Golf R ma więcej sensu, niż się wydaje! Oto 9 powodów
Pamiętam, kiedy pierwszy raz testowałem Golfa R. Byłem oczarowany. Paliwo znikało dużo szybciej, niż bym się spodziewał... A potem czar prysł i zacząłem widzieć tylko jego wady. Niedawno wrócił do redakcji na dłużej. Pora na wnioski.
Volkswagen Golf R to samochód, który może rozkochać w sobie od pierwszych kilometrów. Oczywiście, jak lubią mówić przeciwnicy, „to nadal Golf”, ale za to jaki! Takich osiągów nie powstydziłby się prawdziwy samochód sportowy. Przyspieszenie wgniata w fotel. Sprawia, że na każdych światłach chcemy być pierwsi. Wciskamy coraz mocniej pedał gazu, aż wyjeździmy cały bak paliwa.
I właśnie dlatego wzięliśmy Golfa R na dłużej. Pamiętam, kiedy jeździłem nim pierwszy raz – byłem oczarowany tym, co oferuje 300-konny Golf, ale wiedziałem, że przy dłuższym poznaniu czar może prysnąć. Później miałem okazję testować go jeszcze raz i… „R-ka” wydawała się… nudna.
Takie opinie o samochodzie to skrajności, a jednak popularność „R-ki” nie słabnie, a na drogach znajduje się całkiem sporo tych samochodów. Co więc stoi za sukcesem Golfa R?
Jeździliśmy i zastanawialiśmy się przez miesiąc. Oto nasze przemyślenia.
1. Nie rzuca się w oczy
„Nieźle, Sherlocku” – powiecie. „A czy kiedykolwiek Golf rzucał się w oczy?” Tylko pod remizą. Ale to o tyle ciekawe, że nie wyróżnia się wersja, która w sprincie do 100 km/h jest szybsza od BMW M3 E92.
Docenią to jednak ci, którzy nie muszą być w centrum uwagi, a nawet frajdę sprawia im jazda „niepozornym” samochodem. Właściciele drogich aut mogą się nieźle zdziwić, kiedy okaże się, że wyprzedza ich Volkswagen Golf.
O ile „R” przed faceliftingiem było łatwo odróżnić od wszelkich innych wersji, tak teraz wyróżnikiem będą większe felgi i cztery rury wydechowe z tyłu. Poza tym, 1.5 TSI z pakietem R-line wygląda niemal identycznie.
2. To nadal Golf
Chociaż pod maską (i pod podłogą) sporo koni mechanicznych, to nadal Golf – z całym jego szeregiem zalet. Ma sporo miejsca wewnątrz, 3 lub 5 drzwi i mnóstwo nowoczesnej technologii na pokładzie.
Mamy już tu przecież wirtualne zegary (jako opcję), mamy też duży ekran systemu multimedialnego, aktywny tempomat, Lane Assist, Front Assist i wiele innych tego typu udogodnień.
Bagażnik mieści 343 litry, ale to nadal sporo. W założeniu Volkswagen Golf R to więc takie… Audi RS6? Praktyczny, dobry na co dzień i szybki. Tylko kosztuje jakieś 20% ceny Audi.
3. Ma świetny silnik…
Piszę o osiągach, ale nie wspomniałem jeszcze, jakie to konkretnie osiągi. 2-litrowy silnik TSI rozwija 310 KM i 380 Nm w zakresie od 2000 do 5400 obr./min. W połączeniu z 7-biegowym DSG i napędem na cztery koła, osiąga 100 km/h w zaledwie 4,6 s. Prędkość maksymalna to 250 km/h.
4. …który dobrze brzmi
„Dobrze”, o ile nie mówimy o sztucznie podbitym basie, który słyszymy z głośników. Ten z początku wydaje się fajny, ale jeśli zaczniemy zmieniać biegi łopatkami, to jest po prostu… nudny. Zawsze basowy, nigdy nie przechodzi w wyższe rejestry.
Dostaliśmy do testów wersję z opcjonalnym układem wydechowym Akrapovica z tytanu. Już bez tego Golf R jest dość głośny, ale z Akrapovicem słyszymy o wiele więcej strzałów, „popcorn”, dźwięk jest też bardziej basowy. Tyle tylko, że kosztuje to prawie 16 tys. zł. Ten wydech jest lżejszy o 7 kg od standardowego, ale to nadal drogo. Tym bardziej, że…
5. Golf R jest bardzo podatny na tuning
Wiele Golfów R nie pozostaje długo w stanie seryjnym. To dlatego, że jego silnik jest bardzo podatny na modyfikacje i szybko nabiera mocy. Podniesienie jej do 400 KM nie jest tu żadnym wyczynem, ani nie jest niesamowicie drogie. Dobrze brzmiący układ wydechowy również kupimy za mniej niż te 16 tys. zł.
Tyle tylko, że przy tuningu możemy najprawdopodobniej pożegnać się z gwarancją. Możliwość poprawy i tak świetnych osiągów jednak kusi. Zmierzyliśmy przyspieszenie do 100 km/h w modyfikowanym Golfie R znajomego. 3,9 sekundy do 100 km/h. To chyba mówi samo za siebie.
6. GTI daje więcej frajdy…
Zgadzamy się ze stwierdzeniem, że Golf GTI daje więcej frajdy z jazdy. Nie jest tak bezdusznie skuteczny – czasem traci przyczepność podczas przyspieszania, nawet z większej prędkości i jest bardzo szybki w zakrętach, dzięki elektromechanicznej „szperze”. Cały czas coś się w nim dzieje, musimy nad tym panować i dzięki temu mamy więcej satysfakcji z jazdy. Bardziej nas wciąga.
„R-ka” jest szybsza, ale z kolei w tej całej swojej szybkości trochę… bez wyrazu. Nic nie robi na niej wrażenia – no chyba, że są to zużyte opony. Wtedy może zacząć trochę myszkować. To nie jest wada – ten samochód jest po prostu bardzo przewidywalny. A nie każdy chce się z nim siłować, niektórzy chcą po prostu mieć osiągi „tu i teraz”, bez większego wysiłku. I je dostają.
7. …ale „R” może więcej
Do refleksji nad GTI i R skłania jazda po mokrym asfalcie – lub wręcz po śniegu. O ile na mokrym w GTI trzeba mieć się na baczności z pedałem gazu, nadal może dawać sporo przyjemności z jazdy. Na śniegu jednak ta przyjemność raczej się skończy.
A Golf R w takich warunkach pokaże, jak bardzo jest wszechstronny. Oczywiście, charakterystyka przeniesienia napędu na obie osie sprawia, że nadal jest podsterowny przy dodawaniu gazu, ale przy odpowiedniej obsłudze, potrafi pokazać, że umie też driftować. Jeśli mieszkacie na terenach, na których drogi bywają całkiem zaśnieżone, Golf R będzie prawdopodobnie lepszym wyborem.
8. Golf R ma nieco lepszy rozkład masy
Za prowadzeniem Golfa R przemawia też nieco lepszy rozkład masy. To dlatego, że z tyłu znajduje się sprzęgło Haldex i dodatkowe elementy przeniesienia napędu. Oczywiście, dlatego też „R” jest cięższe od przednionapędowych wersji, ale z drugiej strony ma lepiej dociążoną tylną oś i dzięki temu prowadzi się nieco bardziej stabilnie.
9. I przy tym wszystkim potrafi być tani w utrzymaniu
Osiągi, praktyczność, dźwięk silnika – a to wszystko ze zużyciem paliwa w stylu „jak chcesz, tak masz”. Szybka jazda może spokojnie wyświetlić na komputerze 18-19 l/100 km. Spokojna jazda w długiej trasie może oznaczać nawet 8-9 l/100 km. To bardzo duży plus tego samochodu.
Podobnie wygląda sprawa z kosztami części eksploatacyjnych. Kosztują praktycznie tyle samo, co w zwykłych Golfach z silnikami 1.5 TSI. Więcej wydamy właściwie tylko na opony.
Podsumowanie
Volkswagen Golf R to hot hatch na miarę naszych czasów. Wszystko w jednym. Praktyczność, wszechstronność, łatwość prowadzenia, osiągi, ale też oszczędność (jeśli ktoś potrzebuje) i stosunkowo tania eksploatacja.
I prawdopodobnie to jest kluczem do sukcesu Golfa R. Daje aż tyle za „jedyne” 170 tys. zł. Oczywiście, że „to nadal Golf” za prawie 200 tysięcy złotych, ale… pokażcie mi drugi taki samochód w tej cenie.
Redaktor