Ford Mustang GT - legenda Ameryki
Ósma generacja Mustanga GT przyciągała tysiące spojrzeń na ulicach i drogach, wszędzie, gdzie tylko się pojawił. Trudno się dziwić, bo samochód ma nie tylko wyjątkowy wygląd, ale także niespotykaną barwę dźwięku.
Ford Mustang to najbardziej amerykański ze sportowych samochodów zza Oceanu. 17 kwietnia 1964 roku, czyli w dniu wprowadzenia do sprzedaży pierwszej generacji tego modelu, 22 tys. klientów złożyło zamówienia, nierzadko koczując przed dilerstwami, aby tylko zamówić jeden z pierwszych egzemplarzy. Takiego wejścia na rynek nie miał inny samochód w Ameryce.
Ósma generacja Mustanga, wprowadzona na rynek ponad dwa lata temu, także okazała się prawdziwym hitem. Wielkość produkcji niemal podwojono, a mimo to producent ledwie nadąża za popytem. Dlatego też nie spieszy się z wprowadzeniem na rynek europejski aktualnej generacji sprzedanego dotychczas w ponad 8 milionach egzemplarzy modelu.
Jak cię widzą i słyszą
Mustang GT, to klasyczne amerykańskie sportowe coupe – długa maska, krótki tył i muskularna sylwetka. Pod maską znalazł się 4,6-litrowy 8-cylindrowy silnik o mocy 300 KM, w odróżnieniu od zwykłego Mustanga, który dysponuje „tylko" 6-cylindrową jednostką o mocy 210 KM.
W kabinie dominują tworzywa i chrom, które zostały dobrze spasowane i tworzą nieco purytańskie, ale przyjemne wnętrze, urządzone w stylu lat sześćdziesiątych. Nawet zegary, wyskalowane są w milach, a zużycie paliwa podawane w mpg, czyli milach na galon.
Z przodu kierowca i pasażer mają dużo miejsca, a wkrótce po zajęciu obitego skórą fotela prowadzący czuje się niemal zjednoczony z maszyną – tak dobrze się tu siedzi. Z tyłu zamontowano drugi rząd foteli, ale mogą tam podróżować tylko bardzo niskie osoby o drobnej budowie ciała i to na krótkie dystanse – brakuje miejsca na nogi, a głową uderza się o szybę klapy bagażnika.
Ogromny atut Mustanga GT stanowi wyjątkowe brzmienie 8-cylindrowego silnika – nie sposób nie zwrócić na to uwagi. Ani Corvette’a, ani niemieckie sportowe maszyny nie oferują takiego dźwięku. Poza tym tylko w Mustangu można poczuć się jak Steve McQueen w roli policjanta Franka Bullita, ścigającego przestępcę ulicami San Francisco.
Jak po szynach, z możliwością dryftowania
Układ jezdny zestrojono dość twardo, jak przystało na rasowy samochód sportowy. Trzeba tylko omijać dziury w drodze, bo jak mówi znajomy, mający już na swoim liczniku trochę kilometrów za kierownicą Mustangów, „trafienia" bywają dla zawieszenia bolesne i kosztowne.
Układ kierowniczy jest pierwszorzędny i bezpośredni – już po chwili wyczuwa się jego działanie. Na publicznych drogach trzeba tylko uważać, aby nie przesadzić. Auto, na suchej nawierzchni, jedzie jak po szynach, ale mocnym wdepnięciem pedału przyspieszenia, jeśli wyłączyło się kontrolę trakcji, można go wprawić w zakręcie w dryftowanie. Także 5-biegowa przekładnia manualna działa bez zarzutu, szkoda tylko że lewarek musi pokonywać stosunkowo długie drogi przy zmianie biegów.
Po co ci dane techniczne?
Czasu przyspieszania do 100 km/h, czy 60 mil/h, próżno szukać w danych technicznych producenta, podobnie jak prędkości maksymalnej. Amerykańskie niezależne źródła podają wartości w granicach 5,2-5,5 sekund dla prędkości 60 mil/h, zatem „setkę" Mustang GT powinien osiągać po ok. 6 sekundach. Z kolei prędkość maksymalna wynosić ma ok. 240 km/h (ok. 150 mil na godzinę). Nie mogłem tego zweryfikować, bo jeździłem stuningowanym egzemplarzem, o lepszych parametrach technicznych.
Zużycie benzyny producent określa na ok. 13,84 l (17 mpg, mil na galon) w mieście i ok. 9,4 l (25 mpg) na trasie. Średnie spalanie na poziomie ok. 12 l (19,5 mpg) jest jak najbardziej realne, ale dynamiczna jazda, z częstym ruszaniem lub jazdą na wysokich obrotach oznaczać będzie zużycie rzędu 18-20 i więcej l/100 km (12-13 i mniej mpg). To o tyle istotne, że silnik pokazuje swoje sportowe oblicze dopiero od 4 tys. obr./min., a aby uzyskać taką wartość po zmianie biegu na wyższy, trzeba kręcić powyżej 5 tys. obr./min., w przeciwnym razie nie doświadczymy galopu godnego Mustanga. Wspomniany galop ogranicza trochę 62-litrowy zbiornik paliwa.
W Mustangu GT seryjnie montowany jest silnik V8 o pojemności 4,606 l z trzema zaworami na cylinder i 5-biegową manualną skrzynią biegów. Moc maksymalna wynosi 300 KM (220 kW) i osiągana jest przy 5750 obr./min. Z kolei maksymalnym momentem obrotowym 434 Nm silnik dysponuje przy 4500 obr./min. Napęd przenoszony jest na koła tylnej osi, a odpowiednią przyczepność zapewniać ma niezależne zawieszenie kół z przodu i belka skrętna z tyłu oraz ogumienie typu 235/55 ZR 17 lub opcjonalne 235/50 ZR 18, montowane na polerowanych alufelgach. Wymiary nadwozia to odpowiednio (długość/szerokość/wysokość) 4780/1877/1407 mm. Masa własna pojazdu wynosić ma 1580 kg, a pojemność bagażnika 371 l.
Wyposażenie obejmuje zarówno ABS, jak i układ kontroli trakcji, który można wyłączyć, np. w celu wykonywania poślizgów albo palenia gum przy ruszaniu. System stabilizacji toru jazdy (ESP) nie jest oferowany. Mustang GT kosztuje w USA ok. 25 tys. USD, a wersja 6-cylindrowa poniżej 20 tys. dolarów. W Europie jest trochę drożej (akcyza, koszty sprowadzenia, ewentualna gwarancja itd.), ale można mieć za to wyjątkowy pojazd, którego inni nie mogą nawet pooglądać w salonie.