Hiszpańska mucha dla całej rodziny
Czy jazda czymś, co przypomina skrzyżowanie samochodu ze stękającym pieskiem, może być podniecająca? Tak, i to nie tylko dla kierowcy, ale dla całej familii.
Hiszpanie to fajny naród. Są serdeczni, mają temperament, którym można by obdarować z pięć innych nacji, a do tego słyną z poczucia humoru. Dokładnie taki sam jest Seat Toledo. Już przy jego projektowaniu hiszpańscy inżynierowie musieli świetnie się bawić. Stwierdzili najwyraźniej, że dowcipem i oryginalnością pobiją konkurencję, i trzeba przyznać, że sztuka ta udała im się znakomicie. Toledo wygląda tak, że trudno go pomylić z jakimkolwiek innym samochodem. Według producenta jest sportowym sedanem, ale tak naprawdę powinien trafić do segmentu N, czyli „Niewiadomoco", bo to ani sedan, ani kombi, ani van. Patrząc z boku, przypomina raczej pieska, który podczas spaceru załatwia to, co każdy pies załatwiać powinien.
Hiszpańska psina ma kontrowersyjną sylwetkę, ale na szczęście nie jest brzydka. Jej zadziorny pysk jasno daje do zrozumienia, że nie należy do „pokojowych przytulanek". Jest raczej typem myśliwego, który uwielbia drogowe polowania. Agresywności dodają mu ostre przetłoczenia na bokach i 16-calowe łapy. Tylko ten kuper... Ni go przypiął, ni przywiązał.
Przemytnik
Jednak nawet tył Toledo może się podobać. Tyle że dopiero po otworzeniu wielkiej klapy bagażnika. Wtedy oczom ukazuje się doskonale zaprojektowana 500-litrowa przestrzeń bagażowa. Jej walory doceni przede wszystkim ten, kto w kufrze zwykł wozić kupę – za przeproszeniem – dupereli. Tutaj każda szmatka, śrubka, zapasowe żarówki czy gaśnica znajdą dla siebie odpowiednie miejsce i nie będą tańczyły na zakrętach od burty do burty. A wszystko dzięki podwójnej podłodze bagażnika. Tam, gdzie w innych autach znajduje się już koło zapasowe, w Seacie kryje się ok. 60-litrowa przestrzeń z praktycznymi, ruchomymi przegrodami („zapas" też jest, ale głębiej). Takie rozwiązanie może okazać się szczególnie przydatne, gdy wakacje będziemy spędzali w kraju, gdzie papierosy i trunki wyskokowe są znacznie tańsze niż nad Wisłą. Kilka butelek czy kartonów ponad stan będzie można łatwo ukryć przed oczami celników, a w przypadku ewentualnej wpadki tłumaczyć, że tak wygląda zestaw do naprawy przebitej opony, jaki oferuje Seat. Jednym słowem, „mrówki" będą zachwycone.
Słonie też, bo w środku Toledo oferuje więcej miejsca niż wybieg w zoo. Za kierownicą Hiszpana wygodną pozycję zajmie nawet „Pudzian", a na kolana wciśnie mu się jeszcze jego osobista cheerleaderka. To chyba jedyne auto, w którym nie miałem maksymalnie obniżonego fotela, a mimo to – przy wzroście bliskim 2 metrom – nad głową miałem więcej miejsca niż w vanie. Wystarczy 5 sekund, by ustawić siedzisko w wygodnej pozycji. A siedzieć się chce i to bardzo, bo sportowe fotele (płatne ekstra 2,5 tys. zł) są jak garnitur szyty na miarę. Przytulają się do ciała z każdej strony, obłapiają nawet za barki, jakby chciały powiedzieć: „nie wypuszczę cię, dopóki sobie porządnie nie poszalejemy". Oczywiście z podobną czułością obmacują pasażera(-kę), a nawet pasażerów… z tyłu. W miejscu, gdzie w normalnych autach znajduje się wersalka à la PRL, do Toledo wstawiono dwa sportowe „kubełki", pomiędzy nimi coś, co przypomina taboret, a w rzeczywistości jest rozkładanym, praktycznym podłokietnikiem. Dwie osoby będą miały cudownie, ale ta, która usiądzie w środku, może ubiegać się o odszkodowanie. Cóż, pięcioosobowym rodzinom pozostaje wybór wersji ze zwykłymi fotelami. Ponadto nie zniszczą one ubrań, bowiem tkanina, której użyto do wykończenia wersji Stylance, jest chropowata, przez co może powycierać niektóre ciuchy. Na dżinsach może to wyglądać modnie, jedna jeśli spotka to wieczorową suknię wybranki naszego serca, możemy mieć nieprzyjemności... Ale w końcu do teatru i na bale nie jeździ się codziennie.
Za to każdego dnia trzeba będzie obcować z czymś, co Hiszpanie nazywają „obiciem deski rozdzielczej". A to nic innego jak tani plastik z fabryki pod Pekinem – twardy i nieprzyjemny w dotyku. Jedyny jego plus to fakt, że z powodzeniem udaje włókno węglowe. Najgorsze jednak jest to, że obito nim nawet podłokietnik i w ten sposób zmieniono go w tackę np. do krojenia chleba. Bo do podpierania łokcia na pewno się on nie nadaje.
O niebo lepsze wrażenie robi świetnie wyprofilowna skórzana kierownica oraz poziom wykończenia. Testowany egzemplarz miał za sobą ponad 50 tys. kilometrów, a wyglądał i zachowywał się, jakby dopiero opuścił salon. Nic nie trzeszczało, nie odpadało, a materiały nie wykazywały nawet najmniejszego śladu zużycia. W przypadku auta testowanego przez wiecznie niewyżytych dziennikarzy to zjawisko nadprzyrodzone.
Ognisty Hiszpan
A za kierownicą Toledo z dwulitrową benzynówką naprawdę można się wyżyć. 150 kucyków wystarczy, by niezłą zabawę miała nie tylko głowa familii, ale także jej siedząca obok szyja oraz potomstwo rozłożone na tylnej kanapie (przepraszam – w kubełkach). Do setki poniżej 10 sekund prezentuje się lepiej w rzeczywistości niż na papierze, ale nie to zachwyca. Prawdziwą rewelacją jest elastyczność całej tej stajni. Od 60 na godzinę można całkiem żwawo przyspieszać z... nie, nie z czwórki... Z szóstki! To niewiarygodne, ale dzięki bezpośredniemu wtryskowi paliwa ten benzyniak zachowuje się jak diesel. Na autostradzie można w ogóle zapomnieć o takim wynalazku jak skrzynia biegów. Szósteczka i do przodu w całym zakresie obrotów. Miodzio! Na dodatek motorek przyjemnie brzmi, a czasami nawet podniecająco gwiżdże, jakby miał turbosprężarkę. Niestety, za ten gwizd każe sobie słono płacić pod dystrybutorem.
Toledo FSI okazał się wyjątkowym pijakiem. W mieście potrafił wyżłopać bez mrugnięcia reflektorem 13 litrów na setkę, a w trasie z łaski swojej raczył zejść do „skromnych" 8. Cóż... czymś trzeba poić te spragnione koniki, które tak wyrywają się do przodu. I trzeba dać im poszaleć, najlepiej na krętej drodze o dobrej nawierzchni. Wtedy galopują, aż miło.
Zawieszenie Hiszpana prowokuje do tego, żeby pokazać rodzince, jak ujeżdża się dzikie mustangi. Taaak... na Półwyspie Iberyjskim wiedzą, jak robi się sportowe zawieszenia. Seata trudniej wyprowadzić z równowagi, niż zmusić ślimaka, żeby cały wyszedł ze skorupy. Trzyma się drogi lepiej niż kamień grzałki w czajniku elektrycznym.
Niestety, tak jak nie ma rzeczy doskonałych, tak nie ma zawieszeń jednocześnie sportowych i komfortowych. Przemierzając Toledo podziurawione po zimie jak ser szwajcarski drogi, najlepiej uprawiać slalom gigant. Większe wyrwy czuć na kręgosłupie, a i plomby w zębach mogą poczuć się zagrożone. Mniejsze można zignorować, bo Hiszpan zajmie się nimi jak profesjonalista – delikatnie i bez bólu.
To samo można powiedzieć o układzie kierowniczym, który doceni zarówno delikatna kobieca dłoń, jak i amator ostrej jazdy. Jest tak czuły, że „lepsza połowa" siedząca w fotelu obok może poczuć się zazdrosna. Progresywne wspomaganie sprawia, że kręcenie kółkiem jest tak samo przyjemne na parkingu pod supermarketem jak na krętej drodze górskiej. Hamulce? Są. To najważniejsze.
Amores Seatos
To auto można polubić. Nawet bardzo. Świetnie jeździ, ma dobry, choć paliwożerny silnik, a przede wszystkim jest oryginalne. Rodzinka udająca się takim „stękającym pieskiem" na wakacje wypoczywa już podczas jazdy, a jeżeli jedzie krętą drogą, to jeszcze dobrze się bawi. Szkoda tylko, że ta zabawa tyle kosztuje. Za przyzwoicie wyposażone Toledo w wersji Stylance z dwulitrowym silnikiem FSI zapłacimy blisko 90 tys. złotych. Jak na markę, która dopiero pracuje na swój prestiż, to trochę za dużo. Z drugiej strony z Hiszpanami jest jak z Włochami (czyt. Alfą Romeo). Kochasz, płacisz i zaczynasz żyć...
Kwestionariusz – Seat Toledo 2.0 FSI
- obywatelstwo: hiszpańskie
- wiek: produkowany od 2005 roku
Wymiary
- długość – 4457 mm
- szerokość – 1768 mm
- wysokość – 1568 mm
- rozstaw osi – 2578 mm
- pojemność bagażnika: 500 ¬- 1440 l
- pojemność zbiornika paliwa: 55 l
Serce
- silnik benzynowy o pojemności 1984 cm sześc. z wtryskiem bezpośrednim
- 4 cylindry, 16 zaworów
Tężyzna fizyczna
- moc: 150 KM (110 kW) przy 6000 obr./min
- maksymalny moment obrotowy: 200 Nm przy 3500 obr./min
- napęd: na koła przednie
- skrzynia biegów: manualna, 6-biegowa
Zajęcia na bieżni
- sprint 0-100 km/godz. – 9,7 s
- prędkość maks. – 206 km/godz.
Apetyt
- miasto – 12-14 l/100 km
- trasa – 8 l/100 km
Stan majątkowy
- 6 poduszek powietrznych, ABS, TCS, automatyczna klimatyzacja, wspomaganie kierownicy, centralny zamek, elektryczne szyby i lusterka, radio CD ze sterowaniem w kierownicy, aluminiowe felgi 16", skórzana kierownica i dźwignia zmiany biegów
Wartość
- od 88 990 zł