"Hej, Mercedes!”, czyli nowy Mercedes Sprinter i jego asystentka
Motoryzacja się zmienia – wiadomo to nie od dziś. Jednak skala zmian w dzisiejszych czasach jest tak ogromna, że boję się, co nowego przyniosą nam kolejne lata. Niegdyś było tak, że nowe technologie najpierw pojawiały się w najdroższych modelach, a potem stopniowo schodziły do niższych klas, kończąc na autach miejskich. Samochody użytkowe były przeważnie pomijane. Z tą regułą kończy nowy Mercedes Sprinter, którego lista wyposażenia dodatkowego zdaje się nie mieć końca…
Bo „bez gwiazdy nie ma jazdy”!
Nowy Sprinter wyróżnia się elegancką stylistyką wśród swoich konkurentów. W końcu jak to mówią: „bez gwiazdy nie ma jazdy”. Coś w tym, bo testowany model naprawdę może się podobać.
Przód został zdominowany przez ogromny grill z – jakby to inaczej – równie dużą gwiazdą. Oprócz tego w oczy rzucają się zupełnie nowe reflektory – tym razem w pełni LED-owe. Ich cena to 4,5 tys. zł netto, ale jeśli często podróżujemy nocą, to warto do nich dopłacić. Względy wizualne w tego typu aucie schodzą na dalszy plan, ale za znaczącą poprawę widoczności w nocy uważam, że warto dopłacić.
Z boku ciężko będzie nam odróżnić Sprintera od np. Craftera. Tego typu auta po prostu takie są – muszą być kwadratowe, aby zapewnić jak najwięcej przestrzeni na „pace”. Luksusem w tej klasie są obecne w naszej wersji 17-calowe alufelgi czy oświetlenie powitalne, którego źródło znajduje się pod lusterkami. Nasz egzemplarz posiada rozsuwane drzwi tylko z prawej strony, ale za odpowiednią dopłatą możemy dostać takie rozwiązanie z obu stron. Ba! Jeśli dysponujemy odpowiednią kwotą, drzwi mogą być automatycznie sterowane.
Po tyle również ciężko będzie odróżnić od siebie różne dostawczaki. Doceniam obecność stopnia ułatwiającego wchodzenie do środka oraz wysoko umiejscowioną kamerę cofania.
Dopasuj go do siebie!
Nowy Mercedes Sprinter występuje w tylu wariantach, że na pewno każdy znajdzie coś dla siebie – do dyspozycji jest aż 1700 kombinacji! Możemy przebierać między różnymi długościami nadwozia czy wysokością kabiny. Do wyboru mamy wersję kompaktową, standardową, długą lub ekstra długą. Do tego trzy warianty wysokości: standard, wysoka lub superwysoka.
Teraz kolej na napęd – może być przenoszony na przednią oś, wszystkie koła lub tylko na tył. Gdyby tego było mało to możemy jeszcze wybrać dopuszczalną masę całkowitą (od 3,2t do aż 5,5t). Myślicie, że to koniec ? Absolutnie nie! Teraz czeka nas wybór jednostki napędowej, skrzyni biegów oraz typu nadwozia. My testujemy zwykłego blaszaka – u Mercedesa jest to Furgon. Oprócz tego występuje odmiana Tourer (osobowy bus) oraz podwozie ze skrzynią ładunkową lub do zabudowy.
Przyjazne miejsce do pracy
Wnętrze Sprintera to królestwo praktyczności i schowków. Ich ilość jest praktycznie niezliczona. Przez kilka dni testu, co chwilę odnajdywałem kolejne skrytki, o których wcześniej nie miałem pojęcia. Oprócz olbrzymich kieszeni w drzwiach możemy skorzystać z zamykanych schowków pod przednią szybą oraz wielu małych i większych kieszeni na desce rozdzielczej. Sprinter to samochód dla osób, które uwielbiają pić – do dyspozycji znajdziemy cztery uchwyty na kubki, a jeśli wybierzemy wersję z automatem, to dojdą kolejne dwa.
W naszym testowym egzemplarzu mamy w sumie trzy miejsca, ale dostaniemy też odmianę dwuosobową. Fotele oferują szeroką regulację, dzięki czemu każdy znajdzie wygodną pozycję – nawet po dłuższej trasie nie powinniśmy na nie narzekać.
Najważniejsza w tym aucie jest mimo wszystko przestrzeń z tyłu. Do testu dostaliśmy odmianę długą z wysokim dachem. Oznacza to, że długość nadwozia to 6977 cm, a rozstaw osi wynosi 4325 cm! Te olbrzymie liczby przekładają się na ogrom miejsca z tyłu. Paka mierzy 4,4 m długości, 1,78 m szerokości i ponad 2 m wysokości!
Nasz egzemplarz mógł zabrać na pokład nieco ponad tonę ładunku (1056 kg), ale jeśli dobrze poszukamy, to znajdziemy odmianę, która przewiezie 3144 kg! Aby uzyskać taki wynik, musimy wybrać wersję z napędem na przednie koła – zyskujemy wtedy o 50 kg większą ładowność.
Jak prowadzi się dom na kołach?
Prowadzenie tego kolosa na początku wydaje się bardzo trudne, ale wystarczy przejechać kilka kilometrów, aby się do niego przyzwyczaić. Potem okazuje się, że jest to dziecinnie łatwe – musimy tylko pamiętać, aby wszelkie zakręty brać z zapasem miejsca na tylną oś.
Początkowo trzeba się też przyzwyczaić do ruszania. Aby to zrobić, trzeba dodać dużo więcej gazu niż w normalnej osobówce. W przeciwnym przypadku auto nam zgaśnie lub zaciągnie hamulec ręczny – nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale warto to odnotować. Potem jest już jednak tylko lepiej. Jedynka jest bardzo krótka, ale ma to swoje uzasadnienie – ułatwia to ruszanie z pełnym załadunkiem.
Układ kierowniczy chodzi lekko i nadspodziewanie precyzyjnie. To bardzo dobra wiadomość, ponieważ trochę będziemy musieli się nią nakręcić.
Ciężej za to pracuje dźwignia zmiany biegów, ale przez takie toporne działanie czuć, że wytrzyma wiele setek tysięcy kilometrów.
Przy tak wielkiej powierzchni bocznej bałem się podmuchów wiatru, ale jak się okazało – zupełnie niepotrzebnie. Samochód oczywiście reaguje na nie, ale nie do stopnia, w którym byłoby to niebezpieczne.
Testujemy odmianę 316 CDI, więc do ciężkiej pracy w naszym przypadku zgłosił się silnik 2,2 l o mocy 163 KM. Do tego dochodzi moment obrotowy na poziomie 360 Nm od 1200 obr./min. Moment na papierze dostępny jest bardzo nisko, w praktyce jest dokładnie tak samo. Na pusto samochód pozytywnie mnie zaskoczył swoimi osiągami. Przyspiesza bardzo chętnie – w codziennej jeździe na pewno nie będziemy odstawać od osobówek. Przy pełnym załadunku (około 1 tona) jest odczuwalnie gorzej, ale nadal sprawnie możemy się poruszać.
Bardzo pozytywnie zaskakuje spalanie – w mieście jest to około 8 litrów, a w trasie do prędkości 100 km/h – mniej niż 7 litrów na 100 km. Przy baku o pojemności 75 litrów lub w opcji 93 litry, zasięg jest naprawdę imponujący.
XXI wiek
Nadeszły czasy, kiedy auta dostawcze mogą pochwalić się wyposażeniem godnym wysokiej klasy osobówek. Na pokładzie możemy mieć elektrycznie regulowane i podgrzewane fotele, aktywny tempomat, asystenta pasa ruchu, ostrzeganie o aucie w martwym polu czy system kamer 360.
Oprócz tego w Sprinterze debiutuje nowy system multimedialny Mercedesa – MBUX. W końcu doczekaliśmy się czegoś nowego. Do dyspozycji mamy teraz 10,25-calowy wysokiej klasy ekran dotykowy. Najważniejsze, że w końcu nie ma żadnych opóźnień. Niestety, obsługa tego systemu nie jest intuicyjna i wymaga dłuższego zapoznania. Największą nowością jest jednak inteligenta obsługa głosowa. Wystarczy wypowiedzieć komendę „hej Mercedes”, aby stała się magia. Po tym możemy porozmawiać z naszą „asystentką” o miłym głosie, która potrafi ustawić cel nawigacji, zarządzać multimediami, czy włączyć np. podgrzewania fotela. Oprócz tego powie nam np. jaka jest pogoda. „Inteligencja” tej asystentki polega na tym, że uczy się naszych nawyków, sposobu mówienia. Nie ma określonych komend – możemy powiedzieć „Jaka jest dziś pogoda w Kielcach?” lub „Czy potrzebuję jutro parasola w Kielcach?”.
MBUX ma też jedną wadę – porty USB. W Sprinterze znajdziemy w sumie trzy gniazda USB – niestety wszystkie w standardzie typu C. Ten standard to przyszłość, ale jeszcze nie teraźniejszość... Idealnym rozwiązaniem byłaby obecność zarówno portów typu C, jak i zwykłych USB 2.0.
Obecnie nowy system dostępny jest jedynie w Sprinterze oraz Klasie A. Miejmy nadzieję, że szybko spotkamy go w innych modelach, ponieważ znacząco poprawia komfort obsługi multimediów.
Luksus swoje kosztuje…
Najtańszy Mercedes Sprinter to wydatek rzędu 88 879 zł netto. Dostaniemy wtedy silnik o mocy 114 KM, krótkie nadwozie oraz napęd na przód. Testowana wersja 316 CDI z długim nadwoziem zaczyna się od 118 460 zł netto. Do tego dochodzą dodatki: 5,5 tys. zł za system MBUX, elektrycznie regulowany fotel kierowcy – 2,9 tys. zł czy automatyczna klimatyzacja – 6,5 tys. zł.
Konkurencyjny Volkswagen Crafter jest droższy – jego cena startuje od 98 969 zł netto.
Kiedy dowiedziałem się, że w redakcji pojawi się nowy Sprinter, nie robiłem sobie wielkich nadziei. Myślałem, że będzie to typowy „wół roboczy”, w którym nie ma mowy o jakimkolwiek komforcie, nowych technologiach czy wygodzie. Teraz już wiem, że byłem w ogromnym błędzie – nowy Mercedes Sprinter nie ma się czego wstydzić w żadnym aspekcie.