Golf niejedno ma imię. Czy to źródło sukcesu?
Na całym świecie nowy Golf sprzedaje się co 30 sekund – mimo że nie jest to już najnowszy kompakt na rynku. Jak to możliwe? Przez ostatnie pół roku próbowaliśmy to zrozumieć.
Zastanawiało nas jakiś czas temu, dlaczego Golf uznawany jest za „króla kompaktów”? Siódma generacja to jego najnowsze wcielenie, ale sam model już najnowszy nie jest. Premierę miał w 2012 roku, a od tego czasu konkurencja wprowadziła już nowe wersje. Nowsze jest Renault Megane, Mercedes Klasy A, Audi A3, Seat Leon, Opel Astra, Peugeot 308, Toyota Corolla i wiele innych.
A jednak na całym świecie to właśnie ten najstarszy model sprzedaje się w szalonym tempie – jedna sztuka co 30 sekund. Skąd tak wielka popularność?
Postanowiliśmy to sprawdzić. W ciągu sześciu miesięcy jeździliśmy sześcioma Golfami. Każdy był inny, a jednak znaczek na klapie bagażnika był wciąż ten sam. I coś nam mówiło, że to tutaj może znajdować się klucz do tej zagadki.
Poznajmy jednak wszystkie samochody.
Golf Hatchback
Golf Hatchback to… hatchback, Golf jak Golf. Służy nam za punkt odniesienia – od lat zadowala technologią na pokładzie, przestronnością i komfortem. Ten samochód „po prostu działa” – i to bardzo dobrze. I dlatego, gdzie się nie obejrzeć, tam na każdym rogu spotkamy Golfa.
Golf Sportsvan
Kolejnym testowanym samochodem był Volkswagen Golf Sportsvan. To „kompaktowy minivan”. Nadal wygląda jak Golf, ale ma nieco wyższą bryłę nadwozia. Choć na pokładzie nadal mieści 5 osób, to ma już nieco większy bagażnik, więcej miejsca nad głową i – jak to w minivanie – mnóstwo praktycznych schowków, stoliki w oparciach foteli i tak dalej.
To najbardziej rodzinny z Golfów.
Golf Alltrack
Czy Golf może być też crossoverem? A czemu nie. W wersji Alltrack staje się samochodem z napędem na cztery koła, ma podwyższony prześwit i duży bagażnik wersji Variant. Na liście elektroniki znajdziemy też systemy wspierające jazdę w terenie, jak na przykład asystenta zjazdu ze wzniesień.
To samochód dla tych, którzy chcą czegoś względnie „normalnego”, ale cenią sobie większe możliwości podwyższonego zawieszenia i napędu na cztery koła. Musimy przyznać, że Alltrack radzi sobie naprawdę nieźle w terenie, więc faktycznie może być alternatywą dla SUV-ów czy crossoverów.
e-Golf
Volkswagen Golf zawsze dążył do pozycji lidera w segmencie kompaktów, a droga do tego miała wieść także przez technologię. I prawdopodobnie z tego powodu powstał też e-Golf, a więc Golf w pełni elektryczny.
e-Golf miał być… Golfem, a więc samochodem bez zbędnych udziwnień – praktycznym, komfortowym i tak dalej, ale z tym przyszłościowym dodatkiem w postaci silnika elektrycznego. Chociaż to pełnoprawny samochód, który całkiem nieźle sprawdzał się w redakcji przez miesiąc, to jednak raczej należałoby go traktować jako poligon doświadczalny Volkswagena w temacie samochodów elektrycznych. W końcu już w 2019 roku na rynek trafi znacznie więcej samochodów elektrycznych, także pierwszy samochód z rodziny I.D.
e-Golf jest więc niezły już teraz, ale doświadczenie zebrane przez Volkswagena przy tym modelu z pewnością zaprocentuje, kiedy samochody elektryczne będą wypierać samochody z silnikami spalinowymi – jeśli zaczną wypierać, oczywiście.
Golf GTI
Volkswagen Golf GTI nie był pierwszym hot hatchem, ale był jednym z pierwszych hot hatchy, które jako takie odniosły sukces i spopularyzowały tę ideę. GTI nie miał być tym najszybszym z Golfów – miał być tym, który pozwoli poczuć emocje z jazdy sportowym samochodem w rodzinnym hatchbacku.
I tak jest do dzisiaj. Obecna generacja Golfa GTI daje mnóstwo radości z jazdy. Nadal ma napęd na przednią oś, ale w połączeniu z elektromechaniczną szperą VAQ wgryza się w zakręty i nie chce stracić przyczepności. Naprawdę – aż głowa boli, jak szybko GTI jest w stanie pokonać zakręt.
Problemy zaczynają się dopiero wtedy, kiedy jest mokro, śnieg, albo chociażby na drodze jest trochę kurzu. Ale i ta walka z narowistą przednią osią ma swój urok. Mimo że nie jest to najmocniejszy hatchback z napędem na przednią oś, to nadal jest jednym z najfajniejszych.
Golf R
Ale jeśli z osiągów – szalenie dobrych – chcecie korzystać na co dzień, o każdej porze roku, to R jest Golfem, którego powinniście kupić. Ma ponad 300 KM i rozpędza się do 100 km/h w zaledwie 4,6 sekundy. A to wszystko w towarzystwie niskiego zużycia paliwa – kiedy trzeba – i niewygórowanych kosztów eksploatacji.
Choć R wydaje się stosunkowo nowym tworem, to jednak jego tradycja również sięga daleko wstecz. Już Golf Mk2 miał odmianę Rallye, która osiągami przewyższała GTI, później były R32 i wreszcie R.
To jest Golf wręcz wyczynowy i przez to też najdroższy. Wielu powiedziałoby: „to nadal Golf”, ale za to jaki!
Golf GTE
Na koniec coś pomiędzy Golfem przyszłości, czyli elektrycznym, a kultowym GTI. Volkswagen pominął etap zwykłej, miejskiej hybrydy i stworzył hybrydę o sportowym zacięciu – GTE. Silnik spalinowy i elektryczny generują razem 204 KM, co w połączeniu z 6-biegową skrzynią DSG pozwala się rozpędzić do 100 km/h w 7,6 sekundy.
Oczywiście to nadal bardzo niszowa wersja, ale również należy na nią spojrzeć przez pryzmat tego, co da nam w przyszłości. Z planowanymi coraz bardziej restrykcyjnymi normami zużycia paliwa, mocne silniki mogą stracić rację bytu. Być może GTE w przyszłości będzie po prostu… GTI?
Jednak tak, jak wszystkie poprzednie Golfy – to nie jest wersja przedprodukcyjna. To normalny samochód, ale z nietypowym dla tego modelu napędem.
Chciałbym kupić kompakta…
Przejdźmy więc do odpowiedzi na pytanie – dlaczego Golf cieszy się tak dużą popularnością na całym świecie?
Odpowiedź leży właśnie w różnorodności w obrębie jednego modelu. Możemy mieć różne potrzeby. Chcieć samochodu do miasta, crossovera, minivana, samochodu sportowego, wyczynowego, elektrycznego czy hybrydowego, a odpowiedzią będzie zawsze Golf. Golf, który jest marką samą w sobie i już od ponad 40 lat gwarantuje, że sprawdza się w każdej sytuacji.
Redaktor