Ford Mondeo Hybrid – klasycznie nowoczesny
Forda Mondeo znają chyba wszyscy. Swego czasu takim autem jeździł niemal każdy hydraulik i co drugi budowlaniec, a czwarta generacja stała się znakiem rozpoznawczym aut flotowych. Model ten kojarzył się z niczym niezmąconą solidnością, bezawaryjnością i stosunkowo tanim serwisowaniem. Niestety mimo tych zalet miał opinię niezbyt urodziwego woła roboczego. Czasy się jednak zmieniają i najnowsze, piąte już Mondeo, nijak nie przypomina swoich bezpłciowych poprzedników. Szczególnie, jeśli pod uwagę weźmiemy wariant hybrydowy.
Na pierwszy rzut oka hybrydowa odmiana Forda Mondeo niczym nie różni się od jego konwencjonalnego brata. Jedyną różnicę stanowią subtelne emblematy „Hybrid” na tylnej klapie i przednich drzwiach. Poza tym, jeżeli auto stoi na wyłączonym silniku, nie sposób zorientować się, że mamy do czynienia z autem częściowo elektrycznym. Różnice pojawiają się po uruchomieniu silnika. Nie dzieje się bowiem nic. Jeżeli akumulatory są wystarczająco naładowane, można mieć pewne wątpliwości, czy samochód na pewno został zbudzony ze snu. Duży sedan, bezszelestnie toczący się parkingowymi uliczkami, potrafi wzbudzić niemałe zainteresowanie. Zwłaszcza, że to wciąż Mondeo, które ludzie znają i prędzej skojarzą z kopcącym dieslem niż z ekologiczną hybrydą.
Wygląd zewnętrzny nowych pojazdów marki Ford podzielił pasjonatów motoryzacji na dwa obozy. Jedni stali się zwolennikami nowej, nieco agresywnej stylistyki marki ze spłaszczonym pokaźnym grillem. Innym zaś nie przypadła ona do gustu, a argumentują to właśnie zbyt drapieżnym wyglądem – bądź co bądź – codziennego, grzecznego auta. Jednak co by nie mówić, sylwetka Forda Mondeo w wersji sedan prezentuje się bardzo dobrze. Trochę rażą śmiesznie wręcz małe 16-calowe felgi o niezbyt interesującym wzorze i na dodatek rozmiarze 215/60. Niestety decydując się na zakup tego auta, nie mamy możliwości wyboru większych obręczy. Dla hybrydy marka przygotowała jedynie nudne szesnastki. Możemy za to poszaleć z kolorami. Do wyboru jest ich aż 10! Testowy egzemplarz otrzymał wdzianko o dumnej nazwie Tectonic Silver, za który musimy jednak dopłacić 2 900 zł. Ciekawostką jest to, że Mondeo Hybrid występuje jedynie w wersji sedan, podczas gdy ten sam model z konwencjonalnym napędem możemy kupić w wersji kombi lub liftback.
W kwestii pracy zawieszenia Mondeo piątej generacji okazało się niemałym zaskoczeniem. Dość duże i ciężkie nadwozie (masa własna to 1579 kilogramów), „posadzone” na zaledwie 16-calowych felgach, nie napawa optymizmem w kwestii dynamicznej jazdy. Ku zaskoczeniu, hybrydowy wariant popularnego modelu amerykańskiej marki nie ma jednak nic wspólnego z wysiedzianym tapczanem. Zawieszenie jest przyjemnie sztywne, co pozwala szybko i zwinnie przemykać ulicami miasta bez nawracających mdłości. Nie jest jednak w żadnym stopniu za twarde, co mogłoby negatywnie wpłynąć na komfort podróżowania. Mondeo dosłownie płynie po drodze, posłusznie reagując na komendy wydawane przez kierowcę. Bardzo podobnie wygląda praca układu kierowniczego. Oczywiście nie ma on nic wspólnego z wariantami sportowymi, jednak nie przypomina też mieszania budyniu w garnku.
Ford Mondeo Hybrid zaskakuje także pod względem wnętrza. Z pewnością nie sposób nazwać go „wołem roboczym”. Już od pierwszej chwili w tym aucie kierowca i pasażerowie poczują się komfortowo. Przednie fotele, stylizowane na sportowe, są niesamowicie miękkie i wygodne, a przy tym zapewniają bardzo dobre trzymanie boczne. Zasiadając w nich można poczuć się jak w ulubionym domowym fotelu wzbogaconym o „boczki”. Miękkość oparcia na szczęście nie daje się we znaki po dłuższej podróży. Niestety w wielu przypadkach zbyt miękkie fotele przyczyniają się do bólu kręgosłupa po jeździe w trasie. W Mondeo nie ma to jednak miejsca i nawet po wielu godzinach za kierownicą kierowca nie czuje się „połamany”. Dodatkowo przednie fotele posiadają bardzo szeroki zakres regulacji (w aż 10 kierunkach z pamięcią położenia), dzięki czemu każdy z łatwością znajdzie dogodną dla siebie pozycję. Tylna kanapa nie tylko jest podgrzewana, ale też spokojnie pomieści trzy osoby, nawet o pokaźnym wzroście. Linia dachu opada bardzo delikatnie, przez co pasażerowie nie powinni mieć problemu ze zbyt małą przestrzenią nad głowami (o ile nie mają blisko dwóch metrów wzrostu).
Skoro jesteśmy przy drugim rzędzie siedzeń, warto pochwalić Forda za innowacyjność w kwestii bezpieczeństwa. Marka jako pierwsza zastosowała w swoich autach poduszki powietrzne dla pasażerów podróżujących z tyłu. Są one umieszczone w pasach bezpieczeństwa, co zobaczymy już na pierwszy rzut oka – pas jest znacznie grubszy i ma dość toporną końcówkę służącą do jego zapinania.
Wnętrze jest utrzymane w czarno-szarej tonacji i jest naprawdę bardzo przytulne. Całość dopełni uchylane okno dachowe. Jedynie konsola centralna zdaje się nie pasować do kompletu. Wygląda mało nowocześnie, by wręcz nie powiedzieć: staro. Okrągłe, symetrycznie rozmieszczone przyciski sprawiają, że ma się wrażenie obcowania z wielkim prehistorycznym kalkulatorem, a nie nowoczesnym pojazdem. Drugim minusem jest interfejs centrum multimedialnego z systemem SYNC, opracowanym przy współpracy z firmą Microsoft. Niestety daleko mu do intuicyjności, a czułością ekranu z pewnością przebiłyby go pierwsze telefony z ekranami dotykowymi.
Niestety jazda autem hybrydowym ma także drugą stronę medalu. Mimo że Mondeo Hybrid spokojnie wybierzemy się na pięcioosobową wycieczkę, z walizkami nie będzie już tak łatwo. Przestrzeń bagażowa oferuje jedynie 383 litry. Dodatkowo w głębi bagażnika znajduje się swego rodzaju „półka”, która jeszcze bardziej utrudnia przewożenie bagaży. Niestety, decydując się na auto o napędzie alternatywnym, trzeba być przygotowanym na to, że w bagażniku będziemy głównie wozić baterie, a nie walizki. Rozwiązaniem jest jedynie zakup boksu dachowego, ponieważ Mondeo Hybrid nie ma możliwości montażu haka holowniczego.
Pod maską testowanego Forda Mondeo znalazł się dwulitrowy silnik o zapłonie iskrowym oraz silnik elektryczny. Łączna generowana moc to 187 koni mechanicznych oraz jedynie 173 Nm maksymalnego momentu obrotowego (przy 4000 obr/min). Jest to jedyna jednostka, jaką znajdziemy w wersji Hybrid, ale trzeba przyznać, że radzi sobie całkiem nieźle. Na przyspieszenie od zera do „setki” hybrydowe Mondeo potrzebuje jedynie 9,2 s.
Wielu pasjonatów motoryzacji nieledwie gardzi samochodami w wersjach hybrydowych. Faktycznie, obecna na ich pokładzie bezstopniowa przekładnia potrafi dać nieźle w kość, szczególnie w dłuższej trasie. Mondeo Hybrid jest jednak pod tym względem bardzo delikatne. Przekładnia działa niemal bezszelestnie, a nieznośne „wycie” eCVT przeszkadza tylko podczas dynamicznego przyspieszania i przy naprawdę wysokich prędkościach. Trudno powiedzieć czy to zasługa skrzyni, czy tak fantastycznego wyciszenia kabiny pasażerskiej. Jedno jest pewne – jazda tym autem nie jest w żadnym stopniu mecząca. Zarówno w mieście, jak i w dalszych trasach Mondeo nie tylko spisuje się świetnie, ale daje także przyjemność z jazdy.
Głównym założeniem pojazdów hybrydowych jest obniżenie emisji substancji szkodliwych oraz zmniejszenie zużycia paliwa. Choć wymaga to sporej dawki cierpliwości i powściągnięcia motoryzacyjnych zapędów, pod tym drugim względem Mondeo Hybrid naprawdę robi wrażenie. Zużycie paliwa w cyklu miejskim wyniosło około 5,5 l/100 km. Dane katalogowe podają jednak 2,8 litra, co wydaje się totalną abstrakcją, chyba, że ktoś jest prawdziwym mistrzem eco-drivingu. Osiągnięcie 4 litrów wydaje się jednak bardzo prawdopodobne. Teoretycznie auto hybrydowe nie ma racji bytu w trasie, jednak w tym przypadku jest inaczej. To, bądź co bądź, duże auto w podróży na Mazury i z powrotem zadowoliło się jedynie pięcioma litrami benzyny na dystansie 100 kilometrów. Analizę eko-statystyk ułatwia komputer pokładowy. Umożliwia on nie tylko kontrolę chwilowego i uśrednionego zużycia paliwa oraz prądu, ale także podsumowuje pokonaną trasę pod kątem jazdy z napędem konwencjonalnym oraz elektrycznym. Podczas testu auto przejechało ponad 900 kilometrów, z czego około 500 w trasie. Z całego tego dystansu Mondeo aż 300 kilometrów pokonało jedynie na napędzie elektrycznym!
Autem hybrydowym trzeba się nauczyć jeździć. Przy permanentnym wciskaniu prawej nogi w podłogę, kupowanie takiego pojazdu mija się z celem, ponieważ baterie, choćby bardzo chciały, zwyczajnie nie zdążą się naładować. Z pomocą przychodzi ciekawy gadżet „uczący” kierowcę jak obchodzić się z takim pojazdem. Mowa nie tylko o wskaźnikach pomagających utrzymać się w ekonomicznym przedziale, ale także o animacji obrazującej ładowanie baterii podczas hamowania. W momencie, kiedy kierowca naciska na pedał hamulca, dzięki generatorom następuje odzysk energii, którą później możemy ponownie wykorzystać. Po zatrzymaniu pojazdu (na przykład na światłach), Mondeo wyświetla nam komunikat dotyczący efektywności naszego hamowania wyrażonej w procentach. Z czasem staje się to swego rodzaju wyzwaniem, aby ciągle naszym oczom ukazywał się komunikat „energia z hamowania – 100%”. Dodatkowo po prawej stronie tablicy rozdzielczej możemy kolekcjonować wirtualne listki, przyznawane nam przez Forda za ekonomiczną jazdę, a odbierane za bycie królem szos. Z czasem jazda Mondeo Hybrid staje się swego rodzaju zabawą połączoną z wyzwaniem, aby zostać mistrzem eco-drivingu.
Choć pojazdy hybrydowe są przyszłością motoryzacji, niejednokrotnie trudno się do nich przekonać. Wysoka cena zakupu, niewielkie oszczędności przy tradycyjnym stylu jazdy, czy to upierdliwe wycie bezstopniowej przekładni, to główne powody, dla których wszyscy nie szalejemy za autami hybrydowymi. Z Mondeo jest jednak inaczej. Pomijając bezszelestnie ruszanie z miejsca i zupełnie nieoczywiste wskaźniki nad kierownicą, przy spokojnej jeździe trudno zorientować się, że nie jest to samochód wyposażony jedynie w konwencjonalny napęd. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że jest to najbardziej przyjazna hybryda, jaką obecnie znajdziemy na rynku. Dodatkowo nie przeraża ceną. Za podstawową wersję Mondeo Hybrid zapłacimy 130 500 zł, a testowy egzemplarz został wyceniony na 166 tysięcy złotych. Dla porównania, Mondeo z silnikiem 2.0 EcoBoost (203 KM) startuje z progu cenowego 129 100 zł. Jak widać różnica między tym samym autem w wersji hybrydowej oraz konwencjonalnej jest prawie żadna.