Hyundai i30 nowej generacji
Mimo, że marka Hyundai posiada w swojej ofercie wiele aut, najważniejszym modelem jest właśnie i30. Produkowana od 2012 roku druga generacja, właśnie doczekała się swojego następcy. Rynek motoryzacyjny rządzi się swoimi prawami – jeśli nie starasz się być najlepszy, nie masz czego szukać wśród konkurentów. Dlatego nowa generacja i-trzydziestki zrywa z wizerunkiem kompakta niższej klasy średniej, stając się tym samym poważnym zagrożeniem dla Volkswagena Golfa.
W obliczu wszechobecnej elektroniki, systemów wspomagania i marek quasi premium, które rosną jak grzyby po deszczu, auto po prostu dobre nie ma szans na rynku sprzedaży. Hyundai jest kolejnym przykładem, że z auta z pozoru nijakiego, da się zrobić ciekawy samochód na miarę XXI wieku. A koreański koncern otwarcie przyznaje, że do 2021 roku chce być azjatyckim numerem 1 Starego Kontynentu i zdeklasować konkurencję.
Model i30 został „uszyty na miarę” Europejczyków, a jego produkcja ma się odbywać właśnie w Europie. - Dokładnie sprawdziliśmy, czego potrzebują współcześni, „żyjący w cyfrowym świecie” klienci. Zredefiniowaliśmy nasze podejście i stworzyliśmy samochód atrakcyjny wizualnie, wyposażony w zaawansowane funkcje multimedialne i komunikacyjne, komfortowy w prowadzeniu, a więc spełniający oczekiwania każdego – tak mówi Jochen Sengpiehl, wiceprezes ds. marketingu w Hyundai Motor Europe. I faktycznie na pokładzie nowego i30 znajdziemy niemal wszystko, czego fan technologii mógłby oczekiwać. Choćby Apple Car Play/Android Auto, czy schowek, w którym możemy bezprzewodowo ładować smartfona. Jednak elektroniczne „bajery” to nie wszystko. Hyundai i30 otrzymał także system autonomicznego hamowania (z opcją wykrywania pieszych), aktywny tempomat, system utrzymywania pasa ruchu oraz asystenta monitorowania martwego pola. Dodatkowo radary, umieszczone w tylnym zderzaku, ułatwiają wyjeżdżanie z miejsc parkingowych, ostrzegając o zbliżającym się z prawej bądź lewej strony pojeździe.
Znak rozpoznawczy
W wyglądzie zewnętrznym nowego Hyundaia i30 zaszło sporo zmian. Choć rozstaw osi się nie zmienił, długa linia boczna, poprowadzona od przednich reflektorów aż do tylnej części auta, w połączeniu z opadającą linią dachu, optycznie wydłuża samochód. Lekko „spływająca” maska sprawia, że przód wygląda poważniej i masywniej.
Z przodu znajdziemy aktywne klapy wlotu powietrza, które nie tylko usprawniają chłodzenie, ale także pozytywnie wpływają na aerodynamikę pojazdu (Cx wynosi 0,3). Nowy Hyundai i30 otrzymał także LED-owe reflektory z pionowymi światłami LED do jazdy dziennej, które pełnią jednocześnie funkcję kierunkowskazów.
Hyundai i30 nowej generacji wyznacza szlaki stylistyczne dla marki na najbliższe lata. Mowa o całkowicie przeprojektowanym grillu, który producenci określają jako kaskadowy. Faktycznie, patrząc na auto z przodu, zewnętrzny zarys osłony chłodnicy zdaje się „spływać” ku środkowi. Jednak uzasadnienie firmy, że inspiracją dla jego stworzenia był kształt wylewającego się strumienia stopionego metalu, jest chyba nieco na wyrost... Ten zabieg stylistyczny ma się jednak stać znakiem rozpoznawczym Hyundaia, więc z pewnością niedługo rozgości się także w innych modelach marki. A także w kolejnych odsłonach i-trzydziestki. Marka już zapowiada, że w ciągu kilku najbliższych miesięcy zaprezentuje model i30 w wersji kombi, a koniec roku powinien przynieść sportowego i30 N o mocy co najmniej 250 koni mechanicznych.
Proste wnętrze
Bolączką nowych samochodów wyposażonych w mnóstwo elektroniki, jest liczba przycisków. W momencie kiedy wnętrze samochodu zaczyna przypominać lotniczy kokpit, już wiadomo, że nie jest dobrze. Hyundai poszedł po rozum do głowy i do minimum zmniejszył liczbę guzików, optycznie poszerzając przy tym kabinę. Nadal nie jest ich mało, ale są odpowiednich rozmiarów – umożliwiając trafienie w nie palcem, a nie wykałaczką – a ich rozmieszczenie jest dość intuicyjne. Do dyspozycji kierowcy jest także wielofunkcyjna kierownica, za pomocą której możemy sterować podstawowymi funkcjami radia i komputera pokładowego (opcjonalnie możemy wyposażyć Hyundaia i30 w podgrzewane koło kierownicy).
We wnętrzu znajdziemy całkiem sporo miejsca, szczególnie w pierwszym rzędzie siedzeń. Niewielkim minusem (lub też brakiem konsekwencji ze strony projektantów) jest fakt, że sterowany elektrycznie jest jedynie fotel kierowcy. Niestety pasażer będzie zmuszony przesuwać siedzisko manualnie. W drugim rzędzie siedzeń nie ma już tak obszernej przestrzeni. Wysocy pasażerowie mogą skarżyć się na mało miejsca nad głową i na kolana. Auto nadrabia bagażnikiem, który oferuje 395 litrów objętości. Bez problemu umieścimy w środku dwie kabinowe walizki i sporo mniejszych przedmiotów. Amatorów narciarstwa ucieszy otwór na narty, znajdujący się w tylnej kanapie.
Prowadzenie
Marka mocno podkreśla, że przetestowała i30 nowej generacji w każdych możliwych warunkach. I tym sposobem nowy Hyundai spędził długie godziny na torze Nürburgring, gdzie był poddawany wymagającym testom, marzł w polarnych warunkach w Szwecji, z mozołem wciągał przyczepę na alpejskie wzgórza i pocił się w upale południowej Hiszpanii. Brzmi bardzo dumnie i obiecująco. Szczególnie jeśli dodamy do tego liczby. Według konstruktorów układ kierowniczy jest o 10% bardziej ‘bezpośredni’, a czas reakcji pojazdu o 15 ms krótszy. Bądźmy szczerzy… Nikomu to nic nie mówi. A jak jest podczas normalnej jazdy? Nowy Hyundai i30 prowadzi się bardzo przyzwoicie. Układ kierownicy pracuje lekko, miejsko, ale z przyjemnym oporem, ułatwiającym manewrowanie przy większych prędkościach. Zawieszenie jest na tyle sztywno zestrojone, że auto nie zachowuje się jak wysiedziany tapczan, ale mimo to dobrze radzi sobie z tłumieniem nierówności. Czy pojazd faktycznie reaguje o 15 milisekund szybciej? W warunkach drogowych trudno to sprawdzić.
Nowe jednostki napędowe
W gamie silnikowej znajdziemy turbodoładowany silnik wysokoprężny 1.6 CRDI w trzech wariantach mocy – 95, 110 oraz 136 koni mechanicznych. Najmocniejszy z nich oferuje niemały maksymalny moment obrotowy 300 Nm. Jest to jedyna jednostka zasilana olejem napędowym, jaką marka oferuje w modelu i30.
Nieco większy wybór znajdziemy wśród silników benzynowych, ponieważ tu marka ma trzy propozycje. Pierwsza z nich to czterocylindrowy wolnossący silnik 1.4 MPI o mocy 100 KM. Towarzyszą mu dwie nowości – trzycylindrowy 1.0 o mocy bagatela 120 koni mechanicznych oraz 140-konny 1.4 T-GDI, który po raz pierwszy zastosowano w samochodzie Hyundaia. Generuje on całkiem spory maksymalny moment obrotowy w wysokości 242 Nm. Jednostka jest dostępna zarówno z manualną skrzynią biegów o sześciu przełożeniach, jak i z 7-biegową przekładnią automatyczną. Silnik jest lżejszy od swojego poprzednika (Gamma 1.4 l) o 14 kilogramów, generując przy tym znacznie wyższą moc. Niemały udział ma w tym pewna zmiana konstrukcyjna – wysokociśnieniową turbinę wbudowano w kolektor wydechowy. Dzięki temu poprawił się czas reakcji przepustnicy i moment w niskim zakresie obrotów – wspomniane 242 Nm są dostępne już od 1500 obrotów na minutę.
Podczas pierwszych jazd mieliśmy okazję zapoznać się z najmocniejszym wariantem benzynowym. Choć trudno nazwać go wyścigówką, nie sposób odmówić mu żwawego przyspieszenia. Skrzynia automatyczna dobrze dogaduje się z silnikiem, przez co auto bardzo dobrze radzi sobie z wyprzedzaniem, nawet przy większych prędkościach. Minusem są jednak łopatki przy kierownicy. Oczywiście sama ich obecność jest jak najbardziej na plus. Jeśli jednak zmienimy bieg manualnie, przekładnia „strzela focha” i nie bardzo ma ochotę ponownie przejąć kontrolę, dzieje się to dopiero po dłuższym czasie.
W danych katalogowych tej jednostki producent obiecuje średnie zużycie paliwa na poziomie 4,8 l/100 km. Jednak jak łatwo się domyślić, wynik jest bliższy 7 litrów.
A cena?
Na koniec pozostaje kwestia ceny. Hyundai i30 nowej generacji z silnikiem 1.0 MPI w podstawowej wersji wyposażenia Classic+ (marka zrezygnowała z dotychczasowych bazowych wersji Base i Classic), to wydatek 65 700 zł. Dokładnie tyle musieliśmy zapłacić za jego poprzednika (w wersji Classic+), z tą różnicą, że teraz otrzymujemy dużo bogatsze wyposażenie. W standardzie dostaniemy bowiem system autonomicznego hamowania, asystenta nieplanowanej zmiany pasa ruchu, inteligentne światła drogowe, tempomat czy elektrycznie sterowane szyby przednie i tylne. Dodatkowym wabikiem na klientów, ma być oferowana przez markę pięcioletnia gwarancja bez limitu kilometrów.
Hyundai nigdy nie grał pierwszych skrzypiec na europejskim rynku motoryzacyjnym. Podczas gdy koncerny-giganci licytowali się, kto zrobi lepsze/szybsze/nowocześniejsze auto, w Rüsselsheim rozkwitało jednak centrum rozwoju koreańskiej marki. Tam, w ciszy i spokoju, Hyundai szył na miarę samochód dla Europejczyków. I jak jeszcze kilkanaście lat temu nikt nie przypuszczał, że marka odniesie duży sukces, tak teraz konkurenci powinni mieć oczy szeroko otwarte.