Ford Focus ST mk. II & Ford Focus ST mk. III - ST do kwadratu
Kilka miesięcy temu wszystkich fanów jadowitych Hot Hatchy zelektryzowała wiadomość o nadejściu zupełnie nowego Forda Focusa RS. Zanim jednak to długo oczekiwane auto zacznie zdobywać miejskie ulice warto skierować swój wzrok w innego usportowionego Focusa. Odmiana ST jest mniej bezkompromisowa niż jej bardziej radykalny kuzyn, ale żywiołowego charakteru połączonego z umiejętnością wywoływania szerokiego uśmiechu na twarzy nie sposób jej odmówić. Przed Wami najnowszy Focus ST po ostatniej modernizacji oraz jego bardziej dojrzały i nieco starszy brat.
Być może będziecie zaskoczeniu, ale oba auta widoczne na zdjęciach zostały polakierowane na taki sam kolor nadwozia. Taki sam przynajmniej z nazwy, ponieważ Electric Orange (kolor zarezerwowany tylko i wyłącznie dla odmiany ST) na przełomie kilku lat znacznie ewoluował. Zresztą widać to gołym okiem. To co również widać gołym okiem to zupełna zmiana koncepcji nadwozia. Focus ST II generacji oferowany był jako auto 3- lub 5-drziowe. Najnowsze wcielenie Focusa niezależnie od wersji nie występuje w nadwoziu 3-drzwiowym. Na pocieszenie fanów usportowionych Fordów elektryzująca odmiana ST w przypadku nowej generacji pojawiła się … odmiana kombi.
Pomijając różnice w typach nadwozia oraz przykuwające wzrok niczym magnez kolory lakierów Focus ST niezależnie od generacji nie stara się na siłę wybijać na pierwszy plan swoją szokującą stylizacją. Co prawda zarówno w II jak i III generacji nadwozia tych usportowionych wersji zostały delikatnie wzbogacane sportowymi akcentami, ale za każdym razem starano się nie przekroczyć cienkiej granicy pomiędzy dobrze dawkowanymi proporcjami a przerostem formy nad treścią.
Focus ST mk. II w stosunku do swoich mniej efektownych wersji otrzymał przemodelowany przedni zderzak, zupełnie inny zderzak tylny z wkomponowanym dyfuzorem oraz dwiema pokaźnymi końcówkami układu wydechowego, a także kilka pojawiających się tu i ówdzie emblematów świadczących o wyrazistości tej konkretnej wersji. ST III generacji? Jego nadwozie także zyskało nowy przedni zderzak z charakterystycznym dla innych współczesnych Fordów grillem oraz centralną końcówkę układu wydechowego o bardzo nietypowym kształcie. Czy niedawny lifting przyniósł jakieś widoczne i radykalne zmiany na zewnętrzne widoczne gołym okiem? Skończyło się tylko na kosmetyce i … bardzo dobrze. Nowa ”Foka” ST wygląda zadziornie i zawadiacko, a jej elektryzujący kolor może być przyczyną bólu szyi u osób postronnych.
Wspomniany wcześniej lifting najnowszej generacji zdecydowanie bardziej ”namieszał” wewnątrz auta. Z konsoli środkowej zniknęło kilkadziesiąt niewielkich przycisków, a mało imponujący i nieco wstydliwy wyświetlacz został zastąpiony dużym ekranem dotykowym obsługującym rozbudowany system multimedialny SYNC. Również zegary oraz kierownica z logo ST zostały poddane lekkiemu retuszowi. Całość wygląda nowocześnie i w przeciwieństwie do wersji sprzed modernizacji jest ergonomicznie i intuicyjnie jeśli chodzi o jakość i sposób obsługi.
Oddzielną kwestią w przypadku modelu ST są fotele. Fotele Recaro, które sprawują się tak samo dobrze jak wyglądają. Jednym słowem są po prostu świetne i … bardzo ciasne. Poniekąd już zaczynam rozumieć dlaczego otyli Amerykanie wolą przepastnego Mustanga niż zadziornego Focusa ST. Fotele w przypadku II generacji Focusa ST również odgrywają pierwsze skrzypce we wnętrzu i również są klasą samą dla siebie. Z drugiej strony nie są aż tak ciasne i tak nachalnie otulające ciało jak ich nowsze odpowiedniki. Swego rodzaju ciekawostką jest fakt, ze poprzednia generacja usportowionego Focusa była oferowana w wersji 4-osobowej z mocniej wyprofilowanymi siedziskami tylnej kanapy. Być może to fanaberia, ale z drugiej strony przewożenie trzech dorosłych osób na tylnej kanapie 3-drzwiowego Focusa to karkołomne przedsięwzięcie.
Kuszącą i wręcz obowiązkową pozycją jest za to porównanie jednostek napędowych. Czy lepsze jest wrogiem dobrego? Czy nowsze z godnością i dystansem zostawia w tyle starsze? W przypadku opisywanych samochodów odpowiedzi na te pytanie nie są oczywiste.
Focus ST mk. II napędzany był agresywnym 5-cylidnrowym silnikiem o pojemności 2,5-litra wspomaganym turbosprężarką. Moc? 225 KM. Maksymalny moment obrotowy? 340 Nm. Wszystko to rzucone na przednią oś oraz spięte 6-biegową manualną przekładnią. Osiągi? Bardzo dobre. Pierwsza ”setka” ukazuje się na prędkościomierzu po 6,8 sekundy, a prawa wskazówka kończy swój bieg usadawiając się na pozycji 240 km/h. Jak na tym tle wypada najmłodsze dziecko Forda ze znaczkiem ST?
Aktualne wcielenie Focusa ST zostało wykastrowane z jednego cylindra. W efekcie pod maską nowej elektryzującej ”Foki” pracuje 2-litrowy EcoBoost R4 z pokaźną turbosprężarką na pokładzie. Pomimo ukłonu w stronę downsizingu parametry auta uległy poprawie. Maksymalna moc wzrosła do 250 KM, a maksymalny moment obrotowy osiągnął wartość 345 Nm. Polepszył się także czas przyspieszenia do 100 km/h (6,5 s), a także zwiększyła prędkość maksymalna (248 km/h). Nowy Focus jest również autem bardziej oszczędnym od swojego poprzednika, chociaż do przynależności do klubu abstynentów jest jeszcze daleko (średnie spalanie w cyklu mieszanym ok. 11 l/100 km).
Wobec takich danych, bardziej dojrzały z braci wydaje się być na straconej pozycji. Zapewne tak by było, gdyby nie właściciel auta i prawdziwy miłośnik motoryzacji. W jego oczach ”zwykły” Focus ST mk. II wydawał się zbyt mało szalonym autem. Przy pomocy kliku dość zaawansowanych sztuczek z seryjnej mocy pozostało tylko wspomnienie. Focus ST II generacji widoczny na zdjęciach może pochwalić się ok. 290 KM mocy oraz ok. 430 Nm maksymalnego momentu obrotowego.
Cechą wspólną obydwu samochodów jest przedni napęd. Napęd, który musi sobie radzić z pokaźnym stadem mechanicznych rumaków oraz nagłym przyrostem momentu obrotowego. Pomimo zaawansowanych systemów oraz zakrawających o magię rozwiązań problemów z trakcją nie udało się uniknąć. Podczas dynamicznego startu przednie koła najnowszej ”Foki ST” dwoją się i troją, aby efektownie przenieść pokłady mocy na asfalt. W praktyce, trzystopniowa kontrola trakcji jest jednym z bardziej zapracowanych systemów na pokładzie auta. Swoją drogą przy okazji ostatniego liftingu owa kontrola trakcji uległa drobnemu przekalibrowaniu. Teraz, jej działanie bardziej przewiduje reakcje kierowcy, a także daje nieco więcej swobody nie tłamsząc samochodu swoją brutalnością, Lifting przyniósł także drobne zmiany w układzie kierowniczym (jest teraz bardziej czuły i przejrzysty) oraz w zawieszeniu. Twarde amortyzatory o niezbyt dużym skoku zostały jeszcze bardziej utwardzone, co pozytywnie wpłynęło na zachowanie się auta w zakrętach, ale odbiło się mocną czkawką na komforcie.
Ogólnie nowe wcielenie Focusa ST wywodzi się ze starej szkoły i nie tylko komfort ma w głębokim poważaniu. Jego zawieszenia nie ma kilku wariantów pracy, tuż przy fotelu kierowcy umieszczono tradycyjną dźwignię hamulca ręcznego, a wbrew panującemu trendowi nawet w opcji nie ma automatycznej skrzyni biegów. Pomimo tego, że 5-drzwiowe nadwozie oraz sensowny bagażnik (363 litry pojemności) starają się punktować w dziedzinie praktyczności, to jednak w ocenie ogólnej nowy Focus ST jest dość surowy i wymagający. Jest dokładnie taki, jakie powinno być usportowione auto bazujące na niewyróżniającym się hatchbacku.
Poprzednie wcielenie usportowionego Focusa także jest dość surowym i wymagającym autem. Dodatkowo, dużo zwiększenie mocy w przypadku egzemplarza widocznego na zdjęciach poskutkowało wzrostem narowistości oraz pokładami braku trakcji na niskich biegach. Jednak, gdy koła złapią już pełną przyczepność przy akompaniamencie 5-cylindrowego silnika ST wyrywa do przodu niczym oszalały. Pewność, precyzja i stabilność prowadzenia połączone ze swego rodzaju dzikością w przypadku usportowionych wersji Focusa przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Zarówno nowe jak i bardziej dojrzałe wcielenie tego auta legitymują się dopracowanymi właściwościami jezdnymi. Różnice pomiędzy obiema generacjami? Bez wątpienia dźwięk jednostki napędowej.
Inżynierowie konstruujący nowego Focusa ST nie mieli łatwego zadania do wykonania. Zachrypnięty i legitymujący się nienagannymi manierami 2,5-litrowy silnik poprzednika bardzo wysoko postawił dźwiękową poprzeczkę. Sprawienie, aby pozbawiony jednego cylindra oraz 0,5 litra pojemności silnik nie musiał się niczego wstydzić na tle swojego starszego i większego brata wymagało wiele pracy. Czy efekt jest zadowalający?
Spokojna jazda i delikatne operowanie prawym pedałem nie jeży włosów na głowie zarówno pasażerów jak i osób postronnych znajdujących się w pobliżu Focusa ST mk. III. Samochód stara się zachować resztki ”cichociemności” chociaż … kolor nadwozia robi swoje. Dopiero przyparty do ściany i wkręcany na wysokie obroty motor zaczyna rasowo i groźnie krzyczeć na swoje otoczenie. Brzmienie jest ciekawe i dość głębokie, ale blednie na tle odgłosu jednostki 2,5-litrowej. W chwili, gdy na horyzoncie pojawia się bardziej dojrzały z braci ST jego silnik zaczyna grać (i to dosłownie) pierwsze skrzypce.
Ostatni czas w naszym kraju jest czasem decyzji. W przypadku dwóch prezentowanych aut nie ma jednak zdecydowanego wygranego oraz zdecydowanego przegranego. Obydwa samochody legitymują się olbrzymią dawką pozytywnej energii, oba są sportowo doprawione oraz … przeznaczone dla innego, chociażby ze względu na grubość portfela odbiorcy. Ceny najnowszego Focusa ST startują od 116 000 zł. Zadbaną ”Fokę ST” II generacji w bardzo dobrym stanie można kupić za mniej niż połowę tej kwoty. Warto zaznaczyć, że w obu przypadkach będą to dobrze wydane pieniądze, a oba samochody będą w stanie zagwarantować swojemu właścicielowi solidną dawkę adrenaliny.