Honda Civic Tourer - pakowność ponad wszystko
Wykresy rządzą. Wystarczyło, aby krzywa zainteresowania klientów samochodami typu kombi skierowała się w dół, a Honda błyskawicznie zareagowała... pozbawiając Civika jego bardziej pakownej wersji. Ten stan trwał kilka ładnych lat (ładnych, bo pięciodrzwiowa wersja Hondzie się udała), aż wreszcie stało się - klienci znów zainteresowali się rodzinnymi odmianami kompaktów, wykres zawrócił i skierował się do góry i oto na salonie samochodowym we Frankfurcie światło dzienne ujrzała Honda Civic Tourer, wzbudzając ogromne zainteresowanie. Nic dziwnego, gdyż stylistyka auta jest chyba jeszcze bardziej kontrowersyjna, niż odpowiednika w nadwoziu hatchback.
Po premierze auta w sieci pojawiały się skrajne opinie na temat jego wyglądu. Jednym się podobał, inni byli wręcz zniesmaczeni, ale efekt został osiągnięty – auto nie pozostawia nikogo obojętnym. Dość przywołać komentarze z naszego fanpage na FB – po dodaniu zdjęć z pierwszego dnia prezentacji pierwszy komentarz był „Brzydal!”, a drugi „Piękny…”. I tyle w temacie. Każdy oceni sam, a ja spróbuję podkreślić szczegóły.
Z przodu, z tyłu, z boku i od góry – wszędzie jest mnóstwo przetłoczeń, krzywizn i załamań. Stawiając Tourera obok klasycznego kombi (jak wspomnę o Skodzie Octavii, to na dole zobaczę znajome komentarze, więc tym razem niech będzie Golf Variant) zobaczymy auta z różnych planet. Tak, poznajemy styl „UFO”. Z przodu mamy wielki grill optycznie powiększony czarną wstawką w zderzaku, zaś całość przypomina nieco wielką literę „Y”. W dolnej części mamy wloty powietrza z siatką o przekroju plastra miodu, po bokach światła wykonane w technologii LED, zaś najważniejszą częścią są duże lampy dość mocno nachodzące na boczne nadkola. Tył auta zdominowany jest przez ogromny i pękaty pas świateł, który wyraźnie wystaje poza obrys nadwozia. Trzeba przyznać, że na żywo wygląda to imponująco (a na pewno bardziej imponująco, niż na zdjęciach) – rzadko kiedy spotykamy tak śmiałą linię i przyzwyczajeni do niemieckiej powściągliwości, spoglądając na Hondę możemy się nieco przestraszyć. Styliści wyraźnie zaszaleli, zaś dział księgowości pojechał na długi, bezpłatny urlop, a kiedy wrócił, to miał dość energii, aby wszystko przeliczyć i nic przy tym nie popsuć.
Linia boczna jest bardzo agresywna. Przód „zaczyna się” bardzo nisko i dynamicznie pnie się do góry. Maska i szyba przednia to praktycznie jedna linia bez załamań, co jeszcze bardziej potęguje wrażenie swoistego klina. Linia dachu po minięciu słupka B zaczyna delikatnie opadać, choć nie jest to urwisko, które może przełożyć się na brak miejsca nad głową na tylnej kanapie. Bardzo ciekawie wygląda linia okien, która za słupkiem C nie zamyka się i płynnie przechodzi w szybę tylnej klapy. Tak właściwie to dopiero od tego momentu wersja 5d i Tourer zaczynają się różnić. Na długość to tylko 235mm, ale jaka różnica optyczna! Gdy mamy do czynienia z jasnym nadwoziem i przyciemnionymi szybami efekt ten wygląda świetnie. Warto również wspomnieć o przetłoczeniach nad nadkolami, które nadają całości muskularnego wyglądu.
Nie wszystko jednak zasługuje na pochwałę. Klamka tylnych drzwi została ukryta w słupku C, co zdaniem stylistów ma nawiązywać do nadwozia hatchback bądź coupe, a moim zdaniem generuje pustą przestrzeń w tylnej części bryły nadwozia. Nie jestem specjalistą od stylistyki, ale wydaje mi się, że wersja z klamką byłaby bardziej spójna, a każdy, kto wozi małe dzieci wie, że także bardziej praktyczna. Również nakładki przy nadkolach mogą przywodzić na myśl nieudane przeróbki samochodów na wersje „terenowe” – nie każdemu się to spodoba.
Moim zdaniem plusów jest znacznie więcej niż minusów, a liczniejsze mimo wszystko negatywne komentarze na FB wynikają z odbioru Civika przez klientów – kombi nie wpisuje się łatwo w image auta sportowego i nietuzinkowego, na który Civic sobie wyraźnie zapracował.
We wnętrzu Hondy Civic Tourer nie czeka na nas żadna niespodzianka. Kierowcę otacza sceneria znana z wersji 5d - mamy tu trzy tradycyjne zegary zatopione w „tubach”, zaś nad nimi rozpościera się szeroka szczelina z wyświetlaczami cyfrowymi. Plastiki są dobrej jakości, choć przeważnie twarde, a elementy z którymi styka się kierowca są bardzo przyjemne w dotyku. Przytłoczyć może liczba przycisków, jak również brak czytelnej logiki ich działania. Pamiętam, że kiedy testowałem Civika 5d to w końcu wiedziałem, który do czego służy, ale musiało to być rzeczywiście mało intuicyjne, skoro pół roku później niewiele z tego pamiętałem. Przestrzeni dla wysokiego kierowcy jest w sam raz, ale jako pasażer przedniego fotela dwumetrowiec raczej nie będzie się czuł komfortowo – prawemu przedniemu fotelowi definitywnie brakuje około 5cm zakresu regulacji wzdłużnej. Z przodu siedzi się ponadto dość wysoko, co jest technicznie uzasadnione tym, że pod podłogą znajduje się płaski zbiornik paliwa. Domyślacie się już, dlaczego powędrował pod podłogę? Aby bagażnik był jak największy! Tylko co mi z wielkiego bagażnika, skoro na skrzyżowaniu nie wiem, kiedy zmieniły się światła, bo siedzę z głową w podsufitce? Zapewne 95% kierowców ten problem nie dotknie, ale opisuję tylko to, co odczułem sam podczas podróży.
Na tylnej kanapie miejsca jest tyle, ile można się spodziewać po kompakcie o rozstawie osi 2595mm. Czyli bez szaleństw, ale nie poniżej oczekiwań. Na plus zaliczyć należy płaską podłogę oraz nieco wyżej poprowadzony dach, a na minus brak miejsca na stopy pod przednimi fotelami (znów ten zbiornik paliwa, przez który przednie fotele praktycznie leżą na podłodze).
Jak widać, niemal każdy z podróżujących odczuje efekty dbałości o maksymalną pojemność bagażnika. Czy warto? Bez dwóch zdań. Pod względem funkcjonalności auto prezentuje się rewelacyjnie. W standardowym ułożeniu bagażnik ma pojemność aż 624 litrów, zaś po złożeniu oparć tylnej kanapy pojemność ta wzrasta do 1668 litrów. Dla porównania, Volkswagen Golf Variant charakteryzuje się pojemnością bagażnika odpowiednio 605 oraz 1620 litrów, natomiast wspomniana Skoda Octavia Combi posiada bagażnik o pojemności 610 litrów w standardowym ułożeniu oraz aż 1740 litrów po złożeniu oparć tylnej kanapy. Mimo wszystko to tylko liczby i tak naprawdę, przy tak dość niewielkich różnicach, liczy się przede wszystkim układ oraz dodatkowe rozwiązania. W tym temacie Honda Civic Tourer może pochwalić się specjalnym mechanizmem składania kanapy Magic Seats, który pozwala złożyć oparcia, uzyskując zupełnie płaską podłogę, lub podnieść siedzisko tylnej kanapy, uzyskując ogromną przestrzeń w poprzek auta (na przykład na 2 telewizory). Do tego dochodzi 117-litrowy schowek w bagażniku, którego podłogę można ustawić na dwóch poziomach (płaska podłoga w bagażniku lub wnęka w podłodze). Jakby tego było mało próg bagażnika obniżono do wysokości podłogi, czyli 565 mm, co sprawia, że załadunek i rozładunek bagaży będzie niezwykle łatwy.
O ile funkcjonalność i pojemność auta zasługują na sporą pochwałę, to wybór jednostek napędowych pozostawia sporo do życzenia. Otóż klienci mogą wybrać jeden z… dwóch silników. W ofercie znajdziemy jednostkę o pojemności 1,6-litra i-DTEC i mocy 120 KM z momentem obrotowym 300 Nm lub silnik i-VTEC o pojemności 1,8-litra produkujący 142 KM z momentem obrotowym rzędu 174 Nm. Jak na auto, które teoretycznie ma odnieść sukces w Europie, wybór dwóch jednostek napędowych o dość przeciętnej mocy to spory minus. Plusem jest jednak wydajność tych silników. Uzyskanie dieslem w trasie spalania poniżej 4 litrów nie stanowi najmniejszego problemu, a w mieście nie przekroczymy 6-7 litrów/100 km. Jadąc spokojnie (nie jakoś super oszczędnie, ale spokojnie) przez Rzym zobaczyliśmy (w 2 osoby) spalanie 5,4 l/100km. Diesel jest co prawda dość głośny, ale nie jest to nic denerwującego, a jego parametry są w zupełności wystarczające, aby poczuć dynamiczne prowadzenie.
W tym ostatnim pomaga nam też trzystopniowa regulacja pracy amortyzatorów. Tryb Dynamic utwardza zawieszenie na tyle, że pokonywanie zakrętów staje się wciągającą zabawą, choć na dłuższą metę wolałem opcję Comfort. Przycisk jest umieszczony pod ręką, więc kierowca może zmieniać ustawienia w każdej chwili w zależności od potrzeb.
Spoglądając na Hondę Civic Tourer, a następnie na ofertę przygotowaną na rynek w Europie myślę, że nie będzie to częsty widok na naszych ulicach. Po pierwsze: odważna stylistyka, która może odstraszyć klientów, szukających auta rodzinnego, które nie będzie rzucało się w oczy. Po drugie skromna oferta silnikowa. Czy pojawi się trzeci powód w postaci ceny (Hondy zwykle są droższe od konkurencji)? Tego na chwilę obecną nie wiemy, bo cenników dla wersji Tourer jeszcze nie mamy, a pierwsze auta pojawią się w Polsce dopiero w lutym 2014. Nieoficjalnie mówi się o cenie wyższej o około 1000 euro od wersji 5d.
Wygląda na to, że aby móc ogłosić, że „Civic ma największy bagażnik w klasie” Honda poświęciła odrobinę więcej, niż ja bym sobie życzył. Miejsce na nogi z przodu. Wysoko umieszczone fotele. Brak miejsca na stopy z tyłu. Nieprzypadkowo wymieniam to jeszcze raz, bo chcę podkreślić, że Honda niechcący skreśliła z listy swoich klientów siatkarzy i koszykarzy – czyli osoby o wyższym, niż przeciętny wzroście. Na szczęście większości kierowców to wszystko, co mi (a mam dwa metry wzrostu) w Civiku przeszkadza najbardziej, przeszkadzać nie będzie prawie wcale, albo wcale. Spodobać się za to może niebywale oszczędny silnik, świetne właściwości jezdne, pomysłowa aranżacja przestrzeni i bardziej, niż przyzwoita (jak na kompakt) jakość wykończenia. A może, jeśli ktoś potrafi spojrzeć w przyszłość, także i futurystyczny wygląd.