Hennessey Venom F5 – umarł król, niech żyje król!
Hennessey Performance Engineering to teksańska firma tuningowa, która od 1991 roku sprawia, że tacy „siłacze” jak Dodge Viper, Challenger czy Chevrolet Corvette i Camaro, a także Ford Mustang stają się ponad 1000-konnymi potworami. Ale marzeniem założyciela firmy, Johna Hennesseya, było stworzenie własnego samochodu. Udało się to w 2010 roku. Teraz przyszedł czas na drugie podejście.
Już zaprezentowany 7 lat temu Venom GT był czymś zdecydowanie ponadprzeciętnym. Samochód bazował na Lotusie Exige, który dla potrzeb projektu został niemal kompletnie zmodyfikowany. Jego serce stanowił 7-litrowy silnik V8 serii LS ze stajni General Motors, który wyposażono w dwie turbosprężarki, dzięki czemu osiągał moc 1261 KM i generował moment obrotowy o wartości 1566 Nm. W połączeniu z niską masą – wynoszącą 1244 kg – osiągi auta były bardziej niż imponujące. Sprint od 0 do 100 km/h zajmował 2,7 sekundy, do 160 km/h w sumie 5,6 sekundy, a do 300 km/h zaledwie 13,63 sekundy – co było Rekordem Guinnessa. Prędkość maksymalna, jaką uzyskano w czasie testów to 435,31 km/h, czyli więcej niż osiągnął Bugatti Veyron Super Sport (430,98 km/h). Na prośbę Stevena Tylera, wokalisty zespołu Aerosmith, powstała także wersja bez dachu o nazwie Venom GT Spyder, która ważyła 1258 kg i w której pod koniec produkcji zwiększono moc do 1451 KM, a moment obrotowy do 1745 Nm. Dzięki temu samochód osiągnął prędkość maksymalną, wynoszącą 427,44 km/h, detronizując tym samym pozbawionego dachu Bugatti Veyrona Grand Sport Vitesse (408,77 km/h). To jednak już przeszłość, bo teraz nadciąga Venom F5, przy którym Bugatti Chiron czy Koenigsegg Agera RS, a nawet Venom GT po prostu bledną.
Skąd nazwa F5?
Zacznijmy od początku, czyli od nazwy F5, która nie pochodzi ani od wysokości dźwięku w muzyce, ani od klawisza funkcyjnego na klawiaturze komputera. Oznaczeniem F5 określa się najwyższy poziom intensywności tornada w skali Fujita, osiągającego prędkość od 261 do 318 mil/h (od 419 do 512 km/h). A jaki to ma związek z samochodem? A taki, że jego prędkość maksymalna ma wynieść ponad 300 mil/h (ponad 482 km/h), co będzie absolutnym rekordem. Jak powiedział sam John Hennessey w wywiadzie z serwisem „Autoblog”, impulsem do stworzenia nowego samochodu byli jego znajomi, którzy zasugerowali mu, aby przygotował zupełnie nowy supersamochód, do czego oczywiście nie trzeba go było długo przekonywać.
Założeniem było stworzenie samochodu, który będzie autem sprawdzającym się równie dobrze na drodze, jak i na torze. Jak powiedział John Hennessey, nie miał on jednak zamiaru stworzenia samochodu, który pobije rekord toru Nurburgring – wystarczy, że Venom F5 „zejdzie” poniżej 7 minut i stanie się członkiem elitarnego klubu. Co ciekawe, zespół projektowy od samego początku miał sporą swobodę działania, gdyż John Hennessey narzucił tylko dwa twarde warunki do spełnienia.
Pierwszym z nich był wygląd nadwozia, które miało przywoływać na myśl szybkie zwierzę, np. sokoła wędrownego, co stało się inspiracją dla projektanta, którego personaliów John Hennessey nie chce zdradzić. Ponadto nadwozie już na pierwszy rzut oka miało wyrażać zdolność samochodu do osiągania niebotycznych prędkości. Z kolei przednie światła miały być wyjątkowe, gdyż John Hennessey uważa, że są one dla auta tym, czym oczy dla człowieka – określają go, wyrażając jego charakter i osobowość. W ten sposób wybrano reflektory LED-owe z motywem litery F, która nawiązuje do nazwy samochodu.
Drugim warunkiem było uzyskanie współczynnika oporu powietrza poniżej wartości 0.40 Cd - dla porównania, Venom GT miał 0.44 Cd, a Bugatti Chiron ma 0.38 Cd. Wynik, jaki udało się uzyskać w przypadku Venoma F5, to 0.33 Cd. Co ciekawe, najniższa wartość, jaką uzyskali styliści, to 0.31 Cd, ale według Johna Hennesseya cierpiał na tym wygląd nadwozia, które prezentowało się dość dziwacznie. To jak wielkie znaczenie ma w takim samochodzie aerodynamika, najlepiej oddaje porównanie do Venoma GT, który – aby zrównoważyć siłę oporu powietrza i rozpędzić się do prędkości 482 km/h – potrzebowałby silnika o mocy nie 1500, ani 2000, ale aż 2500 KM.
W odróżnieniu od Venoma GT, nowy model jest całkowicie nową konstrukcją. Według zapewnień Johna Hennesseya, został on całkowicie zaprojektowany od podstaw w jego firmie, od podłogi aż po dach, łącznie z jednostką napędową. Głównym „budulcem” samochodu jest włókno węglowe, z którego wykonano konstrukcję nośną i nadwozie na niej osadzone, dzięki czemu masa auta wynosi zaledwie 1338 kg. Ponieważ Venom F5 jest wciąż „dopieszczany” przed rozpoczęciem produkcji, jego wnętrze nadal czeka na swoją premierę. Wiadomo już jednak, że będzie zdecydowanie bardziej luksusowo wykończone niż w przypadku Venoma GT. Według zapowiedzi, będzie ono wykończone połączeniem skóry, alcantary i włókna węglowego. Co dość nietypowe w tej klasie aut, wnętrze będzie przestronne. Jak zapewnia John Hennessey, ma się w nim bez problemu zmieścić 2-metrowy futbolista amerykański – notabene, jednym z pierwszych właścicieli Venoma F5 będzie właśnie taki rosły gracz. Póki co nie zdecydowano jeszcze, w jaki sposób będzie się można dostać do kabiny – w grę wchodzą drzwi otwierane do góry, przypominające skrzydła mewy lub motyla.
Silnik V8 o pojemności 7.4
Przejdźmy jednak do „serca” tego motoryzacyjnego „jadu” (ang. venom). To aluminiowe V8 o pojemności 7.4-litra wsparte dwiema turbosprężarkami, które uzyskuje moc 1622 KM i moment obrotowy o wartości 1762 Nm. John Hennessey nie wyklucza jednak zastosowania większej liczby turbosprężarek, choć jak powiedział w wywiadzie dla magazynu „Top Gear”, mogą one niepotrzebnie zwiększyć masę samochodu. Zresztą ostateczne parametry silnika nie zostały jeszcze zatwierdzone, gdyż po części będą one uzależnione od potrzeb klientów. Ktoś mógłby zapytać, dlaczego nie skorzystano z napędu hybrydowego? Ponieważ podobnie jak zestaw czterech turbosprężarek byłby za ciężki. To także wynik tradycyjnego podejścia Johna Hennesseya do konstruowania samochodów, który mówi sam o sobie:
„Jestem purystą. Lubię proste i funkcjonalne rozwiązania.”
Pozostańmy jednak jeszcze chwilę w temacie układu napędowego. Silnik współpracuje z 7-stopniową, jednosprzęgłową, automatyczną skrzynią biegów, z której napęd trafia na tylne koła. Opcjonalnie można zamówić ręczną przekładnię, ale John Hennessey twierdzi, że w takiej konfiguracji kierowca będzie musiał walczyć z kontrolą trakcji, wykorzystującą GPS, i to aż do prędkości około 225 km/h.
Co tak naprawdę potrafi Venom F5?
Po uruchomieniu trybu „Vmax”, przednie wloty powietrza zostają przysłonięte klapami, a tylny spojler opuszczony. Wszystko to ma na celu zmniejszenie oporu powietrza i umożliwienie autu osiągnięcia jego prędkości maksymalnej. Jednak ciekawie robi się już wcześniej. „Sprint” od 0 do 100 km/h? Przy takim potencjalne mocy i osiągach nikt już sobie nawet nie zawraca tym głowy i podaje wartości z „nieco” wyższych pułapów. I tak wartość 300 km/h od startu zatrzymanego pojawia się na liczniku po 10 sekundach, czyli szybciej niż w bolidzie Formuły 1, by już po niecałych 20 sekundach kierowca mógł się rozkoszować podróżą z prędkością 400 km/h. Jak na tym tle wypada konkurencja? Słabo... Koenigsegg Agera RS potrzebuje równe 24 sekundy na „dobicie” do 400 km/h, a Bugatti Chiron aż 32,6 sekundy. Dla porównania, Venom GT uzyskał czas 23,6 sekundy.
Co ciekawe, mimo tak potężnego przyspieszenia oraz opóźnienia – za co odpowiedzialny jest komplet ceramicznych tarcz hamulcowych – firma nie jest specjalnie zainteresowana „wojną” w zawodach o nazwie „0-400-0 km/h”, którą toczą przeciwnicy. Wspomniał o tym John Hennessey, dając im jednocześnie „prztyczka w nos”:
„Myślę, że ta konkurencja została wybrana przez gości z Bugatti i Koenigsegga, ponieważ nie byliby w stanie pobić naszej prędkości maksymalnej.”
Jednak dla porządku warto podać, że czas, w jakim Venom F5 może przyspieszyć od 0 do 400 km/h i wyhamować z powrotem do 0 km/h, to mniej niż 30 sekund. I tutaj znów konkurencja nie ma się czym pochwalić, bo Agerze RS zajmuje to 33,29 sekundy, a Chironowi jeszcze więcej, bo 41,96 sekundy.
Jakie opony będzie miał Venom F5?
Przy opisywaniu Venoma F5, warto pochylić się nad tematem jego opon. To dobrze znane Michelin Pilot Sport Cup 2, które ma także Bugatti Chiron. I tu pojawia się istotna sprawa – masa samochodu. Bugatti już zapowiedziało, że próba ustalenia prędkości maksymalnej Chirona nastąpi nie wcześniej niż pod koniec przyszłego roku. Powód? Oficjalnie nie wiadomo, ale nieoficjalnie mówi się o oponach, które nie są w stanie przenieść sił, jakie występują przy tak dużych prędkościach – póki co, Bugatti zapewne czeka na opracowanie nowego ogumienia. Prawdopodobnie z tego powodu prędkość maksymalna Chirona jest elektronicznie ograniczona do 420 km/h, choć teoretycznie samochód może osiągnąć 463 km/h.
Dlaczego więc Hennessey wybrał takie ogumienie i ma zamiar bić na nim rekord prędkości? Bo tu kluczowa jest masa samochodu, a Chiron jest o prawie 50% cięższy od Venoma F5 – waży 1996 kg. Dlatego John Hennessey jest przekonany, że dla jego samochodu opony firmy Michelin są wystarczające:
„Opony są czynnikiem ograniczającym dla Bugatti. Sądzę jednak, że nie są nim dla nas. Kiedy wykonaliśmy obliczenia, wyszło, że ich nie przeciążamy. Nawet nie zbliżamy się do ich maksymalnego obciążenia przy naszych prędkościach.”
Według obliczeń, opony powinny wytrzymać bez problemu prędkości rzędu 450 km/h, a nawet 480 km/h. Hennesey nie wyklucza jednak opracowania z firmą Michelin lub inną zainteresowaną taką współpracą, specjalnych opon do Venoma F5, jeśli okaże się, że obecne nie będą dostatecznie wytrzymałe.
Tylko 24 egzemplarze
Zamówienia na Venoma F5 można składać już dzisiaj, ale dostawa pierwszych egzemplarzy nastąpi nie wcześniej niż w 2019 lub 2020 roku. W sumie powstaną 24 samochody, każdy z ceną minimalną wynoszącą 1,6 miliona dolarów... Minimalną, gdyż wybór wszystkich dodatkowych opcji wyposażenia winduje cenę o kolejne 600 tys. dolarów, czyli w sumie do 2,2 miliona dolarów. Drogo? Owszem, ale na tle np. Bugatti Chirona, którego cennik zaczyna się od około 2,8 miliona dolarów, to prawdziwa okazja. Jednak chęć złożenia zamówienia i stan konta bankowego nie wystarczą, by stać się posiadaczem Venoma F5, gdyż ostatecznie trzeba liczyć na przychylność samego Johna Hennesseya, który osobiście wybierze 24 szczęśliwców spośród wszystkich, którzy się zgłoszą.
Niedościgniony
A jak w kilku słowach opisać Venoma F5? Najlepiej zrobił to chyba sam jego „ojciec”, John Hennessey:
„Zaprojektowaliśmy F5 tak, by był ponadczasowy, tak by za 25 lat jego osiągi i konstrukcja wciąż były niedoścignione.”
Czy tak rzeczywiście będzie? Czas pokaże, ale może być trudno utrzymać tę „koronę”. Po pierwsze, Venom F5 musiałby być czymś na miarę legendarnego McLarena F1, a po drugie... konkurencja nie śpi. Mimo wszystko trzymam mocno zaciśnięte kciuki, by to marzenie Johna Hennesseya się spełniło. Poza tym, im więcej takich marzycieli, tym więcej emocji dla nas, motoryzacyjnych maniaków...