też. Można jechać.
No, nie do końca. Zanim ruszymy, musimy jeszcze trochę ponarzekać. Fotele są zamontowane dość wysoko jak na takie coupe. Wiemy też, skąd się wzięła piękna linia dachu. Jest poprowadzona bardzo nisko. Jako kierowca o wzroście równym 1,86 cm, mogłem zapomnieć o jakiejkolwiek fryzurze. Staram się jeździć zgodnie ze sztuką - we właściwej odległości od kierownicy i z oparciem fotela ustawionym prawie pionowo. I w takim ułożeniu moja głowa ląduje w dachu, muszę się garbić. Samochód był jednak wyposażony w okno dachowe - bez niego byłoby pewnie lepiej.
Nie chcecie sobie wyobrażać, jak wygląda podróżowanie na tylnej kanapie. W ogóle nie wygląda. Jest niewygodne. Począwszy od znikomej ilości miejsca na nogi, skończywszy na znikomej ilości miejsca na głowę. W Q60 powinny podróżować jedynie dwie osoby - drugie dwa miejsca wykorzystujemy wyłącznie wtedy, kiedy musimy.
Z przyjemnością możemy za to zaglądać do bagażnika. 342 litry pojemnościi i trochę miejsca na tylnej kanapie raczej wystarczą dwóm osobom chcącym dotrzeć gdzieś daleko.
To jeszcze nie pełnia możliwości
Choć możemy zamówić też bardzo ciekawą wersję z silnikiem 3.0t, czyli z V6 o mocy aż 405 KM, do testów dostaliśmy spokojniejsze 2.0t. To dwulitrowa benzyna, która rozwija 211 KM przy 5500 obr./min. i 350 Nm od 1250 do 3500 obr./min. Przyspieszenie do 100 km/h zajmuje mu 7,3 s, więc jest już całkiem sportowo. Prędkość maksymalna równa 235 km/h powinna wystarczyć większości kierowców.
Nie rozumiem jednak do końca polityki Infiniti. Sedana, Q50, możemy kupić z silnikiem 3.0t i z napędem na tylną oś. Q60 występuje z kolei z tym silnikiem wyłącznie z napędem na cztery koła. Czy nie powinno być czasem odwrotnie? Czy to nie coupe powinno cieszyć sportowym charakterem klasycznego układu napędowego, a sedan stabilnością podczas jazdy? Nie każdą decyzję producenta musimy rozumieć, być może stoi za tym jakieś uzasadnienie.
3.0t być może jeszcze kiedyś przetestujemy, więc skupmy się na 2.0t. W połączeniu z 7-stopniową skrzynią biegów radzi sobie na drodze bardzo przyzwoicie. Z wyprzedzaniem nie ma najmniejszego problemu. Z samą jazdą też - Q60 prowadzi się bardzo neutralnie. Nawet, jeśli chcemy, by tylny napęd pomagał “wkręcić” się w zakręt, zbytnio nam nie pomoże.
Choć nie jest to oczywiście super sportowiec, dla tych, którzy z napędem na tylną oś chcieliby oglądać świat przez boczną szybę, czekają nie najlepsze wiadomości. Z tyłu zastosowano standardowy dyferencjał. Jeśli któreś z napędowych kół zaczyna się ślizgać, przy wyłączonej kontroli trakcji większość momentu zostanie przekazana na koło bez przyczepności. To prowadzi do nie zawsze przewidywalnych zachowań. Raz uślizg tylnej osi będzie większy, raz mniejszy. Dużo zależy od prędkości, z jaką wjedziemy w zakręt.
W Gran Turismo nie chodzi jednak o to, by pokonać całą Zakopiankę bokiem. Chodzi tu przede wszystkim o to, by dojechać na przykład z Krakowa do Barcelony czy Paryża i cieszyć się samą jazdą. W Infiniti Q60 z pewnością lekki uśmiech zagości na twarzy kierowcy - także z tym słabszym silnikiem. Trzeba będzie tylko dobrze poznać specyficzny układ kierowniczy, który jest szalenie precyzyjny, ale też bardzo mało komunikatywny. Przypomina to bardziej jazdę na symulatorze niż w prawdziwym pojeździe.
Infiniti Q60 z silnikiem 2.0t nie jest zbyt oszczędny, choć jak na tę moc jest znośnie. Producent mówi o 6,8 l/100 km średnio, 5,4 l/100 km w trasie i 9,2 l/100 km w mieście. Poza tym w mieście trzeba liczyć się raczej z okolicami 11-12 l/100 km, na trasie bliżej 7-8 l/100 km.
Gran Turismo za pół ceny
Historia przyzwyczaiła nas, że samochody wpisujące się w kanon pięknych Gran Turismo swoje kosztują - zazwyczaj przynajmniej pół miliona złotych. Infiniti chętnie nam taki samochód sprzeda za mniej niż połowę tej kwoty - w podstawowej wersji kosztuje 184 600 zł. Konfigurator nie jest jednak zbyt rozbudowany, więc bardziej powinniśmy skupić się na poziomie wyposażenia, a dopiero potem pomyśleć o jakichś dodatkach. Takie infiniti Q60 z silnikiem 2.0t i bardzo bogatym wyposażeniem kosztuje około 220 tys. zł - i nie więcej.
Inaczej sprawa wygląda z 405-konnym 3.0t. Cena tej wersji znacznie zbliża się do 300 tys. zł.
Infiniti nie oddaje oczywiście samochodu za darmo, bo ceny u konkurencji są dość podobne. Konkurencja sporo jednak na nas zarobi na słono cenionych dodatkach, a w Infiniti dostaniemy prawie wszystko w pakiecie. Jedynie Lexus idzie podobną drogą co Infiniti.
Wątpię, by ten samochód trafił do mas. Jest piękny, ale wyjątkowo niepraktyczny - trudno więc by zajął miejsce pierwszego czy nawet drugiego samochodu w rodzinie. Zdecydują się na niego wyłącznie ci, którzy chcą coupe, w dodatku dość nietypowe jak na polskie drogi.
I oto cała magia Infiniti Q60. Jest dostępne, ale jednocześnie bardzo egzotyczne. Jeszcze długo będziemy się za nim oglądać.
Redaktor
Infiniti Q60 2.0 T 211 KM, 2017 - test AutoCentrum.pl
Wyświetlenia: 5 222Zapraszamy na test Infiniti Q60 z silnikiem 2.0T o mocy 211 KM.