Honda Jazz - szwajcarski scyzoryk
Prawdopodobnie najtańszy z samochodów milionerów doczekał się nowej generacji. Zmian jest sporo, ale esencja sukcesu pozostała ta sama. Czy trzecia odsłona Hondy Jazz wjedzie do wielu garaży? Zastanawiamy się podczas pierwszych jazd we Frankfurcie.
Jesteśmy na to gotowi?
Honda utrzymuje, że produkuje auta o futurystycznym wyglądzie. Faktycznie, od czasów Civica ósmej generacji, ochrzczonego mianem „UFO”, ich samochody przyjmują raczej kontrowersyjne kształty. Nie wszyscy są na nie gotowi. Wąskie światła tworzące jedność z grillem czy przednia szyba pod prawie tym samym co maska kątem to koncepcja „spójnych, przenikających się kształtów”. Bryła auta ma po prostu sprawiać wrażenie jednolitej rzeźby.
Mówienie o Hondzie Jazz jak o „rzeźbie na kołach” to może nadużycie, ale projektanci postarali się o kilka niestandardowych akcentów. Wzdłuż boku poprowadzono dość głębokie przetłoczenia, które mają dodawać sylwetce dynamiki. Nad mocno pochyloną przednią szybą widać mały spoiler, a niżej atrapy wlotów powietrza. Dzisiaj wszyscy chcą promować się „dynamicznymi” sylwetkami i powiązaniami ze sportem samochodowym. Ile tego w japońskim kompakcie? Oceńcie sami.
Jak szwajcarski scyzoryk
Może dzisiaj jest to już mniej popularne, ale ładnych parę lat temu chłopiec obdarowany scyzorykiem byłby wniebowzięty. Tak, dzieci kiedyś bawiły się nożami i nikt nie miał z tym problemu. Szczytem marzeń był scyzoryk szwajcarski, który poza ostrzem mieścił szereg innych narzędzi. Za jego pomocą można było wystrugać łuk, odciąć gałąź drzewa, przykręcić śrubkę w deskorolce, otworzyć oranżadę, zbudować szałas - cokolwiek. Powtarzam - to wszystko za pomocą czerwonej rękojeści z krzyżem szwajcarskim skrywającym rozkładane narzędzia.
Z takim też scyzorykiem kojarzy mi się Honda Jazz, a szczególnie jej wnętrze. To, czym zaskarbiła sobie przychylność klientów, być może z Markiem Zuckerbergiem na czele, to właśnie wielofunkcyjna kabina. Dzięki przesunięciu zbiornika paliwa do przedniej części pojazdu, udało się zyskać więcej miejsca z tyłu. I nie chodzi nawet o przestrzeń przed nogami. Honda wykorzystała tu swój patent zwany Magic Seats, za sprawą którego siedziska tylnych foteli możemy złożyć w taki sposób, by przewieźć wyższe przedmioty. Oczywiście, jeśli zajdzie taka potrzeba, możemy też tradycyjnie złożyć oparcia tychże foteli, a kiedy i to nie wystarczy - także fotel pasażera z przodu. W ten sposób przewieziemy prawie 2,5-metrowe przedmioty. Jest też konfiguracja dwuosobowego łóżka-leżanki, które można wykorzystać wedle uznania. Byle nie podczas jazdy.
Podoba mi się koncepcja schowków i kieszeni, które zwiększają funkcjonalność jedynie wtedy, kiedy ich potrzebujesz. W ten sposób kierowca wykorzystuje na przykład uchwyt na kubek po jego lewej stronie. Nieużywany nie wystaje poza bryłę deski rozdzielczej, ale jeśli umieścimy w nim napój, szufladka wysunie się, pewnie trzymając napój.
System multimedialny Honda Connect dostępny jest od środkowej wersji wyposażenia wzwyż. Oparty został o system Android, co ma zapewnić szybsze działanie. Jest w porządku, ale w kwestii szybkości obsługi widzę jeszcze pole do poprawy. Nie przepadam też za wyglądem interfejsu. W tej materii trendy często się zmieniają i czarno-niebieskie gradienty byłyby na czasie może kilka lat temu, ale nie dzisiaj. Teraz stawia się na płaski design. Nie przeszkadza to funkcjonalności, a jedynie części osób o określonym poczuciu estetyki. Każdy znajdzie tu jednak łączność MirrorLink czy dostęp do Internetu przez tethering lub mobilny router. Liczbę opcji możemy rozszerzyć za pomocą aplikacji Aha i z Honda App Centre, ale na nowe programy będziemy pewnie musieli trochę poczekać. Jeśli w ogóle się doczekamy.
Lekki czołg
Pojazdy gąsienicowe, wydawałoby się, nie powinny w ogóle skręcać, a jednak im się to udaje. Niezależnie napędzane gąsienice mogą kręcić się z różną prędkością, tak więc zwolnienie jednej strony zakreśla łuk w tymże kierunku. Honda wykorzystała podobne zjawisko w nowym Jazzie. W trakcie jazdy po łuku wewnętrzne koła są delikatnie hamowane, co poprawia wrażenie zwrotności. Siła hamowania dobierana jest do sytuacji na drodze (prędkość, kąt skręcenia kół itp.), ale zawsze jest na tyle delikatna, by nie miała niekorzystnego wpływu na bezpieczeństwo. W połączeniu z bardziej bezpośrednim układem kierowniczym o przełożeniu 14,1:1 auto ma szybciej reagować na ruchy kierownicy - o 22,5% lepiej od poprzedniego modelu.
W skrzyni manualnej skrócono praktycznie wszystkie biegi, za wyjątkiem szóstego. W ten sposób rozpędzamy się szybciej, ale jeśli chcemy oszczędzać paliwo, 6. bieg znacząco zredukuje obroty (2000 obr/min przy 80 km/h; 3000 obr/min przy 120 km/h). Synchronizator drugiego biegu wykonano z włókna węglowego, co ma wpływać na lżejszą pracę skrzyni biegów. Honda bardzo upodobała sobie procenty, bowiem każdy szczegół jest w stanie określić w liczbie procentowej. Czy w takim razie samochody te były testowały roboty, a nie ludzie? Zmiany biegów są o 5% lżejsze, skok skrzyni zredukowano o 10%, opór przekładni zredukowano o 25%, wał korbowy silnika jest lżejszy o 27%. Może praktykanci nie mieli nic do roboty i liczyli stosunki pomiędzy poprzednią, a obecną generacją.
Daleko mi do fana skrzyni CVT, szczególnie w silnikach o tak małej pojemności. Lexus LS600h mógł jeździć z przekładnią od skutera, ale przynajmniej V8 brzmiało dobrze w całym zakresie obrotów. Tutaj oczywiście nasłuchamy się 1.3-litrowego rzężenia, ale na szczęście nie w monotonny sposób. Przynajmniej nie przez większość czasu. Podczas rozpędzania skrzynia CVT emuluje 7-biegowy automat, przechodząc po kolei przez wszystkie przełożenia. Są tu też dwa programy działające w określonych sytuacjach. Położenie pedału gazu jest cały czas nadzorowane i w zależności od tego, jak szybko kierowca będzie się z nim obchodził, „bieg” zostanie zredukowany lub utrzymany. System wczesnej redukcji przy hamowaniu (EDDB) będzie utrzymywał wysokie obroty podczas zjazdu ze wzniesienia lub dohamowania przed zakrętem, wspomagając tym samym hamowanie silnikiem. Funkcja Fast Off znajduje wykorzystanie, kiedy kierowca szybko zdejmie nogę z gazu. W takiej sytuacji silnik znowu wkręca się na wyższe obroty, by płynnie zrównać prędkość z pojazdem przed nami, a następnie szybciej go wyprzedzić.
Tyle technikaliów. Jak w rzeczywistości jeździ się Hondą Jazz? Nie najgorzej. Samochód wydaje się trochę nadsterowny i podatny na gwałtowne ruchy kierownicą i gazem. Przyspieszenie do setki nie powala, ale skrócone przełożenia fajnie sprawdzają się w mieście - na jedynce „złapiemy” 40 km/h, na dwójce około 80 km/h. Wystarczy, żeby szybko włączyć się do ruchu poruszającego się z prędkością 50 km/h. Siedzenia są miękkie, ale na dłuższych dystansach z pewnością dadzą się we znaki. Tyle, że Honda Jazz nie jest z założenia samochodem długodystansowym.
„All in One”
W telezakupach i na osiedlowych bazarach swego czasu słynne były produkty „All in One”, czyli „Wszystko w jednym”. W chińskich „konsolach” znajdziemy podobno 1000 gier, sokowirówka zrobi sok ze wszystkiego w zasięgu wzroku, a na jednej płycie znajdziemy milion ćwiczeń, dzięki którym w trzy dni schudniemy o 50 kg i zdobędziemy wymarzoną sylwetkę. Takie produkty z góry wydają się naciągane, ale klienci nadal się na to porywają.
Honda Jazz jest czymś podobnym, ale bardziej wiarygodnym. Nie komunikuje, że dostaniesz sportowy samochód, którym zabierzesz na wakacje 8-osobową rodzinę i dojedziesz na drugi koniec świata z prędkością grubo ponad 200 km/h na jednym baku. Do sprawy podchodzi bardziej racjonalnie i wyciska z małego samochodu wszystko to, co da się z niego wycisnąć. Niemal dowolna konfiguracja wnętrza przy tych gabarytach znacząco wpływa na funkcjonalność i możliwości transportowe. Wewnątrz znajdziemy kilka schowków, ale nie wszystkie muszą uwidaczniać się od razu - jeśli z nich nie korzystasz, to nie zabierają przestrzeni w środku. Silnik nie jest przy tym królem szos, ale pracuje płynnie i potrafi być oszczędny.
Co jest więc problemem? Pośrednio jakość wykonania, ale to jeszcze da się przeżyć. Najbardziej może odstraszać cena. Bazowe 59 900 zł to pułap Seata Leona ST. Co z tego, że z wnętrza Jazza wyciśnięto wszystko, co możliwe, skoro za tę samą cenę dostajesz większy samochód? Klienci długo będą się zastanawiać zanim kupią Hondę Jazz - i to może odwieść ich od tego czynu. A szkoda, bo koncept tak wszechstronnego malucha jest jak najbardziej godny uwagi. Zobaczymy, co przyniosą pierwsze miesiące sprzedaży.
Redaktor