Ford Ka - nie tylko tani
Najmniejszy Ford ostro walczy o klientów. Z ceną 26 900 złotych stał się najtańszym samochodem w Polsce. Czy atrakcyjna cena jest jedynym atutem Forda Ka?
Pierwsza generacja Ka dotarła do salonów w drugiej połowie 1996 roku. Model był pierwszym Fordem z karoserią utrzymaną w konwencji stylistycznej New Edge. Ka udowodnił, że samochód segmentu A może cieszyć oko. Ale nie tylko. Ford postarał się o układ kierowniczy i nastawy zawieszenia dające radość z jazdy.
Nie zabrakło też sprytnych rozwiązań. Wystarczy wspomnieć o zderzakach złożonych z trzech elementów, które ograniczały koszty powypadkowych napraw. Miejski Ford nie był pozbawiony mankamentów. Największym była szybko postępująca korozja nadwozia.
Nim produkcja pierwszego Ka dobiegła końca, Ford podpisał z Fiatem umowę na produkcję miejskiego samochodu nowej generacji. Maluch spod znaku błękitnego owalu jest bliźniakiem poprzedniej Pandy, Fiata 500 oraz Lancii Ypsilon. Wszystkie samochody opuszczają mury tyskiej fabryki Fiata. Pierwsze egzemplarze nowego Ka dotarły do dealerów w drugiej połowie 2008 roku.
Czas płynie, jednak Ka nie jest często widywany na polskich drogach. Dlaczego? Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, zwykle chodzi o pieniądze. Początkowo Ford oferował Ka za niecałe 30 tysięcy złotych – klientów nie brakowało. Później bazowa wersja zdrożała do ok. 35-36 tys. zł, a na sensownie wyposażony egzemplarz trzeba było przygotować ponad 40 tys. zł. Bliźniaczy Fiat 500 kosztował więcej, ale za styl i bycie modnym klienci byli skłonni dopłacić. Polskie przedstawicielstwo Forda postanowiło ponownie zwrócić uwagę rynku na model Ka. Po zredukowaniu ceny podstawowej wersji do 26 900 zł dealerzy zostali zalani falą pytań o samochód.
Ka, podobnie jak inne modele Forda, został nakreślony liniami Kinetic Design. Charakterystyczna atrapa chłodnicy z dużej odległości sygnalizuje, że mamy do czynienia z samochodem spod znaku błękitnego owalu. Kiedy spojrzymy na Forda z tyłu, specyficzne proporcje nadwozia przypomną nam o pokrewieństwie modelu z Fiatem 500. Karoseria jest wysoka i wąska, a linia dachu zaczyna opadać za środkowym słupkiem.
Charakterystyczny kształt nadwozia utrudnia wsiadanie na tylną kanapę. Ogranicza także ilość przestrzeni w drugim rzędzie. Osoby o wzroście przekraczającym 1,7 m będą podróżowały z głową wciśniętą w podsufitkę. Ilość miejsca z przodu jest satysfakcjonująca, ale rosłym może dokuczać ograniczona szerokość wnętrza. Mimo braku poziomej regulacji kolumny kierownicy, pozycja za sterami Forda Ka jest wygodna. Fotele, jak na miejski samochód, zostały całkiem dobrze wyprofilowane. W ruchu miejskim egzamin zdaje też wysoko umieszczone siedzisko, które ułatwia obserwowanie drogi. Dokuczają natomiast rozmiary i kąty nachylenia słupków dachu - zawężają pole widzenia.
Projektanci nakreślili kokpit zdecydowanymi liniami. Mimo tego pokrewieństwo Forda Ka z modelami Fiata jest odczuwalne. Panel wskaźników, wyświetlacz komputera pokładowego, przełączniki czy wysoka konsola z lewarkiem skrzyni biegów mają włoski rodowód. Radioodtwarzacz znalazł się w górnej części deski rozdzielczej, co w połączeniu z niewielkimi przyciskami utrudnia jego obsługę. Testowany egzemplarz otrzymał wielofunkcyjną kierownicę. Rozmieszczenie przełączników wzdłuż jej dolnego ramienia jest dyskusyjne. Trzymając ręce w optymalnej pozycji (tj. "za piętnaście trzecia") nie będziemy w stanie zmienić ustawień systemu audio bez odrywania rąk od wieńca kierownicy. Znacznie wygodniejsze rozwiązanie znajdziemy w Fiacie 500, gdzie przyciski rozlokowano na wysokości kciuka.
Ka prowadzi się inaczej niż „pięćsetka”. Inżynierowie Forda zmodyfikowali zawieszenie złożone z kolumn MacPhersona i belki skrętnej. Zwiększona sztywność stabilizatorów ograniczyła przechyły nadwozia i poprawiła trakcję na zakrętach. Podobać może się także spora komunikatywność układu kierowniczego, którą uzyskano mimo elektrycznego wspomagania. Ka pozwala czerpać radość ze żwawej jazdy. Co ważne, zachowuje stabilność i spokojnie reaguje na zmiany obciążenia. Podczas pokonywania większych nierówności można wychwycić dźwięki generowane przez elementy zawieszenia. Słyszalny jest także wkręcany na obroty silnik. Nie są to jednak istotne mankamenty. Podobne "atrakcje" czekają w innych samochodach segmentu A.
Mimo że obudowę filtra powietrza zdobi dumny napis Ford Duratec, czterocylindrowy silnik o pojemności 1242 ccm jest doskonale znaną jednostką Fiata - leciwą, ale modernizowaną. Ośmiozaworowa głowica zwiastuje sporą elastyczność. W całym zakresie obrotów silnik wykazuje podobną wolę współpracy z kierowcą. Niestety jest ona ograniczona. Maksymalne 69 KM jest do dyspozycji przy 5500 obr./min, a 102 Nm przy 3000 obr./min. Wkręcając silnik na obroty, jesteśmy w stanie wykrzesać akceptowalną dynamikę. Szkoda, że redukcjami trzeba poprzedzać większość manewrów. Na czwartym biegu przejście od 60 100 km/h trwa ok. 15 sekund. Niewielka moc nie przeszkadza natomiast w utrzymywaniu Mimo niewielkiej mocy samochód nie ma problemów z utrzymywaniem tempa autostradowego.
Szkoda, że pod maskę nie trafił fordowski przebój ostatnich miesięcy - litrowy EcoBoost. Odmieniłby oblicze modelu Ka. Nie tylko w kwestii dynamiki. 1.0 EcoBoost z pewnością domagałby się mniejszych ilości paliwa od 1.2 Duratec. W cyklu miejskim z baku ubywało ok. 7,5 l/100km. Poza obszarem zabudowanym testowany Ford potrafił spalić 5,0-5,5 l/100km. Sporo. „Trojaczki” opracowane przez Citroena, Peugeota i Toyotę zużywają niecałe 5,5 l/100km w cyklu mieszanym.
Ford Ka w podstawowej wersji Trend kusi niską ceną. Za 26 900 zł nie kupimy w salonie innego auta. Najtańsza, ale większa o rozmiar Dacia Sandero kosztuje 29 900 zł, a na sensownie wyposażoną wersję trzeba przygotować 38 tys. zł. Fiat 500 startuje z poziomu 37 900 zł. Testowany Ford w wersji Trend+ z opcjami w postaci ESP, elektrycznie regulowanych lusterek, rozbudowanego komputera pokładowego, klimatyzacji oraz systemu audio z sześcioma głośnikami, USB i Bluetooth został wyceniony na 34 950 zł.
Atrakcyjne ceny nie są jedynym atutem Ka. Najmniejszy Ford ma przyzwoicie wykończone wnętrze i dobrze zestrojony układ jezdny, który pozwala na sprawną jazdę. Jednostka napędowa nie jest perfekcyjna. Kto czuje potrzebę, może ograniczyć wydatki na paliwo poprzez montaż instalacji LPG. Ośmiozaworowy silnik nie będzie protestował. Na przestrzeni lat Forda Ka powinniśmy polubić także za solidność. Co ciekawe, w raporcie ADAC model wypadł nieco lepiej od Fiatów 500 i Panda. Ka okazał się minimalnie lepszy od modelu 500 także w zestawieniu Dekra. Trudno wyrokować, czy o wyniku przesądziła skromniejsza paleta jednostek napędowych dla Forda Ka, czy skrupulatność serwisów.