Funkcjonalny konserwatysta
Exeo to jak na ostatnie dzieła Seata dość nietypowy model. Altea, Leon, Nowa Ibiza, a nawet Toledo to auta stylistycznie nowatorskie, a przynajmniej ciekawe. Exeo jest raczej konserwatywny, ale niezwykle funkcjonalny.
Zarys karoserii jest nawet ładny, ale bardzo konserwatywny. Nieznacznie tylko rozbijają jego monotonię tylne światła. Wnętrze także jest klasyczne i funkcjonalne. Na szczęście tapicerka jest dwukolorowa, inaczej wnętrze byłoby monotonne. Co zresztą można zarzucić innym modelom tej marki.
Górna część deski rozdzielczej i centralna konsola jest wykonana w większości z czarnego tworzywa, tylko w kilku miejscach przełamanego metalowymi wykończeniami. Układ przycisków i przełączników także jest tradycyjny i przewidywalny, co ułatwia obsługę samochodu, dodatkowo uproszczoną przez wykorzystanie przycisków na wielofunkcyjnej kierownicy. Ciekawostką jest wąski ale dość długi, zamykany schowek w szczycie konsoli centralnej, w sam raz na portfel, klucze czy telefon. Przy pokrętle włączenia świateł są dwa dodatkowe przyciski, włączające światła do jazdy dziennej oraz funkcję follow me home, w której przednie reflektory świeco jeszcze kilkadziesiąt sekund po zamknięciu samochodu, oświetlając kierowcy dojście do domu.
Między przednimi fotelami jest składany podłokietnik z niewielkim schowkiem we wnętrzu. Drugi, ze schowkiem i wysuwanymi uchwytami na kubki.
Przednie fotele samochodu są duże i wygodne. Mają elektryczną regulację podparcia lędźwiowej części kręgosłupa w pionie i poziomie. Kierowca mniej się męczy. Na wszelki wypadek jednak dba o niego także pokładowy komputer, który po dwóch godzinach przypominał mi, że już tak długo jadę, na wypadek gdybym chciał zrobić sobie przerwę.
Z tyłu komfort jest mniejszy, co mnie nieco zdziwiło, biorąc pod uwagę wielkość samochodu. Gdy ustawiłem przednie fotele do swojego wzrostu (180 cm) to siadając na tylną kanapę miałem już kolana w oparciach.
Za kanapą jest bagażnik o pojemności 442 litrów. Ma regularny kształt i schowek pod podłogą a w jej rogach uchwyty do zaczepienia mocujących bagaże siatek. W ściankach są zamykane schowki. Dodatkowo na lewej ściance jest siatka. Wzdłuż lewej biegnie elastyczna taśma, przytrzymująca mniejsze przedmioty. Pod nią jest gniazdko elektryczne, a nad – haczyk na zawieszenie toreb. Jeżeli są lekkie to na krawędzi klapy bagażnika jest też niewielki haczyk, na którym można powiesić siatki na czas ładowania bagażnika czy przepakowywania go. Można na nim jednak zawieszać ciężar do 1,5 kg.
Samochód jest napędzany dwulitrowym turbo dieslem, który dysponuje mocą 170 KM i maksymalnym momentem obrotowym 350 Nm. Maksymalna prędkość do jakiej rozpędza samochód to 224 km/h, a przyspieszenie 0 – 100 km/h to 8,6 sekundy. Samochód jest na drodze dynamiczny, wyprzedza bez większego wysiłku, więc jedzie się przyjemnie. Silnik jest jednak dość głośny i na wolnych obrotach drganiem przypomina, że to diesel.
Niepotrzebnie, bo widać to przy tankowaniu. Producent średnie spalanie określa na poziomie 5,9 l, mnie wyszło 6,4 l/100 km. Biorąc pod uwagę wymiary i dynamikę samochodu, to całkiem dobry rezultat. To zresztą w sporej mierze zasługa samochodu – na tablicy rozdzielczej jest wyświetlacz, na którym pojawia się m.in. wskaźnik obecnego biegu i podpowiedź, jakie przełożenie jest w danym momencie najbardziej ekonomiczne. Komputer podpowiada więc nie tylko że należy zmienić bieg, ale także na jaki.
Zawieszenie wydawało mi się bardziej komfortowe niż w przypadku mniejszych modeli Seata, ale wystarczająco elastyczne i sprężyste, aby połączyć komfort z dynamiką jazdy w łukach.
W sumie kombi Seata znacznie bardziej przypadło mi do gustu podczas jazdy, niż sugerował jego wygląd. Można powiedzieć, że to ciekawa propozycja dla zwolenników tradycyjnej funkcjonalności. Biorąc pod uwagę, że jednym z celów stworzenia tego auta był powrót na rynek aut flotowych, rezultat wydaje się obiecujący.