Hyundai i30 – pewniak czy nudziarz?
Bez cienia wątpliwości minęły czasy, w których można było w towarzystwie fanów motoryzacji naśmiewać się z samochodów marki Hyundai. To prawda: nie cieszyły się opinią zbyt trwałych, dobrze wykonanych i wyjątkowo wyglądających. Tymczasem to już pieśń przeszłości. Czy jednak na pewno koreańska marka pozbyła się wszystkich cech, które odpychały klientów? Hyundai od kilku lat dostarcza na rynek samochody rozsądne. Przyzwoicie złożone z wykorzystaniem komponentów o naprawdę dobrej jakości, cechujące się niezawodnością i przede wszystkim rozsądnie wycenione. Żeby nowy Hyundai i30 mógł stać się autem doskonałym, potrzebowałby jeszcze „nuty szaleństwa” stylistycznego. Czy jednak to warunek konieczny, żeby odnieść sukces?
Nieco nudny
Kiedy stojąc na zatłoczonym parkingu ustalimy już z całą pewnością, że mamy przed sobą nowego Hyundaia i30 (podobieństwo do Peugeota 308 może być przeszkodą), śmiało możemy rozpocząć głośne rozważania, czy to aby na pewno najświeższa propozycja w segmencie C. Trzecia generacja modelu stylistycznie wyraźnie odcina się od poprzednika. Zabrakło ostrych cięć w linii nadwozia i mocno pochylonej do przodu maski. Pojawiła się za to klasa, której nieco brakowało do tej pory. Nowy Hyundai i30 stara się udowodnić, że także samochody codzienne, powszechne, kompaktowe potrafią prezentować się z klasą, nie pretendując jednocześnie do miana dystyngowanych. To, co konstruktorom udało się najbardziej, to właśnie umiejętne wyważenie utylitarnego charakteru auta z nadwoziem skromny, mało krzykliwym, ale eleganckim. Wyrazem tego ostatniego mogą być chromowane listwy, okalające linię szyb i grill. Ten z kolei utrzymany jest w szarej tonacji i zdaje się wyznaczać nowy trend wśród modeli tego producenta. Nadwozie Hyundaia i30 nie jest nudne na wskroś, jednak daleko mu do określeń: szałowe, futurystyczne, niecodzienne. Trochę szkoda.
... stonowany
Z kolei zajmując miejsce za kierownicą brak wspomnianej stylistycznej nuty szaleństwa warto już zdecydowanie docenić. Przecież „opakowanie” służy do robienia wrażenia na innych, za to kokpit to królestwo kierowcy, który ma się czuć dobrze i komfortowo. To zdecydowanie cechy zupełnie odmienionego wnętrza i30. To zestaw rozwiązań dziś już dobrze znanych z innych modeli i mocno kojarzonych z marką. Nie ma w tym nic dziwnego. To jeden z najprzyjemniejszych kokpitów w swoim segmencie (i nie tylko). Pomimo kompaktowych rozmiarów auta, wrażenie robi przestrzeń w kabinie. To między innymi za sprawą deski rozdzielczej wyraźnie odsuniętej od kierowcy w kierunku szyby czołowej. Ten zabieg pozwala skupić uwagę na najważniejszych elementach. To wygodna kierownica z grubym wieńcem, wysoko umiejscowione zegary – klasyczne, miłe dla oka i wyświetlacz centralny. Może się wydawać, że ten ostatni wystaje za wysoko, zaburzając widoczność, jednak nie ma takich problemów podczas jazdy.
Jedynym zarzutem do „centrum sterowania” może być trochę archaiczny interfejs i niska jakość wyświetlanego obrazu. Za to system nawigacji, dobrze znany m.in. z modeli Kii zasługuje na pochwałę. Jedynie automatyczne dobieranie skali mapy mogłoby działać z większym zdecydowaniem.
Fotele zaskakują nie tylko ciekawym i nieoczywistym kolorem skórzanego obicia (bardzo jasny biało-stalowy), ale też komfortem jazdy, który oferują. Na pierwszy rzut oka wyglądają na zbyt płaskie, ale na średniej długości wyprawy są w pełni wystarczające. Mogą być trochę zbyt wąskie, brakuje też lepszego trzymania bocznego.
To jednak typowe auto na co dzień i w tej roli prosty, przejrzysty i funkcjonalny kokpit zdaje egzamin. Pomagają też drobne „smaczki”: panoramiczny dach czy nie tylko podgrzewane, ale także wentylowane fotele. Nie ma się co oszukiwać, przy tych rozmiarach auta tylna kanapa oferuje niewiele więcej poza przyzwoitą ilością miejsca i wygodnymi, głębokimi siedziskami.
ale pracowity!
O ile zarówno wewnątrz, jak i z zewnątrz nowy Hyundai i30 mieści się w kategorii po prostu solidnego, dobrze wykonanego samochodu z segmentu C, to w kwestii prowadzenia i osiągów dalece bardziej nadaje się na najwyższą półkę pośród niemałej konkurencji. Testowany przez nas egzemplarz był wyposażony w benzynowy silnik o pojemności 1.4 litra, generujący moc 140 KM. Jednostka ta współpracowała z nowością w ofercie koreańskiej marki: 7-stopniową automatyczną dwusprzęgłową skrzynią biegów DCT. I to konfiguracja, która wiele potrafi. Wydawałoby się, że jedyne 140 KM w najmocniejszej „cywilnej” odmianie nowego i30 nie powinno robić wrażenia, jednak jest zgoła inaczej. Niezależnie od osiągów i liczb na poziomie 8,9 sekund do pierwszej setki, najważniejsze są subiektywne odczucia z jazdy. Jest dynamicznie, płynnie i przede wszystkim stabilnie. Samochód przyspiesza ochoczo, skrzynia działa płynnie, a za stabilność odpowiada przyjazny układ kierowniczy. W skrócie: jest to auto, które w prowadzeniu nie wymaga zwiększonej uwagi, oferując nam jednocześnie pełną nad nim kontrolę. Całość sprawia wrażenie, jakby samochód pracował za kierowcę, oddając mu tylko to co najlepsze – frajdę z jazdy.