Honda Jazz i HR-V - powrót samurajów
Po długiej nieobecności na rynku motoryzacyjnym Honda powraca z dwoma typowo miejskimi modelami. Mimo że są utrzymane w takiej samej stylistyce, znacznie się różnią i są adresowane do zupełnie innych odbiorców. Czy będą w stanie pokonać liczną konkurencję w swoich segmentach?
Japońska marka zachwala swoje nowe modele hasłem „Honda sięga po to, o czym inni mogą tylko marzyć”. To dość odważne motto, jak na „zwyczajne” auta, które mają być towarzyszami codziennego życia swoich właścicieli. O tym czy reklama ze statkiem kosmicznym w roli głównej ma szansę choć odrobinę przemówić do wyobraźni, przekonaliśmy się podczas pierwszych jazd testowych.
Honda Jazz
To już trzecia generacja popularnego modelu. Liczby potwierdzają, jak lubiany jest ten samochód. Od 2001 roku na całym świecie sprzedano ponad 5,5 mln egzemplarzy. Najnowszy Jazz jest adresowany w głównej mierze do lojalnych klientów (60%), którzy już mieli z Hondą do czynienia. Japońska marka w pewien sposób szufladkuje nabywców, z góry określając, która wersja wyposażenia jest dla kogo. I tak odmiana Trend ma stać się członkiem rodziny z dziećmi, najprawdopodobniej będąc drugim autem w domu. Wersja Comfort raczej będzie wyborem dojrzałych rodzin, w których pisklęta już wyfrunęły z gniazda. Najbogatszy wariant – Elegant – jest adresowany głównie do seniorów. Podział ten jest nieco stereotypowy, a o jego trafności przekonamy się dopiero za kilka miesięcy podczas analizy statystyk sprzedaży.
To czym nowy Jazz zaskakuje od samego początku, to ilość miejsca w kabinie pasażerskiej. Wsiadając, można się zdziwić, jak w tak małym aucie udało się wygospodarować tyle przestrzeni. Z reguły w pojazdach segmentu B tylny rząd siedzeń przypomina raczej kurzą grzędę, a wysokie osoby nijak nie mogą znaleźć wygodnej pozycji. W Jazzie jest zupełnie inaczej. Miejsca wystarcza nie tylko nad głową, ale przede wszystkim przed kolanami (+115 mm w stosunku do 2. generacji). Nie będzie przesadą, jeśli tę przestrzeń porównamy do tylnej części całkiem przyzwoitego sedana. Nie ma się co dziwić, w końcu nadwozie urosło od czasów poprzednika o 95 mm, a osie oddaliły się od siebie o 30 mm. Z tyłu znajdziemy „magiczne” siedzenia, umożliwiające uniesienie siedziska. Dzięki temu tym małym kompaktem można przewozić rzeczy o niemałych gabarytach. Centralnie umieszczony zbiornik paliwa pozwolił również na wygospodarowanie pokaźnej przestrzeni bagażowej. Już podstawowe 354 litry są wystarczające w codziennej eksploatacji, jednak po złożeniu oparć uzyskujemy aż 1314 litrów objętości (do linii dachu). Pod tym względem można Jazza uznać za lidera w swoim segmencie.
Przedni rząd siedzeń nieco zaskakuje, choć na brak miejsca z pewnością nie można narzekać. Uwagę przykuwa jednak duży dotykowy panel sterowania klimatyzacją w duecie z 7-calowym ekranem dotykowym, które wyglądają jakby były z innej epoki. Całe wnętrze jest dość skromne mimo, że jakość użytych materiałów nie pozostawia wiele do życzenia. Na tym tle chyba lepiej prezentowałby się bardziej klasyczny wyświetlacz, zamiast tak nowoczesnego centrum dowodzenia.
Na nic byłby silnik bez skrzyni biegów. Tu japońska marka również zaskakuje, oferując tradycyjny wariant manualny o sześciu przełożeniach lub bezstopniową przekładnię CVT. Decydując się na drugą opcję, zapewnimy sobie niższe zużycie paliwa i wyższą jakość pracy w stosunku do skrzyni manualnej.
W kwestii prowadzenia Jazz jest dość przewidywalny. Choć producent chwali się sztywniejszą konstrukcją nadwozia i zawieszeniem specjalnie dostosowanym do europejskich dróg, wygląda na to, że na obietnicach się kończy. Podczas dynamicznego pokonywania zakrętów auto mocno się przechyla i daleko mu do „obiecywanej” sztywności. Jednak całkiem nieźle radzi sobie z tłumieniem nierówności – jazda po wertepach nie sprawia, że kierowca czuje się jak w shakerze.
Nowy Jazz ma szanse świetnie się sprawdzić w docelowej grupie nabywców. Japońska marka nie ukrywa, że jest to samochód adresowany do rodzin z dziećmi oraz do osób starszych. Jeżeli szukamy niedużego auta, pakownego bardziej niż worek Świętego Mikołaja, ta propozycja powinna spełnić nasze oczekiwania. Jedyną drobną przeszkodą może być cena, ponieważ trzecią generację Jazz’a możemy kupić od 59 900 zł, a to jednak dość dużo jak na przedstawiciela segmentu B.
Honda HR-V
Nową Hondę HR-V z poprzednikiem łączy jedynie nazwa. Z połączenia sylwetki auta typu coupe z masywnością SUV-a, powstał miły dla oka widok. Głównym założeniem tego modelu jest połączenie pozornie skrajnie odmiennych cech. Funkcjonalność minivana, bezpieczeństwo SUV-a i charakter coupe, a to wszystko zmieszane w jednym crossoverze. Mocno zarysowany przód z kabiną nawiązującą kształtem do aut sportowych i masywny tył sprawiają, że mało kto powie o nowym HR-V, że jest brzydki.
Wsiadając do tego auta, chyba każdy poczuje się komfortowo. Widać, że wnętrze zostało dobrze przemyślane i dopracowane pod wieloma względami. Fortepianowa czerń użyta do wykończenia detali, 7-calowy ekran z systemem Honda Connect czy zorientowana na kierowcę wysoko przebiegająca konsola środkowa, razem tworzą naprawdę ładną i zgraną całość. Jedyne do czego można by się „przyczepić” to konstrukcja zegarów. Choć są ładne i czytelne, to centralna część prędkościomierza przypomina czarną plamę. Zupełnie tak, jakby projektant zapomniał coś tam umieścić. Dodatkowo przy ustawieniu kierownicy w najniższym położeniu, osoba o wzroście 170 cm zupełnie zasłoni sobie nią prędkościomierz w przedziale od 80 do 120 kilometrów na godzinę.
Tak jak w przypadku Jazza, także tu japońska marka postanowiła zostać liderem w swojej klasie pod względem przestronności wnętrza. Ilością miejsca na nogi w tylnym rzędzie siedzeń nowy HR-V dorównuje typowym SUV-om, mierząc przy tym zaledwie 4,3 metra. Podobnie jak w przypadku mniejszego brata, tu również zbiornik paliwa znajdziemy pod przednimi siedzeniami, co pozwoliło na użyteczne zagospodarowanie tylnej części pojazdu. Jedynie nieznacznie opadająca linia dachu może się okazać kłopotliwa dla wysokich pasażerów. Z pewnością jednak zrekompensuje to ilość miejsca przed kolanami, nawet przy maksymalnie odsuniętym do tyłu przednim fotelu. W nowej Hondzie HR-V nie zabraknie również miejsca na bagaże. Do dyspozycji mamy 470 litrów objętości bagażnika, a po rozłożeniu oparć tylnej kanapy wzrasta ona do 1533 litrów. Niski próg załadunkowy (650 mm) będzie dużym ułatwieniem, choćby przy pakowaniu zakupów. Wszystko wskazuje na to, że Honda we wszystkim chce być „naj”. Również w konkurencji na największe otwierane panoramiczne okno dachowe…
Honda HR-V na rynku europejskim będzie dostępna jedynie z napędem na przednią oś. Japońska marka przewiduje, że największą – bo aż 70-procentową – popularność zdobędzie wariant z wolnossącym silnikiem benzynowym 1,5 i-VTEC. Moc 130 KM i maksymalny moment obrotowy 155 Nm zapewniają dobre osiągi i niskie zużycie paliwa, za co z pewnością wielu kierowców doceni ten model. Podobnie jak w przypadku Jazza, tu również mamy wybór jeśli chodzi o to jak chcemy zmieniać biegi. Silnik benzynowy dostępny będzie z tradycyjną 6-biegową skrzynią manualną, dzięki której rozpędzenie się do „setki” potrwa 10,7 sekundy oraz z bezstopniową przekładnią CVT. Drugi wariant lekkie spowolnienie (11,2 s do 100 km/h) wynagrodzi nam niższym zużyciem paliwa. Honda przygotowała również coś dla zwolenników diesli. Mowa o turbodoładowanej jednostce napędowej 1,6 i-DTEC, którą znajdziemy jedynie pod maskami Hond sprzedawanych w Europie. 120 koni mechanicznych i 300 Nm momentu obrotowego sprawią, że sprint od 0 do 100 kilometrów na godzinę potrwa jedynie 10 sekund. Po raz kolejny zapewnia to modelowi HR-V miejsce w czołówce swojego segmentu. Zachęcająco brzmi też zużycie paliwa podawane przez producenta. Według danych katalogowych silnik ten zadowoli się jedynie 4 litrami oleju napędowego na dystansie 100 kilometrów.
Segment crossoverów prężnie się rozwija i wygląda na to, że kierowcy bardzo polubili ten typ nadwozia. Honda nie mogła wybrać lepszego momentu na prezentację modelu HR-V. Po raz kolejny japońska marka pokazuje jednak jak wysoko się ceni. Za podstawową wersję z silnikiem benzynowym trzeba zapłacić 77 tysięcy złotych. Liczba zamówień pokazuje jednak, że dla nabywców nie ma to większego znaczenia.
Jak widać subtelność Honda zostawiła w rodzimym kraju kwitnącej wiśni, by szturmem wparować na europejski rynek. Niemal jednoczesna premiera przedstawicieli dwóch najbardziej popularnych segmentów, może okazać się przepustką do sukcesu. HR-V raczej szybko zadomowi się w europejskich garażach, skoro już od pierwszych swoich dni spotyka się z takim zainteresowaniem. Stary dobry Jazz w nowej odsłonie też ma szanse powtórzyć sukces dwóch swoich poprzedników. Honda wraca do gry.