Hiszpańskich emocji ciąg dalszy - Seat Leon
Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, kiedy mam scharakteryzować Leona z silnikiem 1.8 TSI i z siedmiobiegowym automatem, to opinia, że ten samochód ma zupełnie różne dwa oblicza.
Do pracy po mieście jedziemy grzecznym automatem, który ułatwia nam życie w korkach. Na trasie... ten samochód zaczyna szaleć. Łopatki przy kierownicy jeszcze bardziej wyławiają z niego bestię. Ale po kolei.
Noblowski wynalazek
Testowego Leona napędza 160-konny silnik TSI rozwijający 250 Nm momentu obrotowego w bardzo szerokim zakresie. Z jednostką współpracuje godny nobla wynalazek - skrzynia DSG. Siedmiobiegowa, dwusprzęgłowa przekładnia pozwala robić z tym samochodem cuda. Przede wszystkim niesłychanie ułatwia poruszanie się po mieście, a podczas leniwej jazdy poza nim sprawia, że samochód wydaje się jechać na powietrze, bo wskaźnik zużycia paliwa siedzi w miejscu, a zasięg pokazywany przez komputer zamiast spadać - rośnie. Gdy chcemy popisać się dynamicznym wyprzedzeniem, bądź z piskiem ruszyć spod świateł - wtedy w sukurs przyjdzie nam przekładnia w trybie manualnym, zmieniająca niewinnego hatchbacka w połykacza innych aut. Już przy dwóch tysiącach obrotów odczujemy, że w tym aucie drzemie moc. Setkę Leon osiąga w niespełna 8 sekund, choć wydaje się, że robi to szybciej.
Dobre wychowanie
Samochód świetnie trzyma się drogi, ale do tego Seaty już nas przyzwyczaiły. Zawieszenie jest twarde, więc na dziury uważać trzeba podwójnie. Samochód jest zrywny, pracuje bardzo kulturalnie. Ma też inną zaletę. Mimo, że wygląda prawie tak samo od sześciu lat, to nadal prezentuje się znakomicie. Walterowi da Silvie udało się stworzyć auto ponadczasowe, które, obok Ibizy, pozwoliło wedrzeć się hiszpańskiej marce na europejskie salony. Auto jest zwarte, świetnie prezentuje się z ksenonowymi reflektorami, a w testowanym egzemplarzu dobrze sprawdzał się także system doświetlania zakrętów.
Właściwy wybór
Kabina Leona jest wygodna i bardzo ergonomiczna, zupełnie nie pasuje jednak do tego auta wykończenie plastikowymi elementami rodem z Chin. Materiały powinny być cieplejsze, chociażby takie jak w braterskim Golfie. Jest za to bardzo wygodnie, a przednie fotele trzymają wręcz perfekcyjnie, nie męcząc podczas dłuższej trasy. Siedzenia są podgrzewane i choć moim zdaniem to zbędny i drogi dodatek, pasażerom, szczególnie w zimie, może sprawić przyjemność.
Tego Leona w bardzo bogatym pakiecie wyposażenia, łącznie z nawigacją, kupimy za ok. 90 tysięcy złotych, a pozbawiając go kilku zbędnych dodatków, jesteśmy w stanie zbić cenę do 83 tysięcy. W zamian dostajemy doskonale wyglądające i jeżdżące auto, z prawdziwie mistrzowską skrzynią biegów.