Ford Mondeo Kombi 2.0 TDCi - mniej, ale lepiej?
Inne samochody rosną z każdą kolejną generacją, a Ford Mondeo... zmalał. Czy oznacza to, że jest gorszy od poprzednika? Czy mniejsza przestrzeń bagażowa powinna decydować o wartości modelu? I wreszcie, czy dobry wygląd może przyćmić wszystkie wady? Na te pytania odpowiadamy w teście Forda Mondeo Kombi z silnikiem 2.0 TDCi i wyposażeniem w wersji Titanium.
Rośniemy z pokolenia na pokolenie. Badania opublikowane w „Oxford Economic Papers” wykazują, że na przestrzeni lat 1870 - 1980 statystyczny człowiek urósł aż o 11 cm. Powstaje więc pytanie - czy za kilkaset lat wszyscy będą mierzyć ponad 2 metry, czy teoria ewolucji postawi gdzieś granicę i wszystko zacznie się od początku? Ford Mondeo w najnowszym wcieleniu stawia na tę drugą opcję.
Wielkościowy regres
Tak, jak rośnie ludzkość, tak rosną samochody. Ten stan rzeczy następuje jednak znacznie szybciej, bo nowe „pokolenia” rodzą się co kilka lat. Wystarczy spojrzeć na dzisiejsze Mini i na rzekomo ten sam model z lat 60-tych. Różnica jest kolosalna.
Ford oparł się temu trendowi. Nowe Mondeo jest… mniejsze od poprzednika! Oczywiście nie w każdym względzie, bo podstawowy wymiar nadwozia, jakim jest długość, urósł o okrągłe 3 cm. Cóż z tego, jeśli jednak szerokość skurczyła się o 3,4 cm, a wysokość o 1,1 cm. Nie to jednak boli najbardziej. Testowy egzemplarz to kombi, w którym przede wszystkim liczy się przestrzeń bagażowa. A jednak jej funkcjonalność została ograniczona o 49 - 61 litrów, w zależności od obecności zestawu naprawczego lub koła zapasowego. Przy złożonych fotelach to aż 155 litrów mniej. Warto jeszcze dodać, że elektrycznie podnoszona klapa otwiera się dość zamaszyście. Uważajmy, żeby na jej drodze nie stanęło dziecko.
Co straciliśmy w bagażniku, zyskaliśmy na wizerunku. Nowy Ford Mondeo wygląda świetnie. Płaska, szeroka maska i wąskie lampy prezentują się masywnie, budując respekt na drodze. Mondeo nie wygląda już jak poczciwy samochód rodzinny, bardziej jak coś, co faktycznie chciałbyś mieć w swoim garażu. I za to Amerykanom należą się brawa. Za pomniejszenie gabarytów niekoniecznie.
Czy ciaśniej znaczy „bardziej sportowo”?
Sportowe wnętrza są ciaśniejsze - to fakt. Fotel ma opinać ciało, lewarek zmiany biegów ma być pod ręką, w niedalekiej odległości od kierownicy - a to, czy będzie to wygodne na długich dystansach, schodzi na drugi plan. Ford Mondeo samochodem sportowym jednak nie jest.
Fotele są mocno wyprofilowane, ale przy tym też dość wąskie. Do otyłych nie należę, a miałem wrażenie, że ledwie się mieszczę na siedzisku. A co dopiero miałaby w tym samochodzie powiedzieć taka Nicki Minaj czy Kim Kardashian!
W centralnej części deski rozdzielczej znalazł się ekran do obsługi multimediów, ale przejął on niektóre z funkcji, które zazwyczaj obsługiwane są przyciskami. W efekcie, poniżej ekranu jest dość pusto. Połacie plastiku przecinają małe guziczki, służące głównie do zarządzania klimatem w aucie. Jak widać, udało się w taki sposób zachować fizyczną kontrolę, która lepiej pasuje do wnętrza samochodu, niż skupienie wszystkich funkcji na ekranie dotykowym. Jednocześnie dorównanomodnym, minimalistycznym trendom. Dotykowy ekran, mimo wszystko, jest poza zasięgiem kierowcy - trzeba się do niego nieco wychylić.
Zarówno wizualnie, jak i jakościowo, wnętrze prezentuje się ciekawie. W połowie skórzane fotele są przyjemne w dotyku, podobnie jak inne materiały, z których wykończono kokpit. Można by spytać - czemu nie fortepianowa czerń, skoro to ostatni krzyk mody u konkurencji? Może dlatego, że ów błyszczący plastik wymaga więcej uwagi, by zachować salonowy wygląd. Szybko zbiera odciski palców, kurz i rysy, przez co po kilku latach będzie z pewnością komunikował, jak intensywnie używany był samochód. Matowy plastik z Forda Mondeo może i wygląda mniej efektownie, ale na pewno jest bardziej praktyczny.
Sztywne nadwozie procentuje
Nowy Ford Mondeo to także nowa technologia produkcji. Producent poświęcił dużo uwagi sztywności nadwozia, aerodynamice i redukcji masy. Oczywiście odbiło się to na właściwościach jezdnych - samochód jeździ pewnie i świetnie skręca, nie generując opóźnień przez niepotrzebne ruchy nadwozia. Samą charakterystykę pracy zawieszenia możemy regulować, ale nie jednym przyciskiem. Zmiana trybu pracy wymaga przejścia kilku ekranów na komputerze pokładowym - wtedy też zdecydujemy, czy chcemy „Comfort”, „Normal” czy „Sport”.
Nie urzekł mnie jednak nowy układ kierowniczy. Nie dogania on sportowego zacięcia podwozia - doza elektrycznego wspomagania kierownicy jest zbyt duża. Skręcanie Mondeo przypomina bardziej miejskie autko, niż poważną limuzynę. Problemy z wyczuciem kierownicy nie są jednak przypadkowe. Mamy tu bowiem system Electric Power Assisted Steering, który trochę nadgorliwie pomaga kierowcy. Przy małych prędkościach sprawia, że kręcenie kołem kierownicy wymaga mniejszego wysiłku. Wspomaganie zmniejsza się wraz ze wzrostem prędkości. Dodatkowo jednak, EPAS dba o utrzymanie toru jazdy z uwzględnieniem wiatru bocznego i innych warunków drogowych. Wszystko to składa się na nieliniowo pracujący układ kierowniczy, a przez to także trudniejszy do wyczucia.
Nie można mieć jednak zastrzeżeń co do jednostki napędowej. To 2.0 TDCi o mocy 180 KM, czyli silnik Diesla zajmujący drugie miejsce w ofercie pod względem osiągów. Generuje maksymalny moment obrotowy w przedziale 2000-3250 obr/min - 400 Nm. Ciąg zaraz po ruszeniu jest więc wyraźnie słabszy, ale zaraz potem przechodzi w dość dynamiczny sprint do „setki” (8,7 s) i dalej. Szybko wyprzedzisz, a i przyczepa nie będzie przesadnie ciążyć. Zapotrzebowanie na paliwo to 8,2 l/100 km w cyklu mieszanym, z przewagą jazdy w mieście. Za przeniesienie napędu na przednie koła odpowiada automatyczna skrzynia biegów PowerShift. To rozwiązanie podobne do Volkswagenowego DSG, czyli oparte o dwa sprzęgła i dwa wałki. Na wałku wewnętrznym ulokowano bieg wsteczny i kolejne nieparzyste przełożenia, zewnętrzny to oczywiście biegi parzyste. O ile zmiany biegów są naprawdę szybkie, tak przejście ze wstecznego na "jedynkę" i odwrotnie zajmuje chwilę. To akurat wina takiej, a nie innej konstrukcji - skrzynia używa jednego sprzęgła do wykonania operacji.
Ford Mondeo to także nowości w zakresie bezpieczeństwa. Największe wrażenie robią tu oczywiście tylne pasy z wbudowaną poduszką powietrzną. Po 40 milisekundach od zderzenia czołowego lub bocznego, pasy te pompują się, zwiększając tym samym swoją objętość. Ma to pomagać w utrzymaniu prawidłowej pozycji podczas wypadku i ograniczać możliwość wystąpienia śmiertelnych obrażeń. Rozwiązanie to w szczególności poprawia bezpieczeństwo dzieci podróżujących na tylnej kanapie.
Kolejny silny konkurent
Ford Mondeo to kolejny silny reprezentant segmentu D. Choć w kombi brakuje mu nieco przestrzeni bagażowej, to jednak nie odstaje pod tym względem drastycznie od konkurencji. Najbliżej mu do Mazdy 6, która ma zaledwie 18 litrów więcej. Passat pomieści jednak aż 162 litry więcej.
Godząc się na ten mniejszy bagażnik, nadal możemy kupić samochód, który świetnie wygląda i bardzo dobrze się prowadzi. Cena minimalna za najsłabszy model benzynowy jest jednak wyższa, niż w przypadku Mazdy 6 lub Volkswagena Passata - 99 800 zł. Mazda 6 za 89 700 zł wyciśnie 145 KM z silnika 2.0 l, Passat za 96 190 zł zaledwie 125 KM z silnika 1.4 TSI. Mondeo daje za to niezłe 160 KM płynące z 1.5-litrowej jednostki. Testowy egzemplarz napędza 2.0 TDCi 180 KM w wersji Titanium, ale taka przyjemność kosztuje już 136 800 zł, stanowiąc najdroższą ofertę w cenniku Forda. Porównywalna Mazda 6 (2.2D, 175 KM, SkyPASSION) kosztuje 154 900 zł, a Passat (2.0 TDI, 190 KM, Highline) 148 900 zł. Czy warto dopłacać przynajmniej 12 tys. zł za większy bagażnik? Zależy, jak często pakujesz go do granic możliwości.
Redaktor
Ford Mondeo MK5 Kombi 2.0 TDCi 150 KM, 2015 - test AutoCentrum.pl
Wyświetlenia: 201 204Na piątą generację Forda Mondeo musieliśmy czekać dość długo patrząc w międzyczasie, jak auto bije rekordy sprzedaży za oceanem, a nawet w Chinach. Na szczęście na Europę też przyszła pora. Pojawia się jednak pytanie: Czy warto było tyle czekać? Odpowiedź poznacie oglądając nasz test. Zapraszamy!