Ford Fiesta ST200 – jeszcze większy psotnik
2016 to dla Forda naprawdę dobry rok. Nie dość, że do Europy dotarła druga generacja modelu Edge, to jeszcze Fiesta obchodzi swoje 40. urodziny. Choć współczesny hatchback niewiele ma wspólnego ze swoim kanciastym pierwowzorem, marka postanowiła uczcić okrągłą rocznicę modelu, wypuszczając na rynek bojowo nastawioną Fiestę ST200. Mieliśmy okazję spędzić z tym rozrabiaką kilka chwil na świeżo wybudowanym torze w Łodzi.
Niektórzy kierowcy uważają, że aby dobrze bawić się za kierownicą potrzebne są grube setki koni, spoilery, które siłą dociskową są zdolne wytworzyć dziurę w ziemi i napęd na tylne koła. Tymczasem najwięcej frajdy dają na pierwszy rzut oka niepozorne hot hatche. Nieduże nadwozie, moc w okolicach 200 koni mechanicznych i napęd na przednią oś. Autko, które zachęca do zabawy i sprawia, że uśmiech kierowcy kończy się na potylicy. Takie emocje od zawsze wzbudzała Fiesta ST. Teraz z okazji jubileuszu jej ulepszona wersja ST200 robi dokładnie to samo, tylko jeszcze lepiej.
Koło południa dotarliśmy do Strykowa, gdzie niedawno otwarto nowy tor. Choć nie jest zbyt długi, już rzut oka na asfalt układający się w serpentyny przekonywał, że będzie to udane popołudnie. Próżno na nim szukać długich prostych. Zamiast nich znajdziemy sporo ostrych wiraży i nawrotów, a nawet kilka „wrednych” zacieśniających się zakrętów, które tylko czekają, by wyrzucić cię w trawę. Jednym słowem – idealny plac zabaw dla zadziornego hot hatcha. Przed torem czekało na nas sześć egzemplarzy modelu ST200 w unikatowym szarym kolorze Storm Grey. Jasnoszary pastelowy odcień to jedyne „wdzianko” w jakim występuje model ST200. Tuż obok jeszcze zimnych autek czekała na nas także grupa kierowców rajdowych, którzy mieli zadbać, aby żadne koła nie wzięły rozwodu z asfaltową nawierzchnią.
Po obowiązkowej rundzie na prawym fotelu, mogliśmy zająć miejsce za kierownicą i przejąć stery. Już przy pierwszych zakrętach w Fieście ST200 czuć niespotykaną w autach z przednim napędem nadsterowność. Można raczej spodziewać się uciekania przodu przy gwałtownych wirażach. Nic takiego się nie dzieje. Fiesta delikatnie nadrzuca kształtnym kuperkiem, a przednie opony (choć popiskują), ani myślą rozstać się z asfaltem. Na pochwałę zasługuje również system ESC (Electronic Stability Control), który nie wtrąca się nieproszony. Nawet przy pełnym działaniu układu, Fiesta pozwala kierowcy na odrobinę driftowego szaleństwa. Oczywiście możemy go częściowo lub całkowicie wyłączyć, co w ciągu kilku sekund zmienia zadziornego hot hatcha w małą wściekłą bestyjkę. Ale nawet wtedy układ eTVC odpowiadający za przyhamowywanie wewnętrznego koła podczas jazdy w zakręcie, pozostaje aktywny. System po raz pierwszy zastosowano w najnowszym modelu Focusa i był obecny już na pokładzie Fiesty ST. Trudno więc wyobrazić sobie, żeby miało go zabraknąć w wersji ST200.
Układ kierowniczy modelu ST200 tak jak w „zwykłej” wersji ST jest sztywny, bardzo precyzyjny i łatwy do wyczucia. Dzięki temu na krętym łódzkim torze sprawdzał się fenomenalnie. Jedyne do czego można się przyczepić to kierownica, a konkretnie jej rozmiar. Mogłaby być nieco mniejsza, co ułatwiłoby dynamiczne przechodzenie z jednego zakrętu w drugi, bez uderzania łokciami w boczki sportowego fotela. To jednak drobiazg, który nie wpływa na przyjemność z jazdy.
W hot hatchach równie istotne jak układ kierowniczy jest zawieszenie. W modelu ST200 usztywniono tylną belkę i zwiększono średnicę stabilizatora przedniej osi z 19 do 21 milimetrów. W stosunku do typowej „dziennej” wersji, Fiesta ST200 jest także niższa o 15 mm. To wszystko sprawia, że jej zawieszenie jest naprawdę sztywne i pozwala na dużo kontrolowanej zabawy, jednak nie sprawia przy tym wrażenia jakby było zrobione ze zbrojonego betonu.
Te modyfikacje zawieszenia nie tylko zwiększają komfort podczas jazdy, ale przede wszystkim znacznie poprawiają kierowalność auta. Do tego swoje trzy grosze dokłada eTVC – zmodyfikowany system kontroli momentu napędowego podczas jazdy w zakręcie. Układ przyhamowuje wewnętrzne przednie koło podczas jazdy po łuku. Dzięki temu zapobiega podsterowności i sprawia, że można jeszcze szybciej i precyzyjniej pokonywać zakręty.
Tych, którym się wydaje, że Fiesta ST200 to całkowicie nowy model, czeka rozczarowanie. Urodzinowy hot hatch bazuje na poprzednich wariantach ST i ST2, różniąc się nieco stylistyką nadwozia, wyposażeniem i kalibracją silnika. Pod maską znajdziemy ten sam silnik 1.6 EcoBoost z tą różnicą, że zamiast poprzednich 182 koni mechanicznych, zespołowi z Ford Performance udało się wykrzesać z niego okrągłe 200 KM. Dzięki temu model ST200 na sprint od 0 do 100 km/h potrzebuje 6,7 sekundy (o 0,2 s szybciej niż wariant ST). Ten mały rozrabiaka jest nie tylko szybszy „do setki”, ale także na poszczególnych biegach. Dzieje się tak za sprawą zwiększenia przełożenia przekładni głównej z 3.82 na 4.02. Również maksymalny moment obrotowy wzrósł z 240 do 290 Nm. Dodatkowo w ramach funkcji Overboost Fiesta ST200 przez 20 sekund jest w stanie dać z siebie jeszcze więcej – 215 koni mechanicznych i 320 Nm. Jednak jest to możliwe jedynie na trzecim i czwartym biegu przy prędkości obrotowej 5750 obr/min. Nic za darmo – według danych katalogowych zużycie paliwa wzrosło o 0,2 litra na 100 kilometrów (obecnie 6,1 l). Jednak bądźmy szczerzy – w tego typu aucie nikt się tym zbytnio nie przejmie.
Cena regularna modelu ST200 to 94 150 zł. To dokładnie o 14 200 zł drożej od wariantu ST2. Jednak Ford przygotował ofertę promocyjną – właścicielem jubileuszowej Fiesty ST200 można się stać za 83 990 zł, a ST2 – 74 200 zł. Czy warto dopłacić prawie 10 tysięcy złotych do świetnej zabawki, by stała się jeszcze lepsza? Niech każdy odpowie sobie sam.