Hejterzy w ofensywie, czyli krytykowanie Skody Citigo dla... sportu?
Narzekamy, że nowe samochody są zbyt drogie. Twierdzimy, że posiadają kosmicznie wysilone silniki, które przy pierwszej nadarzającej się okazji eksplodują z wielkim hukiem. W powszechnym mniemaniu nowości uchodzą za tak przesycone elektroniką, że gdy zaczną się psuć po zakończeniu okresu gwarancyjnego, nawet najbardziej utalentowany wirtuoz lutownicy i oscyloskopu nie będzie w stanie przywrócić ich do porządku...
Na horyzoncie pojawiły się jednak trojaczki – Seat Mii, Skoda Citigo oraz Volkswagen up!, które nie zostały skalane czymkolwiek, co można uznać za zapowiedź motoryzacyjnej apokalipsy. Czego należy się więc spodziewać? Benzynowego silnika bez doładowania i z pośrednim wtryskiem paliwa, braku turbodiesla, jednosprzęgłowej skrzyni biegów, braku automatycznej klimatyzacji nawet za sowitą dopłatą i listy elektronicznych gadżetów zawężonej do nawigacji, komputera pokładowego, czujników parkowania oraz systemu automatycznego hamowania do prędkości 30 km/h. Jeżeli z biegiem czasu cokolwiek odmówi posłuszeństwa, nie powinno być przesadnie trudne w naprawie. Niestety kierowcom dogodzić trudno. Mimo starań koncernu Volkswagena powody do narzekania na trojaczki są znajdowane. Zbyt drogie, zbyt siermiężne, za słabe...
Jaką kwotę chcielibyśmy przeznaczyć na zakup samochodu? Wielu z nas bierze pod uwagę pojazdy za 20-30 tysięcy złotych. Co możemy otrzymać w zamian? Wyłącznie używane auto. Ceny nowych samochodów systematycznie rosną. Powiedzmy sobie wprost – zakup auta pachnącego nowością jest luksusem. Za rozsądnie wyposażonego przedstawiciela segmentu A z silnikiem lepszym od podstawowego wyłożymy 30-40 tysięcy złotych. Celujący w segment B powinni przygotować 40-50 tys. zł. Obecnie ceny wywoławcze wielu kompaktów, czyli 50-60 tys. zł, przestały kogokolwiek szokować. Czy w związku z tym można zarzucać Skodzie Citigo, że jest zbyt droga? Naszym zdaniem auto idealnie trafia w przedział cenowy segmentu A. Owszem, najtańsze nie jest. Ale gdy zaczniemy rozpatrywać stosunek ceny do jakości okaże się, że to bardzo rozsądna propozycja.
„Puszka po coli w cenie samochodu... marketingowy spam tego nie zmieni” - kratylos nie szczędzi Skodzie Citigo złośliwości. Z technicznego punktu widzenia każdy samochód można uznać za puszkę na kołach. Niektóre są aluminiowe, inne stalowe. Spory odsetek „puszek” spotykanych na polskich drogach uległ poważnemu zgnieceniu, ale jakimś cudem uniknął recyclingu i wrócił do obiegu, by podczas zderzenia z inną „puszką” zgnieść się jeszcze bardziej spektakularnie niż za pierwszym razem. „Puszki” są wykończone lepszymi lub gorszymi tworzywami. Mają koła, silnik i szyby. Coraz częściej klimatyzację. Wszystkie tak samo skutecznie chronią przed deszczem. Zimą jak jeden mąż marzną pod blokiem. Wymagają przeglądów, serwisowania oraz ubezpieczania. Równie dzielnie stoją w korkach, ale skoro niektóre zużywają przy tym znacznie mniejsze ilości paliwa, a do tego nie stwarzają problemów podczas parkowania i manewrowania, to czy faktycznie warto szukać większej i droższej „puszki”, jeżeli mieszka się mieście i podróżuje wyłącznie po jego terenie? Poszukując oszczędności można postawić na używaną „puszkę”, ale wcześniej trzeba zaakceptować ryzyko zakupu nadmiernie wyeksploatowanego egzemplarza.
MarcinGP komentując artykuł na temat Citigo stwierdził „co do silnika to musiałbym sprawdzić. Wiele się pisze zawsze w artykułach, że mały motor ale daje radę, a później okazuje się, że rzeczywiście daje radę ale jak się go ciągle dusi grubo powyżej 4000 obr. do póki nie sprawdzę nie uwierzę”. Zdania nie zmieniamy. Nowy silnik Volkswagena daje radę. Podczas jazdy po mieście kręcenie powyżej 3500 obr./min nie ma większego sensu. Robi się głośniej, wzrasta spalanie, a samochód nie zaskakuje nagłym przyrostem dynamiki. Przyzwoita dynamika Skody Citigo jest zasługą jej niskiej masy. Samochód waży zaledwie 854 kg. W 75-konnej Citigo stosunek mocy do masy wynosi więc 11,4 kg/KM. Dla porównania dodajmy, że dla podstawowego Audi A1 z silnikiem 1.2 TSI o mocy 86 KM analogiczny współczynnik to 12,1 kg/KM. Oczywiście konieczność wkręcania silnika na obroty będzie się pojawiała. Jeżeli na pokładzie znajdzie się komplet pasażerów, a droga zacznie się wznosić, bieg trzeba będzie zredukować.
Zaletą wolnossącego silnika Skody Citigo jest ograniczona wrażliwość na styl jazdy. W przypadku coraz bardziej popularnych jednostek z turbodoładowaniem, króluje zasada „turbo żyje, turbo pije”. Wystarczy kilka szybkich sprintów spod świateł, by z trudem wypracowana wartość skoczyła o kilka jednostek. W przypadku Skody Citigo wykręcenie w mieście powyżej 7 l/100km będzie sporym wyczynem. Oczywiście pomijając eksploatację typu „odpalam, jadę dwa kilometry i gaszę”. Podczas testu ze zbiornika ubywa średnio 5-6 l/100km.
„To jest auto typowo miejskie i nie polecałbym go w dłuższe trasy” - napisał pejotpe. Nam pozostaje zapytać: nie polecałbyś, ponieważ? Jeżeli jedziesz sam, bądź z jednym pasażerem, po względem przestronności Citigo nie odstaje od samochodu o rozmiar większego. Świetnie zestrojone zawieszenie sprawia, że nawet dalsze podróże nie męczą - Skoda Citigo skutecznie i cicho wybiera nierówności. Zakręty? Żaden problem. Można w nie wjeżdżać zaskakująco szybko. Prawdę powiedziawszy, tak zestrojone zawieszenia przydałyby się wielu samochodom segmentu B. Przy prędkościach 100-120 km/h poziom hałasu w kabinie nie jest uciążliwy. Warto również dodać, że według ADAC Citigo przy 130 km/h jest cichsze od Fabii II z trzycylindrowym silnikiem 1.2. Zaletą samochodu są też skuteczne hamulce.
„Poza tym bagażnik też nie jest przepastny” - argumentuje dalej pejotpe. Owszem, nie jest. Kufer Citigo jest krótki i głęboki, więc jeżeli zamierzamy w pełni wykorzystać jego pojemność, trzeba zrezygnować z walizek i spakować się w foliowe worki. 251 litrów to bardzo przyzwoity wynik. Cóż mają powiedzieć użytkownicy Aygo (139 l), Mini (160 l), Colta (186 l), Swifta (211 l), Ka (224 l), nowej Pandy (225 l), czy Mazdy 2 (250 l)? Pakują się, jeżdżą na wakacje i nie uważają, że źle wybrali.
„Za wersję 5D podobnie wyposażoną plus ubezpieczenie trzeba było dać ok, 37-38kPLN, a w tej cenie (no, może 2kPLN droższa) była Micra Acenta (co prawda z wyprzedaży 2011, ale z dużo lepszym wyposażeniem, typu automatyczna klimatyzacja, radio z zestawem głośnomówiącym” - komentuje pejotpe. Pozostaje nam pogratulować zakupu oraz życzyć udanej eksploatacji. Trzymamy również kciuki, by Micra w ostatecznym rozrachunku okazała się tylko dwa tysiące droższa. Przy próbie odsprzedaży będzie traktowana na równi z samochodami starszymi o rok. Citigo Elegance (5 dr.; 75 KM) jest wyraźnie tańsze od Micry Acenta (5 dr.; 80 KM) z tego samego rocznika – 40 590 zł vs 45 480 zł. Aktualny cennik Nissana nie przewiduje możliwości wyposażenia Micry Acenta w automatyczną klimatyzację. Szala nie przechyla się na korzyść Nissana nawet po dokupieniu do Skody zestawu głośnomówiącego (1400 zł), który jest oferowany w ramach pakietu Move&Fun. W celu zrównania wyposażenia Micrę trzeba doposażyć w czujniki parkowania (1200 zł).
Skoda Citigo nawet za dopłatą nie otrzyma klimatyzacji automatycznej. Czy to niezbędny element? Na naszej szerokości geograficznej „klima” naprawdę przydaje się przez 2-3 miesiące w roku. Do schłodzenia wnętrza pojazdu w zupełności wystarcza ręcznie sterowana klimatyzacja. Automatyczna wydaje się... kartą przetargową w salonach sprzedaży – otrzyma Pan samochód z automatyczną klimatyzacją, będzie Pan zadowolony. Krótko po wyjechaniu od dealera wielu z nas uznaje, że będzie w stanie lepiej zarządzać strumieniami powietrza, wyłącza tryb „Auto” i zaczyna ręcznie sterować systemem wentylacji. Dla potencjalnego nabywcy Skody Citigo znacznie ważniejsza może okazać się obecność seryjnego systemu ESP. Oczywiście nie jest on wyrazem dobrej woli Skody, tylko konsekwencją unijnych przepisów, dotyczących nowo homologowanych samochodów. Nie zmienia to faktu, że w większości starszych konstrukcyjnie samochodów segmentu A ESP wymaga dopłacenia sporych pieniędzy. Czy jest niezbędny? Osoba, której elektroniczna kontrola stabilności choć raz ułatwiła wybrnięcie z niebezpiecznej sytuacji, nie będzie miała wątpliwości. Pozostałym pozostaje lektura dotycząca wpływu ESP na prawdopodobieństwo uniknięcia kolizji.
„Moim zdaniem wygląda jak Toy Toy na kołach. Wnętrze to straszny kibel. Są małe autka które na pierwszy rzut oka nie sprawiają wrażenia całkiem ubogich” - w kolejnych komentarzach przekonuje MarcinGP. Trudno polemizować z upodobaniami estetycznymi. Faktycznie, Skoda Citigo ma na drzwiach solidny kawał blachy. Jeżeli wybierzemy auto w np. zielonym lub żółtym kolorze będzie on mocno kontrastował z resztą wnętrza. Skoda proponuje kilka wariantów kolorystycznych tapicerki i deski rozdzielczej. Miks beżowo-czarnych plastików z zielenią drzwi faktycznie nie jest najszczęśliwszy. Połączenie czerwieni lub żółci z czernią plastików robi dużo lepsze wrażenie. Nam blaszana wstawka, która kolorystycznie ożywia wnętrze, przypadła do gustu dużo bardziej niż tandetne plastiki, które „zdobią” drzwi wielu samochodów z niższej półki. Podczas codziennej eksploatacji najważniejsza jest duża – jak na rozmiary Skody Citigo - liczba schowków, wygodne przednie fotele – mogą ich pozazdrościć niektóre samochody segmentów B i C, oraz przestronność wnętrza. Ostatnie z wymienionych jest w stanie ugościć cztery dorosłe osoby. Warunki nie będą królewskie, ale nikt nie będzie narzekał też na ciasnotę.
„Szkoda, że dostaliście najbogatszą wersję... Myślę, że jednak u nas zdecydowanie więcej będzie jeździło tych skromniej wyposażonych i ze słabszym silnikiem” - napisał Kuba. Testowana Skoda Citigo rzeczywiście posiada wyposażenie znacznie wykraczające poza standard. Tylko za panoramiczne okno dachowe trzeba dopłacić 2900 złotych. Czy na drogi trafi duża liczba skromnie wyposażonych samochodów? Naszym zdaniem nie jest to aż takie oczywiste. Bazowa wersja Easy istnieje tylko po to, by korzystną ceną przyciągnąć klientów do salonów. Nic nie wskazuje, by większym zainteresowaniem miała cieszyć się też odmiana Active. Nie posiada w standardzie klimatyzacji i radioodtwarzacza. Po uwzględnieniu ewentualnej dopłaty okazuje się, że bardziej korzystny finansowo będzie zakup odmiany Ambition, która posiada także m.in. lusterka i klamki lakierowane w kolorze nadwozia, chromowane detale w kabinie, obrotomierz oraz schowek po stronie pasażera.
Podsumowanie nasuwa się tylko jedno. Konstruktywna krytyka z użyciem sensownych argumentów? Tak. Dyskredytowanie modelu „dla zasady” i ze względu na markę? Zdecydowane nie! W naszej ocenie Skoda Citigo wyróżnia się korzystnym stosunkiem jakości do ceny. Konkurenci depczą jej po piętach. To fakt. Można znaleźć maluchy z ciekawiej urządzonymi wnętrzami albo mocniejszymi silnikami. Po zebraniu wszelkich „za” i „przeciw” okazuje się jednak, że samochód produkowany w Bratysławie jest złotym środkiem.